Dwa skrzydła Paweł Kozacki OP |
"WIARA I ROZUM (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy". Tymi słowami Jan Paweł II rozpoczyna swoją najnowszą encyklikę. Ufność w zdolności ludzkiego rozumu, podkreślanie jedności poznania, którego źródłami są dociekania ludzkiej myśli i prawda Objawiona przez Boga oraz wezwania do zintegrowania myślenia filozoficznego i teologicznego w celu "wyjaśnienia związku między prawdą a życiem, między wydarzeniem a prawdą doktrynalną, zwłaszcza zaś relacji między transcendentną prawdą a językiem zrozumiałym dla człowieka" są głównymi przesłaniami dokumentu. Tekst encykliki jest szalenie gęsty i nabrzmiały znaczeniami. Przypomina kostki bulionu, które dopiero rozpuszczone w wodzie nadają się do spożycia. Próba jeszcze większego skondensowania treści dokumentu jest niemożliwa. Krótki artykuł może zaledwie zatytułować niektóre myśli, jakie kieruje do nas Papież. Jan Paweł II przypatrując się dziejom chrześcijaństwa oraz relacjom między wiarą i rozumem dostrzega kilka etapów. Czasy apostołów i ich bezpośrednich następców, to okres braku zainteresowania filozofią. Nie wynikał on z niedouczenia, ale z przekonania, że Ewangelia daje "wyczerpującą odpowiedź na dotąd nie rozstrzygnięte pytanie o sens życia". Nie było potrzeby, by szukać mądrości u filozofów. Pierwsi apologeci -- tacy jak św. Justyn czy św. Klemens Aleksandryjski -- przedstawiali chrześcijaństwo jako "jedyną niezawodną i przydatną filozofię". Wieki późniejsze przyniosły stopniowe, krytyczne przyswajanie elementów filozofii greckiej w celu wyjaśniania prawd wiary. Ojcowie Kościoła -- wśród których szczególne miejsce przypisuje Papież św. Augustynowi -- "zdołali stworzyć syntezę myśli filozoficznej i teologicznej, w której zbiegły się różne nurty myśli greckiej i łacińskiej". Nie było to czerpanie naiwne, tworzenie zlepku z dorobku rozmaitych myślicieli. Raczej ludzie głęboko przeżywający treści swojej wiary, potrafili w osiągnięcia ludzkiej myśli wszczepić bogactwo biblijnego Objawienia. Następnym krokiem było doprowadzenie do przekonania, wyrażonego przez św. Anzelma, że "wiara domaga się, aby jej przedmiot został poznany przy pomocy rozumu; rozum osiągając szczyt swoich poszukiwań, uznaje, jak konieczne jest to, co ukazuje mu wiara". To przekonanie o jedności wiary i rozumu, do jakiego doszło średniowiecze, szło w parze ze świadomością, wyrażoną przez świętych dominikańskich, Alberta Wielkiego i Tomasza z Akwinu, którzy "uznali, że filozofia i różne dyscypliny nauki potrzebują autonomii, aby mogły prowadzić owocne badania". Papież dostrzega, że "to słuszne rozróżnienie między dwoma obszarami wiedzy przekształciło się w szkodliwy rozdział". Przesadny racjonalizm, i zanegowanie wiary, jako źródła poznania doprowadziło do powstania systemów autonomicznych wobec chrześcijaństwa. Apogeum tego procesu widzi Papież w XIX-wiecznych prądach umysłowych, które negując wiarę nadały sobie status nowych religii. Mentalność pozytywistyczna, pokładająca ufność w postępie wiedzy technicznej, odrywała badania naukowe od transcendencji i moralności, a przez to "uległa pokusie zdobywania demiurgicznej władzy nad przyrodą, a nawet nad samym bytem ludzkim". Konsekwencją fiaska tych nadziei, które zaowocowały systemami totalitarnymi, zniszczeniem środowiska naturalnego oraz fragmentaryzacją wiedzy i częściową wizją prawdy, stało się zagubienie człowieka, który nie potrafi już odpowiedzieć na pytania o sens życia i osiągnąć wewnętrznej jedności. To, co u źródła było gloryfikacją poznania racjonalnego doprowadziło do "narastającej podejrzliwości wobec samego