www.mateusz.pl

JACEK ŚWIĘCKI

Nauka nadziei

 

 

(5)

Rodzina, praca i bogactwo

4. (9) Lepiej jest dwom niż jednemu, gdyż mają dobry zysk ze swej pracy. (10) Bo gdy upadną, jeden podniesie drugiego. Lecz samotnemu biada, gdy upadnie, a nie ma drugiego, który by go podniósł. (11) Również, gdy dwóch śpi razem, nawzajem się grzeją; jeden natomiast jakże się zagrzeje? (12) A jeśli napadnie ich jeden, to dwóch przeciwko niemu stanie; a powróz potrójny niełatwo się zerwie.

10. (18) Skutkiem wielkiego lenistwa chyli się strop, gdy ręce są opuszczone, przecieka dom. 4. (5) Głupiec zakłada swe ręce i zjada swe własne ciało.

6. (7) Wszelka praca człowieka – dla jego ust, a jednak żądza jego nie zaspokojona. (9) Lepsze jest to, na co oczy patrzą, niż nie zaspokojone pragnienie. To również jest marność i pogoń za wiatrem.

5. (9) Kto kocha się w pieniądzach, pieniądzem się nie nasyci; a kto się kocha w zasobach, ten nie ma z nich pożytku. To również jest marność. (10) Gdy dobra się mnożą, mnożą się ich zjadacze. I jakiż pożytek ma z nich właściciel, jak ten, że nimi napawa swe oczy? (11) Słodki jest sen robotnika, czy mało, czy dużo on zje, lecz bogacz mimo swej sytości nie ma spokojnego snu. 4. (6) Lepsza jest jedna garść pokoju niż dwie garści bogactw i pogoń za wiatrem.

5. (12) Istnieje bolesna niedola – widziałem ją pod słońcem: bogactwo przechowywane na szkodę właściciela. (13) Bogactwo to bowiem przepada na skutek jakiegoś nieszczęścia i urodzi mu się syn, a w ręku jego niczego już nie ma. 4. (7) I inną jeszcze widziałem marność pod słońcem: (8) oto jest ktoś sam jeden, a nie ma drugiego, i syna nawet ni brata nie ma żadnego – a nie ma końca wszelkiej jego pracy, i oko jego nie syci się bogactwem: Dla kogóż to się trudzę i duszy swej odmawiam rozkoszy? To również jest marność i przykre zajęcie.

6. (1) Istnieje niedola, którą widziałem pod słońcem, a która bardzo ciąży człowiekowi: (2) Użyczył Bóg komuś bogactwa i skarbów, i sławy – tak że nie zbraknie mu niczego, czego tylko zapragnie – a tego używać Bóg mu nie pozwala, lecz człowiek obcy tego używa, to marność i przykre cierpienie.

2. (21) Jest nieraz człowiek, który w swej pracy odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością, a udział swój musi on oddać człowiekowi, który nie włożył w nią trudu. To także jest marność i wielkie zło. (22) Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem? (23) Bo wszystkie dni jego są cierpieniem, a zajęcia jego utrapieniem. Nawet w nocy serce jego nie zazna spokoju. To także jest marność. (24) Nic lepszego dla człowieka, niż żeby jadł i pił, i duszy swej pozwalał zażywać szczęścia przy swojej pracy. Zobaczyłem też, że z ręki Bożej to pochodzi. (25) Bo któż może jeść, któż może używać, a nie być od Niego zależnym? (26) Bo człowiekowi, który Mu jest miły, daje On mądrość i wiedzę, i radość, a na grzesznika wkłada trud, by zbierał i gromadził, i potem oddał temu, który się Bogu podoba. To też jest marność i pogoń za wiatrem.

