Plan codziennej lektury Pisma Świętego

 

Księga Koheleta

Czwarty cykl, pierwszy tydzień

 

 

pierwszy dzień

1 1 Słowa Koheleta, syna Dawida, króla w Jeruzalem. 2 Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami — wszystko marność.

3 Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu, jaki zadaje sobie pod słońcem? 4 Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a ziemia trwa po wszystkie czasy. 5 Słońce wschodzi i zachodzi, i na miejsce swoje spieszy z powrotem, i znowu tam wschodzi. 6 Ku południowi ciągnąc i ku północy wracając, kolistą drogą wieje wiatr i znowu wraca na drogę swojego krążenia. 7 Wszystkie rzeki płyną do morza, a morze wcale nie wzbiera; do miejsca, do którego rzeki płyną, zdążają one bezustannie. 8 Mówienie jest wysiłkiem: nie zdoła człowiek wyrazić wszystkiego słowami. Nie nasyci się oko patrzeniem ani ucho napełni słuchaniem.

9 To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem. 10 Jeśli jest coś, o czym by się rzekło: Patrz, to coś nowego — to już to było w czasach, które były przed nami. 11 Nie ma pamięci o tych, co dawniej żyli, ani też o tych, co będą kiedyś żyli, nie będzie wspomnienia u tych, co będą potem.

12 Ja, Kohelet, byłem królem nad Izraelem w Jeruzalem. 13 I skierowałem umysł swój ku temu, by zastanawiać się i badać, ile mądrości jest we wszystkim, co dzieje się pod niebem. To przykre zajęcie dał Bóg synom ludzkim, by się nim trudzili. 17 I postanowiłem sobie poznać mądrość i wiedzę, szaleństwo i głupotę. Poznałem, że również i to jest pogonią za wiatrem, 18 bo w wielkiej mądrości — wiele utrapienia, a kto przysparza wiedzy — przysparza i cierpień. 8 16 Gdy swoją uwagę na to zwróciłem, by poznać mądrość i przyjrzeć się dziełu, jakie się dokonuje na ziemi — bo ani w dzień, ani w nocy snu nie zaznają oczy człowieka — 17 widziałem wszystkie dzieła Boże: Człowiek nie może zbadać dzieła, jakie się dokonuje pod słońcem; jakkolwiek się trudzi, by szukać — nie zbada. A nawet mędrzec, chociażby twierdził, że je zna — nie może go zbadać.

1 14 Widziałem wszelkie sprawy, jakie się dzieją pod słońcem. A oto: wszystko to marność i pogoń za wiatrem. 15 To, co krzywe, nie da się wyprostować, a czego nie ma, tego nie można liczyć.

16 Tak powiedziałem sobie w sercu: Oto nagromadziłem i przysporzyłem mądrości więcej niż wszyscy, co władali przede mną na Jeruzalem, a serce me doświadczyło wiele mądrości i wiedzy. 2 13 I zobaczyłem, że mądrość tak przewyższa głupotę, jak światło przewyższa ciemności. 14 Mędrzec ma w głowie swojej oczy, a głupiec chodzi w ciemności. Ale poznałem tak samo, że ten sam los spotyka wszystkich. 15 Więc powiedziałem sobie: Jaki los głupca, taki i mój będzie. I po cóż więc nabyłem tyle mądrości? Rzekłem przeto w sercu, że i to jest marność. 16 Bo nie ma wiecznej pamięci po mędrcu tak samo, jak i po głupcu, gdyż już w najbliższych dniach w niepamięć idzie wszystko; czyż nie umiera mędrzec tak samo jak i głupiec?

1 Powiedziałem sobie: Nuże! Doświadczę radości i zażyję szczęścia! Lecz i to jest marność. 2 O śmiechu powiedziałem: Szaleństwo! a o radości: Cóż to ona daje?

