www.mateusz.pl/mt/jg

JAKUB GONCIARZ OP

Chrzest, czyli zanurzenie w śmierć i zmartwychwstanie

 

Już szósty tydzień towarzyszymy katechumenom w przygotowaniach do chrztu. Ich umysły i serca przyjęły sporo nowych treści. Uczestniczyli w specjalnych obrzędach, słuchali Bożego słowa i trwali na modlitwie. Nie tylko katechumeni podjęli w tym okresie znaczny trud. Ciężko pracowali także ci, którzy im w ostatnich miesiącach towarzyszyli. W końcu jednak dochodzimy do dnia chrztu, zaczyna się Wigilia Paschalna. Wydaje się, że wszystko zostało przygotowane. Pozostaje tylko wypowiedzieć parę słów wyrzekając się grzechu i zła oraz wyznać wiarę w Ojca, Syna i Ducha Świętego, zanurzyć się po trzykroć w wodzie chrzcielnej i cel zostanie osiągnięty…

Bardzo istotne są te wszystkie przygotowania i obrzędy, konieczny jest trud i poświęcenie czasu. Jednak nie zdałoby się to wszystko na nic, gdyby nie tajemnica świętych dni zwanych Triduum Paschalnym. Nawet najszczersze pragnienia i najdłuższe modlitwy nie są w stanie wydobyć człowieka z grzechu i uczynić dzieckiem Boga. Cudowna przemiana, jaka dokonuje się we chrzcie, jest możliwa jedynie dzięki temu, że Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, przed dwoma tysiącami lat został zabity na krzyżu, a trzeciego dnia powstał z martwych i żyje w swym Kościele. Jako Człowiek utożsamił się z każdym z nas biorąc na siebie nasz grzech i grzechy całego świata. Jako Bóg pokonał grzech i śmierć, stając się przez to Zbawicielem naszym i świata.

Najważniejsze wydarzenie w historii świata rozpoczęło się w czwartek wieczór, a więc na początku nowego dnia. Jezus wraz z dwunastoma Apostołami zasiadł do uczty paschalnej. Co najmniej trzy gesty różniły jednak tę ucztę od tych, w których wcześniej uczestniczyli Apostołowie. Na początku tej wieczerzy Jezus wstał od stołu, zdjął wierzchnie ubranie, przepasał się kawałkiem materiału, nalał wody do misy i zaczął uczniom myć nogi. Będąc ich Panem i Nauczycielem, podjął się zadania niewolnika. Gdy wykonał swą pracę, polecił, aby i oni sobie nawzajem w przyszłości umywali nogi, a więc wzajemnie sobie służyli w miłości. Następnie wziął chleb i po modlitwie dziękczynnej rozdał go uczniom. Temu gestowi towarzyszyły słowa, które dla zebranych były zupełnie nowe i zaskakujące. Jezus rozdawany chleb nazwał swoim Ciałem. Na zakończenie wieczerzy pojawił się trzeci nietypowy gest. Jezus, po modlitwie nad kielichem z winem, podał go uczniom wskazując, że jest w nim Jego Krew, która będzie przelana za wszystkich jako znak nowego przymierza zawartego między Bogiem i ludźmi. Następnie polecił Apostołom, aby te nowe gesty zachowali w pamięci i powtarzali w przyszłości.

Po zakończeniu paschalnej uczty, wszyscy jej uczestnicy (oprócz Judasza, który niespodziewanie w trakcie posiłku wyszedł z domu) przeszli do Ogrodu Oliwnego. Apostołowie zauważyli, że coś dziwnego dzieje się z Jezusem i sami zaczęli się niepokoić. Jezus gorąco prosił ich o modlitwę, ale tak byli zmęczeni, że żaden nie był w stanie zbyt długo walczyć ze snem. W którymś momencie obudził ich hałas i zauważyli, że znaleźli się w środku jakiejś awantury. Grupa uzbrojonych ludzi, na czele której stał jeden z nich, Judasz Iskariota, otoczyła Jezusa, związała i poprowadziła w nieznanym kierunku. Nie zostało im do zrobienia nic innego, jak uciec w bardziej bezpieczne miejsca.

To, co dalej działo się z Jezusem, uczniowie później dowiedzieli się z relacji Szymona Piotra, a także z opowieści Jana, syna Zebedeusza. Szymon szedł za Jezusem aż na dziedziniec pałacu arcykapłana. Tam się Go wobec wielu ludzi zaparł i stracił z Nim kontakt. Jan pozostał w pałacu i był świadkiem dalszego ciągu wydarzeń, a więc pozornej rozprawy sądowej, biczowania, dźwigania belki krzyża i śmierci Jezusa na Golgocie. Józef z Arymatei wraz z Nikodemem pochowali zwłoki Jezusa jeszcze tego samego dnia. Tak wiele wydarzyło się w ciągu jednej doby, że uczniowie nie byli w stanie tego w żaden sposób ogarnąć. Przecież dopiero co siedzieli z Jezusem przy stole, a teraz był On martwy. Szok, rozpacz i lęk opanowały ich serca. W ciągu kilkunastu godzin stracili wszystko. Gorzki jest smak nagłego bankructwa.