rozumu". Pod wpływem "fałszywej skromności człowiek zadawala się prawdami cząstkowymi i tymczasowymi i nie próbuje stawiać zasadniczych pytań o sens i najgłębszy fundament życia osobowego i społecznego" Diagnozując nasze czasy, Jan Paweł II stwierdza, że żyjemy w świecie, pełnym "różnych form agnostycyzmu i relatywizmu, które sprawiły, że poszukiwania filozoficzne ugrzęzły w ruchomych piaskach powszechnego sceptycyzmu", a "wielość stanowisk ustąpiła miejsca bezkrytycznemu pluralizmowi". Ludziom brakuje wiary w sens istnienia, możliwość znalezienia prawdy o sobie i o Bogu, ufności w moc rozumu. Wykluczenie wiary w Boga zachwiało pozycją rozumu. Na naszych oczach szerzą się różnego rodzaju ezoteryzmy, okultyzmy, pseudoreligie, wiara we wróżby i zabobony... Ta sytuacja skłoniła papieża do zabrania głosu w imieniu całego Kościoła. Czyni to w sposób bardzo osobisty niejednokrotnie używając liczby pojedynczej i takich sformułowań jak "skłania mnie do tego przeświadczenie", "wydawało mi się słuszne i konieczne", "uważam za swój obowiązek". Przez opublikowanie tej encykliki Papież z wielkim optymizmem stara się "przywrócić człowiekowi naszych czasów szczerą ufność we własne zdolności poznawcze, a zarazem rzucić wyzwanie filozofii, aby mogła odzyskać i umocnić swą pełną godność". Ma przy tym świadomość, że jest to niemożliwe bez znalezienia "fundamentu, na którym można zbudować życie osobiste i społeczne". Fundament ten widzi Papież w Prawdzie, której pragnienie nosi w sercu każdy człowiek. Źródłem dążenia do prawdy jest potrzeba sensu. Rodzi ona odwieczne ludzkie pytania "Kim jestem? Skąd przychodzę, dokąd zmierzam, Dlaczego istnieje zło?" Od odpowiedzi na te pytania, z których każda jest etapem w dążeniu do prawdy, zależy kształt ludzkiego życia. Jan Paweł II określa człowieka jako istotę szukająca prawdy. Stwierdza, że człowiek nigdy nie przestanie zadawać fundamentalnych pytań, ponieważ został stworzony jako "badacz" rzeczywistości i dlatego każdy z nas jest filozofem, każdy ma swoje koncepcje życiowe, którymi kieruje się podejmując decyzje i dokonując wyborów. "Im bardziej człowiek poznaje rzeczywistość i świat, tym lepiej zna siebie jako istotę jedyną w swoim rodzaju, a zarazem coraz bardziej naglące staje się pytanie o sens rzeczy i jego własnego istnienia". Przesłaniem encykliki jest przekonanie, że nawet zraniony grzechem człowiek jest zdolny do poznania prawdy uniwersalnej i obiektywnej. Człowiek nakierowany ku prawdzie będzie szukał ostatecznych odpowiedzi, w których bez żadnych wątpliwości zakorzeni swoją egzystencję. Nadzieją Jana Pawła jest przywrócenie wiary w zdolności ludzkiego rozumu. Przestrzega, by filozofia nie minimalizowała swoich zadań, by nie stawiała sobie zbyt skromnych celów. Nie wolno jej wyzbywać się tęsknoty za prawdą ostateczną, ale z pasją odkrywać nowe szlaki. "To wiara przynagla rozum, aby przekraczał wszelkie bariery izolacji i nie wahał się ponosić ryzyka w poszukiwaniu wszystkiego co piękne dobre i prawdziwe." Uprzedzając wszelkie zastrzeżenia, które będą wskazywały na fakt, że założenie przyjmujące istnienie prawdy absolutnej niechybnie musi prowadzić do nietolerancji i prześladowania, tych, którzy owego Absolutu nie uznają, papież ukazuje, że jest przeciwnie. Dowodzi, że tylko wiara w istnienie prawd obiektywnych i niepodważalnych "stanowi nieodzowny warunek szczerego i autentycznego dialogu między ludźmi. Tylko spełniając ten warunek mogą oni przezwyciężać podziały i razem dążyć do poznania całej prawdy". Relatywizm i niemożność ustalenia żadnych pewników prowadzi zatem do sytuacji, w której sens traci wszelka