Chrześcijaństwo ponownie odkrywane

STARY TESTAMENT W RĘKU CHRZEŚCIJANINA

Zbawieni za darmo

 

Posłuchajmy na wstępie naszej biblijnej pogadanki radiowej tekstu z Księgi Sędziów. Będzie to fragment historii Gedeona. Opowiadanie to przeniesie nas w przedkrólewskie czasy historii Izraela (XII i XI w. przed Chr.), kiedy to ligą dwunastu plemion izraelskich kierowali charyzmatyczni przywódcy zwani Sędziami. Pojawiali się oni zwłaszcza wtedy, gdy Izrael — cały lub pewne jego części — nękany był dokuczliwymi najazdami swoich sąsiadów. Gedeon był właśnie jednym z takich Sędziów. Misją daną mu przez Boga było uwolnienie Izraela spod przemocy Madianitów i Amalekitów.

Potem zebrali się wszyscy Madianici i Amalekici oraz lud ze wschodu, a przeprawiwszy się [przez Jordan] rozbili obóz w dolinie Jizreel.

Ale duch Jahwe okrył Gedeona, który zatrąbił w róg i zgromadził przy sobie ród Abiezera. Wysłał też gońców do całego pokolenia Manassesa, które również zgromadziło się przy nim, a następnie wysłał gońców do pokolenia Asera, Zabulona i Neftalego, które wyruszyły, aby się z nim połączyć ...

Wstał więc o świcie Jerubbaal, czyli Gedeon, wraz z całym zgromadzonym ludem i rozbił obóz u źródeł Charod. Obozowisko Madianitów leżało na północ od pagórka More w dolinie.

Jahwe rzekł do Gedeona: „Zbyt liczny jest lud przy tobie, abym w jego ręce wydał Madianitów, gdyż Izrael mógłby przywłaszczyć sobie chwałę z pominięciem Mnie i mówić: «Moja ręka wybawiła mnie». Wobec tego tak wołaj do uszu ludu: Ten, który się boi i drży, niech zawróci i chroni się ku górze Gilead”. Tak więc odeszło z ludu dwadzieścia dwa tysiące, a pozostało dziesięć tysięcy.

Rzekł Jahwe do Gedeona: „Jeszcze zbyt liczny jest lud. Zaprowadź go nad wodę, gdzie ci go wypróbuję. Będzie tak: o którym powiem: Ten pójdzie z tobą! — on pójdzie z tobą. O którym zaś powiem: Ten nie pójdzie z tobą! — on nie pójdzie”.

Zaprowadził więc lud nad wodę, a Jahwe rzekł do Gedeona: „Wszystkich, którzy będą wodę chłeptać językiem, podobnie jak pies, pozostawisz po jednej stronie, a tych wszystkich, którzy przy piciu uklękną, pozostawisz po drugiej stronie”. Liczba tych, którzy chłeptali z ręki podnoszonej do ust, wynosiła trzystu mężów. Wszyscy inni pijąc zginali kolana. Rzekł wówczas Jahwe do Gedeona: „Przy pomocy tych trzystu mężów, którzy chłeptali wodę językiem, wybawię was i w ręce twoje wydam Madianitów. Wszyscy inni mężowie niech wracają do siebie”.

Lud wziął ze sobą żywność i rogi, a Gedeon odesłał mężów izraelskich, każdego do swego namiotu, z wyjątkiem owych trzystu mężów. A obóz Madianitów znajdował się poniżej jego stanowiska w dolinie. . .

Wówczas Gedeon rozdzielił owych trzystu mężów na trzy hufce, dał w ręce każdego z nich rogi i puste dzbany, a w nich pochodnie.

„Patrzcie na mnie — rzekł im — i czyńcie to samo, co ja. Oto ja dojdę do krańca obozu, a co ja będę czynić, i wy czyńcie. Gdy zatrąbię w róg ja i wszyscy, którzy są ze mną, wówczas i wy zatrąbicie w rogi dokoła obozu i będziecie wołać: Za Jahwe i za Gedeona!”