3 Postanowiłem w sercu swoim krzepić ciało moje winem — choć rozum miał zostać moim mądrym przewodnikiem — i oddać się głupocie, aż zobaczę, co dla ludzi jest szczęściem, które gotują sobie pod niebem, dopóki trwają dni ich życia. 4 Dokonałem wielkich dzieł: zbudowałem sobie domy, zasadziłem sobie winnice, 5 założyłem ogrody i parki i nasadziłem w nich wszelkich drzew owocowych. 6 Urządziłem sobie zbiorniki na wodę, by nią nawadniać gaj bogaty w drzewa. 7 Nabyłem niewolników i niewolnice i miałem niewolników urodzonych w domu. Posiadałem też wielkie stada bydła i owiec, większe niż wszyscy, co byli przede mną w Jeruzalem. 8 Nagromadziłem też sobie srebra i złota, i skarby królów i krain. Nabyłem śpiewaków i śpiewaczki oraz rozkosze synów ludzkich: kobiet wiele. 9 I stałem się większym i możniejszym niż wszyscy, co byli przede mną w Jeruzalem; w dodatku mądrość moja mi została. 10 Niczego też, czego oczy moje pragnęły, nie odmówiłem im. Nie wzbraniałem sercu memu żadnej radości — bo serce moje miało radość z wszelkiego mego trudu; a to mi było zapłatą za wszelki mój trud.

12 Postanowiłem przyjrzeć się mądrości, a także szaleństwu i głupocie. Bo czegoż jeszcze dokonać może człowiek, który nastąpi po królu, nad to, czego on już dokonał? 11 I przyjrzałem się wszystkim dziełom, jakich dokonały moje ręce, i trudowi, jaki sobie przy tym zadałem. A oto: wszystko to marność i pogoń za wiatrem! Z niczego nie ma pożytku pod słońcem. 4 4 Zobaczyłem też, że wszelki trud i wszelkie powodzenie w pracy rodzi u bliźniego zazdrość. I to jest marność i pogoń za wiatrem.

2 17 Toteż znienawidziłem życie, gdyż przykre mi były wszystkie sprawy, jakie się dzieją pod słońcem; bo wszystko marność i pogoń za wiatrem. 18 Znienawidziłem też wszelki swój dorobek, jaki nabyłem z trudem pod słońcem, a który zostawię człowiekowi, co przyjdzie po mnie. 19 A któż to wie, czy mądry on będzie, czy głupi? A władać on będzie całym mym dorobkiem, w który włożyłem trud swój i mądrość swoją pod słońcem. I to jest marność. 20 Zacząłem więc ulegać zwątpieniu z powodu wszystkich trudów, jakie podjąłem pod słońcem.

3 9 Cóż przyjdzie pracującemu z trudu, jaki sobie zadaje? 10 Przyjrzałem się pracy, jaką Bóg obarczył ludzi, by się nią trudzili. 11 Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie, dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata, tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł, jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca. 12 Poznałem, że dla niego nic lepszego, niż cieszyć się i o to dbać, by szczęścia zaznać w swym życiu. 13 Bo też, że człowiek je i pije, i cieszy się szczęściem przy całym swym trudzie — to wszystko dar Boży. 14 Poznałem, że wszystko, co czyni Bóg, na wieki będzie trwało: do tego nic dodać nie można ani od tego coś odjąć. A Bóg tak działa, by się Go ludzie bali. 15 To, co jest, już było, a to, co ma być kiedyś, już jest; Bóg przywraca to, co przeminęło.

1 Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: 2 Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasądzono, 3 czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, 4 czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, 5 czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich, 6 czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, 7 czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, 8 czas miłowania i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.

18 Powiedziałem sobie: Ze względu na synów ludzkich tak się dzieje. Bóg chce ich bowiem doświadczyć, żeby wiedzieli, że sami przez się są tylko zwierzętami. 19 Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt, bo wszystko jest marnością. 20 Wszystko idzie na jedno miejsce: powstało wszystko z prochu i wszystko do prochu znów wraca. 21 Któż pozna, czy siła życiowa synów ludzkich idzie w górę, a siła życiowa zwierząt zstępuje w dół, do ziemi? 22 Zobaczyłem więc, że nie ma nic lepszego nad to, że się człowiek cieszy ze swych dzieł, gdyż taki jego udział. Bo któż mu pozwoli widzieć, co stanie się potem?

 

drugi dzień

4 9 Lepiej jest dwom niż jednemu, gdyż mają dobry zysk ze swej pracy. 10 Bo gdy upadną, jeden podniesie drugiego. Lecz samotnemu biada, gdy upadnie, a nie ma drugiego, który by go podniósł. 11 Również, gdy dwóch śpi razem, nawzajem się grzeją; jeden natomiast jakże się zagrzeje? 12 A jeśli napadnie ich jeden, to dwóch przeciwko niemu stanie; a powróz potrójny niełatwo się zerwie.

