www.mateusz.pl/mt/ko

KRZYSZTOF OSUCH SJ

Rok 2012. Zawierzeni Bogu Ojcu

 

 

Podwójny kryzys w Europie

Mija rok 2011. Wydarzenia minionego roku wywołują w nas różne uczucia. Osobiste i społeczne dokonania budzą w nas radość i wdzięczność, a różne zaniechania, wojny i katastrofy wywołują smutek, żal i zadumę. Zaś rok 2012 – bardziej niż wiele minionych lat – wzbudza u wielu niepokój. A to za sprawą bogatej „literatury”, której rok ten dorobił się, nim się zaczął. A co będzie, gdy go przeżyjemy? Tego, tak naprawdę, nikt z ludzi nie wie.

Jako chrześcijanie mamy ten niezwykły przywilej, że w każdej sytuacji i w każdym momencie możemy wstąpić na „miejsce wysokie” (Ba 5, 5) i Bożymi oczyma oglądać panoramę ludzkich dziejów. Potężną dłonią są one „pomieszczone” w przedziale czasu, zakreślonym przez Księgę Rodzaju i Apokalipsę. Dysponujemy też Chrystusowymi kryteria oceny tego, co się dzieje. Z wielką ufnością i spokojem można te kryteria przyłożyć do strumienia czasu i wszystkiego, co się w nim dzieje i wydarza. Wzorcowo uczynił to Benedykt XVI, gdy na przykład podczas spotkania z członkami Kurii Rzymskiej 22 grudnia 2011 r. zwięźle omówił najważniejsze wydarzenia, które ożywiają nadzieję kościelnej wspólnoty. Jednak Ojciec święty nie omieszkał po imieniu nazwać zarówno to, co stanowi o istocie kryzysu Europy, jak też kryzysu Kościoła w Europie.

Oba kryzysy nie są nam obojętne, gdyż dotykają nas i dotyczą. Wczytajmy się zatem w dwa fragmenty papieskiej diagnozy. „Pod koniec roku, Europa znajduje się w kryzysie gospodarczym i finansowym, który w ostateczności ma swą podstawę w kryzysie etycznym zagrażającym Staremu Kontynentowi. Mimo, że w znacznej mierze bezsporne są takie wartości jak solidarność, zaangażowanie na rzecz innych, odpowiedzialność za ubogich i cierpiących, często brakuje siły motywującej, zdolnej nakłonić jednostkę i wielkie grupy społeczne do wyrzeczeń i ofiary. Poznanie i wola niekoniecznie kroczą ręka w rękę. Wola broniąca osobistego interesu zaciemnia poznanie, a osłabione poznanie nie jest w stanie wzmocnić woli. Dlatego z tego kryzysu wypływają pytania bardzo podstawowe: gdzie jest światło, które mogłoby oświecić nasze poznanie nie tylko ogólnymi ideami, ale konkretnymi nakazami? Gdzie jest siła, która unosi naszą wolę ku górze? Są to pytania, na które musi odpowiedzieć nasze głoszenie Ewangelii, nowa ewangelizacja, aby przesłanie stało się wydarzeniem, a głoszenie życiem”.

I o drugim kryzysie, współwystępującym z pierwszym. „Rdzeniem kryzysu Kościoła w Europie jest kryzys wiary. Jeżeli nie znajdziemy nań odpowiedzi, jeżeli wiara nie nabierze na nowo żywotności, stając się głębokim przekonaniem i rzeczywistą siłą dzięki spotkaniu z Jezusem Chrystusem, wszelkie inne reformy pozostaną nieskuteczne”.

– Końcowe stwierdzenia Papieża jasno wskazują kierunek wyjścia z dwóch kryzysów. Ilu Europejczyków, zwłaszcza tych mocno wierzących i w wierze już mocno osłabłych, zechce pójść, dzień po dniu, we wskazanym kierunku: nowej ewangelizacji i spotkań z Jezusem Chrystusem?

A nasze kryzysy osobiste?

Jaką barwę ma moje życie? Jak uczucia przeważają? Co myślę i czuję, przechodząc z roku 2011 w rok 2012?

