KRZYSZTOF OSUCH SJ
(Mk 2,18nn)
Uczniowie Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc do Niego i pytali: Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą? Jezus im odpowiedział: Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo pana młodego mają u siebie. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć.
Dzisiejsza perykopa, wzięta z Ewangelii wg św. Marka, mówi nam m. in. o zaniepokojeniu uczniów Jana Chrzciciela, a także faryzeuszy. Swój niepokój wyrazili w formie pytania, zadanego Jezusowi: Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą? U św. Łukasza, na ten sam temat czytamy: Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, tak samo uczniowie faryzeuszów: Twoi zaś jedzą i piją 1.
Czy pytanie faryzeuszy i uczniów Jana jest zasadne? Jedno jest pewne, że Jezus nie obawia się pytań i odpowiada na nie szczerze, jeśli widzi, że są zadane ze szczerego serca, a nie są elementem gry przeciw Jego osobie i misji.
Odpowiedź Jezusa, tym razem udzielona, ma kształt pytania: Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Na pytanie Jezus odpowiada też pytaniem, retorycznym pytaniem. Na wszelki wypadek, dla większej jasności, odpowiada też wprost, w zdaniu oznajmującym: Nie mogą pościć, jak długo pana młodego mają u siebie.
Czy odpowiedź Jezusa zadowoliła pytających? Czy stało się dla nich jasne, dlaczego uczniowie Jezusa (na razie) nie poszczą?
Na pewno zrozumieli tyle, że nie pora na posty, gdy trwa wesele i wydawana jest uczta z okazji zaślubin mężczyzny i kobiety. – Trudno jednak przypuszczać, by pytający, zwłaszcza faryzeusze, potrafili dojrzeć w Jezusie „Pana Młodego”, na którego czekał naród wybrany i cały ludzki rodzaj. I że ten Fakt, że to Wydarzenie znosi wszelkie posty. – Można przypuszczać, że przynajmniej uczniowie Jezusa naprawdę rozumieli, że nie pora na post, skoro uczestniczą w zaślubinach Syna Bożego z nimi, z rodzącym się Kościołem i z całą ludzką rodziną.
W kwestii postu Jezus wypowiedział jeszcze jedno ważne zdanie: Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć. Jest jasne i oczywiste, że Jezus nie znosi postu. On przewiduje i zapowiada czas postu! Tylko wtedy post jest zbędny, gdy Jezus jest ze swymi uczniami, a uczniowie są z Nim. Sytuacja zmieni się radykalnie, kiedy zabiorą im pana młodego. Gdy Jezus zostanie zabrany, post okaże się konieczny! – Charakterystyczne jest to podkreślenie: w ów dzień, będą pościć.
Jezus obecny – Jezus zabrany. Te dwa wyrażenia oznaczają dwie różne sytuacje; obie rozumieć można dwojako.
Po pierwsze, że chodzi o fizyczną i widzialną obecność Jezusa (za Jego życia ziemskiego i po Zmartwychwstaniu); po drugie, że chodzi o obecność Jezusa duchową i niewidzialną, ale jednak wyraźnie przeżywaną.
Wszyscy wiemy z doświadczenia, co to znaczy, gdy przeżywamy duchową obecność Jezusa. Wiemy także, co to znaczy, gdy czujemy się zmuszeni, by gorzko stwierdzić, że Pan został nam zabrany.
W historii zbawienia jest taki, stosunkowo krótki czas, kiedy ludzie cieszyli się fizyczną obecnością Wcielonego Syna Bożego; po Jego dramatycznym odejściu przyszedł czas fizycznej nieobecności Jezusa. Przyszedł też czas postu – Wielkiego Postu, postu piątkowego. Zostawmy z boku te ważne okresy liturgiczne i związane z nimi posty. Przyglądnijmy się natomiast temu postowi, który należy podjąć po utracie czy ukryciu Pana Jezusa.
Są takie sytuacje, o których mówimy: „Nie ma Pana”, „Pan został zabrany!” Nie wiem, gdzie On teraz jest. Nie wiem, jak odzyskać kontakt z Nim. Nie wiem, czy w ogóle mogę Go jeszcze odnaleźć i cieszyć się Jego obecnością!
To tę duchową sytuację ma Jezus na myśli, gdy przepowiada konieczność postu i wyraźnie go zaleca: w ów dzień, będą pościć. Ta przykra sytuacja – zabrania czy zniknięcia Pana – domaga się naprawdę postu. Św. Ignacy powiedziałby, że potrzeba umartwienia, zintensyfikowanej modlitwy i badania siebie, rachunku sumienia 2.