Gedeon i stu mężów, którzy mu towarzyszyli, doszli do krańca obozu w chwili, gdy tuż po zmianie następowało czuwanie środkowej straży nocnej. Zatrąbili w rogi i potłukli dzbany, które trzymali w swych rękach. Natychmiast zatrąbiły w rogi także owe trzy hufce i potłukły dzbany. Wziąwszy zaś w lewą rękę pochodnie, a w prawą rogi, aby na nich trąbić, wołali: „Za Jahwe i za Gedeona!” I przystanęli, każdy na swoim miejscu, dokoła obozu. Powstali wtedy wszyscy w obozie, poczęli krzyczeć i uciekać.

Podczas gdy owych trzystu mężów trąbiło na rogach Jahwe sprawił, że w całym obozie jeden przeciw drugiemu kierował miecz. Obóz uciekł do Bet–Haszszitta ku Sartan aż do granicy Abel–Mechola obok Tabbat.

Zebrali się mężowie Izraela z pokolenia Neftalego, Asera i z całego pokolenia Manassesa i urządzili pościg za Madianitami (Sdz 6,33–35; 7,1–8.16–23).

Ten, sam w sobie drobny i mało ważny, epizod z historii Izraela był momentem, w którym człowiek znowu doświadczył, że Bóg — jak mówi psalm (por. Ps 67/66/,21) — jest Bogiem, który zbawia, i który daje ujść przed śmiercią. Ze szczególną wyrazistością został w tym opowiadaniu uwypuklony najbardziej charakterystyczny rys zbawienia Bożego — jego darmowość. Historia Gedeona została w tym celu jakby specjalnie wyreżyserowana. Oto Bóg redukuje do liczby bardziej niż symbolicznej potężną z początku armię Izraela. Z trzydziestu dwóch tysięcy zostaje trzystu wojowników. Ta garstka stoi wobec wroga licznego jak szarańcza (por. Sdz 7,12). Bóg odebrał w ten sposób Izraelowi wszelką nadzieję na zwycięstwo. Ale mimo to zostało ono osiągnięte. Jednak nie ludzkimi środkami. Trzystu pozostawionych wojowników nie potrzebuje nawet wydobyć miecza. Jedynym ich zadaniem jest zatrąbić w rogi, potłuc dzbany i wołać: Za Jahwe i za Gedeona (zob. Sdz 7,20). To zwycięstwo nie jest dziełem człowieka! Aby Izrael nie mógł przywłaszczyć sobie chwały pomijając Mnie i mówić: „Moja ręka wybawiła mnie” (por. Sdz 7,2).

