Rozważania na wakacje

KS. TOMASZ STROYNOWSKI

Czy jest mi potrzebny Kościół?
 

9   L I P C A   2 0 0 0

Oczywiście możemy zapytać: Co ma wspólnego dzisiejsza Ewangelia z moim stosunkiem do Kościoła? Myślę, że ma bardzo wiele. Oto Jezus przybywa do Nazaretu, miasta gdzie się wychował. To właśnie w Nazarecie po raz pierwszy i jedyny ogłasza, że jest Mesjaszem. Nie zostaje jednak uznany. Nam dzisiaj bardzo łatwo dziwić się, że Nazarejczycy nie uwierzyli w Jezusa, ale nasze zdumienie jest raczej niesprawiedliwe i wynika z braku przemyślenia zaistniałej sytuacji. Spróbujmy spokojnie i rzeczowo zastanowić się, dlaczego mieszkańcy Nazaretu nie przyjęli Jezusa, postarajmy się wczuć w ich położenie. Zapytajmy jak my postąpilibyśmy na ich miejscu i zastanówmy się na ile jesteśmy do nich podobni.

Ziomkowie Jezusa słyszą różne rzeczy o nim i to nie tylko chwalebne: że, głosi Królestwo Boże, uzdrawia, dokonuje egzorcyzmów, lecz także dziwne i gorszące: rozmawia z kobietami, zadaje się z grzesznikami, jednego z nich uczynił apostołem.

Jezus jako Mesjasz jest kimś innym niż to mówili kapłani, uczeni w Piśmie i Faryzeusze. Przede wszystkim nie jest wielkim królem ani władcą ani wodzem. Nie rozpoczął walki z okupantami. Nie pochodzi z Betlejem, nie wiadomo czy pochodzi z rodu Dawida.

Jezus nie ma poparcia starszych. A jeśli jest fałszywym mesjaszem? Jeśli tak, Nazarejczycy, którzy w Niego uwierzą narażą się na surowe konsekwencje ze strony ziomków, a w najlepszym razie na kompromitację, śmiech i drwiny.

W końcu Jezus nie dokonuje niczego nadzwyczajnego w Nazarecie, poza „napuszonym” — w oczach mieszkańców Nazaretu — stwierdzeniem, że jest Zbawicielem.

A poza tym to dlaczego właśnie on, a nie kto inny?

Czy my będąc na ich miejscu uwierzylibyśmy w takiego mesjasza? Mesjasza, który nie odpowiada opisowi fachowców od teologii, nie odpowiada naszym wyobrażeniom, nie spełnia pokładanych w nim nadziei, a może na nas wszystkich ściągnąć nieszczęście? Uwierzylibyśmy?

Co to jednak ma wspólnego z Kościołem?

Ma, zauważmy, że wielu katolików tak samo odnosi się do Kościoła jak mieszkańcy Nazaretu do Jezusa. Nie wierzą w Kościół, odrzucają Kościół. Dlaczego? — ponieważ nie jest taki, jaki ich zdaniem powinien być. Bo nie jest nieskazitelny, nie składa się z samych świętych, bo księża jeżdżą drogimi samochodami, bo ten czy ów zrobił coś gorszącego, bo parafie są anonimowe, bo ksiądz mnie krzywdząco potraktował, bo msza św. jest nudna, itd. I to jest powód, by obrazić się na Kościół, nie uczestniczyć we mszy św. niedzielnej, nie przystępować do sakramentów św. jednym zdaniem: Nie wierzyć w Kościół .

Tyle tylko, że ten Kościół, w który Oni chcą wierzyć to jest Kościół po Sądzie Ostatecznym, to jest Kościół, jakiego nigdy nie będzie w doczesności. Te wymagania są fałszywe wobec Kościoła pielgrzymującego, tak jak fałszywe były wyobrażenia mieszkańców Nazaretu dotyczące Mesjasza. Czy nie podzielamy fałszywych poglądów na temat Kościoła?