10 18 Skutkiem wielkiego lenistwa chyli się strop, gdy ręce są opuszczone, przecieka dom. 4 5 Głupiec zakłada swe ręce i zjada swe własne ciało.

6 7 Wszelka praca człowieka — dla jego ust, a jednak żądza jego nie zaspokojona. 9 Lepsze jest to, na co oczy patrzą, niż nie zaspokojone pragnienie. To również jest marność i pogoń za wiatrem.

5 9 Kto kocha się w pieniądzach, pieniądzem się nie nasyci; a kto się kocha w zasobach, ten nie ma z nich pożytku. To również jest marność. 10 Gdy dobra się mnożą, mnożą się ich zjadacze. I jakiż pożytek ma z nich właściciel, jak ten, że nimi napawa swe oczy? 11 Słodki jest sen robotnika, czy mało, czy dużo on zje, lecz bogacz mimo swej sytości nie ma spokojnego snu. 4 4 Lepsza jest jedna garść pokoju niż dwie garści bogactw i pogoń za wiatrem.

5 12 Istnieje bolesna niedola — widziałem ją pod słońcem: bogactwo przechowywane na szkodę właściciela. 13 Bogactwo to bowiem przepada na skutek jakiegoś nieszczęścia i urodzi mu się syn, a w ręku jego niczego już nie ma. 4 7 I inną jeszcze widziałem marność pod słońcem: 8 oto jest ktoś sam jeden, a nie ma drugiego, i syna nawet ni brata nie ma żadnego — a nie ma końca wszelkiej jego pracy, i oko jego nie syci się bogactwem: Dla kogóż to się trudzę i duszy swej odmawiam rozkoszy? To również jest marność i przykre zajęcie.

6 1 Istnieje niedola, którą widziałem pod słońcem, a która bardzo ciąży człowiekowi: 2 Użyczył Bóg komuś bogactwa i skarbów, i sławy — tak że nie zbraknie mu niczego, czego tylko zapragnie — a tego używać Bóg mu nie pozwala, lecz człowiek obcy tego używa, to marność i przykre cierpienie.

2 21 Jest nieraz człowiek, który w swej pracy odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością, a udział swój musi on oddać człowiekowi, który nie włożył w nią trudu. To także jest marność i wielkie zło. 22 Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem? 23 Bo wszystkie dni jego są cierpieniem, a zajęcia jego utrapieniem. Nawet w nocy serce jego nie zazna spokoju. To także jest marność. 24 Nic lepszego dla człowieka, niż żeby jadł i pił, i duszy swej pozwalał zażywać szczęścia przy swojej pracy. Zobaczyłem też, że z ręki Bożej to pochodzi. 25 Bo któż może jeść, któż może używać, a nie być od Niego zależnym? 26 Bo człowiekowi, który Mu jest miły, daje On mądrość i wiedzę, i radość, a na grzesznika wkłada trud, by zbierał i gromadził, i potem oddał temu, który się Bogu podoba. To też jest marność i pogoń za wiatrem.

6 3 Gdyby ktoś zrodził nawet stu synów i żył wiele lat, i dni jego lat się pomnożyły, lecz dusza jego nie nasyciła się dobrem i nawet pogrzebu by nie miał — powiadam: Szczęśliwszy od niego nieżywy płód, 4 bo przyszedł jako nicość i odchodzi w mroku, a imię jego mrokiem zakryte; 5 i nawet słońca nie widział, i nie wie niczego; on większy ma spokój niż tamten. 6 A tamten gdyby nawet tysiące lat przeżył, a szczęścia nie zażył żadnego — czyż nie zdąża z wszystkimi na jedno miejsce? 5 14 Jak wyszedł z łona swej matki, nagi, tak znowu odejdzie, jak przyszedł, i nie wyniesie z swej pracy niczego, co mógłby w ręku zabrać ze sobą. 15 Bo również i to jest bolesną niedolą, że tak odejdzie, jak przyszedł. I cóż mu przyjdzie z tego, że trudził się na próżno? 16 A nadto wszystkie jego dni schodzą w ciemności i w smutku, w wielkim zmartwieniu, w chorobie i w gniewie.

17 Oto, co ja uznałem za dobre: że piękną jest rzeczą jeść i pić, i szczęścia zażywać przy swojej pracy, którą się człowiek trudzi pod słońcem, jak długo się liczy dni jego życia, których mu Bóg użyczył: bo to tylko jest mu dane. 18 Dla każdego też człowieka, któremu Bóg daje bogactwo i skarby i któremu pozwala z nich korzystać, wziąć swoją część i cieszyć się przy swoim trudzie — to Bożym jest darem. 19 Taki nie myśli wiele o dniach swego życia, gdyż Bóg go zajmuje radością serca.

