Chrześcijaństwo ponownie odkrywane |
HOMILIE
Pwt 8,2–3.14b–16a
1 Kor 10,16–17
J 6,51–58
Z bogatej treści zawartej w dzisiejszych lekturach mszalnych zwróćmy uwagę na dwie sprawy. Pierwsza dotyczy pytania — jak czcić Eucharystię. Czcimy ją np. przyklękając przed tabernakulum, modląc się przed nim. W dniu dzisiejszym cześć naszą w sposób specjalny okazujemy obnosząc Jezusa ukrytego pod postacią chleba w uroczystych procesjach po ulicach naszego miasta. Jednak o tym wszystkim dzisiejsze lektury nie mówią ani słowa. Mowa w nich jest tylko o spożywaniu, o jedzeniu i piciu. To jest najważniejsza i przez długie wieki historii Kościoła jedyna forma oddawania czci Eucharystii. Jest to całkiem logiczne: Jezus nie został z nami pod postaciami złota czy drogich kamieni, ale pod postaciami chleba i wina, które z natury swojej muszą być spożyte. Jednak ta najważniejsza forma czci u ogromnej liczby praktykujących katolików w ogóle nie istnieje. Wystarczy zobaczyć to, co dzieje się po naszych kościołach w czasie zwyczajnej niedzielnej mszy. Maleńki procent obecnych przystępuje do stołu Pańskiego, cała reszta nie rusza się ze swych miejsc. Zachowują się oni jak ludzie zaproszeni przez kogoś na obiad; zaproszenie to przyjęli, poszli; najpierw rozmawiają z gospodarzem domu, gdy jednak przychodzi pora siadania do stołu, mówią: „Nie! Dziękuję! Nie będę jadł!” Nie zdziwilibyśmy się, gdyby pan domu rzucił im pytanie: „To po coś w ogóle przyszedł? Przecież zaprosiłem cię na jedzenie! Nie zdajesz sobie sprawy z nonsensu twojego zachowania?!” W podobnie absurdalny sposób zachowują się wszyscy ci, którzy przychodzą na mszę, ale nie przystępują do komunii. Wejdźmy dzisiaj w siebie i zapytajmy się, o ile to i nas dotyczy, dlaczego tak właściwie jest? Może nie istnieją żadne rzeczywiste przeszkody. U większości w grę wchodzą inne przyczyny: fałszywe przekonanie, że nie można mieć na sumieniu najlżejszego grzechu, nieodróżnianie grzechów ciężkich od lekkich, niechęć do spowiedzi, gdy czasami jest ona przed komunią potrzebna, a najczęściej chyba: letniość życia chrześcijańskiego.
W tym momencie dotykamy drugiej sprawy bardzo mocno podkreślonej w dzisiejszych czytaniach. Komunię świętą spożywa się po to, by mieć w sobie życie wieczne, tzn. by rozwijać w sobie to nowe życie, które otrzymaliśmy na chrzcie, by wychodzić w ten sposób z letniości. Księga Powtórzonego Prawa idzie po tej samej linii. Mowa w niej jest o mannie, którą Bóg karmił Izraela na pustyni. Manna była zapowiedzią Eucharystii. A nasze życie jest wędrowaniem przez pustynię wielką i straszną, pełną wężów jadowitych i skorpionów (por. Pwt 8,15). Myślę, że obraz ten dobrze oddaje rzeczywistość życia większości z nas. Cierpimy, walczymy, szamoczemy się; jakże częste są chwile, w których nam się wydaje, że życie nasze jest puste i upływa bez sensu. Manna, czyli Eucharystia, uczy nas, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale wszystkim, co pochodzi z ust Boga (por. Pwt 8,3). Te słowa oznaczają, że człowiek nie jest stworzony dla chleba, to znaczy po to, by usłać sobie na tej ziemi wygodne gniazdo, by żyć w nim bez problemów. Życia i szczęścia nie znajdziemy w małżeństwie czy w rodzinie, w karierze, w ukończonych studiach, w posiadaniu pieniędzy. To nas nie nasyci. Zostaliśmy tak przez Boga stworzeni, że naszym wypełnieniem, sensem i szczęściem może być tylko Bóg i wszystko to, co z Jego ust wychodzi. A z ust Bożych wychodzi słowo, to słowo, które Bóg przez wieki kierował do nas przez proroków, przez Jezusa Chrystusa i Jego apostołów, a które dziś mamy zawarte w Piśmie Świętym. Słowem, które wychodzi z ust Boga, są także fakty naszego życia, wszystkie jego wydarzenia, również te, które powodują nasze cierpienia i czynią naszą egzystencję ciężką i nieznośną. Tym słowem faktów Bóg nas wychowuje, usiłuje odwrócić od życia bezsensownego, by odkryć przed nami życie prawdziwe. A życie prawdziwe, to znaleźć Boga, rozkochać się w Nim i w Jego woli, odkryć w Nim smak i radość wszystkich codziennych rzeczy. Eucharystia uczy nas takiego życia, prowadzi nas do niego. Eucharystia jest bowiem udziałem w Ciele i Krwi Chrystusa, tego Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał dla nas, który jest Panem, wszystko może i wszystko potrafi, który nas kocha i który ma moc zmienić nasze życie.
Amen.
21 czerwca 1984 r.
na początek strony © 1996–2000 Mateusz |