– Bywają w naszym życiu dni spokojne i szczęśliwe. Nawet całe lata upływają nam w poczuciu bezpieczeństwa i wszystko jest „w porządku”... Przychodzą też jednak takie dni (czasem bardzo liczne i dłużące się bardzo), w których czujemy się niepewni i zagrożeni. Dopada człowieka wielkie zmęczenie i smutek. Bywa, że wypełnia duszę poczucie samotności, niezadowolenia i niepokoju. I stopniowo staje się jasne, iż nikt z ludzi nie przywróci poczucia bezpieczeństwa ani nie ukoi skołatanego serca. Wielką łaską jest wtedy wiedzieć, że uspokoić nas może jedynie słowo Wszechmocnego Boga Stwórcy! A dokładniej Słowo Boga Ojca! Tym Słowem jest Boży Syn, który dla nas, dla mnie (jak podkreśla to św. Ignacy Loyola w Ćwiczeniach duchownych) – stał się Człowiekiem.

Treść tego, co mówi do nas Bóg Ojciec w Jezusie Chrystusie jest przebogata. Ale Jedno jest Najważniejsze. To mianowicie, że Wcielony Boży Syn odsłania wobec nas to, jaki jest Jego Ojciec, a zarazem Ojciec nasz. Jaka jest Jego Twarz (por. J 14, 9); jakie jest Jego Serce (por. Łk 15)! I że czułość ojcowskiego serca Boga jest nieskończona!

Tymczasem wiele na to wskazuje, że Bóg Ojciec mógłby mieć (czy ma) do nas „pewien żal”. Z tego powodu, że choć dał nam Swego Syna, by w Nim zagwarantować nam dogłębne i niepodważalne poznanie przymiotów Jego ojcowskiego Serca, to my z tej możliwości nie (dość) korzystamy.

– Coś więcej na ten temat musiał wiedzieć ojciec Jean Daniélou SJ, wybitny teolog francuski (późniejszy kardynał), skoro stawia diagnozę, stwierdzającą połowiczność naszej wiary. „Można powiedzieć, że daleko jeszcze jesteśmy od zrozumienia, co oznacza nieskończona czułość ojcowskiego serca Boga, i zapewne nie potrafimy się wznieść, w obliczu Trójcy Świętej, aż ku pierwotnemu źródłu, którym jest boskie ojcostwo. Być może, zatrzymujemy się bliżej, przy Synu i Duchu, gdyż oni są posłani, i ponieważ w istocie widzimy Boga raczej w urzeczywistnianiu Jego zamysłu. Ale właśnie ponad Synem i Duchem jest tajemnica ojcostwa Bożego, które w sposób absolutny jest pierwotnym źródłem wszystkiego, pierwotnym źródłem wszelkiego stworzenia, a także wszelkiej łaski” 1.

Przypuszczam, że o. J. Daniélou SJ napisał te słowa także pod wpływem orędzia Boga Ojca, które otrzymała i poddała pod osąd Kościoła siostra zakonna Eugenia Elisabetta Ravasio (1907-1990) 2. Musiał je znać, skoro jego dwaj starsi współbracia, Albert i August Valensin (teolog i filozof), przez 10 lat badali to orędzie jako członkowie biskupiej komisji. Jest to tym bardziej prawdopodobne, iż biskup Grenoble, Aleksander Caillot, „na podstawie raportu sporządzonego w czasie badania kanonicznego dotyczącego Matki Eugenii Elisabetty Ravasio”, dał o jej „dziele” urzędowe, pozytywne świadectwo: „Wierzę, że jest w nim [w dziele s. Eugenii] palec Boży i – po 10 latach badania, rozważania i modlitwy – błogosławię Ojca, że zaszczycił wyborem moją diecezję, jako miejsce tak wzruszających objawień Jego miłości”.