7 23 To wszystko badałem i miałem na uwadze mądrość. Mówiłem: Chciałbym być mądrym! — lecz mądrość jest dla mnie niedostępna. 24 Niedostępne jest to, co istnieje, i niezgłębione — któż może to zbadać? 25 Zwróciłem swój umysł ku temu, by poznać, badać i szukać mądrości i słusznej oceny, by poznać, że zło jest głupotą, a wielka głupota — szaleństwem. 26 I przekonałem się, że bardziej gorzką niż śmierć jest kobieta, bo ona jest siecią, serce jej sidłem, a ręce jej więzami. Kto Bogu jest miły, ten się od niej ustrzeże, lecz grzesznika ona usidli. 27 Oto, do czego doszedłem — powiada Kohelet — jedno z drugim porównując, by znaleźć słuszną ocenę, 28 której nadal szukam, a nie znajduję. Znalazłem jednego prawego mężczyznę pośród tysiąca, ale kobiety prawej w tej liczbie nie znalazłem. 29 Tylko, oto co stwierdziłem: Bóg uczynił ludzi prawymi, lecz oni szukają rozlicznych wybiegów.

6 10 To, co jest, zostało już dawno nazwane, i postanowiono, czym ma być człowiek: toteż nie może on z tym się prawować, który mocniejszy jest od niego. 11 Bo im więcej przy tym słów, tym większa marność: co człowiekowi z tego przyjdzie? 12 A któż to wie, co w życiu dobre dla człowieka, dopóki liczy marne dni swego życia, które jakby cień przepędza? Bo kto oznajmi człowiekowi, co potem będzie pod słońcem?

 

trzeci dzień

7 8 Lepszy jest koniec mowy niż jej początek, lepszy jest umysł cierpliwy niż pyszny. 1 Lepsze jest dobre imię niż wonne olejki, a dzień śmierci niż dzień urodzenia. 2 Lepiej jest iść do domu żałoby, niż iść do domu wesela, bo w tamtym jest koniec każdego człowieka, i człowiek żyjący bierze to sobie do serca. 3 Lepszy jest smutek niż śmiech, bo przy smutnym obliczu serce jest dobre. 4 Serce mędrców jest w domu żałoby, a serce głupców w domu wesela. 5  Lepiej jest słuchać karcenia przez mędrca, niż słuchać pochwały ze strony głupców. 6  Bo czym trzaskanie cierni płonących pod kotłem, tym jest śmiech głupiego. I to jest także marnością.

9  Nie bądź pochopny w duchu do gniewu, bo gniew przebywa w piersi głupców. 10  Nie mów: Jak się to dzieje, że dawne dni były lepsze niż obecne? — Bo nieroztropnie o to się pytasz. 13  Przypatrz się dziełu Bożemu! Bo któż naprostować może to, co On skrzywił? 14  Gdy ci się dobrze wiedzie, ciesz się z tego, a wiedzie ci się źle, wtedy to rozważ: zarówno jedno jak i drugie sprawia Bóg, ponieważ człowiek nie może dociec niczego zgoła, co będzie potem.

4 17  Zważaj na krok swój, gdy idziesz do domu Bożego. Zbliżyć się, aby słuchać, jest rzeczą lepszą niż ofiara głupców, bo ci nie mają rozumu, dlatego źle postępują. 5 1  Nie bądź pochopny w słowach, a serce twe niechaj nie będzie zbyt skore, by wypowiedzieć słowo przed obliczem Boga, bo Bóg jest w niebie, a ty na ziemi! Przeto niech słów twoich będzie niewiele. 2  Bo z wielu zajęć przychodzą sny, a mowa głupia z wielości słów. 10 14  A głupiec mnoży słowa. Nie wie przecież człowiek, co będzie, bo kto mu oznajmi, co będzie potem?