6. (3) Gdyby ktoś zrodził nawet stu synów i żył wiele lat, i dni jego lat się pomnożyły, lecz dusza jego nie nasyciła się dobrem i nawet pogrzebu by nie miał – powiadam: Szczęśliwszy od niego nieżywy płód, (4) bo przyszedł jako nicość i odchodzi w mroku, a imię jego mrokiem zakryte; (5) i nawet słońca nie widział, i nie wie niczego; on większy ma spokój niż tamten. (6) A tamten gdyby nawet tysiące lat przeżył, a szczęścia nie zażył żadnego – czyż nie zdąża z wszystkimi na jedno miejsce? 5. (14) Jak wyszedł z łona swej matki, nagi, tak znowu odejdzie, jak przyszedł, i nie wyniesie z swej pracy niczego, co mógłby w ręku zabrać ze sobą. (15) Bo również i to jest bolesną niedolą, że tak odejdzie, jak przyszedł. I cóż mu przyjdzie z tego, że trudził się na próżno? (16) A nadto wszystkie jego dni schodzą w ciemności i w smutku, w wielkim zmartwieniu, w chorobie i w gniewie.

(17) Oto, co ja uznałem za dobre: że piękną jest rzeczą jeść i pić, i szczęścia zażywać przy swojej pracy, którą się człowiek trudzi pod słońcem, jak długo się liczy dni jego życia, których mu Bóg użyczył: bo to tylko jest mu dane. (18) Dla każdego też człowieka, któremu Bóg daje bogactwo i skarby i któremu pozwala z nich korzystać, wziąć swoją część i cieszyć się przy swoim trudzie – to Bożym jest darem. (19) Taki nie myśli wiele o dniach swego życia, gdyż Bóg go zajmuje radością serca.

7. (23) To wszystko badałem i miałem na uwadze mądrość. Mówiłem: Chciałbym być mądrym! – lecz mądrość jest dla mnie niedostępna. (24) Niedostępne jest to, co istnieje, i niezgłębione – któż może to zbadać? (25) Zwróciłem swój umysł ku temu, by poznać, badać i szukać mądrości i słusznej oceny, by poznać, że zło jest głupotą, a wielka głupota – szaleństwem. (26) I przekonałem się, że bardziej gorzką niż śmierć jest kobieta, bo ona jest siecią, serce jej sidłem, a ręce jej więzami. Kto Bogu jest miły, ten się od niej ustrzeże, lecz grzesznika ona usidli. (27) Oto, do czego doszedłem – powiada Kohelet – jedno z drugim porównując, by znaleźć słuszną ocenę, (28) której nadal szukam, a nie znajduję. Znalazłem jednego prawego mężczyznę pośród tysiąca, ale kobiety prawej w tej liczbie nie znalazłem. (29) Tylko, oto co stwierdziłem: Bóg uczynił ludzi prawymi, lecz oni szukają rozlicznych wybiegów.

6. (10) To, co jest, zostało już dawno nazwane, i postanowiono, czym ma być człowiek: toteż nie może on z tym się prawować, który mocniejszy jest od niego. (11) Bo im więcej przy tym słów, tym większa marność: co człowiekowi z tego przyjdzie? (12) A któż to wie, co w życiu dobre dla człowieka, dopóki liczy marne dni swego życia, które jakby cień przepędza? Bo kto oznajmi człowiekowi, co potem będzie pod słońcem?

Kohelet, wciąż analizując nieszczęsne doświadczenia króla Salomona, zastanawia się teraz nad sensem ludzkiej pracy. Pyta się zaś pod kątem tego, co naprawdę jest dla człowieka w życiu pożyteczne, do czego warto dążyć, a czego unikać.

Najpierw odkrywa, że aby skutecznie działać, trzeba „łączyć się w strączki”, stworzyć grupę zgodnie dążącą do celu, gdyż pojedyncze działanie skazane jest na niepowodzenie. Należy też zwalczyć pokusę zniechęcenia, która od małoduszności prowadzi do rujnującego próżniactwa. Prawdą jest i to, że samemu głową muru się nie przebije, jak i to, że próchniejący mur może się też kiedyś zwalić leniwcowi na głowę!

Pracować, trudzić się, lecz po co? Odpowiedź Koheleta jest zdumiewająca: motywem do pracy nie może być żadna ludzka żądza, a już zwłaszcza pieniądz. Pieniądz bowiem nikogo jeszcze do końca nie nasycił, jest powodem licznych zmartwień i rodzi u bliźnich zawiść. Jeśli nie pieniądz, to może chęć zapewnienia materialnego dobrobytu najbliższym, a zwłaszcza dzieciom? Niestety, nie jest to też dobra motywacja, gdyż dobra materialne łatwo przepadają, a potomstwa może zabraknąć. W takich sytuacjach ludzka frustracja wybucha z ogromną siłą, a poszkodowany przeklina bezsilnie cały swój nieużyteczny trud. I zazdrości nawet martwemu płodowi, któremu nigdy nie dane było ulegać tak okrutnym złudzeniom.

