CZY W NIEBIE NIE BĘDZIE NUDNO? |
|
Proszę Pana, spróbujmy przenieść tę obawę, czy przypadkiem w niebie nie będzie nudno, na ziemię. Można się czasem spotkać z poglądem, że gdyby wszyscy ludzie na ziemi byli dobrzy i gdyby nikt z nas nigdy nie popełniał grzechów, to byłoby jakoś monotonnie, nieciekawie, nudnie. Zło bowiem, grzech i różne niedoskonałości -- głosi ten pogląd -- wprowadzają urozmaicenie, życie dzięki temu jest ciekawe i bardziej bogate. Boję się, że jeśli ktoś tak mówi, to albo nie wie, co mówi, albo sądzi według siebie: sam jest wewnętrznie pusty i nie wyobraża sobie życia bez ciągłego szukania sposobów na oderwanie się od swojej pustki. Bo co to jest nuda? Przypominają mi się tu dwie szczególnie godne uwagi odpowiedzi na to pytanie. Po pierwsze, nuda jest znakiem wewnętrznej pustki, osobowego rozproszenia, nieskrystalizowanej tożsamości. W tym aspekcie opisuje nudę oraz wiecznie nieudane ucieczki od nudy m.in. Artur Schopenhauer. Pisze on o "pustce wewnętrznej, której piętno wyryte jest na niezliczonych twarzach i o której świadczy uwaga stale skoncentrowana na wszystkich, choćby najbłahszych zdarzeniach w świecie zewnętrznym. Ta pustka, która jest istotnym źródłem nudy, stale wymaga bodźców zewnętrznych, aby byle czym wprawić w ruch umysł i uczucia. Jest więc ona niewybredna w wyborze środków, o czym świadczą żałosne rozrywki, do jakich uciekają się ludzie, charakter ich stosunków towarzyskich i konwersacji, a także liczni ludzie, którzy ustawicznie stoją w otwartych drzwiach lub wyglądają przez okno. Ta właśnie pustka wewnętrzna jest głównym powodem pogoni za towarzystwem, za rozrywką, za przyjemnościami". Ucieczki od nudy muszą oczywiście być nieudane. Bo nie napełniają człowieka wewnętrznie, tylko zagłuszają pustkę. Działają jak narkotyk, który oszałamia, ale niczego nie zmienia pozytywnie; przeciwnie, utrwala stan pustki i czyni człowieka coraz mniej zdolnym do zmiany na lepsze. Tymczasem nuda -- a któż z nas jej nie podlega? -- jest darem Bożym i nie wolno nam tego daru marnować. Bo to naprawdę dar Boży, że pustka człowieka niepokoi, budzi niesmak, przymusza do działania. Nuda to jest ból duszy. Tak jak ból ciała alarmuje organizm o stanie zagrożenia, podobnie nuda jest jednym z dzwonków, alarmujących o zagrożeniu duszy. Niedobrze jest zabijać nudę, bo w ten sposób usuwam dzwonek alarmowy i pozwalam, aby wewnętrzne spustoszenie dokonywało się dalej już bez przeszkód. Głos dzwonka wzywa nie do dalszego rozpraszania się, przeciwnie, do skupienia, do szukania tożsamości, do stawania się coraz więcej sobą. Trzeba szanować głos tego dzwonka, tymczasem my zwykle próbujemy go wyłączać. Druga odpowiedź na pytanie, co to jest nuda, wydaje się nie mniej trafiać w sedno rzeczy. Mianowicie nuda jest znakiem braku miłości. Pisał o tym Antoni Kępiński: "Miłość jest antytezą nudy; nuda jest uczuciem, które powstaje wówczas, gdy chcemy uciec z jakiegoś środowiska, ale nie możemy. Nuda męczy, gdyż mobilizujemy się do ucieczki, ale zrealizować jej nie jesteśmy w stanie. Nigdy człowiek nie nudzi się z osobą, którą kocha, gdyż miłość przyciąga, a nuda odpycha. Uczucie nudy jest czułym wskaźnikiem stosunku uczuciowego do otoczenia". Zresztą w gruncie rzeczy oba ujęcia sprowadzają się do tego samego. Bo przecież tym więcej jesteśmy sobą, im bardziej i prawdziwiej kochamy drugich; tym więcej rozpraszamy się i rozmieniamy na drobne, im mniej chcemy albo umiemy kochać. Skupienie bowiem to nie tylko zamknąć czasem oczy (choć to bardzo potrzebne), to przede wszystkim otworzyć oczy na bliźniego. Z drugiej jednak strony można mieć oczy, a nie widzieć, można patrzeć, a nie dostrzegać: ja tym prawdziwiej będę widział i kochał innych, im sam będę bogatszy wewnętrznie. Moja odpowiedź na Pańskie pytanie zmierza więc w następującym kierunku: trzeba prawdziwie zobaczyć problem nudy na ziemi, a wówczas okaże się cała niedorzeczność obawy, że może w niebie będzie nudno. Zresztą proszę się dobrze przypatrzeć tym trzem symbolom życia wiecznego, które Pan wymienił w swoim liście. Ciągłe przebywanie z Barankiem, a więc niebo będzie wiecznie trwającą miłością. Tam, gdzie jest miłość, tam nie ma nudy i nie może być nudy. Miłość usuwa nudę, tak jak światło ciemność. A przecież tu chodzi o miłość Kogoś Niezgłębionego, Kogoś Nieskończenie Bogatego, przy czym w tej miłości nie ma obawy braku wzajemności, gdyż On pierwszy nas ukochał i Jego miłość jest niezmienna. W życiu wiecznym będziemy do maksimum wypełnieni miłością, dlatego szczęście życia wiecznego przekracza aktualne możliwości naszej wyobraźni. Zaczątkowo jednak możemy doświadczać tego stanu już na tej ziemi. Ale też rzecz ciekawa, że ludzie, którzy już na tej ziemi doświadczają, ile szczęścia daje człowiekowi przebywanie z Bogiem i życie według Boga, nie obawiają się, że w niebie będzie nudno. Wymienia Pan jeszcze symbol uczty -- toż to symbol wypełnienia, obraz stanu, w którym człowiekowi nic nie brakuje. Nie chodzi tu oczywiście o kategorie konsumpcyjne. Życie wieczne to stan pełni człowieczeństwa, człowiek będzie wreszcie i ostatecznie KIMŚ: Bo tak naprawdę tworzy nas miłość, zjednoczenie z Bogiem, Dawcą Miłości, a w Bogu -- z wszystkimi godnymi miłości i z wszystkim, co jest godne miłości. Albo symbol wiecznego królowania, czyli wiecznej wolności. Życie wieczne to stan wyzwolenia z tych wszystkich więzów zewnętrznych i wewnętrznych, które obecnie paraliżują w nas różne nasze dobre moce. Na tej ziemi nie jesteśmy w stanie nawet wyobrazić sobie, co to znaczy być zupełnie wolnym od grzechu, jakie wspaniałe krainy ducha to przed człowiekiem otwiera. Przeczuwać to mogą jedynie ci, którzy doświadczają, ile satysfakcji daje człowiekowi nawet to nie dokończone zwycięstwo nad grzechem, jakie jest możliwe na tej ziemi. Jednak najważniejszym wnioskiem niniejszych refleksji niech będzie ten oto: Starajmy się prawidłowo reagować na nudę -- nie zagłuszać jej, ale zwyciężać.
|
Szukającym drogi: spis treści
|
początek strony (c) 1996-1998 Mateusz |