KRZYSZTOF OSUCH SJ
Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. Mądrość zaś /zstępująca/ z góry jest przede wszystkim czysta, dalej, skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy. Owoc zaś sprawiedliwości sieją w pokoju ci, którzy zaprowadzają pokój. Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz (Jk 3,16-4,3).
Słowo Boże, czytane w liturgii mszalnej, dość często konfrontuje nas z prawdą o nas samych, o naszym wnętrzu. Także powyższe słowo z Listu św. Jakuba przypomina prawdę i o jasnej, i o mrocznej stronie naszych serc. Jasne i piękne w nas jest to, że mamy dobrą wolę. W zasadzie wszyscy chcemy być życzliwi, przyjaźni dla bliźnich i sprawiedliwi. Chcemy być dobrzy i chcemy miłować. Widzimy wartość bycia kimś, kto umie ustąpić i stara się budować zgodę i zaprowadzać pokój.
Niestety, nie jest to cała prawda o nas. Słowo Boże przypomina nam, że między ludźmi toczą się spory i wojny. Jednak najważniejsza linia frontu biegnie w sercu każdego człowieka. Naprzeciwko siebie stają w naszym wnętrzu dwa dążenia: by czynić dobro, które buduje, i by czynić zło, które niszczy. Z serca zatem pochodzą piękne i wielkie pragnienia. Ale to samo serce jest też „rezerwuarem” negatywnej energii, która znajduje upust w wadach i grzechach głównych, a także, ogólnie mówiąc, w pożądliwości i żądzach. Te ostatnie tym się charakteryzują, że skłócają człowieka z Bogiem i człowieka z człowiekiem. Narzucające się zło raz bywa ewidentne i wulgarne, kiedy indziej przybiera pozór dobra.
Apostoł Jakub twierdzi, że wystarczy przyzwolić na jakiś rodzaj zła, na przykład oddać się zazdrości czy ulec żądzy sporu, by wnet doświadczyć wszechogarniającego bezładu i by popaść we wszelki występek. „Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek” (Jk 3, 16). Św. Paweł w swym oglądzie wnętrza idzie jeszcze głębiej i wskazuje, co jest pierwszym ogniwem w łańcuchu zła i nieprawości. Twierdzi, że jeśli ktoś poznaje Boga (a każdy poznaje Go w dziele stworzenia), a nie oddaje Mu czci i nie dziękuje Mu, to fatalnym skutkiem takiego zaniechania (takiego grzechu) jest znikczemnienie myślenia i zaćmienie serca (por. Rz 1, 21-22). Ludzie lekceważący Boga są nieuchronnie porywani przez wysoką falę „wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości”. Tak łatwo jest im oddawać się „zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości”. Św. Paweł mówi o nich: „potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym, co złe – pomysłowi, rodzicom nieposłuszni, bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości” (Rz 1,29-31).
Niestety, pomysłowość ludzi w czynieniu zła jest niebywała i może przerażać. Przeraża też i poraża bezczelność w żywieniu nieprawych myśli i w przeprowadzaniu nikczemnych rozumowań i wniosków. Księga Mądrości opisuje, na jaki tok rozumowania wpadają ludzie bezbożni, gdy stykają się z człowiekiem pobożnym i autentycznie sprawiedliwym. Przede wszystkim doznają irytacji, oburzają się na człowieka pobożnego i poddają go strasznej próbie. „Bezbożni mówili: Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z ręki przeciwników. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo – jak mówił – będzie ocalony” (Mdr 2,12.17-20).
– Aż trudno komentować ten jasny i precyzyjny tok nieprawego rozumowania! Zbyteczne wydaje się wykazywanie, jak wielka jest aberracja w myśleniu bezbożnych i do jakiego okrucieństwa potrafią się posunąć. To zdumiewające, że widok człowieka, który czci Boga i jest Mu wdzięczny, budzi w nich „uśpione demony”.