I znów Kohelet widzi, że są jednak ludzie czerpiący satysfakcję z własnej pracy, i których zdaje się nic nie ruszać. No cóż, znów mamy do czynienia z tajemniczym gatunkiem uprzywilejowanym przez Stwórcę… Lecz teraz Mędrzec schodzi w swej analizie głębiej: zauważa, że tych właśnie szczęśliwców sam Bóg zajmuje radością serca, stąd właśnie bierze się ich motywacja do wszelkiego trudu jaki sobie w życiu zadają.

A cóż to za przedziwna motywacja? – pytamy nie bez powodu. Czyżby z nieustannego myślenia o Bogu mogły wynikać jakieś konkretne rezultaty? Kohelet też tego nie twierdzi. Zauważa tylko, że ludzkie serce (tzn. najbardziej wewnętrzna część jestestwa) radujące się Bogiem i jego dziełami jest w jakimś niewytłumaczalnym racjonalnie „błogosławionym” stanie, który sprawia, że taki oto człowiek funkcjonuje w zupełnie inny sposób i jest po prostu szczęśliwy.

Lecz jak to pojąć? Jak do tego dojść? Tego nasz mędrzec nie wie. Przekazuje nam tylko jedną gorzką refleksję: pasja do kobiet – czyli po prostu żądza seksualna – jest na tej drodze bodaj największą przeszkodą. Wynika to przecież z historii Salomona. Być może medytuje też nad upadkiem pierwszego człowieka, którego także zwiodła kobieta (choć tym razem pokusa polegała na czymś zupełnie innym niż seks). Tak, zdaje się wzdychać Kohelet, Bóg uczynił Adama prawym, lecz ten dał się zwieść Ewie i odtąd już postanowiono, czym ma być człowiek.

Zdegradowany człowiek, pomimo swej pierwotnej prawości, wciąż szuka jakichś „wykrętów” (hebr. chiszszabon). Uwaga na to słowo, jest ono w Biblii hebrajskiej niezwykle rzadkie! W innym kontekście (2Krn 26.15) oznacza maszyny oblężnicze lub inne „bardzo przemyślne urządzenia”. Mędrzec twierdzi zatem, że człowiek – niczym nasz pijany majtek na atomowej lodzi podwodnej – otrzymał bardzo dobre wyposażenie na życie, lecz z uporem maniaka konstruuje sobie wciąż jakieś nowe przystawki i nie korzysta z oryginalnego silnika i steru. Chyba, że ktoś przypadkowo te rzeczy uruchomi zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, lub raczej Ktoś Inny pomoże mu je uruchomić …

Lecz dlaczego tego wszystkim nie powiedzieć? Dlaczego od razu nie dać do ręki właściwej instrukcji obsługi? Kohelet wie, że jest to niemożliwe. Albo też, że jest to możliwe pod jednym tylko warunkiem, lecz jest to warunek, który wśród ludzi musiałby ujść za szaleństwo. Dlatego zanim nam to powie, musi nas do tego długo przygotowywać.

Autorytet, wladza i sprawiedliwość

7. (8) Lepszy jest koniec mowy niż jej początek, lepszy jest umysł cierpliwy niż pyszny. (1) Lepsze jest dobre imię niż wonne olejki, a dzień śmierci niż dzień urodzenia. (2) Lepiej jest iść do domu żałoby, niż iść do domu wesela, bo w tamtym jest koniec każdego człowieka, i człowiek żyjący bierze to sobie do serca. (3) Lepszy jest smutek niż śmiech, bo przy smutnym obliczu serce jest dobre. (4) Serce mędrców jest w domu żałoby, a serce głupców w domu wesela. (5) Lepiej jest słuchać karcenia przez mędrca, niż słuchać pochwały ze strony głupców. (6) Bo czym trzaskanie cierni płonących pod kotłem, tym jest śmiech głupiego. I to jest także marnością.