Osobom pozytywnie zaintrygowanym przywołaniem broszury, zatytułowanej „Bóg Ojciec mówi do swoich dzieci” 3, dedykuję fragment świadectwa biskupa A. Caillot. Pisze on, na jaki „kłopot” natknęli się teologowie i skąd przyszedł „ratunek”. „Kiedy Siostra Eugenia oświadczyła, że miała objawienia Ojca, badający ją teolodzy odparli jej, że objawienia Ojca są same w sobie niemożliwe i że jeszcze nigdy w historii nie miały miejsca. Obiekcjom tym Siostra oparła się, wyjaśniając po prostu: “Ojciec powiedział mi, żebym opisała to, co widziałam. On prosi Swoich synów teologów, żeby szukali”. Siostra nigdy niczego nie zmieniła w swoich wyjaśnieniach, przez długie miesiące potwierdzała swoje zapewnienia. To dopiero w styczniu 1934 roku teologowie odkryli u samego św. Tomasza z Akwinu odpowiedź na zarzuty, które podnosili. Odpowiedź wielkiego Doktora dotycząca rozróżnienia między objawianiem się a misją była jasna. Pokonała przeszkodę, która paraliżowała cały proces. Wbrew uczonym teologom rację miała niewykształcona ignorantka. Jak po ludzku wytłumaczyć, także w tym przypadku, światło, mądrość i wytrwałość Siostry? Fałszywa wizjonerka usiłowałaby dostosować się do wyjaśnień teologów. Siostra nie ustępowała: oto nowe powody, dla których jej świadectwo wydaje się być godne ufnej obrony”.

W tym rozważaniu nie relacjonuję treści orędzia. Dostęp do niego jest łatwy, a po zapoznaniu się z nim zapewne przystaniemy na ten wniosek, że pomijanie w naszym życiu wiary w Kogoś Najważniejszego i brak należytego kultu Boga Ojca – to rzecz obiektywnie poważna. A prócz tego czyż nie należy przejmować się fatalnym zagubieniem wielu mężczyzn i kobiet, którzy nie znając (czy nie dość znając) swego najlepszego Ojca, bardzo cierpią! Warto uczynić wszystko (i po wszystko, co pomocne sięgnąć), by wzmóc kult Boga Ojca, a także zaradzić cierpieniom ludzkiej rodziny. Oczywiście, to najpierw Jezus Chrystus – z woli Ojca – daje nam śmiały przystęp do Ojca (por. Ef 3, 12). To On zachęca nas, słowem i własnym przykładem, byśmy intensywnie przeżywali więź z Bogiem Ojcem; byśmy Jemu siebie powierzali.

Zawierzyć siebie Bogu Ojcu

Ufność i powierzanie siebie drugiej osobie są w naszym życiu niebywale ważne. Tak naprawdę, nasza codzienność utkana jest z aktów wzajemnie okazywanego sobie zaufania. Jedni drugim ufamy. Opieramy się i polegamy na dobrej woli innych. Powierzamy się różnorako ich dłoniom, umiejętnościom… Natomiast bardzo cierpimy, gdy ktoś siejąc zwątpienie i wzbudzając podejrzliwość, osłabia w nas fundamentalną zdolność, by móc wzajemnie sobie ufać i powierzać siebie jeden drugiemu. Demoniczne systemy totalitarne programowo uderzają właśnie w tę zdolność, która jest jednocześnie warunkiem życia w miłości, wspólnocie i pokoju.

Chyba, na powyższym tle, powinno być jasne, że najbardziej potrzebujemy zaufania wobec Boga i powierzania siebie dłoniom naszego Stwórcy i Ojca! Gdy te akty ducha słabną (więdną) i zanikają, wtedy naszemu życiu brakuje czegoś najważniejszego!

– Ojciec Karl Rahner SJ wyraził to prawidło życia osobowego z przejmującą precyzją: „Człowiek jest taką istotą, która pragnie całkowicie zawierzyć się drugiemu i tylko w ten sposób potrafi istnieć; odczuwa potrzebę «zdania się» na innego przez całkowite oparcie się na nim. (...) Człowiek tylko wtedy odnajduje siebie, gdy powierza siebie i zdaje się na drugiego albo raczej opiera się na nim. – W przeciwnym razie człowiek pozostaje zamknięty we własnej skończoności, jaka – jeśli to uwięzienie stanowi ostateczny, wolny akt jego życia – staje się dla niego dosłownie piekłem, trwałą samotnością w milczeniu, która dusi się sama w sobie” (moje podkr.). Słowa mocne i prawdziwe. Kto udowodni, że jest inaczej?