– Chyba z łatwością odkryjemy, że sytuacja opisana w Księdze Mądrości powielekroć powtarzała się za sprawą bezbożnych ideologii XX wieku. Prześladowania wyznawców Boga dzieją się nadal; nie tylko w Chinach, ale także w Europie, choć w sposób nie tak brutalny, ale nadal bardzo dotkliwy. Benedykt XVI mówił niedawno w Bawarii (10. 09. 2006) o zagrożeniu dla współczesnego świata i dla tożsamości chrześcijańskiej, które płynie z pogardy dla Boga i z cynizmu. Bezczelni cynicy szydzą ze świętości, powołując się przy tym na prawo wolności.
Przywołane fragmenty Pisma Świętego ośmielają nas, by przypomnieć starą chrześcijańską tradycję, która nie waha się twierdzić, że po grzechu pierworodnym ulokowało się w ludzkiej duszy „czarne bagno”. A składa się na nie przede wszystkim samolubstwo, wola własna i nienawiść. Samolubstwo to lubienie tylko siebie samego; to nierozumne pomijanie bliźniego, który jest przecież jakby częścią nas 1. Pawłowy obraz Kościoła jako Ciała, którego Głową jest Chrystus, dobrze uwydatnia to nasze wzajemne powiązanie i niemożność obchodzenia się jednych bez drugich (por. Ef 4, 15n). Drugi element „czarnego bagna” w nas to rodzaj obsesji, by pełnić jedynie wolę własną. Nie chodzi tu o bezcenny dar wolności i czynienie użytku z wolnej woli, ale o rodzaj zafiksowania na upartym (i nieraz demonstracyjnym) pełnieniu wyłącznie woli własnej. Każdemu z nas (co najmniej) zdarza się z uporem iść za jakąś własną myślą, emocją (impulsem, żądzą), nawet gdy widać, że wiedzie ona do zła. Satysfakcję czerpie się z tego, że jest to „moje”, własne, a nie czyjeś, dla czyjegoś dobra. Nie liczy się wtedy wola Boga i prawdziwe dobro własnej osoby. Wynosząc wolę własną ponad wszystko, człowiek zamyka się w swoim małym światku i karleje. Kwintesencją wszelkiej złości, do której człowiek czuje się pociągany, jest nienawiść. Skrywa się w niej demoniczna zabójcza moc (por. J 8,44). Nienawiść odrzuca drugiego, nie chce go widzieć, a nawet potrafi go zabić, złośliwymi słowami czy też dosłownie 2.
Żywioł zła, które pochodzi z ludzkiego serca (i od wrogich Zwierzchności „na wyżynach niebieskich” – por. Ef 6, 12) stanowi największe zagrożenie dla człowieka. To dlatego ludzie wszystkich kultur i religii podejmowali starania, by nie dać się pochłonąć czarnemu bagnu samolubstwa, „woli własnej” i nienawiści. Człowiek, obdarowany podobieństwem do Boga i pragnieniem najwyższego Dobra, wie (wyraźnie czy jakoś), że wtedy rozkwita i staje się szczęśliwy, gdy jest miłowany i gdy miłuje. Tęskni za czystością serca i czynów. Czystość serca staje się jednak faktem wtedy, gdy wypełnia je miłość (a nie żądze, pożądania). Czystość serca – czystość płynąca z miłości – czyni człowieka zdatnym do zjednoczenia z Bogiem, który jest doskonale czysty, bo jest Miłością (por. 1 J 4, 16).
Dotychczasowe rozważanie prowadzi nas do zadania kilku praktycznych pytań. Co należy czynić, aby nie dać się zwyciężyć żywiołom zła? Jak oczyścić swoje serce z żądz i pożądań, a przynajmniej, jak skutecznie opierać się ich naporowi? Jak wypełnić swe serce Boską miłością, by żyć mądrze, w pokoju ducha, w zgodzie z innymi?
Najpierw to spostrzeżenie: z atakującym nas złem nie poradzimy sobie sami. Staje się to jasne w świetle refleksji nad złem, doświadczanym w własnym sercu i w świecie, a także w świetle słowa Bożego. Tylko otwierając się na zbawcze działanie Boga, możemy odnieść zwycięstwo nad grzesznym egocentryzmem, który zakrzywia nas ku sobie samym. Tylko Boska miłość może wyrwać nas z samolubstwa i przeprowadzić ku miłowaniu Boga i bliźnich. Podobnie rzecz się ma z upodobaniem w woli własnej i nienawiścią oraz z wszystkimi innymi żądzami. „Tylko Bóg może nas uratować”.
