Duchowość

KS. MARIAN PISARZAK MIC

Modlitwa Jezusowa odsłania tajemnicę Jego Osoby

ROZWAŻANIE MĘKI PAŃSKIEJ

 

 

Niedawno ktoś wręczył mi małą karteczkę. Słowa zapisane na niej – to dobre uczynki, aktualne zawsze, lecz sensowne szczególnie w czasie Wielkiego Postu. Zaliczono do nich najpierw dwa zwroty grzecznościowe: dziękuję, bo jakże często słowo to jest potrzebne w życiu oraz przepraszam – gdyż zapobiegło wielu kłótniom. Inne proponowane uczynki są następujące: wrażliwość oczu i serca na człowieka w potrzebie, drobna przysługa i pomoc, roztropne milczenie w obliczu pokusy do obmowy, słowo żartobliwe i z humorem, gdyż jest wiele ponuractwa między nami... Jako ostatni dobry uczynek podano słowa „Tak, Boże, Ojcze!” do wypowiadania jako westchnienie duszy w każdej sytuacji życia.

Nie znam autora podanej mi listy tak zwanych dobrych uczynków wielkopostnych, koniecznie jednak muszę dać komentarz do ostatniej propozycji. Dlaczego jest on potrzebny? – Chodzi o to, że okazanie posłuszeństwa Bogu, że wejście w plany Boże, że pełnienie woli Bożej w każdej sytuacji życia –jest nie tylko kwestią zbierania i liczenia dobrych gestów; jest nie tylko sprawą pobożnych postanowień na jakiś okres. Świadome mówienie Bogu „Tak, Ojcze!” albo „Bądź wola Twoja!”- jest po prostu zadaniem non-stop, ponieważ od naszego „fiat” (zgadzam się, niech tak będzie!) zależy „być albo nie być” człowiekiem żywej wiary i prawdziwej religijności.

Chcę pośpiesznie dodać, że mówienie Bogu „Tak! Amen!” jest nie tylko istotne i najważniejsze w powołaniu chrześcijańskim, w całym życiu „po bożemu”, lecz zarazem najtrudniejsze; jest trudne zawsze i wszędzie, w młodym i starszym wieku, zwłaszcza w obliczu życiowego krzyża i ostatecznej śmierci. W chwilach próby człowiek się zmaga, „poci” i napina wewnętrznie, a nawet traci równowagę, kulturę słów zamienia na serię narzekań i złorzeczeń...

To, że nasze zawołanie „Tak, Boże, Ojcze!” nabiera szczególnej wymowy i urasta do istotnego zadania życiowego, lepiej rozumiemy, kiedy w Gorzkich żalach rozważamy postawę Pana Jezusa, wystawionego na ostateczną próbę. Trzecia część Gorzkich żali stanowi rozważanie wydarzeń wyniszczających fizyczne życie Chrystusa. Oczywiście, agonia Jezusa zaczęła się już w Ogrójcu. Istnieje ścisła więź między Górą Oliwną i Górą Golgoty. Łączy je tajemnica ofiary, tajemnica wejścia w zbawczy plan Boga Ojca.

Możemy zapytać: o kim wówczas myślał Pan Jezus? – Może o Józefie synu Jakuba, któremu „jego bracia zdarli (...) odzienie, długą szatę z rękawami..., i wrzucili go do studni...”, a potem „sprzedali go Izmaelitom [przygodnym kupcom] za dwadzieścia sztuk srebra...” (Rdz 37, 23-28). A może Pan Jezus pomyślał o Izaaku synu Abrahama, który na własnych plecach, idąc pod górę, dźwigał drewno potrzebne do spalenia ofiary, którą miał być on sam, jako znak posłuszeństwa Abrahama Bogu). A może przed oczami Jezusa stawał widok Izaaka związanego i złożonego na kamieniu żertwy, ustawionym na samym szczycie świętej góry (por. Rdz 22, 6-9).

O tym, co faktycznie działo się w sercu Pana Jezusa skazanego na śmierć, wiemy tylko częściowo. Lecz wiemy na pewno i bez domysłu, wiemy na podstawie Jego słów, wypowiedzianych w Ogrójcu i na Krzyżu.