Darmowość zbawczej interwencji Boga, którą ta historia z taką emfazą podkreśla, jest rysem obecnym we wszystkich opisach biblijnych, które przedstawiają zbawiającego Boga. Tak jest np. w historii najważniejszego wybawienia którego doświadczył Izrael, w wyjściu z Egiptu i wejściu do Ziemi Obiecanej. Niewola egipska była nieszczęściem którego ani Izrael, ani żadna inna ludzka siła nie mogły odwrócić. Żydzi byli wtedy bezbronnymi niewolnikami. Jako darmowa siła robocza byli jednym z filarów ekonomii Egiptu. Nie było żadnej nadziei, że faraon zgodzi się na żądanie Mojżesza: Wypuść mój lud... (Wj 5,1). Krąg niewoli był szczelnie zamknięty! A jednak został on rozerwany! Przez kogo? Przez Boga! On wyprowadził z „domu niewoli” swój lud. Czy nie było w tym udziału człowieka? Owszem był, ale polegał on głównie na ciągle się powtarzającym niedowiarstwie, niezadowoleniu, narzekaniu i chęci powrotu do czosnku i cebuli egipskiej (por. Lb 11,5). W tym wielkim wydarzeniu, jakim było wyzwolenie z Egiptu, wiele było momentów, które ciągle na nowo przypominały Izraelowi, że Bóg zbawia go darmowo. Tak było nad Morzem Czerwonym. Izrael dopiero co doświadczył potęgi Boga w swym wyjściu z Egiptu, gdy oto znowu znalazł się w jeszcze bardziej beznadziejnym położeniu. Faraon żałuje danego Izraelowi pozwolenia na opuszczenie Egiptu i ze swą armią puszcza się w pościg za Żydami. Spotkanie bezbronnych uciekinierów ze swoim uzbrojonym prześladowcą następuje nad brzegami Morza Trzcin, jednej z odnóg Morza Czerwonego. Dla Izraela wybiła godzina niechybnej zguby; przed nimi wody morza, za nimi i z boków armia faraona. Jak w tej sytuacji zachowuje się człowiek? Czyż nie mówiliśmy ci wyraźnie w Egipcie: Zostaw nas w spokoju. Lepiej bowiem było nam służyć Egipcjanom, niż umierać na tej pustyni (por. Wj 14,12). Jak widzimy, odpowiedzią Izraela jest brak wiary i rozpacz! A co robi Bóg? Rozbija zamknięty krąg ludzkiej niemożności, otwiera drogę w środku morza i przeprowadza przez nią swój lud. W tych samych wodach, które dla Izraela były zbawieniem, gotuje grób dla armii faraona. Opis biblijny kończy się w tym miejscu stwierdzeniem: W tym to dniu wybawił Jahwe Izraela z rąk Egipcjan (Wj 14,30); a Izrael w uniesieniu wyznaje: Jahwe jest moją mocą i moją chlubą! Jemu zawdzięczam moje ocalenie... Rzucił w morze rydwany faraona i jego wojsko... Uwielbiona jest potęga Twojej prawicy, Jahwe (por. Wj 15,2.4.6). Olbrzymia liczba innych faktów, np. zawalenie się potężnych murów Jerycha, których Izrael nie zdobywa, tylko okrąża je procesjonalnie przez siedem dni, i które walą się same na dźwięk trąb, albo zwycięskie wojny machabejskie na progu ery nowotestamentowej — wszystkie te fakty są świadectwem, że Bóg zbawia Izraela gratis, za darmo. Psalm 44(43), 3–4.7–8 wyraził to w słowach nie pozostawiających żadnej wątpliwości: Ty własną ręką / wygnałeś pogan a ich zasadziłeś, / starłeś narody, a im dałeś przestrzeń. / Bo nie zdobyli kraju własnym mieczem / ani ich nie ocaliło własne ramię, / lecz prawica i ramię Twoje /... / boś ich umiłował /... / Bo nie zaufałem mojemu łukowi / ani mój miecz mnie nie ocalił. / Lecz Ty nas wybawiłeś od wrogów /  i zawstydziłeś tych co nas nienawidzą.

W tym miejscu mała dygresja. Nasza konkluzja wcale nie jest zagrożona faktem, że niektóre z przytoczonych tu opisów stwarzają trudności z punktu widzenia krytyki historycznej. Ich treść teologiczna i posłannictwo, które mają nam przekazać, nie są zawarte jedynie w tym, co w danym opisie jest ściśle historyczne; Biblia jest dla nas słowem Boga we wszystkim, co w niej jest zapisane. By zaspokoić umysły krytyczne, można by powiedzieć, że w naszym przypadku opis faktów, co do swojego jądra historycznych, został literacko tak ukształtowany, by uwypuklić właśnie darmowość zbawienia. Ale wróćmy do naszego tematu!