Rzeczywiście, Bóg wyciąga nas z czarnego bagna grzechu, żądz i rozpaczy, gdy daje nam Swego Syna, Jezusa Chrystusa. Wystarczy uchwycić wyciągniętą dłoń Zbawiciela. Dokonuje się to w akcie wiary w nieskończoną i miłosierną miłość Boga Ojca do nas. Nasze zbawienie pogłębia się, gdy codziennie spotykamy się z Bogiem na modlitwie, gdy rozważamy Jego Słowo, a także gdy spotykamy się z Jezusem w sakramentach świętych (zwłaszcza Chrztu, Pokuty i Pojednania oraz Eucharystii). Proces zbawienia, uświęcenia i jednoczenia z Bogiem w miłości dzieje się w czasie i wymaga określonych duchowych działań. Niektóre z nich winny być regularnie ponawiane. Szczególnie pomocne w zmaganiach z naporem zaborczych żądz są regularnie odprawiane rachunki sumienia. Jest to taka modlitwa, którą św. Jakub na pewno bardzo by pochwalił.
Św. Jakub mówi wprost i chyba z niemałą emocją: „Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz” (Jk 4, 3). Tak, nie wystarczy modlić się jakkolwiek. Modlitwa może być chybiona, gdy polega na przychodzeniu do Boga z prośbą (czy nawet z żądaniem), by On zaspokajał nasze żądze. Chrześcijaninowi potrzebna jest również taka modlitwa, która na bieżąco ujawnia żądze, mające swe umiejscowienie w „czarnym bagnie” lub, jeśli kto woli, w mrocznej podświadomości. Żądz i pożądań na pewno nie należy maskować ani tym bardziej hołubić. Należy ujawniać je wobec siebie. Ale nie tylko to. Należy destrukcyjną „energię” żądz poddać Łasce, Miłości – i w tym sensie je wyeliminować.
Jeśli ktoś jest zainteresowany skuteczną walką z grzechem i oczyszczaniem sumienia z winy, to niech zechce bliżej poznać codzienny ogólny rachunek sumienia, proponowany przez św. Ignacego Loyolę. Zawiera on pięć punktów – pięć działań, które mają niebywałą skuteczność w strzeżeniu i odbudowywaniu naszego Przymierza Miłości z Bogiem 3. Jeśli zaś jesteśmy zainteresowani efektywną współpracą z Chrystusem nad oczyszczeniem swego serca z żądz, pożądań i wadliwych postaw, to poznajmy dokładniej i praktykujmy – niełatwy, ale bardzo pomocny – szczegółowy rachunek sumienia, proponowany też przez św. Ignacego 4.
o. Krzysztof Osuch SJ
Częstochowa, 24 września 2006 AMDG et BVMH
1 Tomasz Spidlik SI, U źródeł światłości, Wyd. Ks. Marianów, 1991, s. 196.
2 Por. Spidlik, tamże, s. 196 n.
3 Artykuł Georges Aschenbrenner SJ: http://www.jezuici.pl/centrsi/czytelnia/Lambert/lambert_rs-OK.pdf a także moje rozważanie: http://www.jezuici.pl/centrsi/czytelnia/Osuch/codzienny.pdf
4 Św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, numery 22-32; zob. http://www.jezuici.pl/centrsi/vademecum.html
Oba rachunki sumienia omówione są m. in. w książce: Krzysztof Osuch SJ, Rachunek sumienia szczegółowy i ogólny. Jak codziennie ulepszać siebie, relacje z Bogiem i drugim człowiekiem, Wyd. WAM 2004.
Inne teksty: www.mateusz.pl/mt/ko/
Zapraszam na strony internetowe Centrum Duchowości im św. Ignacego Loyoli w Częstochowie www.jezuici.pl/centrsi
© 1996–2006 www.mateusz.pl/mt/ko