Czy jesteśmy świadomi jaką rolę spełnia Kościół w dziele naszego zbawienia?

Musimy uwolnić się od patrzenia na Kościół instytucjonalnie. W Kościele nie jest najważniejszy Jego wymiar instytucjonalny. Kościół był, jest, i będzie instytucją bo jest ludzki, ale nie pochodzi od ludzi. Instytucja Kościoła jest wynikiem jego ludzkiego i doczesnego wymiaru. Jednak Kościół ma wymiar duchowy i to jest najważniejsze. W naszym patrzeniu na Kościół trzeba widzieć najpierw to, co jest istotne, to czym Kościół jest. A On jest mistycznym ciałem Jezusa.

I oto odpowiedź na nasze dzisiejsze pytanie: Czy Kościół jest mi potrzebny?

Oczywiście. Tak jak nie można dojść do Boga odrzucając Jezusa, tak nie można być z Jezusem bez Kościoła, ponieważ to Jezus powołał Kościół do istnienia, to On jest Jego niewidzialną Głową — Zwierzchnikiem i to Kościołowi Jezus powierzył łaski dające życie wieczne. Jezus jest obecny i działa w Kościele i przez Kościół. Kościół to w pewnym sensie Chrystus, stąd nie wierzyć w Kościół, odrzucić Go, to odrzucić zbawczy zamiar Boga. Dlatego mówimy, że nie ma zbawienia poza Kościołem, tzn. nie można się zbawić na własną rękę bez Kościoła. Łaska Boga dosięga nas przez sakramenty św., jesteśmy doprowadzani do prawdy przez naukę Kościoła, wspiera nas w walce z grzechami i pokusami modlitwa Ludu Bożego i świętych, a Chrystus identyfikuje się z każdym chrześcijaninem. Gorszenie się błędami, słabościami, grzechami czy zgorszeniami w Kościele jest niewiedzą lub zapominaniem o słowach samego Jezusa, który zapowiadał takie zgorszenia, a pomimo tego nie odwołał Kościoła. „Moc w słabości się doskonali.” Bóg poradzi sobie nawet wtedy, gdy my doświadczamy własnej małości intelektualnej, cielesnej i moralnej. Bogu nie przeszkadza nasza grzeszność, tylko nasza nieufność.

Tak jak mieszkańcy Nazaretu patrzyli na Jezusa słuchając bardziej ludzkich opinii o Mesjaszu, niż zastanawiając się nad znakami jakie czynił Jezus, podobnie czyni wielu katolików. Patrzą na Kościół nie przez pryzmat Ewangelii, świętych i nauki Kościoła, ale przez doświadczenia własne lub innych z instytucją Kościoła. Ich patrzenie jest zawężone, widzą instytucję, a nie dostrzegają mistycznego wymiaru Kościoła, który jest pierwotny i ważniejszy niż jego ludzki, doczesny wymiar.

Ulegając ludzkim sądom Nazarejczycy odrzucili Jezusa, nie skorzystali z daru Bożego, nie bądźmy do nich podobni. Nie obrażajmy się na rzeczywistość za to, że nie jest taka jak nasze marzenia, nie obrażajmy się na Kościół za to, że jest ludzki także w ludzkich błędach i słabościach.

Łaski roku Jubileuszowego, dar odpustu zupełnego jest nam dany w Kościele. Może powinienem się z tym Kościołem pojednać, wrócić do jedności duchowej z moimi duchowymi braćmi i siostrami przez sakrament pokuty. Może Bóg chce mi powierzyć jakieś piękne dzieło do wykonania właśnie w Kościele, ale nie może tego uczynić, bo ja stoję poza Kościołem. Może to ja jestem przyczyną zgorszenia, bo dopuściłem się zła — trzeba to naprawić na miarę naszych możliwości, może choćby tylko w ten sposób, że nazwę zło, złem i przestanę temu zaprzeczać.

Ks. Tomasz Stroynowski
tstroynowski@szczecin.opoka.org.pl

 

 

 

na początek strony
© 1996–2000 Mateusz