www.mateusz.pl/mt/jg

JAKUB GONCIARZ OP

Symbol wiary

 

W tygodniu po pierwszym skrutynium wybrani, którzy przygotowują się do przyjęcia chrztu, uczestniczą w obrzędzie nazywanym „przekazaniem Symbolu wiary”. W czasie Eucharystii, po wysłuchaniu specjalnie dobranych czytań i homilii, kapłan wraz ze wspólnotą wiernych, która towarzyszy w przygotowaniach wybranych, wypowiadają słowa Symbolu wiary. Dzielą się w ten sposób jednym ze swych najcenniejszych skarbów.

Jak podaje Katechizm Kościoła Katolickiego, „greckie słowo symbolon oznaczało połowę przełamanego przedmiotu (na przykład pieczęci), którą przedstawiano jako znak rozpoznawczy. Przełamane części składano ze sobą, by sprawdzić tożsamość tego, kto przyniósł drugą połowę. Symbol wiary jest więc znakiem rozpoznawczym oraz znakiem jedności między wierzącymi. Symbolon oznacza także zbiór, kolekcję lub streszczenie. Symbol wiary jest zbiorem podstawowych prawd wiary, dlatego służy jako pierwszy i podstawowy punkt odniesienia dla katechezy” (nr 188).

Szczególna wartość Symbolu wiary wynika z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, prawdy zawarte w Symbolu dotyczą rzeczywistości, która sama z siebie nie jest dla człowieka dostępna i poznawalna. Mówią one o Bogu i Jego obecności w świecie. Możemy je poznać jedynie dzięki temu, że Bóg poprzez wieki zechciał za pośrednictwem wybranych osób przekazać te prawdy ludziom. Najpełniejszą wiedzę o Bogu zostawił nam Jezus Chrystus. Jako Syn Boży uczestniczy On nieustannie w doskonałości Boga Ojca, a jako człowiek był w stanie ująć prawdę o Bogu w zrozumiałe dla nas słowa.

Prawda o Bożej rzeczywistości, mimo przedstawienia jej w dostępnych dla nas terminach, zawsze zostanie tajemnicą, gdyż ta rzeczywistość nieskończenie przewyższa nasze możliwości poznania. Człowiekowi pozostaje zatem starać się tę prawdę poznać i przyjąć, gdyż sam nie ma na nią żadnego wpływu. Natomiast prawda ta ma wpływ na człowieka. Dzięki Bożej łasce człowiek jest w stanie doświadczyć tego, czego nie da się wyrazić słowami. Może poznać sobą samym Boży świat, choć nigdy nie będzie potrafił do końca opowiedzieć swego doświadczenia. Tajemnica dla rozumu pozostanie tajemnicą i nie znajdzie on słów na jej opisanie, ale będzie znana człowiekowi bez słów przez doświadczenie serca.

Wybrani otrzymując Symbol wiary mogą poznać bez cienia błędu kim jest Bóg, któremu pragną powierzyć swe życie. To jednak dopiero początek ich drogi. Z biegiem czasu nieustannie mogą wzrastać w poznawaniu Boga i doświadczaniu Jego tajemnicy. To już będzie zależało od ich wytrwałości i otwartości na przyjęcie mądrości Bożej.

Symbol wiary ma też swoją drugą, szczególną wartość. Jak zauważa Apostoł Paweł, jeśli ktoś wyzna ustami, że Jezus jest Panem i w sercu uwierzy, że Bóg Go wskrzesił z martwych, osiągnie zbawienie (por. Rz 10, 9). Symbol staje się więc jakby przepustką do zbawienia, a więc prowadzi w Boży świat prawdy i miłości, gdzie przestają panować grzech i śmierć. Oczywiście, nie wystarczy bezduszne wypowiedzenie Symbolu, gdyż nie mamy tu do czynienia z magicznym zaklęciem. Wyznanie Jezusa jako Pana zakłada postawę serca, o którą od początku swej działalności zabiegał Chrystus. Brak takiej postawy doskonale opisuje Ewangelista Marek m.in. w ósmym rozdziale.