5 3  Jeżeliś złożył ślub jakiś Bogu, nie zwlekaj z jego spełnieniem, bo w głupcach nie ma On upodobania. To, coś ślubował, wypełnij! 4  Lepiej, że nie ślubujesz wcale, niż żebyś ślubował, a ślubu nie spełnił. 5  Nie dopuść do tego, by usta twe doprowadziły cię do grzechu, i nie mów przed posłańcem Bożym, że stało się to przez nieuwagę, żeby się Bóg nie rozgniewał na twoje słowa i nie udaremnił dzieła twoich rąk. 6  Bo z wielu zajęć przychodzą sny, a marność z nadmiaru słów. Boga się przeto bój!

8 2  Rozkazów króla przestrzegaj, pomny przysięgi złożonej przed Bogiem. 3  Nie sprawiaj sobie niepokoju — odejdź sprzed jego oblicza! Nie wdawaj się w złe sprawy, bo wszystko, co tylko zechce, może uczynić, 4  ponieważ słowo królewskie ma moc, a któż do niego powie: Cóż ty czynisz? 10 4  Jeśli gniew władcy się przeciw tobie podniesie, miejsca swego nie opuszczaj, bo zachowanie spokoju zapobiec może wielkim wykroczeniom.

20  W myślach nawet swoich nie złorzecz królowi ani w sypialni swojej nie przeklinaj możnego, bo ptactwo powietrzne zaniesie głos, a to, co skrzydlate, doniesie słowa. 7 21  Nie zwracaj też uwagi na wszystkie rozmowy, jakie się prowadzi, ażebyś czasem nie usłyszał, jak ci złorzeczy twój sługa. 22  Bo często przecież, jak sam wiesz, ty także innym złorzeczyłeś.

10 16  Biada ci, kraju, którego królem jest prostak i gdzie książęta już z rana ucztują! 19  Gdy dla zabawy gotują biesiadę i wino życie rozwesela, a pieniądz na wszystko pozwala. 17  Szczęśliwyś, kraju, którego król ze szlachetnie urodzonych pochodzi, i gdzie książęta w czasie właściwym ucztują, na sposób męski, bez uprawiania pijaństwa.

10 5  Jest zło — widziałem je pod słońcem, to błąd ze strony władcy: 6  wynosi się głupotę na stanowiska wysokie, podczas gdy zdolni siedzą nisko. 7  Widziałem sługi na koniach, a książąt kroczących, jak słudzy, pieszo.

4 13  Lepszy młodzieniec ubogi, lecz mądry, od króla starego, ale głupiego, co już nie umie korzystać z rad. 14  Wszak i król wyszedł z łona matki, i mimo swej godności królewskiej urodził się biednym. 15  Widziałem, jak wszyscy żyjący, co chodzą pod słońcem, stanęli przy młodzieńcu, drugim po królu, który miał zająć jego miejsce. 16  Nieprzeliczony był cały lud, na którego czele on stanął. Ale późniejsi też nie będą z niego zadowoleni. Bo także i to jest marność i pogoń za wiatrem.

5 7  Gdy widzisz ucisk biednego i pogwałcenie prawa i sprawiedliwości w kraju, nie dziw się temu, bo nad wysokim czuwa wyższy, a jeszcze wyżsi nad oboma. 8  Pożytkiem dla kraju byłby wobec tego wszystkiego król dbały o uprawę ziemi. *

* Tłumaczenie mało prawdopodobne: powinno być 8  Uprawa ziemi jest sprawą wszystkich, bo król z tego ma zysk . Fragment 5,7-8 czyni aluzję do dość okrutnego systemu dzierżawczo — podatkowego obowiązującego na terenach monarchii hellenistycznych w III w prz. Chr.

 

4 1  A dalej widziałem wszystkie uciski, jakie pod słońcem się zdarzają. I oto: łzy uciśnionych, a nie ma, kto by ich pocieszył: ręka ciemięzców twarda, a nie ma pocieszyciela. 2  Więc za szczęśliwych uznałem umarłych, którzy dawno już zeszli, od żyjących, których życie jeszcze trwa; 3  za szczęśliwego zaś od jednych i drugich uznałem tego, co jeszcze wcale nie istnieje ani nie widział spraw niegodziwych, jakie się dzieją pod słońcem.

8 9  To wszystko widziałem, zwracając uwagę na wszystkie sprawy, jakie się dzieją pod słońcem, w czasie gdy człowiek jeden panuje nad drugim, na jego nieszczęście. 3 16  I dalej widziałem pod słońcem: w miejscu sądu — niegodziwość, w miejscu sprawiedliwości — nieprawość. 17  Powiedziałem sobie: Zarówno sprawiedliwego jak i bezbożnego będzie sądził Bóg: na każdą bowiem sprawę i na każdy czyn jest czas wyznaczony.

