Ludzie

IWONA BUDZIAK

Zmagania ze Słowem...

 

 

Mój najbardziej sfatygowany egzemplarz Pisma Świętego jest typowym wydaniem Biblii Tysiąclecia — dziś chyba najczęściej w naszych domach spotykanym tłumaczeniem. Nad jego przekładem z języków oryginalnych na język polski pracowało w przeciągu 6 lat 37 tłumaczy (nie licząc współpracowników, korektorów, redaktorów), a ostatnie słowa Epilogu Apokalipsy św. Jana znalazły się na 1417 stronie, czyli mniej więcej tyle drobnym drukiem zapisanych stron liczy ta Księga! Ponieważ jest to trzecie wydanie Tysiąclatki, poprzedzające właściwy tekst wstępy odredakcyjne pokazują w jak delikatnej i pełnej pułapek, materii przyszło pracować biblistom i jak bardzo tłumaczenie Biblii jest to żmudne, wymagające precyzji, pokory ale i odwagi zajęcie.

Stary Testament został napisany po hebrajsku i aramejsku, Nowy Testament — w klasycznej grece, ale już w I w. po Chrystusie dzięki Septuagincie, będącej tłumaczeniem Starego Testamentu na język grecki — obie Księgi dostępne były w tym właśnie języku. Kiedy pod koniec IV w. św. Hieronim przystępował w Betlejem do nowego przekładu całości świętych Ksiąg na najważniejszy wówczas w nowożytnym świecie język — łacinę, ustalony był już podstawowy ich kanon. I właśnie ten przekład, dokonany przez Hieronima a zwany Wulgatą aż do naszego wieku był nie tylko dla katolików ale i dla całej zachodniej Europy podstawową wersją Biblii. Doprawdy trudno sobie dziś wyobrazić jak człowiek ten, dysponujący bardzo prostymi środkami zdołał w pojedynkę dokonać tak wielkiego dzieła.

Postęp...

Wiek XVI był czasem wielkich sporów religijnych. Reformacja sprawiła, iż katolicyzm stanął wobec wyzwań rzuconych mu przez Kościoły protestanckie: przede wszystkim wobec konieczności znalezienia nowego sposobu mówienia o Bogu, nie tylko z żarliwością i odwagą, ale też z mądrością pozwalającą odeprzeć trudne argumenty reformatów. Fakt, iż ukazały się protestanckie tłumaczenia Biblii na języki narodowe, pokazał, jak wielka jest potrzeba dostępu do Słowa Bożego, jak bardzo ludzie chcą rozumieć Biblię... Wynalazek druku i coraz powszechniejszy dostęp do książki sprawiły, iż ta potrzeba mogła w realny sposób być zaspokojona. Kościół polski stanął wobec nowego problemu: Kalwini mieli swe tłumaczenie zwane Biblią Brzeską, arianie — Biblię Nieświeską, i co prawda istniał przekład katolicki tzw. Biblia Leopolity, ale był on nienajlepszy i narastała potrzeba pozyskania nowego, jak najlepszego, katolickiego przekładu Pisma Świętego. Inicjatorami tego przedsięwzięcia stali się Księża Jezuici, zakon wyróżniający się w walce o katolicyzm, a zadanie to otrzymał ks. Jakub Wujek

Tłumacz...