Od piątku wieczór po sobotnią noc właściwie nic się nie działo. Trochę to było zrozumiałe, bo przecież panował szabat, a więc wszystko udało się na spoczynek. Dziwne fakty zauważono w poranek po szabacie. Kilka kobiet, uczennic Jezusa, poszło w niedzielę o świcie do grobu Jezusa i zauważyły, że był on otwarty. W środku nie było Jego ciała. Ktoś im powiedział, że Jezus powstał z martwych. Przeraziła ich cała sytuacja. Dały o tym znać uczniom, ale tylko Szymonowi Piotrowi i Janowi chciało się ruszyć z miejsca i sprawdzić opowieść kobiet. Szymon stwierdził, że grób faktycznie został otwarty, a zwłoki zniknęły. Jan zobaczył to samo co Szymon. Przypomniał sobie jednak wówczas słowa, które trzykrotnie powtarzał im Jezus: „zostanę zabity, lecz po trzech dniach zmartwychwstanę”. W sercu Jana pojawiła się wiara, że obietnice Pan właśnie się spełniły.

Pierwszą osobą, której było dane spotkać żyjącego Jezusa, była Maria Magdalena. Znów stała przy pustym grobie i po bardzo dobrze znanym jej głosie, który wypowiedział jej imię, rozpoznała Pana. Potem spotkali Jezusa dwaj uczniowie idący do Emaus. Później Apostołowie zebrani w domu, gdzie przed trzema dniami jedli z Jezusem ucztę paschalną. Nie było im łatwo uwierzyć własnym oczom. Jeszcze trudniej prawda docierała do ich serca. Przecież stało się coś zupełnie niemożliwego. A jednak co chwila uzyskiwali potwierdzenie, że Jezus rzeczywiście żyje. Nie mieli innego wyjścia, niż po prostu przyjąć zaistniały fakt. I wyciągnąć wszystkie konsekwencje z tego, co się wydarzyło. Do tego potrzebny był nie tylko czas, lecz także obiecany przez Jezusa Dar od Ojca, inny Pocieszyciel, Duch Święty. To On miał uczniom wszystko, co wcześniej Jezus mówił, przypomnieć i pomóc poprawnie zrozumieć. Aby możliwe było Jego przyjście, Jezus musiał wrócić do Ojca. W czasie pożegnalnego spotkania polecił uczniom wszędzie głosić Dobrą Nowinę i chrzcić tych, którzy Ewangelii uwierzą.

Dzięki działaniu Ducha Świętego Apostołowie poznali, co w istocie dokonało się poprzez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Zobaczyli, że zapowiedzi zawarte w pismach proroków, właśnie się wypełniły. Przyszedł obiecany Mesjasz, który uratował wszystkich z niewoli grzechu i śmierci, wprowadzając ich w Bożą wolność. Zrozumieli, że w sakramencie chrztu człowiek wraz z Jezusem umiera dla grzechu i powstaje wraz z Nim do nowego życia. Prosty gest podjęty z wiarą wprowadza w wydarzenie, przez które przeszedł Jezus. Wszystkie owoce Chrystusowego zmartwychwstania stają się dostępne dla ochrzczonego. Duch Jezusa zaczyna przenikać całego człowieka przemieniając jego wolę, umysł i serce. Miłość, radość, pokój, łagodność, cierpliwość, opanowanie wypełniają życie ucznia Jezusa pozwalając mu już teraz kosztować smaków nieba.

Czekające nas Triduum Paschalne pewnie nie będzie dla nas niczym nowym. Może jednak tym razem stać się wydarzeniem świeżym i ożywiającym. Warto być może jeszcze raz prześledzić drogę katechumenów, podejmowane przez nich decyzje i przyjmowane postawy, aby uczestnicząc w Wigilii Paschalnej wraz z nimi doświadczyć łaski nowego życia. Dar chrztu, nawet jeśli został zaniedbany, nigdy nie utracił swej wewnętrznej mocy. Duchowa energia zawarta w sakramencie może wyrwać nas z każdego zniewolenia i przywrócić radość życia. Może dać nadzieję, która pozwoli bez szwanku przetrwać nawet najtrudniejsze chwile. Moc i miłość Jezusa nieustannie są z nami. Obyśmy tylko pozwolili Mu swobodnie działać w naszym życiu.

Jakub Gonciarz OP

 

 

 

© 1996–2008 www.mateusz.pl/mt/jg