Czy Jezusowe nauczanie o poście jest dla nas oczywiste?
Oczywiste jest dla nas to, że kiedy Pan zostaje nam zabrany, wtedy zazwyczaj pojawia się smutek. Ogarnia nas strapienie. Przeżywamy udrękę tęsknoty za Jezusem. Jeśli tego stanu strapienia duchowego nie objaśnimy, jak należy, to może się nam, w końcu, wydać, że dominantą tej sytuacji jest jedynie wielki apetyt. Po utracie Jezusa będziemy zauważać jedynie wielki głód – psychiczny i fizyczny.
Smutek o charakterze duchowym (po utracie Jezusa) i wzmożony głód występują razem.
Narzuca się nam wtedy różnego rodzaju konsumpcja.
Najłatwiej jest sięgnąć, dosłownie, po jedzenie.
Lekarstwem wydaje się też być konsumowanie wzajemnych uczuć.
Często apetyt kierujemy po prostu do rzeczy. Gromadzimy je i pocieszamy się ich posiadaniem, choć nie są nam praktycznie potrzebne.
Tak to wzmożona konsumpcja, zdobywanie uczuć, posiadanie rzeczy – jawi się jako coś, co może nas pocieszyć po zabraniu Pana.
W świetle słów Jezusa, na progu Wielkiego Postu, warto przyjrzeć się sobie, żeby odkryć i nazwać swoje ulubione i odruchowo narzucające się sposoby zasycania duchowego głodu – po „zabraniu Pana” (...).
Chciejmy pamiętać, że objedzenie się czymkolwiek na pewno NIC nam nie pomoże, gdy dusza, smucąc się, szuka Boga żywego, a nie czegoś tam, jakiejś namiastki.
Po utracie Pana – zawinionej czy nie – najbardziej potrzebujemy trzeźwej analizy i zrozumienia tego, co właściwie się dzieje, gdy nie ma Pana z nami. Trzeba też rozeznać, czy sytuacja „zabrania pana młodego” jest przez nas zawiniona czy jest to raczej próba przez Boga zesłana.
W OBU przypadkach konieczny jest POST!
Trzeba się powstrzymać od gwałtownej konsumpcji stworzeń!
Trzeba POŚCIĆ, gdy Pan Młody został zabrany.
Poszcząc, zyskamy wewnętrzną dyspozycję, by trafnie ocenić swoją duchową sytuację. Szybciej też – i bez dodatkowych cierpień i kluczeń – ustalimy przyczyny, dla których tracimy żywy kontakt z Panem Jezusem. – A przyczyny bywają różne: np. zaniedbanie codziennej modlitwy, odsunięcie się od Słowa Bożego, zafascynowania atrakcjami i przyjemnościami świata, niechęć czy zazdrość w relacji z bliźnimi czy też jakiś poważny grzech, itp.
Pewien rodzaj utraty Pana dobrze objaśnia nam modlitwa arcybiskupa Jerozolimy:
O Chryste, mój Panie, raz za razem powtarzałem za Marią Magdaleną:
Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono.
Byłem opuszczony i samotny. A Ty znowu mnie znalazłeś.
I wiem, że to, co umarło we mnie, to nie Ty, mój Panie, tylko moje wyobrażenie o Tobie, obraz, który uczyniłem sobie, by przechować to, co znalazłem, i był on moim zabezpieczeniem.
Uczynię inny obraz, o Panie, lepszy niż ten poprzedni.
Ten też odejdzie, jak wszystkie następne,
Aż dojdę do błogosławionej wizji Ciebie samego, o Chryste, mój Panie.
(abp George Appleton)
o. Krzysztof Osuch SJ
Częstochowa, 25 lutego 2006 AMDG et BVMH
Zapraszam na strony internetowe Centrum Duchowości im św. Ignacego Loyoli w Częstochowie www.jezuici.pl/centrsi
1Por. Łk 5, 33-39, perykopa z piątku po 22 niedzieli.
2„Chociaż w strapieniu nie powinniśmy zmieniać poprzednich postanowień, to jednak jest rzeczą wielce pomocną usilnie zmieniać samego siebie [nastawiając się] przeciw temu strapieniu, np. więcej oddając się modlitwie, rozmyślaniu, rzetelniejszemu badaniu [sumienia] i do pewnego stopnia pomnażać nasze praktyki pokutne” (Ćwiczenia duchowne, 319).
© 1996–2006 www.mateusz.pl/mt/ko