8 14  Jest marność, która się dzieje na ziemi: są sprawiedliwi, którym się zdarza to, na co zasługują grzesznicy, a są grzesznicy, którym się zdarza to, na co zasługują sprawiedliwi. Rzekłem: I to jest marność. 10  Ponadto widziałem, jak złoczyńców ze czcią składano w grobie, a ludzie przychodzili i odchodzili z miejsca świętego, i zapomniano w mieście o tym, co tamci czynili. To również jest marność.

7 15  Wszystko widziałem za marnych dni moich: tu sprawiedliwy, który ginie przy swej sprawiedliwości, a tu złoczyńca, który przy złości swej długo żyje. 8 11  Ponieważ wyroku nad czynem złym nie wykonuje się zaraz, dlatego serce synów ludzkich bardzo jest skore do czynów złych; 12  zwłaszcza że grzesznik czyni źle stokrotnie, a jednak długo żyje. Chociaż ja również i to poznałem, że szczęści się tym, którzy Boga się boją, dlatego że się Go boją. 13  Nie szczęści się zaś złoczyńcy, i podobny do cienia, nie przedłuża on swych dni, dlatego że nie ma w nim bojaźni wobec Boga. 9 1a  Bo wszystko to rozważyłem i wszystko to zbadałem. Dlatego że sprawiedliwi i mędrcy, i ich czyny są w ręku Boga.

8 5  Ten, kto przestrzega rozkazu, nie wie, co to zła sprawa, a serce mądre pamięta o czasie i sądzie. 6  Na każdą bowiem sprawę jest czas i sąd, gdyż zło człowieka wielce na nim ciąży. 7  Bo nie wie wcale, co będzie, a jak to będzie — któż mu oznajmi? 8  Nad duchem człowiek nie ma władzy, aby go powstrzymać, a nad dniem śmierci nie ma mocy. Tak samo nie ma zwolnienia na wojnie i nie uratuje nieprawość tego, kto ją popełnia.

7 16  Nie bądź przesadnie sprawiedliwy i nie uważaj się za zbyt mądrego! Dlaczego miałbyś sobie sam zgotować zgubę? 17  Nie bądź zły do przesady i nie bądź głupcem. Dlaczego miałbyś przed czasem swym umrzeć? 18  Dobrze, jeżeli się trzymasz jednego, a od drugiego ręki swej też nie odejmiesz, bo kto się boi Boga, tego wszystkiego uniknie.

20  Bo nie ma na ziemi człowieka sprawiedliwego, który by zawsze postępował dobrze, a nigdy nie zgrzeszył. 9 1b  Zarówno miłość, jak i nienawiść — nie rozpozna człowiek tego wszystkiego, co przed oczyma jego się dzieje. 2  Dlatego wszystko jednakie dla wszystkich: Ten sam spotyka los sprawiedliwego, jak i złoczyńcę, tak czystego, jak i nieczystego, zarówno składającego ofiary, jak i tego, który nie składa ofiar; tak samo jest z dobrym, jak i z grzesznikiem, z przysięgającym, jak i z takim, którzy przysięgi się boi.

3  To złem jest wśród wszystkiego, co się dzieje pod słońcem, że jeden dla wszystkich jest los. A przy tym serce synów ludzkich pełne jest zła i głupota w ich sercu, dopóki żyją. A potem — do zmarłych! 4  Bo któż stanowi wyjątek? Wszyscy żyjący mogą jeszcze mieć nadzieję — bo lepszy jest żywy pies niż lew nieżywy — 5  ponieważ żyjący wiedzą, że umrą, a zmarli niczego zgoła nie wiedzą, zapłaty też więcej już żadnej nie mają, bo pamięć o nich idzie w zapomnienie. 6  Tak samo ich miłość, jak również ich nienawiść, jak też ich zazdrość — już dawno zanikły, i już nigdy więcej udziału nie mają żadnego we wszystkim, cokolwiek się dzieje pod słońcem.

