Rzeczpospolita
28.05.97 Nr 123 Nakład 653


Raport specjalny: PAPIEŻ I KOŚCIÓŁ

(obszerny dokument)

  • Z Ewangelią w podróży
  • SONDAŻ "RZECZPOSPOLITEJ": Ile osób powita Jana Pawła II
  • Kalendarium pielgrzymki Ojca Świętego
  • Kościół a problemy współczesności
  • Problemy dzisiejszego Kościoła
  • Chrześcijaństwo wobec innych religii
  • Papieże w drodze
  • Podziwiany, lecz nie zawsze wysłuchiwany
  • W drodze do pojednania
  • Międzynarodowe akcenty pielgrzymki papieskiej
  • Czego politycy oczekują po pielgrzymce Jana Pawła II
  • W rodzinnym kraju
  • Kalendarium 77 pielgrzymek
  • FOT. ANNA BRZEZIŃSKA

    Za kilka dni rozpocznie się najważniejsza w tym roku dla Polaków wizyta: po raz szósty przyjedzie do Polski papież Jan Paweł II. Jest to duże wydarzenie nie tylko dla osób wierzących. Każda wizyta Ojca Świętego, zarówno w ojczystym kraju, j ak i w innych miejscach świata, niesie za sobą głęboką refleksję nad wartościami, nad którymi trudno się zastanawiać w codziennym pośpiechu. Papież, tam gdzie się pojawi, głosi pochwałę dobra, prawdy, szacunku dla biednych i słabych, poszanowanie dla każd ego człowieka, dla każdego życia. Namawia do przestrzegania wartości uniwersalnych, niezależnych od wiary, przekonań i przynależności religijnych.

    Kościół zmaga się dziś z licznymi problemami. Nie bez trudu stara się dostosować do współczesności, znaleźć takie miejsce, w którym będzie głosił swoje posłannictwo. Nie zawsze jego wizja współczesnych problemów jest rozumiana i akceptowana. Niekwestionow any jest natomiast autorytet Jana Pawła II. Odgrywa on niewątpliwie rolę pierwszego duchowego przywódcy, który wszędzie, gdzie się pojawi, zostawia wiarę w człowieka, nadzieję na lepszy świat. b.w.


    Papież ma dla wszystkich - niezależnie od wyznania i narodowości, od doświadczeń i sytuacji, w jakiej się znajdują - słowa pokoju i miłości

    Z Ewangelią w podróży

    EWA K. CZACZKOWSKA

    Na początku swojego pontyfikatu Jan Paweł II zadeklarował, że chce być nie tylko następcą św. Piotra, ale także naśladowcą św. Pawła, który stale był w podróży. I rzeczywiście - jego pontyfikat stał się wędrówką z Ewangelią n a nowo odczytywaną; stał się - jak sam mówi - "wędrującą katechezą". W swej wędrówce po świecie papież zwraca się do wszystkich, nie tylko katolików, z tym samym posłaniem: pokoju, miłości, braterstwa. Przypomina o wartościach, które są uniwersa lne. Wprawdzie jego nauka nie przez wszystkich jest przyjmowana, a wręcz bywa odrzucana, to przecież ogromną zasługą papieża jest to, że słowa, z którymi pielgrzymuje, muszą skłaniać do refleksji.

    Było wielu fałszywych proroków

    Jan Paweł II bardzo często powtarza, że jest pielgrzymem pokoju i miłości. Apele o pokój, pojednanie szczególnie mocno zabrzmiały podczas dwu ostatnich podróży. W Sarajewie wołał do Muzułmanów, Chorwatów i Bośniaków o wejście "na trudną, lecz konieczną drogę przebaczenia wiodącego do głębokiego pojednania", o zastąpienie instynktu odwetu wyzwalającą siłą przebaczenia. W Libanie, gdzie przez szesnaście lat wojna domowa dzieliła chrześcijan i&n bsp;muzułmanów, prosił: "nie budujcie nowych murów, ale mosty, które będą was łączyć".

    Czasem ci, na których zaproszenie głównie przyjeżdża, czyli katolicy, liczą na mocniejsze, bardziej jednoznaczne politycznie słowa (np. w Libanie w sprawie wycofania stacjonujących tu wojsk syryjskich i izraelskich, a w  Czechach - by podać inny, całkiem świeży przykład - na oficjalne upomnienie się o zwrot majątku Kościoła). To pewnego rodzaju niezrozumienie wynika z tego, że "polityczność" papieża - o ile można tak powiedzieć - jest in nego rodzaju, jest teologiczna. Wypływa z Biblii i na niej jest osadzona. Dlatego papież ma dla wszystkich - niezależnie od wyznania i narodowości, od doświadczeń i sytuacji, w jakiej się znajdują - słowa pokoj u i miłości; miłości takiej, jaką niósł Chrystus: bezinteresownej i przebaczającej. Biblia jest też źródłem papieskiego nauczania o poszanowania praw - w tym do wolności i religii - oraz godności każdego człowieka.

    Wartość osoby - mówił Ojciec Święty w 1990 roku w Meksyku - nie opiera się na tym, co posiada, ale na tym, że każda osoba jest niepowtarzalnym uaktualnieniem stwórczej miłości Boga, podmiotem niezbywalnej godności. Papież, gd y spotyka się z biedakami z meksykańskich slumsów, błogosławi więźniów, rozmawia z bezdomnymi, z chorymi na AIDS w San Francisco - w każdym z nich, najbardziej sponiewieranym, uznaje jego godność i daje nadziej ę. Jak ważne, także politycznie, skutki dla całych narodów przynosi owo umacnianie przekonania o prawie do godności, którego miarą jest wolność, owo utwierdzanie w nadziei, świadczą przecież ostatnie lata naszej historii. "Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!" (1979), a potem cytaty z Ewangelii "Nie lękajcie się" (1983) i "Odwagi, ja jestem" (1987). Papież niejednokrotnie podczas podróży przestrzegał przed fałszywymi prorokami, nie tylko z  ;Europy czy Ameryki Łacińskiej, przed twórcami różnych ideologii - narodowosocjalistycznej i komunistycznej - które gwałcą godność i prawa człowieka. W 1990 roku w Meksyku mówił: w historii było wielu fałszywych pasterzy, którzy p róbowali "paść i prowadzić lud ku urojonym rajom i ku wyidealizowanym ziemiom obiecanym wolności, dobrobytu, sprawiedliwości oraz pełnej realizacji - pomijając Boga i Jego Święte Prawo". Ale gdy przyszła godzina prawdy, każdy z&nb sp;nich okazał się być fałszywym pasterzem, sługą ideologii, partykularnych interesów, systemów obracających się przeciwko człowiekowi. Papież przypomina: Dobrym Pasterzem jest Chrystus, który idzie na krzyż, bo wie, że zbawienie ludzi doma ga się Jego ofiary.

    Miarą ludzkiej godności i wielkości jest wolność - mówił papież w siedzibie ONZ w 1995 roku. Zaś przy innej okazji, w Berlinie u Bramy Brandenburskiej, która w ogromnej mierze właśnie dzięki jego nauczaniu nie dzieli już Euro py, powiedział: Człowiek jest powołany do wolności. Ale nie jest to równoznaczne z prawem do dowolności. "Nie ma wolności bez prawdy, solidarności, ofiar i miłości". I to jest ten fundament, na jakim, według pa pieża, powinna być zbudowana wolność w nowej, wspólnej Europie.

    Po stronie słabych i potrzebujących

    Jan Paweł II konsekwentnie przeciwstawia propagowanej przez współczesną cywilizację "wolności od" chrześcijańską "wolność do". "Wolność nie polega na czynieniu tego, co się chce, lecz jest prawem do czynienia tego, co się czyn ić powinno" - mówił w USA w 1995 roku. Przypominanie owych powinności jest stałym elementem "wędrującej katechezy" Jana Pawła II, podczas której na nowo odczytuje Ewangelię. Nowa ewangelizacja - mówił Ojciec św. w Dominikanie w 19 92 roku - nie oznacza nowej Ewangelii, nie jest to usuwanie z niej tego, co niewygodne dla współczesnego człowieka i jego mentalności. Wymaga ona przede wszystkim osobistego nawrócenia. "To nie kultura jest miarą Ewangelii, a  ;Jezus Chrystus jest miarą wszelkiej kultury i wszelkiego działania". W ramach tej katechezy, tak jak w encyklikach, listach pasterskich, wszędzie tam, gdzie przybywa, potępia "kulturę nienawiści i śmierci". Staje w obronie tradyc yjnych wartości: trwałości małżeństwa i rodziny, zagrożonej nie tylko w Europie czy Ameryce, ale także w Azji i Afryce (poligamia); broni małżeństwa "takiego, jakie ono jest, jakie jest w zamyśle Boga, płodne z samej swej nat ury" (Angola 1992), sprzeciwia się używaniu środków antykoncepcyjnych. Papież konsekwentnie broni życia nie narodzonych - "Czyż aborcja nie jest zabójstwem żywego misterium życia" (Węgry 1991 rok) oraz ludzi starych i chorych, gdy potępia eutanazję.< p> W czasach liberalizmu z jego permisywizmem moralnym papież wzywa do odrzucenia nowych bożków: "materializmu i egoizmu, które prowadzą do zmysłowości, hedonizmu, przemocy i korupcji" (Wenezuela 1996 rok); do odrzucenia "f ałszywego bożka władzy i doczesnego bogactwa" (Chile 1987 rok). Jan Paweł II krytykuje liberalny kapitalizm z jego pogardą dla słabszych i potrzebujących; sprzeciwia się radykalnemu indywidualizmowi społeczeństw kapitalistycznych.

    Zawsze w trakcie licznych podróży do krajów Afryki, Ameryki Łacińskiej apeluje nie tylko do katolików, ale do całej społeczności międzynarodowej o pomoc w rozwiązaniu problemu głodu i nędzy; "Biedni nie mogą już czekać" - wołał w Dominikanie o sprawiedliwy rozdział bogactwa, by wszyscy na równi mogli z niego skorzystać. "Sprawiedliwość jest jednym z najważniejszych wymogów Ewangelii i owocem Królestwa Bożego", dlatego konieczne jest zas ypanie przepaści między bogatymi a biednymi, likwidacja niesprawiedliwych struktur społecznych. Jak miałoby się to odbyć, papież tłumaczył rok temu podczas podróży do Gwatemali: Niesprawiedliwość społeczna występuje wszędzie na świecie , "jest na pewno wyzwaniem dla społeczeństwa i Kościoła, bo doktryną społeczną Kościoła jest właśnie sprawiedliwość społeczna". Ale odpowiedzią na przemoc może być jeszcze więcej przemocy, co może prowadzić do systemów totali tarnych, do systemów opartych na jeszcze większym ucisku. Dlatego trzeba "szukać rozwiązania demokratycznego, uznającego zasady wolności i sprawiedliwości pod kontrolą społeczeństwa".

    "Urzeczywistnianie się Kościoła"

    Celem każdej podróży papieża - niezależnie, czy jedzie on do kraju, w którym katolicy stanowią większość religijną, czy przeciwnie - są w nim ledwie małą enklawą, jest oczywiście umacnianie lokalnych Kościołów, szczególnie zaś tych , które odradzają się po latach prześladowań. Papież zachęca je do reewangelizacji, do odnowy duchowej i moralnej. Dając świadectwo swojej wiary, umacnia w wierze innych, a poprzez liczne kanonizacje czy beatyfikacje zos tawia ludziom wskazówki, jak żyć. I, co równie ważne, a na co zwrócił uwagę znany watykanista Marco Politi, papież poprzez liczne pielgrzymki dał wiernym poczucie jedności społeczności katolickiej na całym świecie. "Widzę w t ym pielgrzymowaniu jakąś bardzo dzisiaj potrzebną formę urzeczywistniania się Kościoła - mówił papież. - Kościół musi niejako widzieć siebie. Tak jak potrzebne jest zgromadzenie wiernych w parafii, nie tylko wokół własnego proboszcza, ale także - co& nbsp;jakiś czas - wokół własnego biskupa, jak też okazuje się potrzebne, ażeby Kościół widział siebie czasem w wymiarze właściwej sobie jedności i powszechności".


    SONDAŻ "RZECZPOSPOLITEJ": Ile osób powita Jana Pawła II

    Msze dla kilku milionów pielgrzymów

    Prawie co czwarty dorosły Polak planuje wzięcie udziału w którymś spotkaniu z Ojcem Świętym podczas jego najbliższej pielgrzymki do ojczyzny. Niemal co trzeci uczestniczył w spotkaniach lub mszach papieskich w czasie jednej z poprzednich polskich podró ży Jana Pawła II. Sondaż naszej gazety przeprowadziła Pracownia Badań Społecznych na kilka tygodni przed rozpoczęciem tegorocznej pielgrzymki.

    Co czwarty weźmie udział

    Dla 23 procent dorosłego polskiego społeczeństwa pielgrzymka Jana Pawła II do ojczyzny będzie okazją do ujrzenia papieża Polaka nie na ekranie telewizji, lecz bezpośrednio, podczas mszy świętej lub innego spotkania. Gdyby te deklaracje zostały dotrzym ane, papieżowi w jego podróży do kraju towarzyszyłoby łącznie 6 do 7 milionów rodaków.

    Dwie trzecie (68 procent) mieszkańców Polski nie planuje uczestnictwa w żadnej uroczystości. Prawie co dziesiąty w chwili przeprowadzania ankiety nie podjął jeszcze decyzji.

    W spotkaniach z Ojcem Świętym zamierza wziąć udział szczególnie wielu rolników i pracowników gospodarstw rolnych, a także zwolenników Akcji Wyborczej Solidarność. Wiek respondentów nie ma większego wpływu na ich plany związane z wizytą Jana Pawła II.

    Wśród tych, którzy nie chcą lub nie mogą wziąć osobistego udziału w uroczystościach, jest szczególnie dużo bezrobotnych, osób o stosunkowo niskich (ale nie najniższych) dochodach, gospodyń domowych, a także osób wykształconych i na wysokich stanowiskach. Jeśli chodzi o sympatie polityczne, to najbardziej powściągliwi wobec ewentualnych spotkań z papieżem wydają się wyborcy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ale tuż po nich - sympatycy Ruchu Odbudowy Polski.

    Dla większości (ponad trzech czwartych) osób pragnących zobaczyć Jana Pawła II, realizacja tych planów będzie się wiązała z wyjazdem poza miejsce zamieszkania. Więcej niż co piąty będzie miał okazję ujrzeć Ojca Świętego w swojej miejscowości lub jej najbl iższym sąsiedztwie.

