www.mateusz.pl/mt/jg

JAKUB GONCIARZ OP

O chrzcie po raz drugi…

 

Pierwsza niedziela Wielkiego Postu stanowi wyraźny przełom w życiu katechumenów. Od chwili rozpoczęcia przez nich przygotowań do chrztu minęło, w zależności od sytuacji, już kilka miesięcy czy też kilka lat. W tym czasie mogli dojrzewać w wierze i pozwalać, by słowo Boże kształtowało ich serca. Gdy czują się oni już odpowiednio przygotowani, proszą, by w czasie najbliższych uroczystości paschalnych mogli otrzymać sakramenty wtajemniczenia. W odpowiedzi na ich prośbę, wspólnota, która im towarzyszyła, podejmuje się zbadania tego, czy rzeczywiście są oni gotowi do przyjęcia chrztu. W tej sytuacji ważną rolę odgrywa świadectwo, jakie o katechumenach mogą złożyć towarzyszący im już od jakiegoś czasu rodzice chrzestni. To przede wszystkim ich opinia staje się podstawą do dopuszczenia katechumenów do sakramentów.

W różny sposób może się dokonywać wspomniane badanie gotowości katechumenów. Jedna z form zakłada publiczne postawienie rodzicom chrzestnym trzech pytań związanych z dotychczasowym życiem katechumenów. Sprawdzane jest to czy proszący o chrzest wiernie słuchali słowa Bożego, czy zaczęli służyć Bogu według przyjętego słowa oraz czy włączyli się we wspólnotę i uczestniczyli w modlitwach. Każda z tych kwestii, mimo iż dotyczy spraw jakby tylko zewnętrznych, sprowadza się ostatecznie do pytania najważniejszego, a więc o wiarę kandydatów. Jeśli bowiem uwierzyli w Boga, to sięgają po Jego słowo i pozwalają, aby ono przemieniało ich dotychczasowy sposób myślenia. Jeśli ta wiara jest wiarą żywą, a nie tylko wiedzą, to wyraża się w moralnie dobrym postępowaniu i pragnieniu rozmowy z Bogiem, a więc modlitwie. Wiara żywa nigdy nie jest tylko prywatną sprawą człowieka, lecz zawsze prowadzi do dzielenia jej z innymi, stąd też pojawia się pytanie o uczestnictwo we wspólnocie Kościoła. Jeśli rodzice chrzestni pozytywnie zaświadczą o życiu katechumenów, wówczas mogą być oni dopuszczeni do obrzędu „wybrania”.

Warto na chwilę zatrzymać się w tym miejscu, aby spróbować sobie wyobrazić opinię, jaką dziś mogliby nam wystawić nasi rodzice chrzestni. Co by powiedzieli o naszym kontakcie ze słowem Bożym, o moralnej jakości naszego życia, o uczestnictwie we wspólnocie Kościoła i naszej modlitwie? Szukając szczerej odpowiedzi na te pytania możemy ze zdziwieniem zauważyć, jak bardzo wiele wymaga się od tych, którzy proszą o chrzest. Jednocześnie ktoś może dojść do wniosku, że teraz nie miałby wielkich szans na dopuszczenie do chrztu.

Świadectwo, jakie o katechumenach składają rodzice chrzestni, może także zwrócić naszą uwagę na samych chrzestnych. Prosi się ich o opinię nie tylko dlatego, że towarzyszą katechumenom i przez to dobrze ich znają, lecz także dlatego, iż ma się do nich ogromne zaufanie, jako do ludzi, którzy sami żyją zgodnie z wiarą. Ta sytuacja w bardzo jaskrawym świetle ukazuje, jakie kryteria winni spełniać ci, którzy mają być rodzicami chrzestnymi. Być może w niejednej rodzinie trudne byłoby znalezienie kogoś odpowiedniego. Warto zatem poszukać szerzej, bo chrzestnym winien być nie tyle stryjek czy kuzynka, lecz człowiek rzeczywiście głęboko wierzący.

Wróćmy jednak do przerwanej ceremonii, w jakiej uczestniczą katechumeni. Przyjmujemy, że świadectwo rodziców chrzestnych było pozytywne. Katechumeni zatem wobec całej wspólnoty potwierdzają swe pragnienie przystąpienia do chrztu, bierzmowania i Eucharystii. Jest to kolejny moment, gdzie do głosu dochodzi wolna decyzja kandydatów. To oni sami wyrażają swe pragnienie. Nikt nie ma prawa wywierać na nich nacisku czy zmuszać do dalszej drogi. Konieczny jest ich własny, wolny wybór. Gdy go podejmą, ich imiona zostają zapisane w księdze wybranych, a celebrans potwierdza, że zostali dopuszczeni do sakramentów chrześcijańskiego wtajemniczenia.

Imię, według tradycji biblijnej, oznacza m.in. istotę człowieka, to kim on naprawdę jest. Zatem wpisanie imienia do księgi wybranych, to o wiele więcej niż zwykła czynność administracyjna. Ten prosty znak obejmuje całego człowieka z jego duszą i ciałem, a także z całą historią jego życia. Wpis w widzialnej księdze, którego dokonuje katechumen lub chrzestny, jest znakiem tego, co w tym momencie duchowo dzieje się w wieczności. Oto konkretny człowiek jest po imieniu wzywany przez Boga, otrzymuje od Niego nowe powołanie: jest zaproszony do udziału we wspólnocie świętych w niebie, a więc do trwania w miłosnej jedności z samym Bogiem. We wspominanej w Apokalipsie św. Jana księdze życia pojawia się imię kolejnej osoby. Jak zauważa modlitwa kończąca cały obrzęd wpisania imienia, dzięki Bożej łasce dokonuje się to, czego człowiek w żaden sposób nie byłby w stanie osiągnąć mocą sił przyrodzonych.

Znów dane nam jest poprzez proste znaki doświadczyć działania żywego Boga. Wcześniej był to znak krzyża czyniony nad katechumenami, a teraz wpis imienia do księgi wybranych. Nie jeden raz pewnie spotkaliśmy ludzi, którzy jakby nie wiedzieli do końca kim są i po co żyją. Ich życie dla nich samych było nierozwiązywalną zagadką. Uświadomienie sobie, iż przez chrzest po imieniu zostaliśmy wybrani przez Boga, że nasze życie jest naprawdę dla Niego ważne, że została nam nadana nowa godność i nowe powołanie do udziału w Boskiej naturze, pozwala poczuć się zupełnie wyjątkowo. Muszę być w swej istocie kimś niezwykle wspaniałym i niesamowicie cennym, skoro moje imię zostało wpisane do księgi życia Baranka.

Jakub Gonciarz OP

 

 

 

© 1996–2008 www.mateusz.pl/mt/jg