Był prawdziwym człowiekiem renesansu. Dobrze wykształcony, studiował we Wrocławiu, Krakowie, Wiedniu, Rzymie. Każde z tych miast inaczej zaznaczyło się w jego biografii. Podczas pobytu we Wrocławiu zetknął się z luteranami i tak bardzo przejął się ich nauczaniem, że najprawdopodobniej jedynie dzięki interwencji rodziców nakazujących mu powrót do domu nie odszedł od katolicyzmu. W Krakowie jednym z jego nauczycieli był ks. Jan Nicz, zwany Leopolitą, autor owego pierwszego katolickiego tłumaczenia Biblii na język polski. Prawdopodobnie to dzięki niemu Jakub Wujek „złapał bakcyla” — zaczął wczytywać się w Słowo Boże. W Wiedniu, gdzie pojechał jako korepetytor i wychowawca bratanków arcybiskupa gnieźnieńskiego Uchańskiego, a równocześnie sam studiował w kolegium jezuickim, po raz pierwszy zetknął się z Towarzystwem Jezusowym, do którego wkrótce zdecydował się wstąpić. W Rzymie zaś odbył nowicjat i złożył śluby zakonne. Mając zaledwie 26 lat i nieukończone studia teologiczne, z polecenia przełożonych powrócił do Polski, by w nowym kolegium jezuickim w Pińczowie rozpocząć pracę nauczycielską. Po złożeniu profesji zakonnej i otrzymaniu święceń kapłańskich jego droga w zakonie biec będzie pod znakiem walki o katolicyzm: był wysyłany tam, gdzie reformacja miała coraz większe wpływy. Został więc rektorem kolegium jezuickiego w Poznaniu, a później, z polecenia króla Stefana Batorego kierownikiem misji jezuickiej w Siedmiogrodzie, gdzie w przeciągu kilkunastu następnych lat dwukrotnie zostawał wiceprowincjałem. Wszędzie okazywał się być znakomitym gospodarzem, pod jego zarządem w poznańskim kolegium wykładowcami byli uczeni sprowadzani z Anglii, Hiszpanii, Włoch i Niemiec, a w Siedmiogrodzie powstały trzy domy jezuickie, szkoły i seminarium. Był także bardzo dobrym duszpasterzem i kaznodzieją oraz świetnym przełożonym — jezuici, nad którymi czuwał doskonale dawali sobie radę w dysputach religijnych, przez co w ich kręgu coraz więcej osób nawracało się. Nic dziwnego, że gdy w Siedmiogrodzie zaraza zdziesiątkowała mieszkających tam Jezuitów — został tam wysłany by odbudować zakon, a także, by na polecenie króla Stefana Batorego wychowywać jego syna, księcia Zygmunta.

Gdy w 1584 roku kongregacja prowincjalna w Kaliszu podjęła decyzję o tłumaczeniu Biblii na język polski, właśnie ks. Jakub Wujek został wysłany do Rzymu, do generała zakonu, by ten wystąpił do Papieża o zgodę na ów przekład. Ks. Wujek znany był już wówczas jako autor Postylli, pierwszego zbioru kazań z komentarzami do fragmentów Biblii, której autorem był ksiądz katolicki. Cieszyła się ona sporym zainteresowaniem, została przetłumaczona na języki czeski i litewski i zastąpiła w bibliotekach duchownych katolickich kalwińską Postyllę Mikołaja Reja. Spod jego pióra wychodziły także teksty polemiczne, w których podejmował dyskusje z protestantami a także tłumaczenia, m.in. „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza á Kempis. Robił to z wielkim zapałem, gdyż uważał, iż „nie wystarczy być profesorem, ale należy wydawać także dzieła, bo kto tylko uczy, a nie pisze, temu brak powagi, jaką cieszą się pisarze. Różnowiercy kazaniami, choć głoszą je w dzień i w nocy, nie wskóraliby wiele, ale swymi książkami pięknie wydanymi i wytwornie oprawionymi szerzą swą naukę w każdym miejscu i o każdej godzinie dnia. Jedna dobra książka przeciw nim wydana przewyższa swym wpływem i znaczeniem tysiące kazań wygłoszonych”. Znana jest wypowiedź ks. Marcina Laterny, współbrata ks. Wujka, który w liście do władz zakonnych pisał: „Wujek (...) zna język hebrajski i grecki, a w polskim jest niczym Cicero. Co do znajomości greczyzny mógłby z Wujkiem współzawodniczyć jedynie Stanisław Warszewicki, a pod względem biegłości w języku polskim z nimi oboma Piotr Skarga”.