A gdyby ktoś potrzebował jeszcze odrobiny perswazji (z nutą przygany), to proszę bardzo. Jej autorem jest sam Jezus, a adresatką … święta Katarzyna ze Sieny (więc my o wiele bardziej!). „Czemu nie ufasz Mnie, który jestem twoim Stwórcą? Bo ufasz sobie. Czyż nie jestem Ci wierny i oddany?/.../ Czemu wątpisz, że jestem dość mocny, aby Ci pomóc, dość silny, aby Cię wspierać i bronić od nieprzyjaciół, dość mądry, aby oświecić oko Twojego intelektu, lub że mam dość dobrotliwości, żebym Ci zechciał dać to, co jest konieczne dla twego zbawienia. Czemu mniemasz, że nie jestem dość bogaty, abym mógł Cię wzbogacić, ani dość piękny, by Ci przywrócić piękność? Czemu boisz się, czy znajdziesz u Mnie chleb do jedzenia i szatę do przyodziania się?”.

Święci to ludzie tacy jak my, jednak wybitnie charakteryzuje ich to, że całkowicie polegają na Bogu. Siebie samych (i nas) przekonują: „Niech nic cię nie niepokoi, niech nic cię nie przeraża. Wszystko mija. Bóg się nie zmienia. Cierpliwość osiąga wszystko. Temu, kto ma Boga, nie brakuje niczego. Bóg sam wystarcza” (św. Teresa z Avila).

Już tyle rzeczy zawiodło nas i gorzko rozczarowało... Inne cieszyć nas będą jeszcze tylko jakiś czas, jednak i one, prędzej czy później, przeminą, dosłownie rozsypią się w proch. Ktoś napisał: „bogactwa stracą wartość, uroda zniknie, młodość przeminie, zdrowie się skończy, znajomi odejdą, ktoś inny okaże się lepszy w pracy, bardziej zdolny, częściej angażowany. Bóg jeden pozostanie wierny!”.

Zatem nie dziwimy się, że ludzie prawdziwie mądrzy i dojrzewający w szkole Jezusa – właśnie z Bogiem Ojcem rozmawiają najserdeczniej i Jemu powierzają siebie jako najwspanialszemu Ojcu.

Bł. Karol de Foucauld wyraził swoje bezwarunkowe powierzenie siebie Bogu Ojcu w tej oto niezapomnianej modlitwie:

Mój Ojcze,
powierzam się Tobie,
uczyń ze mną, co zechcesz.
Cokolwiek uczynisz ze mną, dziękuję Ci.
Jestem gotów na wszystko, przyjmuję wszystko,
aby Twoja wola spełniała się we mnie
i we wszystkich Twoich stworzeniach;
nie pragnę nic więcej, mój Boże.
W Twoje ręce powierzam ducha mego
z całą miłością mego serca.
Kocham Cię i miłość przynagla mnie,
by oddać się całkowicie w Twoje ręce,
z nieskończoną ufnością,
bo Ty jesteś moim Ojcem.

 

o. Krzysztof Osuch SJ
Częstochowa, 30 grudnia 2011
AMDG et BVMH

 

Rozważanie oparłem na rozważaniu z książki mojego autorstwa:

 

Zobaczyć siebie oczami ChrystusaBóg tak wysoko cię ceni. Rozważania na niełatwe tematy, Wydawnictwo WAM. Wyd. II, 2011, stron 260.

„Człowieku, dlaczego sobie samemu uwłaczasz, skoro Bóg tak wysoko cię ceni. Dlaczego wywyższony przez Boga tak bardzo siebie poniżasz”. Słowa świętego Piotra Chryzologa stały się dla Autora punktem wyjścia do postawienia fundamentalnych pytań o naturę Boga i tożsamość człowieka. Książka składa się z kilkudziesięciu rozważań. Autor porusza problem kondycji człowieka, jego pragnień, słabości i grzechów. Jednocześnie wskazuje dar największy, o który nie trzeba zabiegać – bezwarunkową miłość Boga. Jej odkrycie nadaje sens wszystkiemu, co nas spotyka. Bóg kocha grzesznika, a to przecież Dobra Nowina dla każdego.

 

1 Jean Daniélou, Trójca Święta i tajemnica egzystencji, Znak 1994, s. 55.
2 S. Eugenia Elisabetta Ravasio, Bóg Ojciec mówi do swoich dzieci. http://www.voxdomini.com.pl/ojciec/o_01.htm
3 http://www.voxdomini.com.pl/ojciec/o_02.htm i http://www.voxdomini.com.pl/ojciec/o_03.htm

 

 

 

© 1996–2012 www.mateusz.pl/mt/ko