U św. Marka znajduje się następujący zapis wydarzeń na Górze Oliwnej: „A kiedy przyszli do ogrodu zwanego Getsemani, rzekł Jezus do swoich uczniów: «Usiądźcie tutaj, Ja tymczasem będę się modlił». Wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć, i odczuwać trwogę. I rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie!» I odszedłszy nieco dalej, upadł na ziemię i modlił się, żeby – jeśli to możliwe – ominęła Go ta godzina. I mówił: «Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode mnie! Lecz nie to, co Ja chce, ale to, co Ty [niech się stanie]!»„ (Mk 14, 32-36).

Z kolei o zachowaniu się Jezusa na Golgocie, tak pisze ten sam Ewangelista: „O godzinie trzeciej po południu Jezus [odmawiając psalm 22, 2] zawołał donośnym głosem: «Boże mój, Boże mój [Eloi, Eloi], czemuś mnie opuścił!»„ (Mk 15,34). W tym samym momencie, według Łukasza (23, 46), Jezus powiedział: „Ojcze, w Twoje ręce oddaję ducha mojego!” [por. Ps 31, 6] i skonał.

Taki jest zapis wydarzeń. Słowa te odsłaniają tajemnicę Osoby Jezusa Chrystusa. Są to słowa modlitwy; modlitwy własnej i opartej na wersetach psalmów. Ta modlitwa Jezusowa przypomina nam niektóre części i zwroty Modlitwy Pańskiej, zawsze aktualne, jak: Ojcze nasz, święć się Imię Twoje, bądź wola Twoja. Zauważmy (1), że dla Jezusa Bóg jest zawsze Ojcem, także w czasie męki i ukrzyżowania. Zauważmy (2), że dla Jezusa pierwszym zadaniem czyli „dziełem” do wykonania, samą istotą posłannictwa – jest spełnienie woli Boga Ojca:

– Abba, Ojcze, (...), zabierz ten kielich ode mnie! Lecz (...) co Ty chcesz niech się stanie!

– Ojcze, w Twoje ręce oddaję ducha mojego!

Wyraźnie więc widzimy, że słowa modlitwy Jezusowej tak wiele mówią o Osobie Jezusa. W tym kontekście zapytam sam siebie:A co o mnie mówią moje modlitwy? Co o mnie mówią moje pacierze, może zbyt rytualne i rytmiczne, codzienne i cowieczorne wprawdzie, lecz czy otwarte na wolę Boga? A co o mnie mówią moje szeptane modlitwy i westchnienia sytuacyjne, w złożonych okolicznościach życia mego? Czym one są w rzeczywistości: benedykcją czy maledykcją, błogosławieniem czy złorzeczeniem?

Trzeba zaznaczyć jeszcze jeden raz, że słowa modlitwy Jezusowej odsłaniają Osobę Jezusa. Mówią one o Jego postawie synowskiej (1) i o zawierzeniu Jezusa Bogu (2).

– Abba, Ojcze! Ten zwrot do Boga stanowi serce każdej modlitwy Jezusowej. Zdradza on głębię więzi czyli relacji. Jezus jest tak blisko związany z Bogiem, jak syn, jak dziecko, ze swym ojcem. Dla Jezusa Bóg pozostaje Ojcem także w sytuacji bolesnej. – My zaś w takich sytuacjach jesteśmy często skłonni mówić słowa okropne i bezsensowne: Bóg się usunął, oddalił; Nie ma Go w moim doświadczeniu życiowym, w moim bólu i cierpieniu! Bóg o mnie zapomniał! Bóg jest straszny i okrutny, nie ma serca dla mnie! Na nic się przydały moje nowenny i pierwsze piątki miesiąca! – Tak oto moje modlitwy sytuacyjne mają posmak narzekania i biadolenia.

– Druga sprawa to zawierzenie Bogu co do metody Jego działania. Jezus mówi o godzinie śmierci i o kielichu cierpienia. Słowa Jezusowe wskazują na moment i na sposób, w jaki Jezus ma wypełnić wole Ojca. On sam ich nie określa, On nic nie dyktuje Bogu. – Moment i sposób, to dwa określenia, które wstrząsają nami, gdyż to my chcielibyśmy sami wybrać czas (moment) i sposób wypełnienia woli Boga. I nie tyle chcemy uciec od woli Boga, co raczej chcemy mieć możliwość wyboru godziny i sposobu. Jesteśmy, na przykład, gotowi na śmierć nie w 33 lecz w 63 albo 73 roku naszego życia, nie w szpitalu tylko w domu swoim, nie na raka lecz na zawał...