Jako że już w 1589 r. Ks. Wujek miał gotowy rękopis tłumaczenia Nowego Testamentu, najprawdopodobniej już wcześniej tłumaczył jego fragmenty, jak we wstępie do jego wydania napisał — przekładu dokonał zarówno z łaciny, a więc z Wulgaty, jak i z języka greckiego, posługiwał się przy tym kilkoma tekstami wydań Nowego Testamentu, także niekatolickimi a w przypisach często powoływał się na Ojców i Doktorów Kościoła. Na owo wydanie przyszło jednak tłumaczowi poczekać aż do 1593 roku, jako że został oskarżony o zbytnią dowolność przekładu i nie trzymanie się zaleceń władz zakonnych. Wszelkie oskarżenia po wnikliwych badaniach cenzorów zostały oddalone tak, że w następnym roku ukazał się przekład Psałterza, a najprawdopodobniej w połowie 1596 r. ks. Wujek ukończył tłumaczenie Starego Testamentu. Nie znamy kulisów jego pracy, ale zważywszy na jej znakomity jak na owe czasy rezultat, pamiętając iż podczas wykonywania tłumaczenia ks. Wujek sprawował w zakonie ważne i odpowiedzialne funkcje (prokuratora, wiceprowincjała w Siedmiogrodzie) musimy uznać ogromną jego pracowitość, znakomite oczytanie, wielki talent literacki a przede wszystkim dostrzec Bożą opiekę. Niestety, nie było mu dane zobaczyć całości swego dzieła w druku, zmarł w Krakowie w 1597 r. zaś Biblia ukazała się w sierpniu 1599 r. Od tej pory, aż do momentu ukazania się Biblii Tysiąclecia, tłumaczenie ks. Wujka było jedynym obowiązującym w kościele polskim tekstem Pisma Świętego.

Po 400 latach...

Pracy ks. Wujka nie można przecenić — jego tłumaczenie było przez wieki najbardziej znanym także w innych kościołach chrześcijańskich, przekładem Biblii na język polski, zaś wiele sformułowań, mimo iż tchną archaizmami, do dnia dzisiejszego nie straciło na swym pięknie i wymowie, jak choćby przekład „Ojcze nasz”, w którym prośby „chleba naszego powszedniego...”„i nie wódź nas na pokuszenie...” wydają się nie do zastąpienia w codziennej modlitwie. Mimo nowych tłumaczeń, także Biblii Tysiąclecia, wiele spośród sformułowań ks. Wujka zbyt mocno wpisało się w język polski, by je zmieniać, jak choćby tylekroć słyszane przez nas: „a Słowo Ciałem się stało...”. To właśnie ks. Wujek, przez swe tłumaczenie i komentarze stworzył zręby polskiej terminologii biblijnej i teologicznej, zaś dla historyków literatury polskiej Biblia Wujka jest bardzo ważną pozycją w rozwoju naszego języka literackiego. Jeszcze romantycy (Mickiewicz w „Księgach narodu i pielgrzymstwa polskiego”, Słowacki w „Anhellim”) wzorowali się na jego biblijnym stylu. Wielokrotnie wznawiana, (nie tylko przez katolików!) „wykarmiła” Słowem Bożym wiele pokoleń Polaków. A tłumacze Biblii Tysiąclecia we wstępie do pierwszego jej wydania zaznaczyli, iż „postanowiliśmy — nie bez pewnego lęku i żalu — świadomie odstąpić od czcigodnej tradycji Wujkowej, gdy idzie o słownictwo i styl, zachowując jednak jego najgłębszą zasadę — dostojeństwo godne tekstu natchnionego”.

Iwona Budziak

 

Źródła:
Kongres Biblistów Polskich w Wągrowcu 20 — 27 maja 1973r
J. Krzyżanowski „Historia literatury polskiej”, PIW 1979
N. Davies, Europa, ZNAK 1998
Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Wydawnictwo Pallotinum 1980

 

Artykuł ukazał się w miesięczniku List nr 4/99.

 

 

 

na początek strony
© 1996–2000 Mateusz