8 15  Sławiłem więc radość, bo nic dla człowieka lepszego pod słońcem, niż żeby jadł, pił i doznawał radości, i by to go cieszyło przy jego trudzie za dni jego życia, które pod słońcem daje mu Bóg. 9 7  Nuże więc! W weselu chleb swój spożywaj i w radości pij swoje wino! Bo już ma upodobanie Bóg w twoich czynach. 8  Każdego czasu niech szaty twe będą białe, olejku też niechaj na głowę twoją nie zabraknie! 9  Używaj życia z niewiastą, którąś ukochał, po wszystkie dni marnego twego życia, których ci Bóg użyczył pod słońcem. Po wszystkie dni twej marności! Bo taki jest udział twój w życiu i w twoim trudzie, jaki zadajesz sobie pod słońcem. 10  Każdego dzieła, które twa ręka napotka, podejmij się według twych sił! Bo nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania, ani mądrości w Szeolu, do którego ty zdążasz.

 

czwarty dzień

10 8  Kto kopie dół, ten może weń wpaść, a tego, kto mur rozwala, ukąsić może żmija. 11  Jeżeli żmija ukąsi, nim doszło do zaklęcia, traci swój zysk zaklinacz. 9  Kto wyłamuje kamienie, może się o nie skaleczyć, kto rąbie drwa, naraża się na niebezpieczeństwo. 10  Jeśli siekiera się stępi, a nie naostrzy się jej, trzeba zwiększyć wysiłek. Pożyteczna jest wtedy mądrość, by osiągnąć powodzenie.

6 8  Bo czym góruje mędrzec nad głupcem? Czym biedny, co wie, jak radzić sobie w życiu? 10 2  Serce mędrca zwraca się ku prawej stronie, a serce głupca ku lewej. 15  Głupiec tak się męczy wysiłkiem, że nie potrafi nawet dotrzeć do miasta. 3  Nawet gdy głupiec idzie drogą, brakuje mu rozwagi i mówi o każdym: To głupiec. 12  Słowa z ust mędrca są przyjemnością, lecz usta głupca gubią jego samego. 13  Początek słów jego ust to głupstwo, a koniec jego mowy to wielkie szaleństwo.

8 1  Któż jest jak mędrzec i któż poznał znaczenie rzeczy? Mądrość człowieka rozjaśnia jego oblicze, tak iż surowy wyraz jego twarzy się zmienia. 7 11  Lepsza jest mądrość niż dziedzictwo, i z większym pożytkiem dla tych, którzy widzą słońce. 12  Bo w cieniu mądrości, jak w cieniu pieniądza; a większa jest jeszcze korzyść z poznania mądrości: darzy życiem tego, który ją posiada. 19  Mądrość czyni mądrego silniejszym niźli dziesięciu mocarzy, którzy są w mieście. 7  Lecz rzecz przywłaszczona może ogłupić mędrca, a przekupstwo czyni serce przewrotnym.

9 17  Spokojne słowa mędrców więcej znaczą niż krzyk panującego wśród głupców. 18  Lepsza jest mądrość od narzędzi wojennych, lecz jeden grzesznik popsuć może wiele dobrego. 10 1  Nieżywa mucha zepsuje naczynie wonnego olejku. Bardziej niż mądrość, niż sława zaważy trochę głupoty.

9 13  Ale i taki przykład mądrości widziałem pod słońcem, a wielką mi się ona wydawała: 14  Małe miasteczko, i mężów w nim niewielu. I naszedł je potężny król, a wkoło je otoczywszy zbudował przeciwko niemu wielkie machiny oblężnicze. 15  I znalazł się w nim człowiek biedny, lecz mądry, i ten uratował miasto dzięki swej mądrości. A nikt nie pamięta o tym biednym człowieku. 16  Więc powiedziałem: Lepsza jest mądrość niż siła. Lecz mądrość biednego bywa w pogardzie, a słowa jego nie mają posłuchu.

11  A dalej widziałem pod słońcem, że to nie chyżym bieg się udaje, i nie waleczni w walce zwyciężają. Tak samo nie mędrcom chleb się dostaje w udziale ani rozumnym bogactwo, ani też nie uczeni cieszą się względami, bo czas i przypadek rządzi wszystkim. 12  Bo też i nie zna człowiek swego czasu, jak ryby, które się łowi w sieć zdradliwą, i jak ptaki w sidła schwytane. Jak one, tak uwikłani zostaną ludzie w złej chwili, gdy spadnie na nich znienacka.

