www.mateusz.pl/mt/ko

KRZYSZTOF OSUCH SJ

Nie trwożyć się – zawierzyć siebie Ojcu

 

 

Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę.

Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście. Rzekł do Niego Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. Odpowiedział mu Jezus: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. (J 14,1-12).

Niech się nie trwoży serce wasze

Są w naszym życiu szczęśliwe dni i całe lata, w których Ziemia jawi się nam jako dom wystarczająco bezpieczny, piękny i dostatni... Przychodzą też jednak takie okresy (czasem bardzo długie), w których czujemy się niepewni i zagrożeni. Zagrożenia przychodzą z różnych stron i bywają tak wielkie, że nagle staje się jasne, iż nikt z ludzi nie potrafi dać nam poczucia bezpieczeństwa i ukoić nasze skołatane serca. W takiej sytuacji jedynie słowo Wszechmocnego Boga może nas uspokoić. Takim uspokajającym słowem jest na pewno to dziś usłyszane. Jezus wypowiedział je na progu własnej śmierci: Niech się nie trwoży serce wasze. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. – Do tych słów Jezusa, właściwie, nie trzeba dodawać żadnego komentarza. Wystarczy, jeśli wsłuchamy się w nie odpowiednio długo i będziemy do nich często powracać. .. Takich słów winno się słuchać tak, jak słucha się śpiewu ptaków wiosną czy szumu wiatru i morza.

Powyższe słowa Jezusa są niezmiernie dobroczynne, ponieważ pozwalają nam już (choć jeszcze jedynie oczyma wiary) widzieć Rzeczywistość, która nadchodzi i trwać będzie wiecznie! Dzięki takiemu zapewnieniu Jezusa możemy przezwyciężać największe zagrożenia i uciszać wielkie niepokoje serca. Pomyślmy zatem o wyrabianiu w sobie nawyku „zaglądania” do obiecanych nam mieszkań w Domu Ojca...

Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy

Patrzeć na Jezusa, czyli na Wcielonego Syna Bożego, to niewątpliwie wielki dar i (poniekąd) niepowtarzalne szczęście tych, którzy żyli za Jego dni (por. Mt 13, 16 n). Okazuje się jednak, że nie jest to “wszystko”, czego pragnie serce Filipa, serce człowieka. Człowiek chce widzieć Boga samego, Boga Żywego – najlepiej twarzą w twarz! Jezus dobrze o tym wie. Sam przecież po to przyszedł, by objawić Ojca i tak zaspokoić (a wcześniej na nowo obudzić) tęsknotę za Bogiem Ojcem, obecną w sercu każdego człowieka.

Jezus na pewno ucieszył się tym, iż Filip pragnie zobaczyć samego Ojca, i że słusznie oświadcza, iż to mu wystarczy. Jednocześnie zauważmy, że w wypowiedzi Jezusa pobrzmiewała nuta zdziwienia i pewnego wyrzutu: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie?... Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. – Filip mógłby się tłumaczyć...,ale tego nie czyni. Najważniejsze było dla niego to, że Jezus potwierdził jego tęsknotę za Ojcem, i że wskazywał mu, gdzie może zobaczyć Ojca. Teraz już wie na pewno, że do poznania Ojca i do kontaktu z Nim wiedzie tylko jedna droga: jest nią Jezus Chrystus. Trzeba zatem i nam wpatrywać się w Jezusa i poznawać Go coraz dogłębniej i „wewnętrznie”, by wiedzieć, jaki jest Bóg Ojciec.

Zapytajmy siebie: ile jest w nas Filipowego pragnienia, by poznać Ojca? Ile jest w nas przeczucia, że poznanie Ojca naprawdę wystarczy, bo jest On najwyższym Dobrem i w pełni uszczęśliwia? Czy codziennie pamiętam o tym, jak łatwy i prosty jest sposób na to, by poznawać Ojca, poznając Jezusa?

Mało znana czułość serca Ojca

Jesteśmy już jakiś czas w szkole Jezusa Chrystusa. On zaprasza nas do poznawania Jego Ojca i Ojca naszego. Można by zatem pytać siebie: jaka jest nasza znajomość (dogłębność poznania) Boga Ojca? Może wydaje się nam, że jesteśmy już bardzo „zaawansowani” w poznawaniu i przeżywaniu wspaniałości przymiotów Ojca. A może raczej stwierdzamy, że ciągle jeszcze potykamy się o fatalne czy wręcz demoniczne obrazy Boga Ojca?