    Co trzeci już uczestniczył

    Od początku swego pontyfikatu Jan Paweł II już pięciokrotnie był w Polsce. Niemal co trzeci (30 procent) respondent przynajmniej raz podczas dotychczasowych podróży papieża do ojczyzny uczestniczył w odprawianych przez niego mszach lub innych spotkani ach z Ojcem Świętym. Szczególnie często osobisty udział w tych uroczystościach brali ludzie z wykształceniem średnim i wyższym, pracownicy umysłowi, w tym na kierowniczych stanowiskach, mieszkańcy wielkich miast, obecni zwolennicy AWS, Unii Wolności i ROP . Na papieskich spotkaniach stosunkowo niewielu było natomiast wyborców SLD, a także ludzi bezrobotnych i o niewysokich dochodach.

    Najwięcej osób - jak wynikałoby z deklaracji złożonych w sondażu - skorzystało z możliwości osobistego zetknięcia się z papieżem podczas pielgrzymki w 1991 roku, było to 13 procent badanych. W pozostałych podróżach papieskich bezpośredni udział wzięło po kilka procent respondentów; najmniej - po 6 procent - podczas pierwszej (jedynej "przedsierpniowej") pielgrzymki w 1979 roku oraz podczas krótkiego pobytu papieża w 1995 roku.

    Dla większości osób udział w dotychczasowych spotkaniach z papieżem wiązał się z koniecznością wyjazdu poza rodzinną miejscowość.

    Kiedyś i teraz

    Jak wynika z porównania odpowiedzi udzielonych na różne pytania sondażu, uczestnicy dotychczasowych papieskich pielgrzymek częściej niż ogół społeczeństwa (odpowiednio 40 i 23 procent) zamierzają wziąć udział także w tegorocznej pielgrzymce. Spośród t ych, którzy tej wiosny postanowili osobiście - choć w tłumie wiernych - przywitać Ojca Świętego w ojczyźnie, ponad połowa to uczestnicy poprzednich papieskich wizyt.

    Spośród wszystkich dorosłych mieszkańców co ósmy (12 procent) uczestniczył już w którejś pielgrzymce Jana Pawła II do kraju i planuje to uczynić także w tym roku, a ponad połowa (54 procent) nigdy nie brała udziału w spotkaniach z papieżem i nie zamierza zrobić tego teraz. r. w.

    Sondaż "Rzeczpospolitej" przeprowadziła Pracownia Badań Społecznych 26 i 27 kwietnia 1997 roku na 1036-osobowej próbie reprezentatywnej dla dorosłej ludności kraju.


    Kalendarium pielgrzymki Ojca Świętego

    Pielgrzymka apostolska papieża w Polsce rozpocznie się 31 maja i potrwa do 10 czerwca. Jan Paweł II odwiedzi między innymi Wrocław, Legnicę, Gniezno, Poznań, Zakopane i Kraków.

    l Sobota, 31 V - Przylot na lotnisko międzynarodowe we Wrocławiu. Ojca Świętego będą witać prezydent RP, przedstawiciele najwyższych władz oraz księża biskupi. Na lotnisku papież wygłosi przemówienie - poprzedzą je przemó wienia prezydenta Kwaśniewskiego i księdza kardynała Henryka Gulbinowicza.

    Z lotniska papież uda się do katedry wrocławskiej na spotkanie z biskupami. Później w ratuszu Ojciec Święty będzie rozmawiał z prezydentem i przedstawicielami władz cywilnych i politycznych.

    W tym samym dniu papież przemówi we wrocławskiej Hali Ludowej do uczestników Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego.

    l Niedziela, 1 VI - Msza święta kończąca Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny (plac na tyłach hotelu Wrocław).

    l Poniedziałek, 2 VI - Przylot do Legnicy - na lotnisku Ojciec Święty odprawi mszę świętą, podczas której ukoronuje obraz Matki Bożej z Krzeszowa. Poświęci także kamienie węgielne dla nowych kościołów. Tego samego dnia papież odwi edzi Gorzów Wielkopolski.

    l Wtorek, 3 VI - Katedra gnieźnieńska - msza święta z okazji tysiąclecia męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Podczas mszy mają być obecni prezydenci Polski, Niemiec, Litwy, Czech, Słowacji i Węgier. W rezydencji arcybiskupa gnieźni eńskiego Jan Paweł II przyjmie sześciu prezydentów na krótkiej wspólnej audiencji. W Poznaniu papież spotka się z młodzieżą na placu Adama Mickiewicza.

    l Środa 4 VI - Msza święta i homilia na placu Adama Asnyka w Kaliszu. Późnym popołudniem papież dotrze do klasztoru jasnogórskiego w Częstochowie, ze szczytu Jasnej Góry pozdrowi pielgrzymów, a wieczorem uda się do  Zakopanego.

    l Czwartek 5 VI - Na ten dzień nie zaplanowano żadnych publicznych wystąpień Ojca Świętego.

    l Piątek 6 VI - Papież złoży prywatną wizytę w kościele św. Krzyża - ostatnim kościele parafialnym wybudowanym za czasów kardynała Karola Wojtyły, jeszcze jako arcybiskupa krakowskiego. Na terenie zakopiańskiej skoczni narciarskie j Wielka Krokiew papież odprawi mszę świętą i wygłosi homilię.

    l Sobota 7 VI - Msza święta w sanktuarium maryjnym w Ludźmierzu. W godzinach wieczornych papież odjedzie do Krakowa. Tam zaplanowano wizytę w byłych zakładach Solvay, w których młody Karol Wojtyła przez trzy lata pracowa ł jako robotnik.

    l Niedziela 8 VI - Najpierw w rezydencji arcybiskupa krakowskiego papież przyjmie premiera Włodzimierza Cimoszewicza. Potem odprawi na Błoniach mszę świętą, podczas której dokona kanonizacji błogosławionej Jadwigi.

    l Poniedziałek 9 VI - Ojciec Święty odwiedzi grób swoich rodziców na Cmentarzu Rakowickim. Tego dnia papież odwiedzi i poświęci nową poliklinikę kardiochirurgiczną.

    l Wtorek 10 VI - W Krośnie Jan Paweł II odprawi mszę świętą, poświęci nowe kościoły.

    Na godzinę 17.30 zaplanowano uroczystości pożegnalne na krakowskim lotnisku. Obecni będą prezydent i premier RP, przedstawiciele władz cywilnych i politycznych oraz biskupi. Mowę pożegnalną papieża poprzedzą wystąpienia Aleksandra Kwaśniewskiego i kardynała Józefa Glempa.

    Oprac. m. j. j.


    Kościół a problemy współczesności

    W świecie - nie z tego świata

    Przebaczamy i prosimy o przebaczenie - apelował Jan Paweł II podczas mszy świętej w Sarajewie 14 kwietnia tego roku. W drodze na stadion, na którym odprawiana była msza, papież przejeżdżał obok cmentarzy, na których pochowano ofiary wojny.
    FOT.(C) A P

    TOMASZ WIŚCICKI

    Mimo że zasadniczy cel Kościoła jest "nie z tego świata", wypełnia się on tu, na ziemi. Idąc za przykładem swego Założyciela - Chrystusa, Boga, który wcielił się w Człowieka żyjącego w określonym miejscu i czasie, Kościół poświęcał zawsze wiele uwagi konk retnym problemom doczesnego świata. Sformułowana przez Sobór Watykański II autonomia porządku doczesnego nie oznacza, że sprawy ziemskie zostały "wyłączone spod kompetencji" Kościoła. Przeciwnie - ten sam Sobór naucza o "znakach czasu", konkretnych zjawis kach i wydarzeniach, z których współcześni mogą i powinni odczytywać wolę Boga.

    Dlatego istotne miejsce w nauczaniu Kościoła zajmują odniesienia do istotnych problemów współczesnego świata. Kościół nie jest jednak siłą polityczną ani społeczną, o czym czasem zapominają zarówno jego przedstawiciele, jak i wrogowie. Jego rolą nie j est bezpośredni udział w życiu politycznym czy ekonomicznym, raczej stwarzanie warunków do tego, by mogło ono się toczyć i respektować godność człowieka, uznając przy tym jego wolność. "Kościół proponuje, Kościół niczego nie narzuca" - pisze Jan Paweł II w encyklice "Redemptoris missio".

    Brak wojny nie jest pokojem

    Wśród dramatycznie aktualnych problemów można wymienić kwestię zachowania pokoju. Wbrew potocznej intuicji językowej, przeciwstawiającej pokój wojnie, dla Kościoła pokój nie oznacza braku działań wojennych. Nie ma pokoju bez zachowania ładu moralnego opartego na sprawiedliwości.

    Pielgrzymując po świecie, Jan Paweł II stara się dotrzeć tam, gdzie jeszcze niedawno trwały działania wojenne. Przykładami z ostatnich dni są podróże do Bośni i Libanu. Wszędzie papież wzywa do pojednania i wzajemnego wybaczenia krzywd, podkreślając, że b ez tego prawdziwy pokój nie jest możliwy. To świadectwo ma szczególną wagę wobec nadmiernej często wiary w moc rozwiązań politycznych, opartych na grze interesów. Tymczasem w Libanie Ojciec Święty wezwał do wycofania z tego kraju wszystkich obcych wojsk - tych samych, które - wydawać by się mogło - zaprowadziły pokój po latach wojny wszystkich ze wszystkimi. Swym wezwaniem Jan Paweł II podkreślił, że prawdziwy pokój nie może być wyegzekwowany siłą, z lekceważeniem praw ludzkich.

    Przykładem tego, jak bardzo punkt widzenia Kościoła jest "niepolityczny", był stosunek Jana Pawła II do wojny w Zatoce Perskiej na początku obecnej dekady. Papież konsekwentnie krytykował zbyt pochopne użycie siły przeciwko Irakowi, wywołując nie ukrywaną irytację polityków antyirackiej koalicji, przede wszystkim amerykańskich. Nie potrafili oni dostrzec, że rolą głowy Kościoła nie jest zabieranie głosu w sporach politycznych, ale moralna ocena wydarzeń - także ze sfery polityki - w świetle wiary.

    Solidarność z głodującymi

    Bezprecedensowemu w dziejach świata upowszechnieniu bogactwa towarzyszy wciąż dotykający miliony ludzi głód, biorący się nie z braku żywności, ale z jej nierównomiernego rozdysponowania. Kościół w swym nauczaniu społecznym wielokrotnie w bardzo ostryc h słowach piętnował ten skandal wynikający z naruszenia w skali międzynarodowej zasady solidarności - jednego z podstawowych pryncypiów, na których powinien być oparty sprawiedliwy porządek społeczny i ekonomiczny.

    Warto przy okazji zwrócić uwagę, że nauczanie społeczne Kościoła bywa częstokroć opacznie rozumiane. Jedni doszukują się w nim uzasadnienia dla konkretnych rozwiązań w polityce gospodarczej - rozwiązań zresztą bardzo różnych, od ortodoksyjnie liberalnych po socjaldemokratyczno-etatystyczne. Inni widzą w nauczaniu Kościoła nie liczącą się z realiami utopię. Tymczasem nauczanie społeczne Kościoła jako dział teologii moralnej dostarcza nie tyle gotowych recept, ile narzędzi pozwalających ocenić konkretne, zg oła nieutopijne rozwiązanie. Jan Paweł II w encyklice "Centesimus annus" zawarł pozytywną ocenę "wolnej gospodarki", opartej na ludzkiej przedsiębiorczości, skrytykował absolutyzowanie zysku jako jedynego kryterium.

    Krytyka braku solidarności, który sprawia, że miliony żyją w warunkach urągających ludzkiej godności, a setki tysięcy umierają z głodu, nie oznacza więc odrzucenia praw ekonomii. Chodzi o to, by nie były one absolutyzowane i używane jako uzasadnienie bezd uszności i chciwości.

    "Seksualna obsesja"?

    Chyba najwięcej sprzeciwów i nieporozumień budzi dziś nauczanie Kościoła w dziedzinie moralności seksualnej. Współczesnemu człowiekowi wychowanemu w kulcie niczym nie ograniczonej wolności i w nieufności do autorytetów szczególnie trudno pogodzić się z wkraczaniem Kościoła w sferę tak bardzo prywatną. W żadnej chyba innej kwestii duch obecnego czasu, uznający prawo każdego do samorealizacji i osobistego szczęścia bez oglądania się na innych, nie pozostaje w tak wyraźnej sprzeczności z nauczaniem Kości oła, wzywającego do odpowiedzialności za siebie i bliźnich.

    Kościół zwraca po prostu uwagę na stwierdzony naukowo fakt, że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia i aborcja, zwana eufemistycznie "przerywaniem ciąży", jest zabójstwem bezbronnej ludzkiej istoty. Wezwanie do zmiany nauczania Kościoła w tej kwestii ozna cza po prostu żądanie zmiany przykazania "nie zabijaj".

    Nauczanie Kościoła w tej dziedzinie nie jest, jak chcą jego krytycy, przejawem "seksualnej obsesji", ale konsekwencją chrześcijańskiej antropologii, uznającej godność stworzonej przez Boga osoby ludzkiej. Encyklika "Humanae vitae" opowiada się za naturaln ymi metodami regulacji poczęć, które - nie odbierając rodzicom prawa do decyzji - domagają się zarazem respektowania naturalnego cyklu płodności.

    Nie wszystko wolno

    Postęp w dziedzinie biologii i medycyny nie tyle może stworzył nowe problemy, ile sprawił, że znane od dawna pytania występują w nowej formie. W przeszłości przybierały one postać sporu między nauką a wiarą - sporu w istocie pozornego, gdyż wynikające go z nieumiejętności oddzielenia sfer odpowiedzialności jednej i drugiej. Obecnie problem ten powraca w formie pytania, czy wszystko to, co możliwe z naukowego punktu widzenia, jest zarazem dopuszczalne moralnie.

    Na to pytanie nauczanie Kościoła odpowiada jednoznacznie przecząco. "Wiedza i technika domagają się (...) dla swojego istotnego znaczenia, bezwarunkowego szacunku dla podstawowych kryteriów moralności, to znaczy, że wiedza i technika powinny służyć osobie ludzkiej, jej niezbywalnym prawom oraz jej prawdziwemu i integralnemu dobru, zgodnie z zamysłem i wolą Bożą. (...) Wiedza bez sumienia nie może doprowadzić do niczego innego, jak tylko do zniszczenia człowieka" - stwierdza instrukcja Kongregacji Nauki Wi ary o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania.