11 1  Wyrzuć swój chleb na powierzchnię wód — a przecież po wielu dniach odnaleźć go możesz. 2  Rozdaj część między siedmiu czy nawet ośmiu, bo nie wiesz, co może się złego przydarzyć na ziemi. 3  Gdy chmury napełnią się deszczem, wylewają go na ziemię. A jeśli drzewo upadnie — na południe czy też na północ — na miejscu, gdzie upadnie, tam leży. 4  Kto baczy na wiatr, nie będzie siał, a kto ma chmury patrzy, nie będzie zbierał. 5  Jak nie wiesz, którą drogą duch wstępuje w kości, co są w łonie brzemiennej, tak też nie możesz poznać działania Boga, który sprawuje wszystko. 6  Rano siej swoje ziarno i do wieczora nie pozwól spocząć swej ręce, bo nie wiesz, czy wzejdzie jedno czy drugie, czy też są jednakowo dobre.

7  Przyjemne jest światło i miło oczom widzieć słońce. 8  Tak więc jeżeli człowiek wiele lat żyje, ze wszystkich niech się cieszy i niech pomni na dni ciemności, bo będzie ich wiele. Wszystko, co ma nastąpić, to marność. 9  Ciesz się, młodzieńcze, w młodości swojej, a serce twoje niech się rozwesela za dni młodości twojej. I chodź drogami serca swego i za tym, co oczy twe pociąga; lecz wiedz, że z tego wszystkiego będzie cię sądził Bóg! 10  Więc usuń przygnębienie ze swego serca i oddal ból od twego ciała, bo młodość jak zorza poranna szybko przemija.

12 1  Pomnij jednak na Stwórcę swego w dniach swej młodości, zanim jeszcze nadejdą dni niedoli i przyjdą lata, o których powiesz: Nie mam w nich upodobania; 2  zanim zaćmi się słońce i światło, i księżyc, i gwiazdy, i chmury powrócą po deszczu; 3  w czasie, gdy trząść się będą stróże domu, i uginać się będą silni mężowie, i będą ustawały kobiety mielące, bo ich ubędzie, i zaćmią się patrzące w oknach; 4  i zamkną się drzwi na ulicę, podczas gdy łoskot młyna przycichnie i podniesie się do głosu ptaka, i wszystkie śpiewy przymilkną; 5  odczuwać się nawet będzie lęk przed wyżyną i strach na drodze; i drzewo migdałowe zakwitnie, i ociężałą stanie się szarańcza, i pękać będą kapary; bo zdążać będzie człowiek do swego wiecznego domu i kręcić się już będą po ulicy płaczki; 6  zanim się przerwie srebrny sznur i stłucze się czara złota, i dzban się rozbije u źródła, i w studnię kołowrót złamany wpadnie; 7  i wróci się proch do ziemi, tak jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał. 8  Marność nad marnościami — powiada Kohelet — wszystko marność.

9  A ponadto, że Kohelet był mędrcem, wpajał także wiedzę ludowi. I słuchał, badał i ułożył wiele przysłów. 10  Starał się Kohelet znaleźć słowa piękne i rzetelnie napisać słowa prawdy. 11  Słowa mędrców są jak ościenie, a zdania zbiorów przysłów — jak mocno wbite gwoździe. Dane tu są przez pasterza jednego.

12  Ponadto, mój synu, przyjmij przestrogę: Pisaniu wielu ksiąg nie ma końca, a wiele nauki utrudza ciało. 13  Koniec mowy. Wszystkiego tego wysłuchawszy: Boga się bój i przykazań Jego przestrzegaj, bo cały w tym człowiek! 14  Bóg bowiem każdą sprawę wezwie na sąd, wszystko, choć ukryte: czy dobre było, czy złe.

Księga Koheleta wydaje się być genialnym brulionem mądrościowego dzieła, które nigdy nie ujrzało światła dziennego. Pod tym względem przypomina do złudzenia "Myśli" Pascala…

Tylko prolog i dwa ostatnie rozdziały są w niej względnie stabilne. Środkowe rozdziały są natomiast wypełnione różnymi "myślami nieuczesanymi", które każdy z nas może zestawić w większe całości, by odkryć pierwotny zamiar autora. Nie istnieje zatem jakaś jedna, najbardziej prawdopodobna rekonstrukcja: każdy z nas może otrzymać swoją własną księgę Koheleta, w zależności od tego, jak odczytał jej przekaz.

A ja dzielę się z Tobą, Czytelniku, tym co sam zrozumiałem z lekcji jakiej mi udzielił wielki mędrzec Izraela.

 

 

 

 

 

na początek strony
© 1996–2000 Mateusz