Ludzie
Medal Świętego Jerzego

 

 

Redakcja "Tygodnika Powszechnego" już po raz piąty przyznała Medale Świętego Jerzego -- nagrodę honorową o przesłaniu chrześcijańsko-społecznym. W tym roku otrzymali je pani Zofia Tetelowska i ks. Tadeusz Zaleski -- twórcy schroniska dla niepełnosprawnych im. Brata Alberta w Radwanowicach, oraz Jerzy Owsiak -- lider Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Uroczystość wręczenia Medali odbyła się w krakowskim Pałacu pod Baranami, w obecności m.in. kard. Franciszka Macharskiego. W laudacji na cześć nowych kawalerów medalu z-ca redaktora naczelnego "TP" Krzysztof Kozłowski przyznał, że przyznanie go Jerzemu Owsiakowi było sposobem na "wyrównanie" w stosunkach między Wielką Orkiestrą a atakującymi ją nieraz przedstawicielami Kościoła.

Medal przyznawany jest przez kapitułę w składzie: Józefa Hennelowa, Krzysztof Kozłowski, Jan Józef Szczepański, ks. Józef Tischner i Jerzy Turowicz; członkiem kapituły był także zmarły w 1994 r. Tadeusz Żychiewicz. Poprzednimi laureatami byli: ks. Arkadiusz Nowak (1993), Janina Ochojska i Jacek Kuroń (1994), ks. Jerzy Adam Marszałkowicz (1995), s. Małgorzata Chmielewska i Marek Nowicki (1996).

 
Jerzy Owsiak
Wychowałem się w domu ateistycznym, wprawdzie nie wrogim Kościołowi czy religii, ale takim obojętnym. Do bierzmowania byłem w wieku dwudziestu paru lat, ślub kościelny wziąłem późno. Pewnie byłoby mi łatwiej, gdybym był katolikiem automatycznym -- na religię, do kościoła, nie zastanawiać się za dużo -- ale ja doszedłem do wiary później, właśnie w latach witrażownictwa. Bez przerwy robiliśmy coś dla kościołów, spotykaliśmy księży, gadaliśmy, tu Nowy Sącz, tam Wrocław, gdzie mieszkaliśmy w klasztorze dominikanów... Dookoła straszne czasy, stan wojenny, UB przychodzi do przeora, a my razem z dominikanami oglądamy mistrzostwa świata w piłce nożnej.

Zofia Tetelowska
Prawdę mówiąc, nie wiedziałam, jak ten ośrodek będzie wyglądać. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takimi osobami. Do dziś wielu znajomych dziwi się, jak mogę ich znieść... Mój Boże, mieszkam z nimi przez drzwi i w ciągu tych dziesięciu lat nie było między nami żadnych konfliktów. Wystarczy ich pogłaskać, przytulić. Tak niewiele potrzebują. Ludzie upośledzeni umysłowo niczego nie owijają w bawełnę, czasem są szczerzy aż do bólu. Tak zwany "normalny człowiek" ukrywa swe przeżycia. A oni ich się nie wstydzą.

ks. Tadeusz Zaleski
Wytłumaczyłem sobie, że kwestowanie jest również pracą duszpasterską. Ale czasami mam dosyć tego wiecznego dopraszania się. Wielu mnie spławia. Wielu denerwuje moja koloratka. Bywam tak zmęczony, że ulgę przynosi jakiś krótki wyjazd. Śmiali się ze mnie, że pojechałem z konwojami do Bośni i do Czeczenii. A ja się cieszyłem, że mam wolną chwilę, że oderwałem się od tego nieustannego kwestowania.

 

 


początek strony
(c) 1996-1997 Mateusz