    Oznacza to po prostu, że do eksperymentów naukowych odnoszą się te same kryteria moralne co do innych działań człowieka.

    Te same zasady dotyczą więc na przykład prokreacji naturalnej i pozaustrojowej. Granicą dopuszczalności eksperymentów medycznych jest godność człowieka.

    Autor jest publicystą miesięcznika "Więź"


    Problemy dzisiejszego Kościoła

    Wiara i cywilizacja

    MICHAŁ WOJCIECHOWSKI

    Teraźniejszość nie jest epoką specjalnego kryzysu chrześcijaństwa - wbrew temu, co się powszechnie myśli i mówi. Na przykład w IV wieku przeczący bóstwu Chrystusa arianizm opanował większość Kościoła. W IX wieku o tron papieski walczyli przedstawiciele ro dów rzymskich, przypominających raczej gangi. Przez większość stuleci władza świecka wywierała bezpośredni i szkodliwy wpływ na sprawy Kościoła. Obecne trudności doktrynalne czy instytucjonalne wydają się w porównaniu z tamtymi mniej znaczące.

    Także problemy uważane za typowe dla czasów współczesnych nie są niczym nowym - i nie chodzi tu tylko o kwestionowany nieomal co stulecie celibat. Odrzucenie zasad wiary, często gwałtowniejsze niż dziś, znane było od starożytności. Kościół starożytny zwalczał - i zwalczył - pogański zwyczaj wyrzucania "niepotrzebnych" dzieci nowo narodzonych (te zabójstwa uzasadniano tak jak dziś aborcję). O bliskim upadku wiary pod wpływem idei laickich marzą ich zwolennicy od wieku XVIII.

    Nie znaczy to oczywiście, że dzisiejszy stan Kościoła nie budzi zastrzeżeń czy że nie ma on problemów. Gdzie one faktycznie leżą? Można sądzić, że m. in. we wpływie, jaki wywierają na wierzących pewne stare i nowe elementy cywilizacji obecnej.

    Sumienie i relatywizm moralny

    Należą one do zespołu postaw i przekonań nazywanych serio lub ironicznie "postępowymi". Cechą tej ideologii jest moralny relatywizm, uzależniający prawomocność zasad etycznych od zgody człowieka, sytuacji, pożyteczności itp. Zdaje się więc wielu osobo m, że sumienie ma człowiek nie po to, by mu wyrzucało winy, lecz by go usprawiedliwiało. By usprawiedliwiało mordy w imię ideologii, zabijanie nie narodzonych, porzucanie małżonków, programową swobodę seksualną, życie na cudzy koszt itd. Pozwala się na to w imię rzekomo wyższych niż miłość bliźniego wartości, takich jak dążenie do psychologicznie rozumianego "szczęścia" czy tolerancji. Liczni chrześcijanie skłonni są dziś takie poglądy akceptować. Kościół mówiący im "nie" spotyka się ze sprzeciwem.

    Teolog nie widzi tu jednak "współczesnego kryzysu moralnego", lecz kolejny powrót tego, co nazywa grzechem pierworodnym: postawy moralnej samowoli (opisane w Księdze Rodzaju "zerwanie owocu z drzewa poznania dobra i zła" oznacza bowiem, zgodnie ze znaczen iem hebrajskiego czasownika "poznać", próbę zapanowania nad etyką). Tymczasem w pojęciu chrześcijańskim jedynym źródłem zasad moralnych jest Bóg, który jest Miłością.

    Współczesne problemy na styku Kościół - świat można interpretować jako skutki relatywizacji etyki. Typowe dla owej ideologii postępowej myślenie socjalistyczne polega w gruncie rzeczy na odrzuceniu przykazania "nie kradnij" - w socjalizmie bowiem w imię p otrzeb państwowych czy społecznych programowo kwestionuje się własność (konfiskata w komunizmie i rażąco wysokie podatki we współczesnej Europie). Kościół naucza, że jednostka stoi przed społecznością, a własność jest rzeczą świętą, ale w samym Kościele w ielu chadeków i związkowców uległo frazesom o socjalistycznej "sprawiedliwości społecznej", uważając, że własność obywateli można w daleko idący sposób ograniczać. Sprzyja temu naturalnie fakt, że znaczna jej część pochodzi dziś z nadużyć; tak bywało i da wniej, dlatego płynęły krytyki aroganckiego bogactwa u proroków, w Ewangeliach i u Ojców Kościoła - ten element problemu nie jest nowy. Powszechność legalnej czy nielegalnej kradzieży też świadczy rzecz jasna o erozji moralnego oddziaływania Kościoła.

    Do tej samej kategorii należą "modne" problemy związane z ludzką płciowością. Skoro Jezus zabronił porzucania współmałżonka i powtórnego małżeństwa, uznając to za zdradę (cudzołóstwo), Kościół na rozwody przyzwolić nie może. Jeśli chrześcijanie praktykują je i usprawiedliwiają, oznacza to odejście od etyki zakorzenionej w Bogu na rzecz ludzkiej i względnej. Stanowi to dla Kościoła problem. Ale znowu: zjawiska te występowały i dawniej.

    Skoro Biblia liczy życie ludzkie od poczęcia, nazywa nie narodzonych dziećmi, a nie "płodami", a tradycja Kościoła stale odrzucała aborcję, nie może Kościół współczesny zająć innego stanowiska. Rozpowszechnienie aborcji jest oczywiście przejawem kryzysu, podobnie jak jej usprawiedliwianie przez część chrześcijan (choć rzadziej katolików - reklamowane w części prasy katolickie grupy proaborcyjne są z reguły propagandową fikcją).

    Postulat dopuszczania kobiet do kapłaństwa wynika oczywiście z przeniesienia na Kościół zachodnioeuropejskich opinii co do roli kobiet w społeczeństwie. W tradycji Kościoła i Biblii nie ma jednak do tego żadnych podstaw.

    Kwestia celibatu księży jest zasadniczo odmienna, gdyż nie jest doktrynalna. Nawet w katolicyzmie nie praktykują go, oprócz zakonów, Kościoły wschodnie. Kościół rzymskokatolicki uważa, że nie jest realne w pełni służyć Bogu i ludziom w kapłaństwie, a zara zem w pełni służyć swojej rodzinie. Wiele doświadczeń ten osąd potwierdza, mimo że słabość ludzka nieraz powoduje naruszanie celibatu. Wydaje się, że propozycje zmian w tej dziedzinie zależą obecnie od wrogich wstrzemięźliwości laickich poglądów na płciow ość.

    Postęp wewnątrz Kościoła

    Spotyka się opinię, z pewnością błędną, że ideologia postępowa nie tylko wpłynęła na część katolików, lecz również dotarła do wnętrza Kościoła. Pojedyncze potknięcia przedstawicieli Kościoła nie oznaczają jednak porzucenia doktryny. Papież Jan XXIII i Sobór Watykański II, mylnie kojarzeni z postępem, faktycznie czerpali z tradycji katolickiej, szukając dla niej zewnętrznych form wyrazu odpowiedniejszych dla czasów dzisiejszych. Taką zmianą formy zewnętrznej było też wprowadzenie do liturgii języków na rodowych. W tym wypadku nawiązano zresztą do zasady z pierwszych wieków chrześcijaństwa.

    Dotąd była mowa o trudnościach płynących z zewnątrz. Jakie trudności kryć się mogą w wewnętrznym życiu Kościoła? Częsta i chyba słuszna opinia głosi, że sprawą najważniejszą jest tu miejsce świeckich w Kościele. Mówiąc o tym zaczyna się zwykle od błędów k sięży, może więc lepiej zacząć od świeckich. Przeważnie są bierni i puszczają mimo uszu katechizmową zasadę, że do Kościoła należą wszyscy ochrzczeni. Mówiąc "Kościół" mają na myśli księży, "onych" (zbitkę tę usilnie powielają media). Zamiast samemu podją ć chrześcijańskie obowiązki, oczekują od księży jakiś usług religijnych. Zbyt mało jest aktywnych świeckich i ruchów religijnych. Wpływa to na życie społeczne - katolicy nie są w nim wystarczająco czynni, część czeka na instrukcje księży, część przeciwnie , głosuje za partiami laickimi z zasadami chrześcijańskimi będącymi na bakier. Odbija się tu naturalnie wpływ propagandy, dość skutecznie wmawiającej publiczności, iż istnieje jakaś sfera świecka, niezależna od Bożej prawdy i dziesięciu przykazań. Popular ność takiego przekonania jest na pewno porażką Kościoła.

    Wiedza religijna stoi nisko. Nie mam tu na myśli, jak i przedtem, tylko sytuacji w Polsce, również w innych krajach tylko mniejszość zna wystarczająco zasady swojej wiary, dokształca się czytając książki czy czasopisma religijne itd. Religijność świeckich jest w dużej mierze uczuciowa i uwarunkowana społecznie. Księża bierności świeckich oczywiście nie aprobują. Ich rozwinięta rola wynika raczej z tej bierności, niż ją powoduje. Część duchownych sprzyja jej jednak pośrednio. Po pierwsze, przez współpracę ze świeckimi na zasadzie ich podporządkowania, z czym wiąże się lęk przed opinią świeckich czy traktowanie ich jak petentów w kancelarii itp. Po drugie, częściej - przez takie ułożenie pracy Kościoła, by jej większość wykonać samemu. Księża pracują wtedy gorliwie i z satysfakcją, a tymczasem byłoby nieraz lepiej zrobić mniej samemu, a powierzyć coś ważnego innym. Jest to błąd, który w państwie nazywa się etatyzmem: władza upiera się przy robieniu rzeczy, które lepiej by wykonali sami obywatele, a przy oka zji krępuje ich zdrowe inicjatywy. Widać tu zły przykład struktur państwowych z całej obecnej cywilizacji.

    Kościół ma więc problemy - choć wyglądają one z jego punktu widzenia inaczej niż z zewnątrz. Popularna opinia przynosi jednak przesadną obfitość diagnoz. Przypomina się słynny dowcip Stańczyka, który dowiódł, że najwięcej w Polsce jest lekarzy. Czasami mo żna odnieść wrażenie, że speców od problemów Kościoła jest jeszcze więcej.

    Autor jest teologiem świeckim, doktorem habilitowanym, wykładowcą Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie.


    Chrześcijaństwo wobec innych religii

    Reorientacja

    EUGENIUSZ SAKOWICZ

    Chrześcijaństwo w ciągu dziejów wykazywało nieprzychylny stosunek do religii niechrześcijańskich. Powodem było przekonanie o wyjątkowym charakterze objawienia Bożego, które - jak wierzą ochrzczeni - dokonało się przez Jezusa Chrystusa i&nbs p;w Jezusie Chrystusie.

    Chrześcijaństwo założone przez Boga- -Człowieka było negatywnie ustosunkowane nie tylko do judaizmu (z którego wyrosło), ale także do ościennych, politeistycznych religii Bliskiego Wschodu, Grecji i Rzymu. Obrońcy prawowierności w iary i czystości obyczajów (moralności) - apologeci wczesnochrześcijańscy - przeciwstawiali się kultom pogan, czyli tych, którzy nie wierzyli w jedynego Boga. Myśl chrześcijańska przyznawała relatywną wartość innym religiom. Wraz z pełnią o bjawienia (czyli zbawczego ujawnienia się Boga człowiekowi) w Jezusie Chrystusie - powinny one przeminąć, ustępując miejsca jedynemu Królestwu Bożemu na ziemi - Kościołowi. Przez wieki, szczególnie w pierwotnym chrześcijaństwie, stanowisko to było wzmacniane bardzo żywym oczekiwaniem na bliski kres istnienia świata poprzedzony ponownym przyjściem Zbawiciela.

    Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele "Lumen gentium", przyznał, iż religie pozachrześcijańskie przynależą do Kościoła bądź też są do niego przyporządkowane. To nowe przekonanie Kościoła umożliwi ło mu podjęcie dialogu ze światem, a więc nie tylko z przyjmującymi jakąkolwiek wiarę religijną, ale również z tymi, którzy deklarowali się jako niewierzący. Najkrótszy soborowy dokument - Deklaracja o stosunku Kościoła do re ligii niechrześcijańskich "Nostra aetate", podkreśliła, iż podstawą dialogu chrześcijaństwa z religiami niechrześcijańskimi jest zarówno wiara w Boga (na różny sposób pojmowanego), jak i problemy egzystencjalne człowieka (sprowadz ające się chociażby do poszukiwania odpowiedzi na pytanie o sens życia, cierpienia i śmierci).

    Wyjątkowe miejsce i znaczenie w procesie reorientacji w postrzeganiu religii niechrześcijańskich ma papież Jan Paweł II, który podjął i rozwinął dziedzictwo soborowego nauczania o niechrześcijanach i dialogu z nimi. Możn a wyliczyć dziesiątki przemówień papieża odnoszących się wprost i bezpośrednio do religii niechrześcijańskich. Jan Paweł II rozwinął myśl teologiczną "sygnalizowaną" w nauce Vaticanum II. Wskazał na wiele podstaw, na których powinien być budowany dialog między Kościołem a innymi religiami. Są to podstawy: antropologiczna (człowiek każdej religii ma tę samą wartość jako osoba ludzka obdarowana przez Boga niezbywalną godnością), kreacjonistyczna (Bóg st worzył każdego człowieka - chrześcijanina i niechrześcijanina), rewelacjonistyczna (Bóg objawia się każdemu człowiekowi na drodze chociażby objawienia naturalnego, czyli objawienia w przyrodzie i przez przyrodę - kosmos oraz przez obec ność w ludzkim sumieniu), chrystologiczna (Jezus Chrystus przez przyjęcie ludzkiej natury zjednoczył się z każdym człowiekiem i każdego odkupił, bez względu na jego religijną i kulturową tożsamość) oraz pneumatologiczną (Duch Świę ty jest tajemniczo obecny w kulturach i religiach niechrześcijańskich).

    Jan Paweł II spotkał się 19 sierpnia 1985 r. w Casablance w Maroku z osiemdziesięcioma tysiącami młodzieży, która go entuzjastycznie przyjęła. W przemówieniu zwrócił uwagę na ogólnoludzkie i religijne wartości dialo gu chrześcijaństwa i islamu. 13 kwietnia 1986 r. nawiedził synagogę w Rzymie. Jedynym w swoim rodzaju wydarzeniem w dziejach ludzkości, zainicjowanym przez Jana Pawła II, był Światowy Dzień Modlitwy o Pokój, gromadzący piel grzymów różnych religii, którzy przybyli do Asyżu 27 października 1986 r. Wyznawcy różnych religii, którzy byli w Asyżu, aby się modlić, zaświadczyli wobec całej ludzkości, że źródłem harmonii i pokoju w świecie jest tylko Bó g, Pan wszelkiej zgody, jedności i dialogu. Pielgrzymowanie do Asyżu zaś było znakiem międzyreligijnej solidarności tych, którzy dążą do jednego celu - Boga. Post natomiast był znakiem jedności z tymi, którzy cierpią jako ofiary nienaw iści i wojen.