(9) Nie bądź pochopny w duchu do gniewu, bo gniew przebywa w piersi głupców. (10) Nie mów: Jak się to dzieje, że dawne dni były lepsze niż obecne? – Bo nieroztropnie o to się pytasz. (13) Przypatrz się dziełu Bożemu! Bo któż naprostować może to, co On skrzywił? (14) Gdy ci się dobrze wiedzie, ciesz się z tego, a wiedzie ci się źle, wtedy to rozważ: zarówno jedno jak i drugie sprawia Bóg, ponieważ człowiek nie może dociec niczego zgoła, co będzie potem.

4. (17) Zważaj na krok swój, gdy idziesz do domu Bożego. Zbliżyć się, aby słuchać, jest rzeczą lepszą niż ofiara głupców, bo ci nie mają rozumu, dlatego źle postępują. 5. (1) Nie bądź pochopny w słowach, a serce twe niechaj nie będzie zbyt skore, by wypowiedzieć słowo przed obliczem Boga, bo Bóg jest w niebie, a ty na ziemi! Przeto niech słów twoich będzie niewiele. (2) Bo z wielu zajęć przychodzą sny, a mowa głupia z wielości słów. 10. (14) A głupiec mnoży słowa. Nie wie przecież człowiek, co będzie, bo kto mu oznajmi, co będzie potem?

5. (3) Jeżeliś złożył ślub jakiś Bogu, nie zwlekaj z jego spełnieniem, bo w głupcach nie ma On upodobania. To, coś ślubował, wypełnij! (4) Lepiej, że nie ślubujesz wcale, niż żebyś ślubował, a ślubu nie spełnił. (5) Nie dopuść do tego, by usta twe doprowadziły cię do grzechu, i nie mów przed posłańcem Bożym, że stało się to przez nieuwagę, żeby się Bóg nie rozgniewał na twoje słowa i nie udaremnił dzieła twoich rąk. (6) Bo z wielu zajęć przychodzą sny, a marność z nadmiaru słów. Boga się przeto bój!

8.(2) Rozkazów króla przestrzegaj, pomny przysięgi złożonej przed Bogiem. (3) Nie sprawiaj sobie niepokoju – odejdź sprzed jego oblicza! Nie wdawaj się w złe sprawy, bo wszystko, co tylko zechce, może uczynić, (4) ponieważ słowo królewskie ma moc, a któż do niego powie: Cóż ty czynisz? 10. (4) Jeśli gniew władcy się przeciw tobie podniesie, miejsca swego nie opuszczaj, bo zachowanie spokoju zapobiec może wielkim wykroczeniom.

(20) W myślach nawet swoich nie złorzecz królowi ani w sypialni swojej nie przeklinaj możnego, bo ptactwo powietrzne zaniesie głos, a to, co skrzydlate, doniesie słowa. 7. (21) Nie zwracaj też uwagi na wszystkie rozmowy, jakie się prowadzi, ażebyś czasem nie usłyszał, jak ci złorzeczy twój sługa. (22) Bo często przecież, jak sam wiesz, ty także innym złorzeczyłeś.

10. (16) Biada ci, kraju, którego królem jest prostak i gdzie książęta już z rana ucztują! (19) Gdy dla zabawy gotują biesiadę i wino życie rozwesela, a pieniądz na wszystko pozwala. (17) Szczęśliwyś, kraju, którego król ze szlachetnie urodzonych pochodzi, i gdzie książęta w czasie właściwym ucztują, na sposób męski, bez uprawiania pijaństwa.

10. (5) Jest zło – widziałem je pod słońcem, to błąd ze strony władcy: (6) wynosi się głupotę na stanowiska wysokie, podczas gdy zdolni siedzą nisko. (7) Widziałem sługi na koniach, a książąt kroczących, jak słudzy, pieszo.

4. (13) Lepszy młodzieniec ubogi, lecz mądry, od króla starego, ale głupiego, co już nie umie korzystać z rad. (14) Wszak i król wyszedł z łona matki, i mimo swej godności królewskiej urodził się biednym. (15) Widziałem, jak wszyscy żyjący, co chodzą pod słońcem, stanęli przy młodzieńcu, drugim po królu, który miał zająć jego miejsce. (16) Nieprzeliczony był cały lud, na którego czele on stanął. Ale późniejsi też nie będą z niego zadowoleni. Bo także i to jest marność i pogoń za wiatrem.