Wszystko to, co zawiera Stary Testament, jest zapowiedzią, obrazem, figurą ekonomii zbawienia definitywnego, które spełniło się w Jezusie Chrystusie i w które wciągnięci jesteśmy my, chrześcijanie. Historie starotestamentowe, o których przed chwilą mówiliśmy, chcą nam zilustrować jedno: darmowość naszego zbawienia. Jak Bóg sam, bez udziału człowieka wybawił Izraela z ręki Madianitów, jak wyprowadził za darmo swój lud z Egiptu i wprowadził go do Ziemi Obiecanej, tak gratis, bez naszych zasług, bez naszych uczynków, wyprowadza nas z niewoli grzechu i wprowadza do Królestwa umiłowanego Syna swego. Św. Paweł powie: Wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Jezusie Chrystusie (por. Rz 3,23n). Na czym polega darmowość zbawienia? W czym wyłączony jest nasz współudział? Najpierw w tym, czego dokonał dla nas Jezus Chrystus. Jego śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie są dziełem wyłącznie Bożym. Potęgą i miłością Boga został pokonany w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa nasz grzech, zniszczona jego moc nad nami, dana możliwość wyjścia z niego i wejścia w nowe życie — wieczne, które może się dla nas zacząć tutaj i nigdy nie skończyć; nawet śmierć nie jest w stanie go przerwać. Ta obiektywna — jak ją nazywa teologia — faza naszego zbawienia jest od początku do końca dziełem Boga. My jesteśmy tu wyłącznie obdarowanymi! Nie w tym jednak punkcie kończy się darmowość zbawienia, by dać nareszcie pole do popisu człowiekowi. Również subiektywna faza naszego zbawienia jest w swym wyjściowym, fundamentalnym punkcie dziełem Boga w nas. Ten subiektywny etap zbawienia — przypomnijmy to sobie z poprzedniej pogadanki — polega na wewnętrznym odrodzeniu człowieka. Prorok Ezechiel mówił o tym obrazowo: kamienne serce będzie nam zabrane, a dane serce z ciała (zob. Ez 36,26). Duch Jahwe dokona tego w nas. To wielkie wydarzenie egzystencjalne związane jest z chrztem, który w terminologii Nowego Testamentu nazywany jest odrodzeniem z wody i z Ducha Świętego, nowym stworzeniem, powstaniem z martwych razem z Jezusem Chrystusem, obrzezaniem serca (zob. Kol 2,11; Rz 2,28). To wydarzenie zachodzące w człowieku jest takim samym faktem, jak śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie Jezusa. Mamy tu do czynienia z najgłębszymi i najradykalniejszymi zmianami zachodzącymi na płaszczyźnie egzystencji człowieka. Te zmiany też są od początku do końca dziełem Boga, Jego darem. By stać się chrześcijaninem, trzeba najpierw powstać z martwych, jeszcze raz się urodzić, jeszcze raz być stworzonym. Pomyślmy — czy trup może w czymkolwiek przyczynić się do swego zmartwychwstania, czy ten, kto nie istnieje, ma jakiś wpływ na swoje urodzenie czy powołanie do istnienia? Nie! Tylko ktoś inny, kto ma po temu moc, może to sprawić! Tak jest właśnie z naszym wejściem w egzystencję chrześcijańską. Ono jest dziełem Bożym w nas, Jego darem. Posłuchajmy, z jaką przedziwną prostotą wyraził to św. Paweł. Pisze on do chrześcijan z Efezu: Łaską jesteśmy zbawieni przez wiarę. A to nie pochodzi od nas — jest to dar Boga: nie na skutek naszych czynów, aby się nikt nie mógł chlubić sobą. Jego dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych uczynków, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili (por. Ef 2,8n). Narzuca nam się w tym miejscu pytanie: Gdzie wobec tego zaczyna się wkład człowieka i na czym polega jego współpraca z Bogiem? I na to pytanie odpowiedzi może nam dostarczyć Stary Testament. Zapoznamy się z nią następnym razem.

8 sierpnia 1976 r.

 

Spis treści

 

 

 

na początek strony
© 1996–2000 Mateusz