rozmowa, ponieważ każda wypowiedź może zostać podważona w imię cząstkowych przekonań. Papież wskazuje przy tym, że "prawda i wolność albo istnieją razem, albo marnie giną". Powoływanie się na samą prawdę bez poszanowania wolności nieuchronnie zmierzać będzie do powstania systemów fundamentalistycznych, a wolność nie szanująca obiektywnej prawdy wyradzać się będzie w anarchię. Gdzie zatem szukać prawdy, która stanie się fundamentem życia osobistego i społecznego. Jan Paweł wskazuje na dociekania ludzkiego rozumu i Objawienie dane przez Boga. Niejednokrotnie na kartach Fides et ratio pojawia się pochwała ludzkiego rozumu, docenienie osiągnięć myśli ludzkiej. Papież wskazuje na wysiłek naukowców odkrywających niezgłębione bogactwo stworzenia, pozytywnie odnosi się do nieustannej rewolucji technologicznej będącej owocem oszałamiającego rozwoju nauk ścisłych, zwraca uwagę na mądrość zawartą w dziełach humanistów. Co ciekawe, przywołuje w tym względzie pisma Izraela, Wedy, Awesty, pisma Konfucjusza i Lao-Tse, Tirthankhary i Buddy, poematy Eurypidesa i Sofoklesa, filozofie Platona i Arystotelesa. Encyklikę przepełnia duch dialogu i ufności, że w każdym systemie myślowym, nawet tym wrogim chrześcijaństwu znajdują się ziarna prawdy, z których warto skorzystać. Papież ostrzega raczej przed "poważnym niebezpieczeństwem, jakim jest sprowadzenie rozumu do funkcji czysto instrumentalnych". Za niebezpieczne przyjmuje taką wizję nauki, która zawęża obszar swojego zainteresowania do tego co sprawdzalne i empiryczne. Podkreśla, że człowiek jest zdolny "do poznania wymiaru transcendentnego i metafizycznego w sposób prawdziwy i pewny, choć niedoskonały i analogiczny." Papież zwraca uwagę na fakt, że w swoim życiu człowiek przyjmuje znacznie więcej prawd w oparciu o wiarę, niż tych, które opiera na osobistym doświadczeniu. Nikt z nas nie jest bowiem w stanie poznać, a tym bardziej zweryfikować całej masy naukowych twierdzeń których praktyczne zastosowania używamy w codziennym życiu. Również sprawdzenie informacji, które docierają do nas od innych ludzi czy przez środki społecznego przekazu przekracza nasze możliwości. Czymś naturalnym i niezbędnym dla naszego myślenia jest zawierzenie innym osobom. "Wierząc człowiek opiera się na prawdzie, którą przekazuje mu druga osoba". Każdy z nas tęskniąc za przyjaźnią czy miłością pragnie nie tylko zaufać informacjom przekazanym przez drugiego człowieka, ale chce przyjąć prawdę o tym człowieku. Zatem "wiara w porównaniu ze zwykłym poznaniem opartym na oczywistych dowodach jawi się często jako rzeczywistość bogatsza o pewien wymiar, wiąże się bowiem z relacją międzyosobową" Nie inaczej jest w przypadku Objawienia, będącego źródłem chrześcijaństwa. Wiara jest zawierzeniem osobie Boga, że prawdy przez niego podane są bezinteresownym darem, wyrazem Jego miłości do człowieka. Osobowy charakter Objawionej prawdy, a jednocześnie jej niesprzeczność z wymogami racjonalności najpełniej objawia się w Jezusie Chrystusie. Oto bowiem Bóg-Stwórca, który jest fundamentem świata, twórcą zasad obowiązujących w przyrodzie, a odkrywanych przez naukę, objawia się jako Ojciec Tego, który do końca umiłował człowieka. Papież wyraża głębokie przekonanie, "że człowiek jest w stanie wypracować sobie jednolitą i organiczną koncepcję poznania", otwartej zarówno na prawdy wiary i racjonalnego myślenia. Żywi nadzieję, że stworzenie takiej koncepcji zaowocuje przezwyciężeniem kryzysu sensu, pokusy rozpaczy i stanie się "terenem porozumienia i dialogu z tymi, którzy nie wyznają naszej wiary". Paweł Kozacki OP
|
początek strony (c) 1996-1998 Mateusz |