www.mateusz.pl/mt/jg

JAKUB GONCIARZ OP

Modlitwa Ojcze nasz

 

W tygodniu po piątej niedzieli Wielkiego Postu wybrani, którzy już za parę dni mają przyjąć sakrament chrztu, otrzymują drugi skarb Kościoła: Modlitwę Pańską. Odbywa się to w czasie Mszy po odczytaniu Ewangelii. Do momentu chrztu nie mogą jednak modlić się jej słowami.

Cóż jest szczególnego w tej modlitwie, którą znamy właściwie od zawsze, skoro w tak specjalny i nieco tajemniczy sposób jest przekazywana wybranym? Na czym polega jej wyjątkowy charakter, skoro jest traktowana jako jeden z najcenniejszych skarbów Kościoła? Pewnie wiele różnych odpowiedzi można by przytoczyć na wspomniane pytania. Spróbuję podać tylko kilka z nich.

Jezus w czasie swego ziemskiego życia często modlił się do Ojca. Odchodził wówczas na miejsce odosobnione i trwał na rozmowie z Bogiem. Po jednym z takich spotkań, jak podaje Ewangelista Łukasz, uczniowie poprosili Jezusa, aby nauczył ich modlitwy. Wówczas Jezus zostawił im słowa, które w podobnym brzemieniu zostały spisane przez Mateusza i Łukasza. I to jest pierwszy powód, dla którego chrześcijanie traktują Modlitwę Pańską jako swój skarb. Otrzymali ją od samego Syna Bożego, więc nie może być modlitwy lepszej niż ta.

Słowa modlitwy przekazane przez Jezusa ukazują nam wiele z tajemnicy Boga. Nie tylko Stary Testament, lecz również niektóre religie pogańskie, nazywają Boga Ojcem. Przyjmowano to słowo przez analogię do codziennego doświadczenia. Ponieważ ojciec daje życie, więc to określenie pasowało do Boga, który stworzył świat. Jezus ucząc swych uczniów modlitwy wprowadza ich w nową rzeczywistość. Ukazuje Boga, który jest Ojcem jeszcze zanim powstał świat. Jego ojcostwo istnieje nie ze wzglądu na odniesienie do stworzeń, ale dlatego, że odwiecznie rodzi Syna. Każdy ziemski ojciec na tyle jest nim naprawdę, na ile przypomina Boga Ojca.

Niezmiernie istotne jest słowo, które rozpoczyna Modlitwę Pańską. Abba to określenie bardzo ciepłe, czułe, jak wypowiadane przez dziecko Tatusiu. Rozpoczęcie modlitwy w taki sposób od razu rozbija w naszym sercu obraz Boga jako tyrana czy też kogoś odległego i nie interesującego się ludzkim losem. Tatusiu mówi się do kogoś, kto kocha, kto daje bezpieczeństwo i pokój. Jezus dzieli się w dostępnym nam języku swoją relacją o Ojcem. Tak, jak do Boga zwraca się Jego Jednorodzony Syn, tak też mogą się zwracać do Boga Jego uczniowie.

Chrześcijanie, włączeni przez chrzest w Chrystusa, są ogarnięci tą samą miłością Ojca. Obmycie wodą chrztu nie tylko gładzi wszystkie grzechy człowieka, lecz wprowadza w zupełnie niezwykłą więź z Bogiem. Zostajemy Jego przybranymi dziećmi. Naszym domem staje się wspólnota Ojca, Syna i Ducha Świętego. Trójjedyny zaprasza nas do swego intymnego życia. Poznajemy Tego, który nas z miłości stworzył i uzdolnił do miłosnej odpowiedzi. Ludzkie serce przekracza ramy dostępne stworzeniu i zaczyna kochać Tego, który jest Nieskończony. Rozum, przeniknięty wiarą, poznaje Tego, który jest Niepojęty.

Człowiek, który został ochrzczony, zdobywa stały dostęp do Boga. Ze swoją prośbą nie musi czekać w kolejce, czy też wybierać się w jakąś drogę, aby Boga spotkać. Serce człowieka stało się mieszkaniem Ojca i Syna, i Ducha, więc w każdym miejscu i w każdym czasie można spotkać Tego, który ukochał i daje życie. Troska o doczesność zostaje powierzona rękom Stwórcy, więc nie potrzeba się już zbytnio troszczyć o chleb powszedni. W każdej chwili możliwe jest odwołanie się do mocy Boga, aby nie przegrać w spotkaniu z pokusą i nie dać się zniewolić złemu.

Nietrudno się domyślić, jakie konsekwencje ma dla ochrzczonego uświadomienie sobie tego, co wydarzyło się poprzez przyjęty sakrament. Może wreszcie odpowiedzieć sobie na pytanie kim jest, rozpoznać swoją tożsamość w całym stworzonym świecie, odgadnąć sens swego istnienia. Odkrycie, iż naprawdę się jest dzieckiem Boga, prowadzi do poczucia godności, której nikt i nic nie jest w stanie odebrać. Żadna ludzka opinia, obelga czy pochwała, nie znaczy nic w porównaniu z otrzymaną godnością. Kto uwierzył w swoje wybranie przez Boga, staje się wolny od gier tego świata nie bojąc się mówić prawdę i czynić dobra.

Jedną z naturalnych konsekwencji rozpoznania swej godności jest przemiana życia. Człowiek nawet o tym zbytnio nie myśląc unika sytuacji, które mogłyby zaszkodzić jego więzi z Bogiem i odebrać otrzymaną godność. Jest bowiem dla niego oczywiste, że w białej szacie otrzymanej na chrzcie nie wchodzi się do błota. Dlatego z daleka omija kałuże i nie pozwoli ochlapać się innym. Robi to wszystko bez większego trudu i bez żadnego przymusu. Po prostu wie, że byłby głupcem, gdyby stracił to, co otrzymał.

Modlitwa Pańska nigdy nie jest modlitwą pojedynczego człowieka. Mówimy bowiem Ojcze nasz. Przypominamy sobie o istnieniu sióstr i braci w Chrystusie, którzy podobnie jak ja zostali ukochani przez Boga. Uświadomienie sobie tej prawdy pozwala rozpoznać wspólnotę Kościoła jako wielką rodzinę, do której się przynależy i za którą bierze się odpowiedzialność. Nie mogę przejść obojętnie, bez zaniedbania miłości Ojca, obok mych potrzebujących braci i sióstr. Nie mogę nie przebaczyć tym, którym wybaczył Ojciec. Przebaczenie staje się więc podstawową zasadą życia tej nowej, wielkiej rodziny, do której zostałem włączony.

Jezus ucząc swych uczniów modlitwy, nie tylko przekazał im sposób zwracania się do Boga, lecz także pokazał jak dobrze przeżyć swoje życie. Nie tylko objawił tajemnicę swej relacji z Ojcem, ale zaprosił do udziału w tej nieskończonej miłości, której wyrazem jest Duch Święty. W prostych słowach zawarł moc konieczną do walki ze złem i uzdolnił do życia przebaczeniem. Uwolnił serce od zabiegania o dobra doczesne i wezwał do udziału w Uczcie Eucharystycznej. Dlatego chrześcijanie traktują Modlitwę Pańską jako swój szczególny skarb i wielokrotnie w ciągu dnia ją wypowiadają.

Jakub Gonciarz OP

 

 

 

© 1996–2008 www.mateusz.pl/mt/jg