    Autor jest pracownikiem naukowym ATK w Warszawie


    Idźcie i głoście Ewangelię

    Papieże w drodze

    - Dlaczego ciągle podróżujesz po świecie? - pytał Jana Pawła II mały rzymianin. - Ponieważ cały świat nie jest tutaj - odrzekł rozbawiony papież. A poważnie dodał: - Czytałeś, co powiedział Jezus? "Idźcie i głoście Ewangelię całemu światu". Tak więc i ja idę do całego świata.

    W Peru żartował sobie: - Opuszczam Rzym tylko za zezwoleniem świętego Piotra. I zobaczymy, co powie. Czy: byłeś włóczęgą, czy: byłeś apostołem, trochę tak jak ja. W Kinszasie zaś tłumaczył: - Przyszła pora, żeby biskupi Rzymu stali się nie tylko nastę pcami świętego Piotra, ale także naśladowcami świętego Pawła, który - wiadomo - spokojnie nie usiedział, stale był w drodze.

    Rzym, miejsce męczeństwa obu wędrownych apostołów, stał się siedzibą - przez wiele wieków nader niegościnną - papieży. Wieczne Miasto było wielokrotnie pustoszone, burzone, palone, przechodziło z rąk do rąk. Stolica Apostolska bywała w opresji od patrycju szowskich rodów Rzymu, przez cesarzy Niemiec, po królów Francji.

    Opuszczenie Rzymu przez papieży wiązało się więc przeważnie z zagrożeniem: Leon III schronił się pod opiekę Karola Wielkiego w Padeborn, Stefan IV u Ludwika Pobożnego w Reims, Jan X walczył osobiście z Saracenami, musieli uciekać z Rzymu wielcy papieże - reformatorzy Grzegorz V, Sylwester II. Grzegorz VII jeździł do Augsburga godzić się z Henrykiem IV, odniósł nawet nad cesarzem krótkotrwały triumf w Canossie; zmarł na wygnaniu w Salerno, a jego następca Gelazy II - w Cluny we Francji. Z kolei Urban III i Marcin IV przez cały okres rządów ani razu nie mogli pojawić się w Rzymie.

    Święty Leon IX, który panował w latach 1049 - 1054, uchodził za wielkiego podróżnika: w celu naprawy Kościoła jeździł na synody do Francji, Niemiec i Italii, także wiele razy pielgrzymował do sanktuarium św. Michała na Monte Gargano, żeby powierzyć jego o piece Państwo Kościelne.

    W 1305 roku, po jedenastomiesięcznym konklawe, wybrany został Francuz; ponieważ kolegium kardynałów było podzielone na wrogie stronnictwa francuskie i italskie, papież Klemens V nie pojechał do Rzymu. Koronował się w Lyonie, a na siedzibę obrał Awinion; t ak zwana niewola awiniońska kolejnych siedmiu papieży trwała siedemdziesiąt lat. Na stałe Stolicę Apostolską sprowadził do Rzymu dopiero Mikołaj V w połowie XV wieku. Pod koniec XVI wieku wprowadzono zwyczaj przyjeżdżania biskupów z okresowymi sprawozdan iami "ad limina Apostolorum" - do Rzymu.

    W 1782 roku Pius VI jeździł do Wiednia pertraktować z cesarzem Austrii Józefem II; rozpoczął się nowy okres walki z polityczną opresją Stolicy Apostolskiej. Pius VI nie wskórał nic u Józefa II, a z kolei Napoleon zajął Rzym i więził papieża kolejno w Sien ie, Florencji, Grenoble i Valence. Pius VII ugiął się, pojechał nawet do Paryża koronować Napoleona na cesarza, ale i tak przez pięć lat był jego więźniem, w tych samych miejscach co poprzednik, i tak jak on zmarł na wygnaniu.

    Od Piusa IX, któremu rząd Republiki Włoskiej w 1870 r. zostawił we władaniu tylko Watykan, Lateran i letnią rezydencję w Castel Gandolfo, papieże przez następnych sześćdziesiąt lat ogłosili się "więźniami Watykanu". Dopiero Pius XI po układach laterańskic h w 1929 r., w których zagwarantowano suwerenność Państwa Watykańskiego, po raz pierwszy pojawił się we włoskim Rzymie. W 1933 r. odwiedził Bazylikę św. Jana na Lateranie. Ani on, ani Pius XII nie korzystali jednak z odzyskanej wolności, i poza letnimi wa kacjami w Castel Gandolfo nie wyjeżdżali poza Rzym.

    Zerwał z tym zwyczajem Jan XXIII, który w przeddzień otwarcia Soboru Watykańskiego II udał się z pielgrzymką do Loreto i Asyżu; miał wówczas osiemdziesiąt jden lat.

    Paweł VI swobodnie już poruszał się po Włoszech i odbył dziewięć podróży zagranicznych. Rozpoczął je w 1964 roku pielgrzymką do Ziemi Świętej, gdzie odbył spotkanie z patriarchą ekumenicznym Konstantynopola Athenagorasem - w ten sposób obaj wyszli sobie n aprzeciw, a dopiero następnie składali sobie wzajemnie wizyty. W 1965 r. w siedzibie ONZ w Nowym Jorku wygłosił przemówienie na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. W ciągu siedmiu lat podróży zagranicznych papież Paweł VI odwiedził wszystkie kontynenty; w 19 70 roku, ze względu na stan zdrowia, musiał się ograniczyć do pielgrzymek po Włoszech; ostatnią, w 1974 roku, odbył do Akwinu.

    aka


    Polski typ religijności opiera się na poczuciu więzi instytucjonalnej i emocjonalnej, ma charakter tożsamości z Kościołem i jego zwierzchnikiem, a nie akcesu wynikającego z przesłanek tkwiących w reli gijnej samorefleksji.

    Podziwiany, lecz nie zawsze wysłuchiwany

    Wartości religijne mają dla polskich katolików charakter odświętny i wspólnotowy, a nie codzienny i indywidualny, o czym socjologowie wiedzą od dawna.
    FOT. ANNA BRZEZIŃSKA

    JANUSZ A. MAJCHEREK

    Według rozpowszechnionej opinii Polacy znacznie żarliwiej swojego papieża kochają, niż go słuchają. Ale nawet wówczas nie zawsze go rozumieją, a jeszcze rzadziej chcą się do jego pouczeń stosować. Polski katolicyzm jest bowiem mało ref leksyjny, słabo ugruntowany teologicznie i dość selektywny.

    Odsetek osób podających się za wierzące jest w Polsce ewenementem w porównaniu z krajami zachodniej Europy oraz na tle postkomunistycznych sąsiadów. Niemal wszyscy Polacy uważają się za katolików. Polska jest bodaj czy ni e jedynym krajem, w którym działalność i poglądy zwierzchnika Kościoła rzymsko-katolickiego nie wywołują praktycznie żadnych publicznych debat i kontrowersji. Wcale jednak nie oznacza to, że są bez zastrzeżeń przyjmowane i re spektowane.

    Las, róże i akumulatory

    Katolicyzm polski zawsze opierał się bardziej na emocjonalnej żarliwości niż intelektualnej dociekliwości, w ostatnich dwóch stuleciach nie oczekiwano od niego zresztą pobudzania do refleksji nad transcendentnym wymiarem rzeczywist ości i egzystencji, lecz umacniania tożsamości w wierze dla stawienia czoła zagrożeniom najzupełniej doczesnym. Dlatego w Polsce niekoniecznie traktowano niedostatek teologicznej refleksji jako przynoszący Kościołowi ujmę, a nawet prze ciwnie - ganiono niektóre próby pogłębienia intelektualnego wymiaru jego duszpasterstwa. W opublikowanym niedawno dzienniku Kisiel, tak skądinąd daleki od religijnej ortodoksji, urągał macierzystej redakcji "Tygodnika Powszechnego" za publi kowanie subtelnych analiz teologicznych, gdy trzeba było ratować polskiego ducha narodowego przed komunistyczną deprawacją. Egzegeza myśli posoborowej uchodziła za pięknoduchostwo w czasach i kraju niewoli, pielęgnowanie róż podczas pożogi.

    Ten typ ocen i form przeżywania przetrwał komunizm i przełom zapoczątkowany w roku 1989. Lech Wałęsa, reprezentujący i symbolizujący tę nową Polskę, po żadnym ze spotkań z Ojcem Świętym nie wspominał, by się cz egoś od niego dowiedział, lecz mówił o "naładowaniu akumulatorów", czyli umocnieniu w wierze i podtrzymaniu na duchu. Taki sposób reakcji na osobowość papieża i spotkania z nim wydaje się typowy dla katolickiej więk szości polskiego społeczeństwa. Polski typ religijności opiera się bowiem na poczuciu więzi instytucjonalnej i emocjonalnej, ma charakter tożsamości z Kościołem i jego zwierzchnikiem, a nie akcesu wynikającego z przesłan ek tkwiących w religijnej samorefleksji.

    Zrozumienie papieskiego przekazu wymaga nie tylko znajomości prawd wiary, z czym zresztą też nie jest dobrze, lecz również rozumienia podstawowych pojęć języka teologicznego. Poza wszystkim, Karol Wojtyła jest także intelektualistą i erudytą, dł ugoletnim wykładowcą akademickim, autorem nie tylko wielu encyklik, ale i opracowań naukowych. Tymczasem niezależnie od niskiego poziomu wiedzy teologicznej, w polskim społeczeństwie niski jest poziom wiedzy ogólnej. Jeśli 40 proc. dor osłych ludzi nie rozumie treści przekazywanych w zwykłym telewizyjnym programie informacyjnym czy gazecie codziennej, to trudno się spodziewać, że będą rozumieli subtelne niekiedy rozważania Jana Pawła II. Zasada subsydiarności (a niec hby i nawet pomocniczości) państwa, integralność osoby ludzkiej czy etyczny wymiar pracy to zagadnienia pozostające poza intelektualnym zasięgiem większości Polaków, bez względu zresztą na wyznanie czy deklaracje światopoglądowe

    Doceniają, ale czy rozumieją?

    Nie oznacza to, że intelektualny wymiar papieskiego przesłania jest ignorowany lub niedoceniany. Przeciwnie, jest on najwyżej ceniony ze wszystkich jego atrybutów (94 proc. Polaków uważa papieża za autorytet intelektualny, pod czas gdy autorytetem religijnym jest dla 92 proc., a moralnym dla 91 i tylko dla 2/3 w kwestiach społeczno-politycznych). Doceniany nie znaczy jednak, że rozumiany i świadomie oceniany. Ci, którzy są w stanie w  pełni zrozumieć i poddać analizie treść papieskiego nauczania, czyli głównie młodzi i wykształceni mieszkańcy dużych miast, stanowią grupę najbardziej krytyczną wobec religii, dogmatów i magisterium Kościoła. Tworzą oni i kultywu ją prywatny typ religijności, w kwestiach moralnych i społecznych przeważnie nie respektujący pouczeń i nakazów oficjalnej doktryny katolickiej. Według badań socjologicznych, niemal co druga osoba pochodząca z rodziny inteligencki ej nie uczestniczy w praktykach religijnych, co piąty przedstawiciel elit deklaruje się jako niewierzący. Przekaz zawarty w papieskim nauczaniu najłatwiej przyswajalny jest zatem dla tych, którzy są wobec niego najbardziej krytyczni i& nbsp;najmniej podatni na jego oddziaływanie.

    Większość, utożsamiająca wiarę z przynależnością instytucjonalną i zaufaniem do Kościoła, tworzy dominujący w Polsce typ katolicyzmu ludowego, hołubionego w ciągu kilkudziesięciu lat przez prymasa Wyszyńskiego, który wręcz opóźnia ł przenoszenie do Polski dokonań Drugiego Soboru Watykańskiego i powstrzymywał zapoczątkowaną na nim odnowę Kościoła rozumianą jako otwarcie na wyzwania nowoczesnego świata. Wchodzenie w dyskusje nad podstawami wiary i liturg ii wielu polskich hierarchów do dziś uważa za ryzykowne.

    Polscy katolicy nie są więc przyzwyczajeni do głębokiego rozważania treści swojej wiary i form dawania jej świadectwa. Tymczasem nauczanie Jana Pawła II stanowi nie tylko nawiązanie i rozwinięcie dokonań Vaticanum Secundum (w  których miał zresztą osobisty udział), lecz osadzone jest w tych nurtach katolicyzmu, zwłaszcza personalistycznych, które doprowadziły do "aggiornamento". Zwierzchnik Kościoła powszechnego odwołuje się zatem często do tych zjawisk i&n bsp;procesów w nim zachodzących, które nie zawsze mają w Polsce miejsce, a niekiedy przez tutejszy Kościół nie zostały nawet odnotowane.

    Paradoksem jest, że Prymas Tysiąclecia, któremu Jan Paweł II oddał w 1978 r. hołd pamiętnym uściskiem u stóp świeżo objętego papieskiego tronu, prowadził lud boży w Polsce w sposób czyniący go słabo przygotowanym do  ;przyswajania treści encyklik, homilii i adhortacji Ojca Świętego.

    Polska specyfika

    Niektóre zawarte w nich myśli i uwagi nie mogą znaleźć nad Wisłą zainteresowania i akceptacji także ze względu na specyfikę tutejszej sytuacji społecznej i ekonomicznej. Potępianie konsumpcjonizmu nie przekonuje znacznej części społeczeństwa przez kilkadziesiąt lat żyjącego w systemie permanentnego niedoboru i dopiero od kilku lat mogącego zaspokajać swoje wciąż niewygórowane i dalekie od rozpasania potrzeby. Mieszkańcy dużych miast, osoby z  wyższym wykształceniem oraz określający swoją pozycję materialną jako wysoką, relatywnie najczęściej stwierdzają, że ich obecny stosunek do papieża zmienił się w porównaniu do roku 1989, co świadczy o słabnięciu duchowej więz i z Kościołem i jego zwierzchnikiem u tych, którzy najsilniej popierają reformy demokratyczno-rynkowe i najaktywniej w nich uczestniczą.

