Fascynujące zaproszenie (8)

WIERZĘ!

 

Któregoś roku na pielgrzymce hipisów pewien chłopak, lubujący się w prowokacjach, wyraził poważną wątpliwość odnośnie istnienia subkultury dzieci Kwiatów. Zrobiła się straszna burza. Ludzie jeden przez drugiego mówili: " Jak to nie ma, a my kim jesteśmy? Przecież mamy swoje zasady postępowania, swoje ideały: pokój, miłość, wolność".

Tak już jest, że ilekroć ktoś zakwestionuje ważny wymiar naszego życia, coś bliskiego sercu, stanowi to mobilizację do jasnego sformułowania zagrożonych postaw i wartości. Gdy człowiek nie jest zmuszony się bronić, nie troszczy się tak bardzo o nazywanie swoich ideałów.

W bardzo podobny sposób reagowali chrześcijanie, gdy chodzi o ich stosunek do wyznawanych prawd wiary. Dopóki nikt nie podważał ich fundamentalnych przekonań po prostu nimi żyli. Problem zaczynał się w momencie, gdy nagle ktoś powiedział: nie macie racji wierząc w Chrystusa jako Boga, bo On wcale Bogiem nie jest. Źle interpretujecie Pismo popadając przez to w błąd. Moje odczytanie Objawienia jest właściwsze i dobrze zrobicie idąc za wskazaniami, które daję. W takim momencie wszyscy czuli, że ich tożsamość jako chrześcijan zostaje zachwiana. Stawali wobec doktryny, która w ewidentny sposób podcinała korzenie Ewangelii, za którą poszli. Sztandar który prowadził ich na polu walki o zbawienie nagle niebezpiecznie się zachwiał pod wpływem fałszywej doktryny.

Natychmiast zwoływano Sobór, aby jednoznacznie określić postawę Kościoła wobec pojawiającego się błędu i z mocą, ogłosić wyznawaną prawdę. Trzeba było czarno na białym stwierdzić: Taka właśnie, a nie inna, była i jest nasza wiara!

Takich historycznych momentów w dziejach Kościoła było co najmniej kilka. W niniejszy sposób powstawał krótko i jasno sprecyzowany zbiór najistotniejszych prawd wiary, który zyskał miano chrześcijańskiego "Credo".

Ów zbiór znalazł swoje miejsce we Mszy Świętej. Z euforii, uśpienia, albo rozdrażnienia wywołanego kazaniem zostajemy wyrwani wezwaniem: wyznajmy naszą wiarę. Moment, kiedy wypowiadamy najważniejsze prawdy naszej wiary, ma nam wyznaczyć azymut wędrówki za Bogiem, który nam się Objawił w Chrystusie.

Dzięki "Credo" wiemy jak czytać i rozumieć Pismo Święte, prowadzące nas do Zbawiciela. Otóż ten skrót wiary jest jak mapa turystyczna w górach, która wyznacza właściwe i bezpieczne szlaki. Lektura Biblii nie może doprowadzić nas do uznania, że -- na przykład -- Pan Jezus nie jest prawdziwym Bogiem. Ta ścieżka w górach jest zwodnicza i kończy się przepaścią.

W taki sam sposób powinniśmy osunąć na bok wniosek z osobistej lektury Biblii, który skłaniałby nas do myślenia o więzi z Jezusem jako czymś wyłącznie prywatnym. Bo przecież Wierzę w Kościół Święty i świętych obcowanie. Podobnie wszystkie fragmenty Biblii powinniśmy odczytywać w świetle chrześcijańskiego wyznania wiary, które jest dla nas nieomylnym drogowskazem do Bożej prawdy.

Credo nie znalazło się przypadkiem we Mszy Świętej, która jako całość jest pieśnią uwielbienia i dziękczynienia dla Boga. Gdy bowiem uroczyście wypowiadamy słowa zawierające najważniejsze prawdy wiary, to tak jakbyśmy z radością oglądali mieniący się naszyjnik z najcenniejszych pereł podarowane przez Ukochanego.

Na koniec jeszcze mała anegdota. Kiedyś pewien starszy już ksiądz tłumaczył mi dlaczego Credo następuje właśnie po kazaniu: Bo widzisz, nawet jeśli to, co wygłosi ksiądz gruntownie zniechęciłoby cię do pójścia za Jezusem, to masz mocny punkt oparcia: Wiara Kościoła. Kiedy kaznodzieja nagada głupot, z ulgą wyznaj: A ja jednak wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego...

 


<< "SŁUCHAJ IZRAELU" OFIARA STWORZENIA >>