5. (7) Gdy widzisz ucisk biednego i pogwałcenie prawa i sprawiedliwości w kraju, nie dziw się temu, bo nad wysokim czuwa wyższy, a jeszcze wyżsi nad oboma. (8) Pożytkiem dla kraju byłby wobec tego wszystkiego król dbały o uprawę ziemi. [Tłumaczenie mało prawdopodobnie: powinno być (8) Uprawa ziemi jest sprawą wszystkich, bo król z tego ma zysk. Fragment 5.7-8 czyni aluzję do dość okrutnego systemu dzierżawczo-podatkowego obowiązującego na terenach monarchii hellenistycznych w III w prz. Chr.]

4. (1) A dalej widziałem wszystkie uciski, jakie pod słońcem się zdarzają. I oto: łzy uciśnionych, a nie ma, kto by ich pocieszył: ręka ciemięzców twarda, a nie ma pocieszyciela. (2) Więc za szczęśliwych uznałem umarłych, którzy dawno już zeszli, od żyjących, których życie jeszcze trwa; (3) za szczęśliwego zaś od jednych i drugich uznałem tego, co jeszcze wcale nie istnieje ani nie widział spraw niegodziwych, jakie się dzieją pod słońcem.

8. (9) To wszystko widziałem, zwracając uwagę na wszystkie sprawy, jakie się dzieją pod słońcem, w czasie gdy człowiek jeden panuje nad drugim, na jego nieszczęście. 3. (16) I dalej widziałem pod słońcem: w miejscu sądu – niegodziwość, w miejscu sprawiedliwości – nieprawość. (17) Powiedziałem sobie: Zarówno sprawiedliwego jak i bezbożnego będzie sądził Bóg: na każdą bowiem sprawę i na każdy czyn jest czas wyznaczony.

8. (14) Jest marność, która się dzieje na ziemi: są sprawiedliwi, którym się zdarza to, na co zasługują grzesznicy, a są grzesznicy, którym się zdarza to, na co zasługują sprawiedliwi. Rzekłem: I to jest marność. (10) Ponadto widziałem, jak złoczyńców ze czcią składano w grobie, a ludzie przychodzili i odchodzili z miejsca świętego, i zapomniano w mieście o tym, co tamci czynili. To również jest marność.

7. (15) Wszystko widziałem za marnych dni moich: tu sprawiedliwy, który ginie przy swej sprawiedliwości, a tu złoczyńca, który przy złości swej długo żyje. 8. (11) Ponieważ wyroku nad czynem złym nie wykonuje się zaraz, dlatego serce synów ludzkich bardzo jest skore do czynów złych; (12) zwłaszcza że grzesznik czyni źle stokrotnie, a jednak długo żyje. Chociaż ja również i to poznałem, że szczęści się tym, którzy Boga się boją, dlatego że się Go boją. (13) Nie szczęści się zaś złoczyńcy, i podobny do cienia, nie przedłuża on swych dni, dlatego że nie ma w nim bojaźni wobec Boga. 9. (1a) Bo wszystko to rozważyłem i wszystko to zbadałem. Dlatego że sprawiedliwi i mędrcy, i ich czyny są w ręku Boga.

8. (5) Ten, kto przestrzega rozkazu, nie wie, co to zła sprawa, a serce mądre pamięta o czasie i sądzie. (6) Na każdą bowiem sprawę jest czas i sąd, gdyż zło człowieka wielce na nim ciąży. (7) Bo nie wie wcale, co będzie, a jak to będzie – któż mu oznajmi? (8) Nad duchem człowiek nie ma władzy, aby go powstrzymać, a nad dniem śmierci nie ma mocy. Tak samo nie ma zwolnienia na wojnie i nie uratuje nieprawość tego, kto ją popełnia.

7. (16) Nie bądź przesadnie sprawiedliwy i nie uważaj się za zbyt mądrego! Dlaczego miałbyś sobie sam zgotować zgubę? (17) Nie bądź zły do przesady i nie bądź głupcem. Dlaczego miałbyś przed czasem swym umrzeć? (18) Dobrze, jeżeli się trzymasz jednego, a od drugiego ręki swej też nie odejmiesz, bo kto się boi Boga, tego wszystkiego uniknie.