    Z drugiej strony kontrowersje wokół celibatu czy kapłaństwa kobiet, będące przedmiotem burzliwych i gorących debat wśród katolików Zachodu, ich polskich współwyznawców wydają się w ogóle nie obchodzić i nie występują jako problemy pols kiego Kościoła.

    Mimo dość częstego w pewnych okresach powoływania się przez niektóre osoby publiczne i ugrupowania polityczne na społeczną naukę Kościoła, utożsamianą w dużym stopniu z nauczaniem obecnego papieża, większość Polaków (zwłaszcza czę ściej praktykujących) uważa, że najważniejszy problem przez niego podnoszony to aborcja, dopiero w dalszej kolejności wymieniają zagadnienia wiary i ewangelizacji oraz praw człowieka i demokracji. Tymczasem właśnie kwestia aborcji i kilka innych zagadnień związanych ze sferą seksualności, małżeństwa i rodziny stanowi zestaw najbardziej kontrowersyjnych problemów, wokół których opinia społeczeństwa, w tym także jego najbardziej zaangażowanej religijnie części, r ozmija się z oficjalną wykładnią magisterium Kościoła. Stosowanie środków antykoncepcyjnych, przerywanie ciąży w pewnych okolicznościach, stosunki przedmałżeńskie, rozwody, a nawet warunkowa bierna eutanazja są akceptowane przez większ ość Polaków, a stosunki homoseksualne przez ich znaczącą część. Jest to jeden z przejawów selektywności postaw i przekonań religijnych, tak często wskazywanej w analizach polskiej odmiany katolicyzmu.

    W warstwie faktograficznej i statystycznej wykorzystano ubiegłoroczne badania CBOS i PBS omówione w "Rz" nr 4388 i 4407 oraz materiały zamieszczone w książce "Od Kościoła ludu do Kościoła wyboru. Religia a&n bsp;przemiany społeczne w Polsce" pod red. I. Borowik i ks. W. Zdaniewicza, wyd. "Nomos", Kraków 1996


    Wśród teologów doszło do zbliżenia w wielu spornych kwestiach, ale w praktyce do ekumenii wciąż daleko

    W drodze do pojednania

    Jan Paweł II wielokrotnie z nadzieją powtarzał, że Kościoły chrześcijańskie wejdą w rok 2000, jeśli nie pojednane, to mniej wrogie, trzecie zaś tysiąclecie będzie okresem jedności chrześcijan. I choć do pojednania wciąż daleko, to najbliżej tego celu z dają się być, o dziwo, teolodzy prowadzący doktrynalne rozmowy. Problemem ruchu ekumenicznego jest natomiast uznanie wyników owych dialogów przez zwierzchników Kościołów chrześcijańskich oraz ich percepcja w życiu codziennym.

    Pełna jedność chrześcijan, czyli ekumenia po wiekach podziałów, antagonizmów, budowania innej tradycji, z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się być mało realna. Dlatego ekumeniści mówią raczej o osiągnięciu "jedności z zachowaniem różnorodności i wi elości", albo - jak mówi papież - o "poszerzaniu obszarów jedności". Ruch ekumeniczny zapoczątkowany został przez Kościoły ewangelickie na początku wieku; Kościół katolicki włączył się w niego właściwie dopiero po Soborze Watykańskim II, a nowy, silny im puls nadał ekumenii papież Jan Paweł II.

    Obecnie między Kościołami chrześcijańskimi toczy się 28 dialogów doktrynalnych - bilateralnych i wielostronnych; Kościół rzymskokatolicki od 1967 roku prowadzi ich 17. Efektem prac komisji teologicznych, które często trwają dziesięciolecia, jest blisko 10 0 dokumentów końcowych. Nierzadko mają one przełomowe znaczenie dla ekumenii, jak np. ustalenia w sprawie usprawiedliwienia w dialogu katolicko-protestanckim, ale równie często - i to jest pierwszy z problemów - brakuje oficjalnego ich uznania ze strony z wierzchników poszczególnych Kościołów.

    W ostatnich latach nastąpiło zahamowanie dialogu katolicko-prawosławnego. Kościół prawosławny na terenach b. ZSRR poczuł się zagrożony odradzaniem się Kościoła rzymskokatolickiego oraz uaktywnieniem się Kościoła greckokatolickiego. Z tych zapewne powodów Jan Paweł II nie otrzymał jeszcze zaproszenia do złożenia wizyty w Rosji, co jest jego wielkim pragnieniem, jak również nie doszło do spotkania Ojca Świętego z patriarchą Wszechrusi Aleksym II. Według ostatnich informacji być może dojdzie do niego jeszcze w czerwcu, podczas II Europejskiego Spotkania Ekumenicznego w austriackim Gratz.

    Drugim problemem ruchu ekumenicznego jest recepcja ustaleń teologów, przeniesienie ich na poziom praktyczny. Mimo że - jak widać na przykładzie Polski - jest w tej dziedzinie wiele inicjatyw, to wciąż ekumenia jest tematem dla hobbystów albo inaczej "dyżu rnych ekumenistów", a zrozumienie dla wyznających tego samego Boga nieco inaczej, nie zadowalające. Jak poprawić recepcję pytał także papież Jan Paweł II w poświęconej ekumenii encyklice "Ut unum sint" (Aby byli jedno).

    Dla Jana Pawła II ekumenizm jest jednym z priorytetów. We wspomnianej encyklice Ojciec Święty zaproponował teologom różnych wyznań, by pomogli w takim ukształtowaniu urzędu papieskiego, aby nie był on przeszkodą w dążeniu do jedności (według dogmatu o pry macie jurysdykcyjnym papieża jest on głową całego chrześcijaństwa, nawet tego odłączonego). Stałym elementem papieskich pielgrzymek są apele o pojednanie i jedność wyznawców Chrystusa oraz spotkania z przedstawicielami innych Kościołów chrześcijańskich. P apież, który wzywa Kościół do przeprowadzenia przed Rokiem Jubileuszowym rachunku sumienia, w imieniu tego Kościoła, podczas pielgrzymki do Czech w 1995 roku, nie zawahał się przeprosić tamtejszych protestantów za wszystko zło przez katolików im wyrządzo ne oraz przebaczyć krzywdy od protestantów doznane. Marzeniem papieża jest, aby w roku 2000 - Jubileuszu Kościoła - zwierzchnicy trzech największych wyznań chrześcijańskich spotkali się w Betlejem i Jerozolimie na wspólnej modlitwie.

    A już za kilka dni we Wrocławiu na zakończenie Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego będziemy świadkami innego spotkania ekumenicznego: wspólnej modlitwy Jana Pawła II ze zwierzchnikami albo przedstawicielami innych Kościołów chrześcijańskich (będą o becni także przedstawiciele innych religii).

    Ewa K. Czaczkowska


    Międzynarodowe akcenty pielgrzymki papieskiej

    W sercu Europy

    Ogłaszając na spotkaniu z przedstawicielami episkopatu świata w Rzymie wybór miejsca 46. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego, Ojciec Święty powiedział: "odbędzie się on w historycznym mieście Wrocławiu, w samym sercu Europy, tej Europy, która dl a dobra całości ludzkości musi zachować lub odnaleźć swoje chrześcijańskie korzenie".

    Według dokumentu Soboru Watykańskiego II "Kongresy Eucharystyczne należy uważać za ČstacjeÇ, na które miejscowy Kościół zaprasza inne Kościoły jednego kraju czy narodu, a nawet z całego świata". Kongresom ma towarzyszyć "wykonywanie dzieł społecznych, służących ludzkiemu postępowi i sprawiedliwemu podziałowi dóbr, także materialnych, (...) aby przenikał wszędzie ewangeliczny zaczyn jako siła budowania społeczności doczesnej i jako zadatek przyszłej". W Europie Środkowej Kongresy były organizowane dwuk rotnie, w Wiedniu w 1912 roku i Budapeszcie w 1938 roku.

    Ten papieski wybór gospodarz Kongresu, metropolita wrocławski kardynał Henryk Gulbinowicz, uzasadniał następująco: "Metropolia wrocławska od tysiąca lat leży na szlaku Wschód - Zachód. Funkcjonuje ona w wymiarze gospodarczym, kulturalnym i religijnym jesz cze od czasów pogańskich. Od tysiąca lat trwa tu wielki przepływ ludzi, przenikanie i wymieszanie idei, prądów religijnych i kulturalnych. Miasto współtworzyli poza miejscową ludnością Niemcy, ale także Walonowie, Żydzi, Czesi, Węgrzy i Austriacy. Dla wro cławian odległość do głównych stolic Europy Środkowej, Krakowa bądź Warszawy, Pragi i Wiednia, Drezna i Berlina - była niemal taka sama. Wrocław i Śląsk od zarania dziejów pełnił funkcję ČzwornikaÇ, na wzór głównego elementu konstrukcyjnego w gotyckich św iątyniach, czy - jak się częściej dzisiaj określa - funkcję Čkraju pomostowegoÇ" (z wywiadu dla KAI).

    W nowszych czasach Dolny Śląsk i jego stolicę dotknęła nowa wędrówka ludów: ucieczka lub wysiedlenie Niemców, osiedlenie Polaków z Kresów Wschodnich (np. kardynał Henryk Gulbinowicz pochodzi z Wileńszczyzny), z przeludnionych województw centralnych, reemi grantów z Francji i Belgii, następnie Ukraińców przesiedlonych w akcji "Wisła", a także uchodźców z Grecji i Jugosławii. W 1948 roku we Wrocławiu odbył się propagandowy komunistyczny Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju. W ostatnich latach m iędzynarodowe spotkania młodzieży organizowała we Wrocławiu chrześcijańska wspólnota z Taize.

    Wybranie przez papieża Wrocławia na miejsce kongresu tłumaczy się też jako wyraz uznania dla przemian ustrojowych w tej części świata, które rozpoczęły się w Polsce pokojową rewolucją "Solidarności".

    Międzynarodowy wymiar będzie mieć też w Legnicy wspomnienie bitwy z 1241 roku, która ocaliła chrześcijańską Europę od najazdu Tatarów, oraz koronacja obrazu Matki Bożej Łaskawej z Krzeszowa Kamiennogórskiego, patronki Ślązaków trzech narodowości: polskiej , niemieckiej i czeskiej. Jest to najstarsza w Polsce ikona w stylu bizantyjskim, będzie to więc święto również dla chrześcijan obrządku wschodniego, którzy - zarówno grekokatolicy, jak i prawosławni - są licznie reprezentowani na Dolnym Śląsku. Sanktuari um w Krzeszowie opiekuje się opactwo ss. benedyktynek, przeniesione tu po wojnie ze Lwowa, miasta które także czci obraz Matki Bożej Łaskawej...

    Na gnieźnieńskie uroczystości milenium męczeństwa świętego Wojciecha Jan Paweł II zaprosił szefów państw Europy Środkowej i reprezentantów wszystkich wyznań chrześcijańskich na drugi Zjazd Gnieźnieński". Jan Paweł II już za pierwszej bytności w Gnieźnie w 1979 roku proklamował "Pentecostes Slavae" - Słowiańskie Zielone Świątki, duchową odnowę. W 1992 roku w Angoli mówił: "Był to pierwszy rok mojej posługi Piotrowej, kiedy byłem w Gnieźnie, i ta gnieźnieńska Eucharystia, to gnieźnieńskie kazanie stało się z mocy Ducha Świętego początkiem jakiegoś programu dla Kościoła w mojej Ojczyźnie i dla Kościoła w tej części Europy".

    W 1979 roku Ojciec Święty mógł tylko dać do zrozumienia, że "droga na Wschód prowadzi przez Polskę". Więcej na ten delikatny politycznie temat papież mógł powiedzieć dopiero w 1991 roku. "Trzeba, ażeby to, co przez długie dziesięciolecia było na tym konty nencie rozdzielone przemocą, zbliżyło się do siebie. Ażeby Europa dla dobra całej ludzkiej rodziny szukała na przyszłość jedności, wracając do swych chrześcijańskich korzeni. Te korzenie znajdują się na Zachodzie i na Wschodzie" - mówił na powitanie ojczy zny. Na Rynku krakowskim powiedział jeszcze dobitniej: "Stoimy wobec imperatywu Europy bardziej pojednanej, zbudowanej na poszanowaniu praw człowieka i praw narodów".

    W Poznaniu Jan Paweł II poświęci figurę Matki Boskiej trzymającej w ręku sieć pełną ryb, przeznaczonej dla polskiej parafii katolickiej w Oziernej w Kazachstanie; w 1941 roku, podczas wielkiego głodu, w małym jeziorku w tej miejscowości pojawiła się niezw ykła obfitość ryb, które wielu ocaliły od śmierci głodowej. Kościół katolicki w Kazachstanie liczy pół miliona wiernych, głównie Polaków i Niemców.

    Królowa Jadwiga, której kanonizację Ojciec Święty ogłosi w Krakowie, łączy Polskę z Węgrami, z których przybyła, i z Litwą, której umożliwiła chrystianizację w obrządku łacińskim (Litwą w historycznym znaczeniu, a więc obejmującą też część ziem Białorusi i Ukrainy), a także - przez ród andegaweński - z Francją. Uroczystość ku czci świętej królowej Jadwigi w Krakowie będzie jedną z trzech - obok Wrocławia i Gniezna - głównych międzynarodowych "stacji" tej pielgrzymki papieskiej.

    Na uroczystości w Zakopanem i Ludźmierzu papież zaprosił Słowaków, tak jak wcześniej zapraszał górali podhalańskich do słowackiego sanktuarium w Lewoczy.

    Słowacy, a także wierni z Ukrainy, przybędą też do Krosna, na kanonizację Jana z Dukli, patrona Lwowa, czczonego przez katolików trzech obrządków - łacińskiego, bizantyjskiego i ormiańskiego, a także szanowanego przez wyznawców prawosławia.

    aka


    Politycy o swoich oczekiwaniach

    Przesłanie religijne, etyczne, moralne

    Czego politycy oczekują po pielgrzymce Jana Pawła II do Polski? Czy ich zdaniem będzie ona miała wpływ na relacje Kościół - religia - państwo? Wypowiadają się: prezydent, premier, przedstawiciele SLD, UW, UP, AWS. Na prośbę o wypowiedź nie odpowiedziel i: marszałek Sejmu, prezes PSL, przewodniczący ROP i były prezydent.