Znajdujemy się w centrum działalności Jezusa. Apostołowie już słyszeli naukę o Królestwie Bożym i widzieli wiele znaków, w tym dwa cudowne rozmnożenia chleba dla pięciu i czterech tysięcy ludzi. Pewnego dnia zapomnieli wziąć ze sobą chleba na drogę. Na kilkunastu wygłodniałych mężczyzn mieli tylko jeden bochenek. Wówczas zamiast słuchać nauki Jezusa, cały czas rozprawiali ze sobą o tym, że nie mają co jeść. Brak pożywienia zupełnie pochłonął ich uwagę. Nie potrafili wiedzy o wcześniejszych cudach przełożyć na aktualną sytuację. Siedzieli w łodzi obok Tego, dla którego nakarmienie kilku tysięcy ludzi nie było najmniejszym problemem, a martwili się co będzie z nimi. Wciąż ufali tylko sobie i swym dobrom, nie starając się zaufać Jezusowi. Towarzyszenie Jezusowi nie wpłynęło na ich sposób myślenia i działania. Pomimo fizycznej bliskości, sercem byli jeszcze od Niego bardzo daleko.

W Wielką Sobotę wybrani uczestniczą w obrzędzie „oddania Symbolu wiary”. Polega on na tym, że teraz już sami wobec wspólnoty wiernych wypowiadają słowa Symbolu, którego musieli nauczyć się na pamięć. Kapłan w towarzyszącej obrzędowi modlitwie zauważa, że wybrani już „poznali zamiary Bożej miłości i tajemnice życia Jezusa Chrystusa”. Prosi także za nich, „aby ustami wyznawali to, w co wierzą z całego serca, i w całym życiu wypełniali wolę Boga”.

Obrzędy, o których wspomnieliśmy, prowokują nas do zastanowienia się nad naszym podejściem do prawd zawartych w Symbolu wiary. Spójrzmy najpierw na statystyki. Badania przeprowadzone parę lat temu w Polsce, pokazują, że spośród 92 proc. Polaków przyznających się do wiary, jedynie 69 proc. uznaje życie wieczne. W zmartwychwstanie wierzy 65,8 proc. badanych, a w istnienie piekła jedynie 31 proc. Może to pokazywać, że skarb Symbolu wiary otrzymany na chrzcie, przez część ochrzczonych został mniej lub bardziej świadomie odrzucony. Badania nie są w stanie ukazać poziomu naszego zaufania Bogu, jednak 17,5 proc. wiernych przystępujących regularnie do Komunii w czasie niedzielnych Mszy może mówić wiele.

Celem tych rozważań nie jest jednak narzekanie na sytuację Kościoła w Polsce, ale zachęta do przyjrzenia się własnemu życiu. Na chwilę możemy przestać myśleć o innych. Zróbmy sobie rachunek sumienia. Jak rozwinęliśmy otrzymany na chrzcie skarb wiary? Czy rozumiemy w co wierzymy? Czy potrafimy być dumni z naszej wiary i ją owocnie głosić innym? Czy w codzienności potrafimy zaufać Jezusowi, czy też ciągle zaprzątamy sobie głowę zbytnią troską o nasze życie i sprawy materialne? Stając przed sobą w prawdzie możemy odkryć, że bardzo jesteśmy podobni do Apostołów, którzy więcej uwagi poświęcali trosce o chleb, niż słuchanie słów Jezusa. Po jakimś jednak czasie, dzięki Duchowi Świętemu, nastąpiła w nich tak radykalna przemiana, że sami zaczęli czynić cuda w Imię Jezusa i byli gotowi oddać swoje życie za Niego. Podobna przemiana możliwa jest także dla nas. Zależy ona od naszego pragnienia i zgody na działanie Ducha Świętego w nas.

Jakub Gonciarz OP

 

 

 

© 1996–2008 www.mateusz.pl/mt/jg