Rozważania na wakacje

KS. TOMASZ STROYNOWSKI

Ewangelia o wakacjach
 

23   L I P C A   2 0 0 0

Drugi moment to spotkanie — bardzo nieoczekiwane — z ludem. Jezus bierze cały ciężar pracy na siebie, pozwala Apostołom odpocząć, ale nie zostawia ludzi samymi sobie. Czyni tak dlatego, że przenika ich serca, doświadcza ich samotności. Nasze tłumaczenie Pisma św. mówi o ulitowaniu się nad ludem. Jednak nie chodzi tu o litość w znaczeniu pogardliwego rzucenia komuś ochłapu. Greckie  słowo splanchidze, którego użył św. Marek i które przetłumaczono jako „ulitować się” , pochodzi od wyrazu splanchne i oznacza wnętrze. Chodzi więc o pełne dobroci poruszenie serca, o objęcie kogoś serdecznym współczuciem. Słowo to wyraża pełne zrozumienia, wniknięcie w to, co ktoś inny przeżywa, wzruszenie się jego niedolą.

Co jest niedolą tych ludzi?

Ewangelista pisze o ludziach „ścigających” Jezusa, że „byli jak owce bez pasterza”, tzn., że czuli się opuszczeni, samotni. Ich niedolą była właśnie samotność. Samotność jest  to najbardziej przerażające doświadczenie w życiu człowieka. Pod jej wpływem ludzie podejmują takie straszne decyzje jak samobójstwo, zabójstwo, wejście na drogę pijaństwa czy rozpusty. Przygotowując się w maju do sympozjum na temat tzw. eutanazji, wielokrotnie spotykałem się z wypowiedziami praktyków, że jedynym bólem, z którym nie mogą sobie oni poradzić jest ból samotności. Otóż okazuje się, że jeżeli ludzie chcą sobie odebrać życie, to wcale z nie powodu cierpień fizycznych, gdyż te można prawie zupełnie wyeliminować. Ludzie najbardziej cierpią duchowo, cierpią z powodu samotności, ale tego nie można znieczulić. Człowiek samotny, pozostawiony sam na sam z niedołęstwem, nieuleczalną chorobą, cierpieniem — nie chce żyć. Ludzie, o których opowiada dzisiejsza Ewangelia, szukają Jezusa. W ich poszukiwaniu jest coś więcej, niż tylko szukanie Nauczyciela. Oto ujawnia się przed nami prawda o tym, że samotność człowieka w sposób absolutny może zapełnić tylko Bóg. Dlatego najstraszniejszą karą piekła nie jest kara zmysłów, ból, ale właśnie samopozbawienie się przez potępionych przebywania w obecności Boga. Jest to powód ich samotności i najstraszliwszych mąk. Najbardziej przerażająca w piekle jest właśnie samotność pośród cierpienia, niespełnienie się w miłości. W piekle potępiony przeżywa zawinioną przez siebie niemożność nawiązania dialogu z innymi osobami, uwięzienie w egoizmie, nienawiść do każdego, który jest obok. A przecież człowiek nie chce być samotnikiem, chce żyć w kontakcie z innymi.

A jak jest w naszych domach? Może i my czujemy się samotni?

Dobrze, że są wakacje i urlopy. Pytanie tylko jak je przeżyjemy, czy będzie to prawdziwy wypoczynek. Czas wolny od obowiązków zawodowych jest wspaniałą okazją do umacniania naszych więzi, wychodzenia z samotności. Obserwując styl życia dzisiejszych Polaków ze smutkiem stwierdzam, że są oni w jakiś sposób zniewoleni pracą. Spotykam wielu ludzi, którzy żyją obok siebie, ale nie żyją ze sobą. Śpią pod jednym dachem, jedzą przy wspólnym stole, ale coraz mniej ich łączy. Każdy żyje we własnym świecie, nie rozmawiają ze sobą, a jedynie wymieniają komunikaty. To buduje mury, dzieli, osamotnia. W wielu małżeństwach wybuchają sprzeczki i kłótnie, których się nie wyjaśnia, nad którymi próbuje się przejść do porządku dziennego. Ale one nie mijają bez echa, ich skutkiem jest zamykanie się w sobie, oddalanie się, samotność. Nie mamy czasu dla siebie, jesteśmy zabiegani, zaangażowani w pracę. Często czas pracy nie zależy od nas. Czasami pracujemy więcej dla jakiegoś dobra. A czas mija, słabnie miłość. Rośnie tęsknota za czymś, czego nie umiemy nazwać. Po prostu doskwiera nam samotność. I to do nas mówi dziś Jezus: „idźcie wy sami na miejsce osobno i odpocznijcie nieco”.

Ja zaś zachęcam wszystkich, małżonków i młodzież: odpocznijcie. Idźcie i porozmawiajcie ze sobą. Nie o wydanych źle pieniądzach, nie o tej czy innej spornej sprawie — mężu, żono: popatrzcie sobie znów w oczy tak jak w  początkach małżeństwa. Znów odkryjcie w sobie to, co zachwyca, urzeka, miły tembr głosu, delikatność, inteligencję, poczucie humoru. Może czas uświadomi błędy. Może przeproszę za coś, za co już dawno chciałem przeprosić. Może podziękuję za miły wieczór, niespodziankę lub jeszcze coś innego, co było miłe, ale jakoś tak uciekło nam słowo dziękuję. Idźcie na spacer wieczorem, nad rzeką, jeziorem, brzegiem morza lub rozświetloną ulicą. Wstąpcie na kawę. Popatrzcie na rozgwieżdżone niebo. Obejrzyjcie razem film. Rozmawiajcie. Po prostu spotkajcie się ze sobą. Usłyszcie siebie, zobaczcie siebie. Tak siebie. Nie swoje urazy, wyobrażenia, wzajemne zranienia, nie. Zobaczcie, usłyszcie i spotkajcie prawdziwych siebie. Odkryjcie swoje dzieci. Zburzcie mury powstałe na skutek pośpiechu, nerwów i braku czasu. Odświeżcie i przypomnijcie sobie to wszystko, za czym tęsknicie, co było kiedyś. Może nie będzie to takie proste, może trzeba będzie wpierw powiedzieć sobie kilka słów bolesnej prawdy. Młodzi odnajdźcie swoich rodziców. Zdobądźcie się na szczery dialog. Poproście o bycie razem. Zwierzcie się im choć trochę ze swoich problemów. Wiem, że to nie takie łatwe ale warto spróbować. Tego właśnie chce Jezus. On nas zachęca do odpoczynku, czyli do tego, by nasze życie jeszcze raz się poczęło.  Raz jeszcze się rozpoczęło. Warto spróbować, choćby i po to, żeby nie mieć pretensji do siebie, że się nie wykorzystało szansy. Mam nadzieję, że każdemu, kto się zaplątał w bieżące problemy życia, uda się wyplątać. Poproście Jezusa, by był wśród was, byście z Nim nie byli samotni w  waszym małżeństwie, rodzinie, życiu.

Ks. Tomasz Stroynowski
tstroynowski@szczecin.opoka.org.pl

 

 

 

na początek strony
© 1996–2000 Mateusz