Jezus zawierzył siebie Bogu: Abba, Ojcze... oddal ten kielich teraz, lecz niech się dzieje to, co Ty chcesz. „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który mnie posłał, i wykonać Jego dzieło”, Jego zamysł i plan zbawienia ludzkości przez ofiarę na krzyżu (zob. J 4, 34).

W tym wyrzeczeniu się samego siebie wiara Jezusa osiągnęła szczyt i pełnię doskonałości. Jezus, jako człowiek, uczynił postęp w swoim przylgnięciu do woli Ojca, w zjednoczeniu z Nim. Okazał się posłusznym aż do śmierci, a była to śmierć na krzyżu (por. Flp 2, 8). Oto moment ostatniego ogołocenia; takiego ogołocenia, które objęło Jego osobistą, ludzką wolę. I tak wolny od samego siebie i swojej woli, był cały oddany Bogu i sprawie naszego zbawienia. Ogołocił siebie z ostatniej własności, jaką mógł przedstawić. On, który był panem czasu, „ofiarował siebie, gdyż sam chciał” (por. 1 Tym 2, 6). Nikt mi życia nie odbiera – mówił – lecz ja sam daje moje życie (por. J 10, 18). „Dlatego miłuje mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaje” (J 10, 17), aby je (potem) znów odzyskać. – A czy my miłujemy Chrystusa za Jego ofiarę za nas i dla nas złożoną? Czy okazujemy Mu wdzięczność?

Nasza medytacja o Męce Pańskiej zmierza do końca. Byliśmy do niej inspirowani nie tylko treścią samej karteczki, lecz także i głównie trzecią częścią Gorzkich żali i tajemnicą Getsemani. I doszliśmy do odkrycia u Jezusa swoistej dominanty w Jego postawie życiowej. Przez całe swoje życie Jezus myślał i działał „po-Bożemu”, był pobożny, posłuszny i ufny Bogu, lecz teraz na Golgocie okazał się doskonale pobożnym, oddanym i dyspozycyjnym Ojcu. Nawet moment i sposób śmierci nie były efektem Jego wyboru.

Jaki stąd płynie dla nas wniosek? Od Jezusa ofiarującego się na śmierć i od Maryi, Matki Jego, towarzyszącej Jego ofierze, trzeba nam uczyć się nie tylko mówienia formułki: „Tak, Ojcze”, przypomnianej w Wielkim Poście, lecz także – i przede wszystkim – tej istotnej postawy życiowej: zawierzenia na całego oraz poświęcenia i konsekracji bez zastrzeżeń. Taka postawa sięga tajemnicy naszego przymierza przez chrzest święty zawartego; taka postawa potwierdza i umacnia przymierze podstawowe, pierwszą konsekrację.

Nasze życie chrześcijańskie i nasze umieranie z Panem i w Panu, to realizacja synowskiej więzi z Bogiem Ojcem, to wzrastanie w postawie dziecięctwa Bożego. „Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego”. Tylko taka postawa prowadzi do wspólnoty z Chrystusem tu i w niebie. W związku z tym szczególną wymowę posiada fragment listu św. Pawła do Filipian (rozdz. 2). Fragment ten mówi o drodze paschalnej Jezusa i o potrzebie z naszej strony zgrania, zharmonizowania naszej drogi życia z rytmem drogi Jezusowej. Nasze życie, niewątpliwie naznaczone cierpieniem i „męką” (pasyjnością), ostatecznie ma mieć charakter paschalny, ma zmierzać przez krzyż do nieba, do pełni życia. Oto słowa św. Pawła, fragment katechezy paschalnej:

Bracia, ten kierunek, to dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie.

Ponieważ On, istniejąc w postaci Bożej,
Nie skorzystał ze sposobności,
Aby na równi być z Bogiem,
Lecz ogołocił samego siebie,
Przyjąwszy postać sługi (...);
Uniżył samego siebie,
Stawszy się posłusznym aż do śmierci –
I to śmierci krzyżowej.

Dlatego też BÓG Go nad wszystko wywyższył
I darował Mu imię ponad wszelkie imię, (...),
Aby wszelki język wyznał,
Że Jezus Chrystus jest PANEM –
Ku chwale Boga Ojca,
[i w sprawie naszego zbawienia].(Por. Flp 2, 6-11).

Chrystus cierpiał za nas i wzór nam zostawił, abyśmy szli za Nim Jego śladami (1P 2, 21).

 

Amen. Amen. Amen!

 
Ks. Marian Pisarzak MIC

 

 

 

na początek strony
© 1996–2002 Mateusz