    Pomoże wyeliminować zagrożenia

    Aleksander Kwaśniewski, prezydent:

    - Papież Jan Paweł II przyjeżdżał do Polski w różnych momentach. Wtedy, gdy wydawało się, że są granice nie do pokonania - on pokazywał, że te granice można pokonać, że można osiągnąć więcej aniżeli kiedykolwiek myśleliśmy. Wtedy, gdy społeczeństwo polski e trapiły okresy niewiary, przygnębienia, frustracji, po 1981 roku - on mówił o konieczności wiary, mówił: "Ducha nie gaście". Teraz papież przyjeżdża w bardzo szczególnym momencie, kiedy Polska jest na drodze zmian, jakich w swojej historii nie przeżywał a, kiedy Polacy stoją przed szansami, jakie w przeszłości tak rzadko były naszym udziałem - zbudowania demokracji, zapewnienia rozwoju i bezpieczeństwa. Polska jest dumna ze swojego papieża, który tak wiele dla niej i dla świata zrobił, ale i papież może być dumny z tego, co się dokonało i dokonuje w Polsce, z prestiżu, jaki Polska zdobywa w opinii międzynarodowej.

    Mam nadzieję, że wizyta Jana Pawła II w Ojczyźnie pomoże nam wyeliminować zagrożenia, nasze świadome bądź nieuświadomione słabości, czyli wszystko to, co może być przeszkodą wobec szans, które Polacy mają. A zagrożeń jest całe mnóstwo: przemoc, nietoleran cja, niedostatek moralnych i etycznych wartości, brak umiejętności porozumiewania się wokół najważniejszych celów. Tu potrzeba papieskiej przestrogi, rady i zachęty do wspólnego działania.

    Prognozuję próby instrumentalizacji przesłania papieża

    Włodzimierz Cimoszewicz, prezes Rady Ministrów:

    - Wizyta Jego Świątobliwości w ojczyźnie będzie doniosłym wydarzeniem, podobnie jak poprzednie pielgrzymki papieża do Polski. Zapewne przesłanie, z którym Jan Paweł II odwiedzi ojczyznę, będzie w swoisty sposób odczytywane w różnych środowiskach. Nie wykl uczam, a wręcz prognozuję, próby instrumentalizacji politycznej tego przesłania, lecz najważniejsza będzie umiejętność odczytania treści pielgrzymki w najbardziej uniwersalnych kategoriach moralnych. W kategoriach służących papieżowi jak uniwersalny język , zrozumiały dla miliardów ludzi, do których zwracał się podczas blisko dwóch dekad swojego pontyfikatu. Dzięki temu właśnie Jan Paweł II jest najwyższym autorytetem etycznym, szanowanym nie tylko przez społeczność katolicką.

    Jestem przekonany, że takie właśnie odczytanie przesłania, z którym Jego Świątobliwość odwiedzi ojczyznę, byłoby najkorzystniejsze z wielu względów, zwłaszcza w okresie przedwyborczym, gdy papieskim autorytetem będą chcieli się podeprzeć niektórzy polityc y i partie polityczne. Zapewne nie zawsze czyniąc to z minimum rzetelności i nie zawsze elegancko wobec samego papieża i Kościoła.

    Jan Paweł II odwiedza Polskę niedługo po referendum konstytucyjnym. Mam nadzieję, że wynik referendum będzie korzystny dla konstytucji uchwalonej przez Zgromadzenie Narodowe. Rozumiem, że ustawa zasadnicza - owoc odpowiedzialnego kompromisu - w niektórych aspektach nie zadowala Kościoła. Lecz jestem przekonany, że w najistotniejszym nurcie jest to akt prawny, który w sposób mądry i zgodny z europejskimi standardami świeckości państwa, pluralizmu i tolerancji respektuje także tradycyjną pozycję kulturową k atolicyzmu w naszym kraju. Wyrażenie respektu dla dorobku tych środowisk, które tworzyły naszą konstytucję, w tym dla ludzi o niezaprzeczalnych, głębokich związkach z Kościołem, byłoby z pewnością konstruktywnym elementem w atmosferze związanej z przebieg iem papieskiej pielgrzymki.

    Wesprzeć polską demokrację

    Jerzy Szmajdziński, przewodniczący SLD:

    Każda wizyta papieża Jana Pawła II w ojczystym kraju jest ważnym wydarzeniem dla Polaków i to bez względu na światopoglądowe zaangażowanie. Dla nikogo nie jest i nie może być obojętna. Czerwcowa pielgrzymka papieska, podobnie jak wcześniejsze, będzie wyda rzeniem wielkiej wagi. Polskie wizyty Jana Pawła II mają swoją niepowtarzalną atmosferę. Wszak papież jest Polakiem i wypowiada się w Polsce nie tylko jako zwierzchnik jednego z największych Kościołów i wyznań, nie tylko jako głowa państwa watykańskiego, ale też jako rodak i obywatel naszego kraju. To odróżnia Jego polskie pielgrzymki od wszystkich innych.

    Mam nadzieję, że zechce On swym niekwestionowanym autorytetem wesprzeć młodą polską demokrację. Chociaż Polska to - na szczęście - nie Liban i społeczne oraz polityczne podziały nie są tak głębokie i groźne w skutkach, liczę, że zechce powtórzyć to, co mó wił do młodych Libańczyków: "Nie budujcie nowych murów w waszym kraju. Waszym zadaniem jest budowanie mostów". I że wezwie polskich katolików do dialogu i kompromisu, bo te potrzebne są zawsze, do pełnego włączenia się w życie kraju nie na zasadzie negacj i demokratycznego porządku i demokratycznych werdyktów wyborczych, lecz poprzez współpracę dla dobra wspólnego. Tego oczekuję patrząc na papieża jako swojego rodaka i znając jego wielkie poczucie patriotyzmu i przywiązania do kraju.

    Jestem pewien, że tak, jak miało to miejsce w innych państwach, Jan Paweł II przejawiając swą życzliwość dla aspiracji społecznych, da dowody zrozumienia dla różnic politycznych i wzmocni nasze przekonanie, że wybierając demokrację i europejskie standardy Polacy czynią dobrze i odpowiedzialnie.

    Od najwyższego światowego autorytetu religijnego oczekuję, iż jego nauczanie będzie impulsem dla moralności narodowej, dla uwrażliwienia na wartości, pozwalające trafnie rozpoznawać dobro i zło oraz stosownie na nie reagować.

    Gdy zaś idzie o potencjalny wpływ tej wizyty na stosunki między Kościołem i państwem, to mam nadzieję, że sprzyjać ona będzie dobremu ich układaniu, rozwojowi i wzajemnemu zrozumieniu. Wszak przewidziano w programie tej wizyty spotkania z władzami państwo wymi. Będą one dobrą okazją do rozmowy o najważniejszych sprawach.

    Głębokich moralnych wskazań

    Tadeusz Mazowiecki, UW:

    - Każda pielgrzymka papieża jest wielkim wydarzeniem. I ta na pewno taka będzie. Przede wszystkim wydarzeniem religijnym, związanym z Kongresem Eucharystycznym, a także wydarzeniem związanym z rocznicą śmierci św. Wojciecha oraz Zjazdu Gnieźnieńskiego. To , że będą obecni w Gnieźnie prezydenci innych krajów, jeszcze pogłębi ten międzynarodowy, europejski wymiar pielgrzymki. Oczekiwałbym przede wszystkim, że papież wskaże nam drogę uporania się z samymi sobą, z problemami życia publicznego, w którym tak czę sto występuje nienawiść, kłótnie, a które przecież powinniśmy umieć rozwiązać w innym klimacie. A więc uporania się zarówno z problemami wynikającymi ze stosunku do naszej przeszłości, jak i stosunku do naszej teraźniejszości i przyszłości. Oczekuję tych głębszych moralnych wskazań, tego tonu, który papież tak często swoim przemówieniom nadaje, tonu zrozumienia, nawet bardzo trudnych spraw, tonu pojednania, które nie oznacza usunięcia wszystkich sporów, ale pozwala je rozwiązywać. Mam nadzieję, że decyzja ratyfikacji konkordatu nastąpi przed przyjazdem Jana Pawła II. Osobiście uważam, że to byłby taki akt godnego zachowania się z naszej strony jeszcze przed rozpoczęciem pielgrzymki.

    Jeśli chodzi o relacje państwo - Kościół, to nie sądzę, aby pielgrzymka bezpośrednio w nie wkraczała. Natomiast oczekuję, że wywrze wpływ na kulturę życia publicznego.

    Połączenie wartości religijnych ze społecznymi

    Ryszard Bugaj, lider UP:

    - Oczekuję, że wizyta przypomni wartości, które zawsze były ważne dla Polski. Bardzo bym chciał, aby przebiegła w duchu nauczania, które miało miejsce w czasie I i II pielgrzymki papieża, kiedy to harmonijnie połączył on wartości społeczne z religijnymi. Jestem czytelnikiem społecznych encyklik papieża i akceptuję je. To nie jest tak, że teologia wyzwolenia, ta, z którą papież też się zgadza, była potrzebna tylko w Ameryce Łacińskiej. Ona w Polsce jest też potrzebna. Myślę, że trzeba rozmawiać w Polsce o tym, że hierarchia kościelna w swoich najlepszych okresach głosiła idee sprawiedliwości społecznej.

    Natomiast nie chciałbym, aby wizyta papieża przybrała bardziej polityczny charakter. Niedobrze, gdyby miały miejsce interwencje w polskie bieżące spory polityczne. Bo wtedy nie byłoby rady, trzeba by odpowiadać.

    Rozumiem i szanuję nauczanie religijne. W niektórych sprawach moralnych współczesny świat nie ma szerokiego ucha na nauczanie Kościoła, na przykład w dziedzinie etyki seksualnej. Mam nadzieję, że papież nie wyrazi fundamentalnej opcji, że będzie wiedział, że ludzie są grzeszni. To należy do kondycji człowieka.

    Papież, jako głowa państwa, musi mieć normalne kontakty z przedstawicielami państwa polskiego. Ale oni też reprezentują pewne siły polityczne, więc dobrze by było, aby kontakty zostały utrzymane w takich granicach, by nie było wrażenia, że to element prot ekcji.

    Ustanie agresja wobec wartości chrześcijańskich

    Marian Krzaklewski, przewodniczący AWS:

    - Wizyty Ojca Świętego w Polsce zawsze były okazją do odnowy moralnej narodu. A odnowa moralna skutkowała wielkimi pozytywnymi wydarzeniami w naszej historii. Odchodzenie od tradycyjnego systemu wartości przez rządzące Polską elity polityczne doprowadziło do konfrontacji ideologicznych i narastania podziałów w społeczeństwie. Liczę na to, że mądre i pełne miłości słowa Jana Pawła II i modlitwa milionów Polaków obecnych na spotkaniach z Ojcem Świętym przyczynią się do odejścia od agresji i konfrontacji z r eprezentowanymi przez Kościół wartościami. Oczekuję, że pod wpływem pielgrzymki papieża do kraju, Polacy będą rozwiązywali swoje problemy w duchu dążenia do jedności i wzajemnego poszanowania.

    Jestem przekonany, że słowa Ojca Świętego będą drogowskazem dla Polski i Polaków w trzecim tysiącleciu chrześcijaństwa.

    * * *

    Józef Zych, marszałek Sejmu, nie odpowiedział na ponawiane prośby o wypowiedź i nie podał przyczyn, dlaczego.

    Waldemar Pawlak, prezes PSL, jak poinformował nas Piotr Przybysz, dyrektor rzecznika prasowego PSL, "nie znalazł czasu", by się wypowiedzieć.

    Nie zareagował na prośby o wypowiedź Jan Olszewski, lider ROP. Adam Plicht, asystent Jana Olszewskiego, "nie potrafi powiedzieć" dlaczego.

    Lech Wałęsa, jak poinformował jego rzecznik Marek Karpiński, odmówił wypowiedzi. Uważa, że jest to jego osobista sprawa.

    Kazimierz Groblewski


    "Musicie być mocni! Musicie być wierni! Zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością"

    W rodzinnym kraju

    Papież całuje chrzcielnicę, z której przyjął pierwszy sakrament.
    FOT. ANNA BRZEZISKA

    ANDRZEJ KACZYŃSKI 2 - 10 czerwca 1979: Warszawa - Gniezno - Częstochowa - Kraków - Kalwaria Zebrzydowska - Wadowice - Oświęcim - Nowy Targ - Kraków

    Pierwsze dni wolności

    "Wołam ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja: Jan Paweł II, papież, wołam z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odmieni oblicze ziemi. Tej ziemi!".

    Tak syn polskiej ziemi Karol Wojtyła, od ośmiu miesięcy biskup Rzymu, suweren państwa watykańskiego, mówił na początku ponownej obecności w ojczyźnie. Osoby z otoczenia metropolity krakowskiego świadczą, iż przed odjazdem do Rzymu w październiku 1978 roku kardynał Wojtyła żegnał ludzi, Kraków, Polskę, tak jakby przeczuwał, że już tam zostanie na stałe. Papież żartobliwie wypominał zakonnikowi z rzymskiego Kolegium Polskiego: - Brat zawiózł mnie na konklawe, ale już po mnie nie przyjechał... Prymas Wys zyński tuż po wyborze papieża mówił w Radiu Watykańskim: "Głęboka miłość swobody wędrowniczej, rodzimych lasów i pól, człowieka rozkochanego w królewskim Krakowie aż łzy wyciska na myśl o utraconym raju. Na usta ciśnie się nie do opanowania pytanie: Góral u, czy ci nie żal odchodzić od stron ojczystych? Na pewno niemałej ofiary i wyrzeczenia trzeba było, by odejść od umiłowanej ojczyzny".

    Dla wszystkich rodaków, także dla władz, którym wybór papieża Polaka zwiastował kłopoty wewnętrzne i pretensje sojuszników, było jasne, że Jan Paweł II przyjedzie do ojczyzny. Że tego papieża władze PRL nie będą mogły nie wpuścić do Polski, tak jak Pawła VI na Millenium w 1966 roku. Prymas zaprosił Jana Pawła II już na pierwszej audiencji. A władze zwlekały, żeby udaremnić przyjazd papieża w maju, na 900-lecie męczeństwa św. Stanisława; obchody te zawsze uważały za antypaństwowe. Dopiero 3 marca 1979 roku , po interwencji kardynała Wyszyńskiego u I sekretarza PZPR Gierka, przewodniczący Rady Państwa Jabłoński wydał kwaśny komunikat, że władze PRL "przyjęły z zadowoleniem" zaproszenie papieża rodaka do Polski przez Episkopat.