Kardynał Jean Danielou SJ tak nas twórczo niepokoi i pobudza do usilnego poznawania Boga Ojca: „Można powiedzieć, że daleko jeszcze jesteśmy od zrozumienia, co oznacza nieskończona czułość ojcowskiego serca Boga,zapewne nie potrafimy się wznieść, w obliczu Trójcy Świętej, aż ku pierwotnemu źródłu, którym jest boskie ojcostwo. Być może, zatrzymujemy się bliżej, przy Synu i Duchu, gdyż oni są posłani, i ponieważ w istocie widzimy Boga raczej w urzeczywistnianiu Jego zamysłu. Ale właśnie ponad Synem i Duchem jest tajemnica ojcostwa Bożego, które w sposób absolutny jest pierwotnym źródłem wszystkiego, pierwotnym źródłem wszelkiego stworzenia, a także wszelkiej łaski” 1. Podobnego zdania jest ojciec Jacek Salij OP: „Czy nie jest tak, że Bóg Ojciec jest dla nas jakby nieznany, jakby daleki? Oczywiście, że tak jest. Ale to wskutek naszych grzechów i lenistwa do modlitwy, Ojciec Przedwieczny jest dla nas kimś dalekim. Do Boga zbliżamy się dzięki Jego łasce, a stan zażyłości z Panem Bogiem osiąga się przez modlitwę. To nie jest tak, że ludzie sobie postanawiają, iż będą blisko Pana Boga, i od razu tę bliskość osiągają. Żeby się do Niego zbliżyć naprawdę, trzeba Mu zawierzać samego siebie, rozpoznawać Go jako Absolutnie Najukochańszego, starać się pokochać Jego wolę”. – Tak, po rozpoznaniu Go jako Najukochańszego, można (należy) Mu siebie samego zawierzyć.

Zawierzyć siebie Bogu

Nasze codzienne życie byłoby niemożliwe, gdybyśmy nie ufali i nie powierzali siebie naszym bliźnim – z góry zakładając ich prawość, pewną kompetencję, a przede wszystkim jakąś zasadniczą dobroć. Rzeczywiście, codziennie okazujemy zaufanie różnym ludziom i powierzamy im siebie na różne sposoby, gdy na przykład wsiadamy do pociągu czy autobusu, gdy idziemy do lekarza i kupujemy leki, gdy sięgamy po chleb, jemy obiad w restauracji itd. itp. Jeszcze bardziej widać ważność okazywania zaufania i wzajemnego powierzania się w małżeństwie i w rodzinie.

Najważniejsze powierzanie siebie Drugiemu dokonuje się w sferze religii, wiary. To tu zaczyna się albo nasze niebo, albo. .. piekło. Ojciec Kark Rahner SJ tak dogłębnie i precyzyjnie to uchwycił: „człowiek jest taką istotą, która pragnie całkowicie zawierzyć się drugiemu i tylko w ten sposób potrafi istnieć; odczuwa potrzebę «zdania się» na innego przez całkowite oparcie się na nim. (...) Człowiek tylko wtedy odnajduje siebie, gdy powierza siebie i zdaje się na drugiego albo raczej opiera się na nim. – W przeciwnym razie człowiek pozostaje zamknięty we własnej skończoności, jaka – jeśli to uwięzienie stanowi ostateczny, wolny akt jego życia – staje się dla niego dosłownie piekłem, trwałą samotnością w milczeniu, która dusi się sama w sobie” 2 (moje podkreślenia).

W jakiej modlitwie dopełnię to rozważanie? Co będzie moją odpowiedzią na słowa Jezusa?

Sprawmy Jezusowi radość, starając się w Nim rozpoznać Ojca – „nieskończoną czułość Jego ojcowskiego serca”. To pozwoli nam całkowicie zawierzyć siebie Jemu.

o. Krzysztof Osuch SJ

Częstochowa, 20 kwietnia 2008 AMDG et BVMH

 

1 Jean Danielou, Trójca Święta i tajemnica egzystencji,  Znak 1994, s. 55.
2 K. Rahner, Przez Syna do Ojca, Wyd. Znak, s. 146.

 

Inne teksty: www.mateusz.pl/mt/ko/ oraz tutaj: punkty do medytacji. Zapraszam także na strony Centrum Duchowości: www.jezuici.pl/centrsi

 

 

 

© 1996–2008 www.mateusz.pl/mt/ko