www.mateusz.pl/mt/as

Z NOTATNIKA DIAKONA...

Strach i przyjaźń

 

 

23 październik 2008

Końcówka Średniowiecza, a zwłaszcza XIV wiek, była w zachodniej Europie bardzo trudna. Epidemia dżumy zabiła prawdopodobnie 1/3 ludności Europy, a w niektórych rejonach pozbawiła życia do 80% ludzi. Toczono w tym czasie liczne wojny (Wojna Stuletnia między Anglią i Francją, 1337-1453). Papieże przez długi czas rezydowali w Awinionie (1309-1377), a w Rzymie walczyły ze sobą różne frakcje kardynałów. W czasie Schizmy Zachodniej (1378-1417) było dwóch papieży naraz, a w pewnym momencie nawet trzech. Etyka i praktyki dużej części duchowieństwa pozostawiały wiele do życzenia. Nic dziwnego, że mogło to wszystko powodować przerażenie w głowie przeciętnego śmiertelnika mieszkającego w chrześcijańskiej Europie. Musiało to wyglądać jakby nadchodził koniec świata.

W sytuacji ekstremalnego strachu zachowania ludzkie są bardzo skrajne. W XIV wieku niektóre grupy szukały ratunku w publicznym biczowaniu się do krwi jako formie pokuty. Dochodziło do różnych ekscesów i odrzucania sakramentów. Najbardziej ekstremalne ruchy zostały potępione przez Kościół jako formy sekt. Z drugiej strony, było w tym okresie wielu mistyków (między innymi Meister Eckhart, Jan Ruysbroeck, Brygida Szwedzka, Katarzyna ze Sienny, Richard Rolle, Walter Hilton, Julianna z Norwich), którzy w obliczu wielkiego zła szukali bezpośredniego zjednoczenia z Chrystusem w głębi swojej duszy i odnajdywali w ten sposób głęboki pokój. Inni przychodzili do nich po radę, jako do duchowych przyjaciół. Konkluzją Julianny z Norwich było np. powiedzenie, iż pomimo tak wielu zawirowań w końcu „wszystko będzie dobrze”.

W ostatnich tygodniach światowe rynki finansowe przeżywają wielkie zawirowania. W porównaniu do wspomnianych powyżej tragedii późnego Średniowiecza jest to chyba tylko kropla w morzu, ale niektórzy też reagują bardzo emocjonalnie. W obliczu utraty połowy wartości emerytalnych oszczędności wiele osób wycofuje swoje pieniądze z akcji spółek giełdowych i zamienia je na gotówkę. Sprzedając te akcje po najniższych możliwych cenach pozbawiają się możliwości odrobienia strat, ale obawa przed utratą drugiej połowy jest silniejsza. Ojciec rodziny w Los Angeles, który stracił pokaźny majątek, popełnił samobójstwo, a przedtem jeszcze zabił żonę i trójkę dzieci, aby nie zostawiać ich bez środków do życia.

Niezależnie od ciężkiej sytuacji politycznej czy gospodarczej, która dotyka całe społeczeństwa, każdy z nas przeżywa w swoim życiu jakiś trudny okres. To może być śmierć bliskiej nam osoby, ciężka choroba, zawód w miłości, trudności wychowawcze, kłopoty finansowe, depresja. W sytuacjach kryzysowych najczęściej nie myślimy rozsądnie. Dlatego powinniśmy unikać szybkich i drastycznych rozwiązań pod wpływem impulsu. Przychodzi tutaj na myśl jedna z reguł św. Ignacego Loyoli, aby nie podejmować żadnych zmian w czasie strapienia duchowego, ale trwać przy poprzednich postanowieniach i decyzjach z ostatniego pocieszenia.

Drastyczne decyzje i zmiany w sytuacji kryzysowej mogą nas doprowadzić do pogorszenia sytuacji. Jakieś drobne zmiany, które prowadzą ku lepszemu, mogą być jednak pożyteczne. Problem w tym, że przejęci strachem nie wiemy, co zrobić. Dobrze jest wtedy szukać pomocy w gronie sprawdzonych przyjaciół, aby ktoś z boku mógł nas wysłuchać i bardziej obiektywnie spojrzeć na naszą sytuację. W niektórych sprawach potrzebna będzie pomoc jakiegoś fachowca czy terapeuty. W sprawach duchowych pomocny okazuje się często kierownik duchowy.

Z kolei jeśli ja jestem, z drugiej strony problemu i to do mnie, jako przyjaciela, przychodzi ktoś z prośbą o pomoc, warto pamiętać, aby nie ulec pokusie rozwiązywania za kogoś jego problemów. Moją rolą jest przede wszystkim cierpliwe wysłuchanie drugiej osoby, stworzenie przestrzeni, w której osoba potrzebująca będzie czuła się bezpiecznie, pełna miłości akceptacja i nie osądzanie drugiej osoby, okazanie współczucia, wspólna modlitwa i zawierzenie wszystkich spraw Bogu. Moim zadaniem jest okazanie bezinteresownej miłości, jaką Chrystus chce przeze mnie przekazać i gotowość poświęcenia siebie, swojego czasu, swoich darów i talentów dla drugiej osoby. Nie odbierajmy jednak naszemu przyjacielowi jego wolności przez podejmowanie za niego wszystkich decyzji, bo wtedy go w jakiś sposób okaleczamy. Po latach, w pamięci osoby, która się przed nami otworzyła, pozostanie nie konkretna rada, taka czy inna, ale sam fakt, że byliśmy w pełni dla niej obecni, gotowi poświęcić jej swój czas i swoje dary. Pozostanie świadomość, że rzeczywiście byliśmy dla niej prawdziwym przyjacielem, który okazał jej bezinteresowną miłość.

Prawdziwy przyjaciel to wielki skarb, który może pomóc nam przezwyciężyć strach.

Andrzej Sobczyk

 

 

 

© 1996–2008 www.mateusz.pl/mt/as