    I natychmiast zaczęły propagandę zniechęcania. Rozpuszczano pogłoski, że w Meksyku podczas wizyty papieża tysiące osób stratowano, że pod naporem tłumu liny między sektorami przecinały ludzi wpół. Wieszczono katastrofę komunikacji i aprowizacji, brak możl iwości udzielenia pomocy medycznej ofiarom udarów i wypadków, ograbianie pustych domów i znużonych pielgrzymów. Władze nie taiły też niechęci podczas wizyty papieża. Telewizja miała nie pokazywać wiwatujących lub rozmodlonych tłumów, a tylko papieża i jeg o orszak, kapłanów i zakonnice, a jeśli świeckich, to samych staruszków. Kamerzysta TVP zwierzył się prasie podziemnej: ekipy telewizji zachodnich nastawiały obiektywy na jak najszersze plany, my odwrotnie, jak najbardziej zwężaliśmy pole widzenia. W Wars zawie pośpiesznie w nocy rozmontowano ołtarz papieski i wielki krzyż. Zaraz po wizycie komentarz "Trybuny Ludu" odzwierciedlał pomieszanie uczuć i umysłów władz: "W wielkim dziele, które wyraża program i polityka naszej partii i działalność państwa socjal istycznego, jest miejsce dla wszystkich, którym drogie są rzeczywiste interesy Polski". IV Departament MSW pocieszał Biuro Polityczne, że Kościół i kler nie osiągnęły zamierzonych celów, że to władze PRL odniosły sukces.

    A od pierwszego dnia papieskiej wizyty państwo zupełnie się odmieniło. Władze jakby przestały istnieć. Odpowiedzialność za porządek skutecznie przejęła od milicji ochotnicza kościelna straż porządkowa. Migrujące tłumy dzięki samoorganizacji społecznej mia ły co jeść i gdzie spać. Pierwszego dnia na mszy papieskiej w stolicy było 300 tysięcy wiernych. Z każdym dniem liczba, a także ekspresja ludzi (nowy sposób okazywania aplauzu: oklaski i okrzyki podczas mszy i kazań) rosły. Masy młodzieży entuzjastycznie reagującej na słowa papieża wykazały władzy porażkę indoktrynacji. Kościół wykroczył poza mury świątyni i poza ścisłe ramy konfesji; Polacy mogli wreszcie zobaczyć się, policzyć, poczuć zjednoczeni i mocni.

    W ciągu dziewięciu dni wolności papież budził w narodzie poczucie tożsamości, wolności, dodawał odwagi.

    "Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną - bez Chrystusa. Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na wal kę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi gruzami legł również Chrystus Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu. (...) Polska stała się w naszych czasach ziemią szczególnie odpowiedzialnego świadectwa".

    "Wolność jest wielkim darem Bożym, trzeba go dobrze używać. Miłość stanowi spełnienie wolności".

    "Państwo nie jest tylko władcą człowieka. Ma pomagać i służyć człowiekowi. Winno być wyrazem pełnej suwerenności narodu, a nie suwerenności własnej struktury w stosunku do narodu".

    "Praca jest podstawowym wymiarem ludzkiego bytowania na ziemi. Dla człowieka posiada ona nie tylko znaczenie techniczne, ale także znaczenie etyczne. Praca ma dopomagać człowiekowi do tego, aby stawał się lepszym, duchowo dojrzalszym, bardziej odpowiedzia lnym, aby mógł spełnić swoje ludzkie powołanie na tej ziemi, zarówno sam, jako niepowtarzalna osoba, jak też we wspólnocie z drugimi".

    "Musicie być mocni! Musicie być wierni! Zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością. (...) Abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili".< p> 16 - 23 VI 1983: Warszawa - Niepokalanów - Częstochowa - Poznań - Katowice - Częstochowa - Wrocław - Góra św. Anny - Kraków

    "Zwycięstwo przyjdzie"

    "Przybywam, ażeby być z moimi rodakami w szczególnie trudnym momencie dziejów Polski po II wojnie światowej" - oświadczył Jan Paweł II generałowi Jaruzelskiemu w Belwederze.

    Na Okęciu zaś mówił: "Proszę, aby szczególnie blisko mnie raczyli być ci, którzy cierpią. Proszę o to w imię słów Chrystusa: - byłem chory, a odwiedziliście Mnie, byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie. - Ja sam nie mogę odwiedzić wszystkich choryc h, uwięzionych, cierpiących, ale proszę ich, aby duchem byli blisko mnie".

    Rok i dwa miesiące po pierwszej pielgrzymce papieża do ojczyzny nastąpił Sierpień '80. Powstała "Solidarność". Czesław Miłosz otrzymał Literacką Nagrodę Nobla; papież przyjął go na audiencji tuż po uroczystościach w Sztokholmie. Powitał też serdecznie 15 stycznia 1981 roku Lecha Wałęsę na czele delegacji związku. 13 maja Jan Paweł II został ciężko ranny w zamachu. 28 maja zmarł kardynał prymas Stefan Wyszyński. 13 grudnia 1981 roku w Polsce został wprowadzony stan wojenny; papież jednoznacznie wypowiedzia ł się przeciw przemocy i opowiedział po stronie "Solidarności". W 1982 roku władze PRL nie zgodziły się na przyjazd Jana Pawła II na 600-lecie Jasnej Góry. Dopiero po spotkaniu 9 marca 1983 roku prymasa Józefa Glempa z generałem Jaruzelskim strony ogłosił y "zgodną wolę" goszczenia papieża; oficjalne zaproszenie władz podpisał przewodniczący Rady Państwa Jabłoński.

    Do władz stanu wojennego Jan Paweł II mówił: "Nie tracę nadziei, że ten trudny moment może się stać drogą do społecznej odnowy, której początek stanowią umowy społeczne zawarte przez przedstawicieli władzy państwowej z przedstawicielami świata pracy. Nie przestaję ufać, że ta zapowiadana wielokrotnie odnowa społeczna według zasad wypracowanych w trudzie w przełomowych dniach sierpnia 1980 roku i zawarta w porozumieniach dojdzie stopniowo do skutku".

    W katedrze warszawskiej powiedział: "Wraz z wszystkimi moimi rodakami, zwłaszcza z tymi, którzy najboleśniej czują cierpki smak zawodu, upokorzenia, cierpienia, pozbawienia wolności, krzywdy, podeptanej godności człowieka - staję pod krzyżem Chrystusa".

    Podczas mszy na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie papież rozwinął program moralnego zwycięstwa. Polska "z nawiązką spłaciła zobowiązania sojusznicze" - rzekł, jakby przypominając, że ani "porządek jałtański", ani "spoistość obozu socjalizmu" nie mogą ograniczać w ojczyźnie suwerenności narodu. "Jak człowiek czuje, że powinien odnieść moralne zwycięstwo, jeśli jego życie ma posiadać właściwy sens, podobnie naród, który jest wspólnotą ludzi. Stąd przez cały wiek XIX trwały niestrudzone wysiłki do odzysk ania niepodległości politycznej, co nastąpiło w wyniku I wojny światowej. (...) Pragnienie zwycięstwa, szlachetnego zwycięstwa, okupionego trudem i krzyżem, odnoszonego nawet poprzez klęski - należy do chrześcijańskiego programu życia człowieka. Również ż ycia narodu. (...) Chodzi tu o dojrzały ład życia narodowego i państwowego, w którym będą respektowane podstawowe prawa człowieka. Tylko zwycięstwo moralne może wyprowadzić społeczeństwo z rozbicia i przywrócić mu jedność. Taki ład może być zarazem zwycię stwem rządzonych i rządzących. Trzeba do niego dochodzić drogą dialogu i porozumienia, jedyną drogą, która pozwala narodowi żyć pełnią praw obywatelskich i posiadać struktury społeczne odpowiadające jego słusznym wymogom".

    Władze nie pozwoliły papieżowi na podróż na Wybrzeże, rozmowę z Lechem Wałęsą musiał odbyć w "prywatnej części" pielgrzymki w Tatrach, w Poznaniu nie pozwolono Janowi Pawłowi II klęknąć przed pomnikiem Czerwca 1956. W Częstochowie i w Katowicach mówił do robotników. "Obrazy, jakie w 1980 roku obiegły świat, chwytały za serce i dotykały sumienia". "Cały świat śledził - i nadal śledzi - wydarzenia w Polsce od sierpnia 1980 roku. Co w szczególności dawało do myślenia szerokiej opinii publicznej, to że w wyda rzeniach tych chodziło przede wszystkim o sam moralny ład związany z pracą ludzką. Uderzała również okoliczność, że wydarzenia te wolne były od gwałtu, że nikt nie poniósł śmierci ani ran. Wreszcie i to, że wydarzenia polskiego świata pracy z lat 80. nosi ły na sobie wyraźne znamię religijne".

    Mimo nadzwyczajnych wysiłków służb MSW, żeby nie dopuścić do wnoszenia na spotkania z papieżem transparentów "Solidarności", wszędzie było ich pełno; Jan Paweł II zauważał je z aprobatą.

    "Tu, gdzie główną barierą jest bierność, apatia i nieufność, gdzie czciciele ČżółwiaÇ podjudzają do sabotażu i nieróbstwa, papieską pochwałę pracy trzeba odczytywać jako dezaprobatę dla działań destrukcyjnych" - komentowała "Trybuna Ludu". Pięć miesięcy p óźniej Pokojowa Nagroda Nobla przypadła Lechowi Wałęsie, a Jan Paweł II przysłał mu serdeczny telegram gratulacyjny.

    8 - 14 VI 1987: Warszawa - Lublin - Tarnów - Kraków - Szczecin - Gdynia - Gdańsk - Częstochowa - Łódź - Warszawa

    Nie może być walka silniejsza od solidarności

    "Każdy znajduje w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić, nie można zdezerterować. Wreszcie jak iś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić w sobie i wokół siebie. Tak, obronić - dla siebie i dla innych".

    W 1984 roku ksiądz Jerzy Popiełuszko zginął z rąk oficerów SB. W 1985 roku szef KPZR Michaił Gorbaczow rozpoczął "pieriestrojkę" ZSRR, ale blok radziecki zdradzał wyraźne oznaki kryzysu. W maju 1985 roku papież ogłosił encyklikę "Slavorum Apostoli" na milenium apostolatu Cyryla i Metodego wśród Słowian, w listopadzie synod Kościoła obrządku bizantyjsko-słowiańskiego, zakazanego w bloku radzieckim.

    Trzeciej wizyty papieża obawiały się i władze - że wzmocni ona wolę oporu "Solidarności", i część przywódców podziemia - że Kościół w zamian za zgodę na przyjazd i udział papieża w zakończeniu Krajowego Kongresu Eucharystycznego wesprze stabilizację a la Jaruzelski. Generał wycofał zastrzeżenia po audiencji u papieża 13 stycznia 1987 roku. Lech Wałęsa i autorytety opozycji związkowej i politycznej wyszły zaś z opresji przedstawiając w dokumencie 62 sygnatariuszy cele generalne - przede wszystkim niepodleg łość - polskiej opozycji.

    Podróży papieskiej, zwłaszcza na Wybrzeżu, asystowały znacznie liczniejsze i bardziej brutalnie postępujące siły MO, SB i ZOMO. Telewizji tym razem polecono zastosować inną taktykę: transmitować wszystko, żeby ludzie zostali w domu. Propaganda usiłowała z dezawuować słowa papieża. Działacze tzw. podziemia - pisano - pojęcie solidarności, którego używa papież, chcieliby pisać przez duże "S", jak nazwę swego nie istniejącego związku. Jaruzelski jeszcze w toku pielgrzymki wysłał sekretarzy Cioska i Barcikowsk iego, żeby przekazali papieżowi sprzeciw władz wobec poparcia, jakie okazał "Solidarności", a na pożegnanie pozwolił sobie na uszczypliwość: Jego Świątobliwość odjeżdża, a to my zostajemy z polskimi problemami. "Opozycji i tzw. podziemiu udało się pokazać , że jeszcze istnieje. Została dowartościowana poprzez wystąpienia papieża" - ocenił generał Kiszczak.

    "Umowy gdańskie pozostają nadal zadaniem do spełnienia". Po tym zdaniu Ojciec Święty musiał przerwać przemówienie na gdańskiej Zaspie i uciszać radość słuchaczy. "Pozwólcie się wypowiedzieć papieżowi, skoro chce mówić o was, a także w pewnym sensie za was ".

    "ČJeden drugiego brzemiona nościeÇ - to zwięzłe zdanie Apostoła jest inspiracją do międzyludzkiej i społecznej solidarności. A więc nigdy jeden przeciw drugiemu, jedni przeciw drugim. (...) Nie może być walka silniejsza od solidarności. Nie może być progr am walki ponad programem solidarności. (...) Gorzej jeszcze, gdy mówi się: Čnaprzód walkaÇ, choćby w znaczeniu walki klas - to bardzo łatwo drugi czy drudzy pozostają na polu społecznym jako ČwrogowieÇ. Jako ci, których trzeba zwalczać, których trzeba zni szczyć". W Gdańsku ponownie papież przyjął Lecha Wałęsę. W Warszawie modlił się u grobu księdza Popiełuszki.

    W 1987 roku Jan Paweł II - jakby zapowiadając główne wątki następnej pielgrzymki - mówił do młodzieży na Westerplatte: "Każda zasada moralności jest szczególnym punktem, od którego rozchodzą się drogi ludzkiego postępowania, a przede wszystkim drogi sumie ń. Człowiek idzie za prawdą tutaj wyrażoną, którą równocześnie dyktuje mu sumienie, albo też postępuje wbrew tej prawdzie. Wybiera między dobrem a złem. Zagrożeniem jest klimat relatywizmu. Zagrożeniem jest rozchwianie zasad i prawd, na których buduje się godność człowieka i rozwój człowieka. Zagrożeniem jest sączenie opinii i poglądów, które temu rozchwianiu służą".

    1 - 9 VI 1991: Koszalin - Rzeszów - Przemyśl - Lubaczów - Kielce - Radom - Łomża - Białystok - Olsztyn - Włocławek - Płock - Warszawa; 13 - 16 VIII 1991; Kraków - Wadowice - Częstochowa - Kraków

    Egzamin z wolności

    "Moment dziejowy jest inny. Przez ostatnie lata i dziesięciolecia społeczeństwo zmagało się o suwerenną podmiotowość. I oto wszyscy czujemy, że ta suwerenna podmiotowość jest nie tylko osiągnięciem, ale także nowym wyzwaniem. Zdajemy egzamin z naszego człowieczeństwa i z naszego chrześcijaństwa, z naszej polskości i z naszej europejskości. Egzamin w przeszłości był trudny. Zdaliśmy go, a wynik ogólny przyniósł nam uznanie. Egzamin z wolności jest przed nami. Wolności nie można tylko posiadać. Trzeba ją stale zdobywać. Zdobywa się ją czyniąc z niej dobry użytek - w prawdzie, bo tylko Čprawda czyni wolnymiÇ ludzi i ludzkie wspólnoty, społeczeństwa i narody".