(20) Bo nie ma na ziemi człowieka sprawiedliwego, który by zawsze postępował dobrze, a nigdy nie zgrzeszył. 9. (1b) Zarówno miłość, jak i nienawiść – nie rozpozna człowiek tego wszystkiego, co przed oczyma jego się dzieje. (2) Dlategowszystko jednakie dla wszystkich: Ten sam spotyka los sprawiedliwego, jak i złoczyńcę, tak czystego, jak i nieczystego, zarówno składającego ofiary, jak i tego, który nie składa ofiar; tak samo jest z dobrym, jak i z grzesznikiem, z przysięgającym, jak i z takim, którzy przysięgi się boi.

(3) To złem jest wśród wszystkiego, co się dzieje pod słońcem, że jeden dla wszystkich jest los. A przy tym serce synów ludzkich pełne jest zła i głupota w ich sercu, dopóki żyją. A potem – do zmarłych! (4) Bo któż stanowi wyjątek? Wszyscy żyjący mogą jeszcze mieć nadzieję – bo lepszy jest żywy pies niż lew nieżywy – (5) ponieważ żyjący wiedzą, że umrą, a zmarli niczego zgoła nie wiedzą, zapłaty też więcej już żadnej nie mają, bo pamięć o nich idzie w zapomnienie. (6) Tak samo ich miłość, jak również ich nienawiść, jak też ich zazdrość – już dawno zanikły, i już nigdy więcej udziału nie mają żadnego we wszystkim, cokolwiek się dzieje pod słońcem.

8. (15) Sławiłem więc radość, bo nic dla człowieka lepszego pod słońcem, niż żeby jadł, pił i doznawał radości, i by to go cieszyło przy jego trudzie za dni jego życia, które pod słońcem daje mu Bóg. 9. (7) Nuże więc! W weselu chleb swój spożywaj i w radości pij swoje wino! Bo już ma upodobanie Bóg w twoich czynach. (8) Każdego czasu niech szaty twe będą białe, olejku też niechaj na głowę twoją nie zabraknie! (9) Używaj życia z niewiastą, którąś ukochał, po wszystkie dni marnego twego życia, których ci Bóg użyczył pod słońcem. Po wszystkie dni twej marności! Bo taki jest udział twój w życiu i w twoim trudzie, jaki zadajesz sobie pod słońcem. (10) Każdego dzieła, które twa ręka napotka, podejmij się według twych sił! Bo nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania, ani mądrości w Szeolu, do którego ty zdążasz.

Oto fragment, w którym intensywność myśli Koheleta zdaje się dochodzić do paroksyzmu. Mędrzec nie zapomina o życiu Salomona, o jego błyskotliwym początku i żałosnym końcu. Dlatego przestrzega swych uczniów, ze dobry początek mowy nie zawsze rokuje jej dobry koniec, a tylko cierpliwy, pozbawiony wszelkiej pychy umysł pojmie Boży zamiar wobec człowieka. Mistrz wysławiający się w ten sposób wobec uczniów musiał być zapewne mistrzem bardzo pokornym…

 

Dla Koheleta bunt wobec tragicznego ludzkiego losu i obciążanie winą Boga jest jedną z największych przeszkód do osiągnięcia mądrości. Inną przeszkodą jest religijność polegająca na zjednywaniu sobie w przeciwnościach Boga poprzez lekkomyślne przysięgi i ofiary. I tu dochodzimy do serca Księgi.

Zważaj na krok swój, gdy idziesz do domu Bożego. – mówi Kohelet – Zbliżyć się, aby słuchać, jest rzeczą lepsza niż ofiara głupców, bo ci nie maja rozumu, dlatego źle postępują.

