KRZYSZTOF OSUCH SJ
Człowiekowi bardzo trudno przychodzi zawierzyć siebie Bogu! Jest to bodaj największy brak (upadłej i skażonej natury) i to on czyni nasze życie na ziemi trudnym. Niestety, wciąż pozostajemy mali i słabi, gdy chodzi o całkowite uwierzenie i zaufanie naszemu Panu i Stwórcy. To dlatego przede wszystkim nasze życie jest ciężkie! Inne ciężkie „rzeczy” i wszelkie przytłaczające nas troski są wtórne…
Naszą największą troską nie jest jakiś materialny niedostatek czy choroba. Troską zabarwiającą wszystkie inne jest niepewność, czy możemy liczyć na szczęśliwy finał naszego życia. Nie wiemy, czy koniec ziemskiego życia będzie dla nas nowym początkiem. Chcielibyśmy móc jakoś to sprawdzić i zyskać (najlepiej osobistą) pewność co do tego, że przez śmierć, jak przez ciasną bramę, przejdziemy do nowego życia. Narzędzia poznawcze, jakimi dysponujemy, na to nam nie pozwalają. Po prostu, trzeba umrzeć, żeby się tego dowiedzieć. Świat – w tej mierze, w jakiej ignoruje poznanie religijne i Boże Objawienie – cierpi na radykalną niewiedzę i niemoc. Zwątpienie o tym, że śmierć jest jednak też …dobrem (acz trudnym), gdyż otwiera bramę do nowego życia i kontaktu ze Stwórcą, podcina skrzydła naszej cywilizacji. Pozbawia ją motywów życia i nadziei. Skazuje na smutek, który jedynie sztucznie może zostać przytłumiony (jakąś rozrywką) bądź na chwilę zastąpiony chemiczną ekstazą. Jak na razie wiele społeczeństw dryfuje na oko, nie bardzo wiedząc, czym się to skończy.
A my? Pytajmy o główny powód dopadającego nas smutku i bólu, który rozdziera naszą duszę. Czy nie jest nim (mówiąc eufemistycznie) mała wiara? Może jest to już wiara martwa, która nie uskrzydla do czynów wielkich, heroicznych?
Prawdopodobnie wszyscy – żeglując przez wzburzone i wzbierające wody „cywilizacji śmierci” – czujemy, jak „ktoś” cynicznie próbuje wyśmiać nasze poleganie na Bogu Żywym, dla Którego wszyscy wciąż żyją. A gdy umierają to po to, aby wejść w strefę życia niczym (zwłaszcza śmiercią) nie umniejszonego! Jezus – dawnych i dzisiejszych saduceuszów, nie wierzących w zmartwychwstanie umarłych i w życie wieczne – zapewnia, posiłkując się Mojżeszem (Łk 20, 37), że Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla niego żyją (Łk 20, 38).
Po wskazaniu tego, co gdzieś u samych podstaw gryzie i zadręcza nasze dusze, trzeba by z kolei szukać tego, co przyczynia się do zapaści motywów życia i nadziei. Chcę za chwilę powiedzieć (posiłkując się noblistą i nie tylko), że sami sobie szkodzimy. I to dzień po dniu. Przyzwalając na degrengoladę, przyczyniamy się do tego, że z roku na rok, z dekady na dekadę jest – w kluczowej kwestii (wyżej nazwanej) – coraz gorzej. Nasza wina (czy tylko nasza osobista?) polega na tym, że bezrefleksyjnie godzimy się na to, by naszą codzienność ktoś tak nam programował i kształtował (o nic nas nie pytając), że radykalnie uszczuplana jest przestrzeń obcowania z Bogiem!
W eseju osnutym na książce Cz. Miłosza, Ziemia Ulro Ewa Bieńkowska tak (już przed laty, w r. 1980) diagnozowała kondycję czasów, w których żyjemy: „Coraz więcej mowy piętrzy się na nas, przygniata nas, mowy wygłaszanej i drukowanej, bombardującej ludzi wszelkimi kanałami przekazu. I coraz bardziej – mówi Miłosz – zwiększa się obszar PRZEMILCZANY – rośnie milczenie człowieka o sprawach najistotniejszych, /rośnie/ bariera nawyku, bezradności albo rozpaczy. I to milczenie trzeba przerwać – trzeba nawiązać kontakt z INNĄ mową… Trzeba rozbudzić w sobie wyobraźnię, …wejść w przestrzeń WIZJONERSTWA dzięki wielkim WIDZĄCYM” (ZNAK nr 316, s. 1223).
Niestety, jak zauważa eseistka za Poetą, rośnie obszar przemilczany! Rośnie milczenie o sprawach najistotniejszych. Trzeba przerwać to milczenie. Trzeba wejść w przestrzeń wizjonerstwa, otwierając się na wielkich widzących.
Diagnoza dotyczy milionów wierzących, którzy przestali słuchać Chrystusa z należną uwagą i intensywnością. Większego wizjonera niż On w polu naszego widzenia nie widać. (To, co nazbyt często widać i słychać, zwłaszcza w mediach „obrazkowych” nastawionych na zysk, a pewno i programową manipulację, to pożal się, Boże!).
Można by jeszcze wiele mówić, ale powyższa przestroga każe milczeć, a raczej uciszyć się dogłębnie, by z najwyższą uwagą słuchać, co ma nam do powiedzenia Największy Wizjoner. Tylko On widział i zna Ojca: Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, (o Nim) pouczył (J 1, 18); jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca (J 6, 46).
Tylko Jezus Chrystus ze swobodą porusza się między niebem i ziemią: I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego (J 3, 13). JEGO wizje – obietnice – zapewnienia – zachęty – perswazje – nalegania z całą pewnością zasługują na naszą najwyższą uwagę. Jemu i wszystkiemu, co od Niego pochodzi, warto poświęcić także CZAS, ową przestrzeń, bez której nic ważnego ani wielkiego nam się nie przydarzy – nie odsłoni, nie objawi.
Ufam, że w tej chwili jesteśmy trochę bardziej usposobieni i umotywowani, by przyjąć wspaniałą Mowę Jezusa:
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić; ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie o wiele pewniej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przy odziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy» (Mt 6, 24-34).
Psalmista wkłada w nasze usta słowa, które są najlepszą odpowiedzią na słowa Jezusa – Wizjonera, który z serdecznością i delikatnością tłumaczy nam, że mamy wszelkie dane, by jednoznacznie wybrać Boga Ojca i Jemu Samemu całkowicie zaufać i się powierzyć!
Jedynie w Bogu spokój znajduje ma dusza,
od Niego przychodzi moje zbawienie.
Tylko On jest opoką i zbawieniem moim,
twierdzą moją, więc się nie zachwieję.Jedynie w Bogu szukaj spokoju, duszo moja,
bo od Niego pochodzi moja nadzieja.
On tylko jest skałą i zbawieniem moim,
On moją twierdzą, więc się nie zachwieję.W Bogu zbawienie moje i chwała.
Bóg opoką mocy mojej i moją ucieczką.
W każdym czasie Jemu ufaj, narodzie.
Przed Nim wylejcie wasze serca.
Częstochowa, 1 marca 2014 AMDG et BVMH o. Krzysztof Osuch SJ
Zapraszam na mój blog: Krzysztof Osuch SJ
Nota wydawcy |
© 1996–2014 www.mateusz.pl/mt/ko