    "Wolność jest trudna, trzeba się jej uczyć. Trzeba się uczyć być prawdziwie wolnym, tak ażeby nasza wolność nie stawała się naszą własną niewolą, zniewoleniem wewnętrznym ani też nie stała się przyczyną zniewolenia innych".

    Czwartą podróż Jan Paweł II odbył do wolnej już Rzeczypospolitej. Ojca Świętego witali "solidarnościowi" prezydent Lech Wałęsa i premier Jan Krzysztof Bielecki. Witał go także nuncjusz; w 1989 roku przywrócone zostały stosunki dyplomatyczne między Polską i Watykanem. W 1991 roku papież dwukrotnie przyjeżdżał do Polski. W pierwszej części wizyty, w czerwcu, Jan Paweł II odwiedził 12 miast. Nauczanie oparł na Dekalogu; były to - mówiono - "wielkie narodowe rekolekcje" na progu wolności. Powtórnie papież prz yjechał w sierpniu na Światowy Dzień Młodzieży na Jasnej Górze. Z trzeciej, prywatnej części wizyty, w której chciał kilka dni spędzić na wypoczynku w Zakopanem i Tatrach, Jan Paweł II, głęboko dotknięty małodusznymi, zadawanymi przez niechętną mu część ś rodków masowego przekazu pytaniami "ile to będzie kosztować?", zrezygnował; odwiedził tylko Kraków i rodzinne Wadowice.

    "Już w czasie mojej ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny przed czterema laty dane mi było odwiedzić wybrzeże Bałtyku" - przypomniał Jan Paweł II na spotkaniu z wojskiem w Koszalinie. "Nawiedziny te stały się jakby zapowiedzią doniosłych i przełomowych wydarz eń nie tylko w Polsce, ale także wśród naszych sąsiadów w całej Europie Środkowej, a także na europejskim Wschodzie. Jest to olbrzymi proces dziejowy o wielorakim charakterze. Upadek totalitaryzmu. Przemiana systemów społeczno-politycznych i społeczno-eko nomicznych, w których centrum znajduje się każdy człowiek jako podmiot współstanowiący o wspólnym dobru w imię obiektywizmu praw obywatelskiego współżycia. Raduję się z tego wielkiego dobra, jakie się stało i wciąż się dokonuje w mojej Ojczyźnie. Serdeczn ym moim pragnieniem jest głosić pokój moim rodakom. Ten pokój, który umniejsza zwątpienie, przywraca zgodę i pobudza do miłości".

    Zwątpienie i niezgoda w Polsce dotknęła osobiście Ojca Świętego. Część komentarzy politycznych podawała w wątpliwość orientację papieża w procesach dokonujących się w Polsce i rzetelność informacji o sytuacji w kraju, jakie przekazuje mu Episkopat. W Prze myślu zaś "obrońcy polskości kościoła św. Teresy" nie wpuścili Jana Pawła II do świątyni, gdzie chciał on przyjąć grekokatolików. Novum stanowiła obecność wiernych z krajów ościennych: z Ukrainy - w Lubaczowie, z Litwy - w Łomży. W Płocku papież spotkał s ię z więźniami.

    "Nigdy nie trzeba w taki sposób dążyć do dóbr materialnych ani w taki sposób ich używać, jakby były one celem samym w sobie. Toteż reformie gospodarczej powinien towarzyszyć wzrost zmysłu społecznego, coraz bardziej powszechna troska o dobro wspólne, zauw ażanie ludzi najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących".

    "Postulat neutralności światopoglądowej jest słuszny głównie w tym zakresie, że państwo powinno chronić wolność sumienia i wyznania wszystkich swoich obywateli, niezależnie od tego, jaką religię lub światopogląd oni wyznają. Ale postulat, ażeby do życia s połecznego i państwowego w żaden sposób nie dopuszczać wymiaru świętości, jest postulatem ateizowania państwa i życia społecznego".

    Na Jasnej Górze Ojca Świętego entuzjastycznie powitało blisko półtora miliona młodzieży z całego świata, w tym po raz pierwszy stutysięczna rzesza młodych ludzi z krajów rozpadającego się właśnie ZSRR. Papież wezwał młodzież do budowania "cywilizacji miło ści".

    "Pracować wielkodusznie nad budową społeczeństwa odznaczającego się stałym poszukiwaniem sprawiedliwości, zgody, solidarności, pokoju - oto ideał, który odsłania każdemu bogactwo daru z samego siebie oraz służby. (...) Waszym posłannictwem jest zabezpiecz enie obecności takich wartości, jak pełna wolność religijna, poszanowanie osobowego wymiaru rozwoju, ochrona prawa człowieka do życia począwszy od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci, troska o rozwój i umocnienie rodziny, dowartościowanie kulturowyc h odrębności dla wzajemnego ubogacenia się wszystkich ludzi, ochrona równowagi naturalnego środowiska".

    22 V 1995: Skoczów - Bielsko-Biała - Żywiec

    Czas próby polskich sumień

    "Sumienie jest naszym wewnętrznym przewodnikiem i jest także sędzią naszych czynów. Jakże ważne jest więc, aby nasze sumienia były prawe, aby ich osądy oparte były na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło złem. (...) Nasza Ojczyzna stoi dzisiaj pr zed wieloma trudnymi problemami społecznymi, gospodarczymi, także politycznymi. Trzeba je rozwiązywać mądrze i wytrwale. Jednak najbardziej podstawowym problemem pozostaje zawsze sprawa ładu moralnego. Ten ład jest fundamentem życia każdego człowieka i ka żdego społeczeństwa. Dlatego Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia!".

    Okazją do jednodniowego przyjazdu papieża do Polski była - krytykowana przez Kościoły protestanckie - kanonizacja w Ołomuńcu w Czechach Jana Sarkandra ze Skoczowa. Ojciec Święty podczas spotkań z protestantami w Ołomuńcu i w Skoczowie zaproponował wza jemne wybaczenie sobie win, i rozproszył ich początkową rezerwę. W imieniu władz państwowych witali Jana Pawła II prezydent Lech Wałęsa, który wręczył papieżowi Order Orła Białego, i premier Józef Oleksy, który rozmowę z papieżem określił jako "interesują cą". Po wizycie na Podbeskidziu ponownie krytyczne wypowiedzi Jana Pawła II o duchowej sytuacji w Polsce zaatakowała laicka część środków masowego przekazu.

    "Wbrew pozorom, praw sumienia trzeba bronić także dzisiaj. Pod hasłami tolerancji, w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się bowiem coraz większa nietolerancja. Odczuwają to boleśnie ludzie wierzący. Zauważa się tendencje do spychania i ch na margines życia społecznego, ośmiesza się i wyszydza to, co dla nich stanowi nieraz największą świętość. Te formy powracającej dyskryminacji budzą niepokój i dają wiele do myślenia. Bracia i Siostry! Czas próby polskich sumień trwa! Musicie być mocni w wierze! Dzisiaj, kiedy zmagacie się o przyszły kształt życia społecznego i państwowego, pamiętajcie, że zależy on przede wszystkim od tego, jaki będzie człowiek - jakie będzie jego sumienie".


    Kalendarium 77 pielgrzymek

    1979

    1. wizyta 25 - 1 lutego: Dominikana, Meksyk, Wyspy Bahama

    2. wizyta 2 -10 czerwca: Polska

    3. wizyta 29 września - 8 listopada: Irlandia, USA

    4. wizyta 28 - 30 listopada: Turcja

    1980

    5. wizyta 2 - 12 maja: Zair, Republika Kongo, Kenia, Ghana, Górna Wolta, Wybrzeże Kości Słoniowej

    6. wizyta 30 maja - 2 czerwca: Francja

    7. wizyta 30 czerwca - 12 lipca: Brazylia

    8. wizyta 15 - 19 listopada: RFN

    1981

    9. wizyta 16 - 27 lutego: Pakistan, Filipiny, wyspa Guam (USA), Japonia, Anchorage (Alaska, USA)

    1982

    10. wizyta 12 - 19 lutego: Nigeria, Benin, Gabon, Gwinea Równikowa

    11. wizyta12 -15 maja: Portugalia

    12. wizyta 28 czerwca - 2 lipca: Wielka Brytania

    13. wizyta 10 - 13 czerwca: Argentyna

    14. wizyta 15 czerwca: Genewa (Szwajcaria)

    15. wizyta 29 sierpnia: San Marino

    16. wizyta 31 października - 9 listopada: Hiszpania

    1983

    17. wizyta 2 - 10 marca: Lizbona (Portugalia), Kostaryka, Nikaragua, Panama, Salwador, Gwatemala, Honduras, Belize, Haiti

    18. wizyta 16 - 23 czerwca: Polska

    19. wizyta 14 sierpnia: Lourdes (Francja)

    20. wizyta 10 - 13 września: Austria

    1984

    21. wizyta 2 - 12 maja: Korea, Papua - Nowa Gwinea, Wyspy Salomona, Tajlandia

    22. wizyta 2 - 17 czerwca: Szwajcaria

    23. wizyta 9 - 20 września: Kanada

    24. wizyta 10 - 13 października: Saragossa (Hiszpania), Dominikana, Puerto Rico

    1985

    25. wizyta 26 stycznia - 6 lutego: Wenezuela, Ekwador, Peru, Trynidad i Tobago

    26. wizyta 11 - 21 maja: Holandia, Luksemburg, Belgia

    27. wizyta 8 - 19 sierpnia: Togo, Wybrzeże Kości Słoniowej, Kamerun, Republika Środkowoafykańska, Zair, Kenia, Maroko

    28. wizyta 9 września: Kloten (Szwajcaria), Liechtenstein

    1986

    29. wizyta 31 stycznia - 10 lutego: Indie

    30. wizyta 1 - 8 lipca: Kolumbia, Santa Lucia

    31. wizyta 4 - 7 października: Francja

    32. wizyta 18 listopada - 1 grudnia: Bangladesz, Singapur, Fidżi, Nowa Zelandia, Australia, Seszele

    1987

    33. wizyta 31 marca - 13 kwietnia: Urugwaj, Chile, Argentyna

    34. wizyta 30 kwietnia - 4 maja: RFN

    35. wizyta 8 - 14 czerwca: Polska

    36. wizyta 10 - 21 września: USA, Kanada (Fort Simpson)

    1988

    37. wizyta 7 - 19 maja: Urugwaj, Boliwia, Paragwaj, Peru

    38. wizyta 23 - 27 czerwca: Austria

    39. wizyta10 - 20 września: Zimbabwe, Botswana, Lesoto, Mozambik, Suazi

    40. wizyta 8 - 11 października: Francja

    1989

    41. wizyta 28 kwietnia - 6 maja: Madagaskar, Reunion, Zambia, Malawi

    42. wizyta 1 - 10 czerwca: Norwegia, Islandia, Finlandia, Dania, Szwecja

    43. wizyta 19 - 21 sierpnia: Hiszpania

    44. wizyta 6 - 10 października: Korea, Indonezja, Mauritius

    1990

    45. wizyta 25 stycznia - 1 lutego: Wyspy Zielonego Przylądka, Gwinea Bissau, Mali, Burkina Faso, Czad

    46. wizyta 21 - 22 kwietnia: Czechosłowacja

    47. wizyta 6 - 14 maja: Meksyk, Antyle Holenderskie

    48. wizyta 25 maja: Malta

    49. wizyta 1 - 10 września: Tanzania, Burundi, Ruanda, Wybrzeże Kości Słoniowej

    1991

    50. wizyta 10 - 13 maja: Portugalia

    51. wizyta 1 - 9 czerwca: Polska

    52. wizyta 13 sierpnia: Polska (Częstochowa), 13 - 20 sierpnia: Węgry

    53. wizyta 12 - 21 października: Brazylia

    1992

    54. wizyta 19 - 26 lutego: Senegal, Gambia i Gwinea

    55. wizyta 4 - 10 czerwca: Angola i Wyspa Świętego Tomasza i Książęca

    56. wizyta 9 - 14 października: Dominikana

    1993

    57. wizyta 3 - 10 lutego: Benin, Uganda i Sudan

    58. wizyta 25 kwietnia: Albania

    59. wizyta 12 - 17 czerwca: Hiszpania

    60. wizyta 9 - 16 sierpnia: Jamajka, Meksyk, USA

    61. wizyta 4 - 10 września: Litwa, Łotwa, Estonia

    1994

    62. wizyta 10 - 11 września: Chorwacja

    1995

    63. wizyta 11 - 21 stycznia: Filipiny, Papua Nowa Gwinea, Australia, Sri Lanka

    64. wizyta 20 - 22 maja: Czechy, w trakcie pielgrzymki kilkugodzinny wyjazd do Polski (Skoczów i Żywiec)

    65. wizyta 3 - 4 czerwca: Belgia

    66. wizyta 30 czerwca - 3 lipca: Słowacja

    67. wizyta 14 - 20 września: Kamerun, Republika Południowej Afryki, Kenia

    68. wizyta 4 - 9 października: USA

    1996

    69. wizyta 5 - 12 lutego: Gwatemala, Nikaragua, Salwador, Wenezuela

    70. wizyta 14 kwietnia: Tunezja

    71. wizyta 17 - 19 maja: Słowenia

    72. wizyta 21 - 24 czerwca: Niemcy

    73. wizyta 6 - 7 września: Węgry

    74. wizyta 19 - 22 września: Francja

    1997

    75. wizyta 13 kwietnia: Sarajewo

    76. wizyta 25 - 27 kwietnia: Czechy

    77. wizyta 10 - 11 maja: Liban

    opr. k.o.




    Dolna mapa
    ISO-Latin2 | Bez polskich znaków | Windows | Macintosh | Polskie znaki - pomoc

    | Dzisiejsze wydanie | Z ostatniej chwili | Archiwa | Ogłoszenia | Księgarnia | Galeria | Ścieżki |
    | Początek | Rzeczpospolita | Zespół | Poczta |

    Opracowanie Centrum Nowych Technologii, (C) Copyright by Presspublica Sp. z o.o.