Dlaczego tak wielką wagę przywiązuję do tego wersetu? Zauważmy na wstępie, że Kohelet ponownie nawiązuje do historii Salomona opisanej w Pierwszej księdze Królewskiej:

Król udał się do Gibeonu, aby tam złożyć ofiarę, bo tam była wielka wyżyna. Salomon złożył na owym ołtarzu tysiąc ofiar całopalnych. W Gibeonie Pan ukazał się Salomonowi w nocy, we śnie. Wtedy rzekł Bóg: Proś o to, co mam ci dać. A Salomon odrzekł: Tyś okazywał Twemu słudze Dawidowi, memu ojcu, wielką łaskę, bo postępował wobec Ciebie szczerze, sprawiedliwie i w prostocie serca. Ponadto zachowałeś dla niego tę wielką łaskę, że dałeś mu syna, zasiadającego na jego tronie po dziś dzień. Teraz więc, o Panie, Boże mój, Tyś ustanowił królem Twego sługę w miejsce Dawida, mego ojca, a ja jestem bardzo młody. Brak mi doświadczenia!) Ponadto Twój sługa jest pośród Twego ludu, któryś wybrał, ludu mnogiego, którego nie da się zliczyć ani też spisać, z powodu jego mnóstwa.) Racz wiec dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła, bo któż zdoła sądzić ten lud Twój tak liczny?

Spodobało się Panu, że właśnie o to Salomon poprosił.) Bóg wiec mu powiedział: Ponieważ poprosiłeś o to, a nie poprosiłeś dla siebie o długie życie ani też o bogactwa, i nie poprosiłeś o zgubę twoich nieprzyjaciół, ale poprosiłeś dla siebie o umiejętność rozstrzygania spraw sądowych,) więc spełniam twoje pragnienie i daje ci serce mądre i rozsądne, takie, że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie.) I choć nie prosiłeś, daję ci ponadto bogactwo i sławę, tak iż < za twoich dni> podobnego tobie nie będzie wśród królów.) Jeśli zaś będziesz postępować moimi drogami, zachowując moje prawa i polecenia za przykładem twego ojca, Dawida, to przedłużę twoje życie. (1Krl 3,4-14)

Podobało się? Wspaniale! Lecz cóż to ma wspólnego z wierszem 4,17? Otóż bardzo wiele. W tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia (i wielu innych przekładach) znajduje się drobna nieścisłość, która jednak zmienia dla nas ogromnie wiele. Hebrajski oryginał nie mówi bowiem o sercu pełnym rozsądku, lecz o słuchającym sercu. Dlaczego jest to takie ważne? Dlatego, że dla Żydów najważniejszym przykazaniem było i jest Słuchaj IzraeluShema Israel (Pwt 6.4). Wszystkie obietnice Prawa wiążą się z przestrzeganiem tego przykazania. Od tego czy słyszysz w swym wnętrzu Boży Głos i stosujesz się doń zależy wszystko inne: twoje szczęście, twoja świętość, sens twojego życia. A jeśli twoja religijność sprowadza się tylko do złożenia przepisowej ofiary i przypomnienia Bogu, że „jak ja Tobie, to Ty też mógłbyś coś dla mnie”, to jesteś skończonym głupcem i nie pojąłeś jeszcze o co w kulcie Boga Żywego naprawdę chodzi.

Podobnie autor księgi Mądrości – też podający się skądinąd za Salomona – dobrze wie, że to ze słuchającego serca wzięła się cała mądrość i bogactwa tego podziwianego przez wszystkich władcy (por. Mdr 6: – 9:) Słuchające serce to jedna z najważniejszych odpowiedzi Koheleta na problem absurdu ludzkiej egzystencji. To tak, jakby nasz pijany majtek usłyszał nagle w czeluściach swej łodzi podwodnej tajemniczy glos z ukrytego w maszynowni megafonu: Uwaga, zaraz ci powiem jak uruchomić silnik i ster i skierować okręt na właściwy kurs!

Salomon gdy formułował swa prośbę nie mógł zdać sobie chyba sprawy jak szaleńcza radość musiał nią swemu Bogu sprawić. Aby się o tym przekonać, przeczytajmy jeszcze inny fragment:

Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś? On odpowiedział: Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się. (Rdz 3.8-10)

Kluczem do szczęścia jest zatem usłyszenie Bożego głosu i nieuciekanie przed nim, inaczej niż to uczynili nasi Prarodzice po grzechu. Zdumiewające, że to właśnie Kohelet pomaga nam rozwiązać problem dręczący niejednego chrześcijanina, problem grzechu pierworodnego! A zatem wplatam w rozważania o księdze Koheleta.

 

1  |  2  |  3  |  4  |  5  |  6  |  7  |  następna strona

 

 

 

© 1996–2005 www.mateusz.pl