Czytelnia

Krzysztof Wołodźko
Niepokoje Nowej Ery

 

"Baczcie, aby kto was nie zagarnął przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie" (Kol 2,8). Jakże aktualnie brzmią te słowa, gdy odniesiemy je do różnorakich form ezoteryzmu, jakie szerzą się także dzisiaj w niektórych środowiskach ludzi wierzących, pozbawionych należytego zmysłu krytycznego.
Jan Paweł II, Fides et ratio

I

New Age: słowo -- klucz znakomicie nadające się, by nim określić przeróżne dziedziny współczesnej aktywności ludzkiej. Ekologia? Owszem, bez przeszkód może być newage'owska. Filozofia -- również. Czym wytłumaczyć fenomen ekspansji nowych ruchów religijnych? Mieści się on w obrębie zagadnienia New Age! Słyszałem swego czasu, z ust pewnego "znawcy problemu", iż New Age to nic więcej jak tylko zlepek sekt, pochodzących (jakżeby inaczej?) ze Wschodu. Za daleko idące, moim zdaniem, to uproszczenie. Kto jednak chce szybko zdefiniować New Age, może użyć w tym celu kilku pojęć-wytrychów (chociażby: gnoza, filmy Spielberga, LSD, Kosmiczny Chrystus, projekcja astralna, konspiracja Wodnika, praktyki mediumiczne), okraszając tę wyliczankę triumfalnym: "oto cały New Age!" Ileż to już przeczytałem książek, które w ten sposób traktując problem, zlekceważyły me pragnienie dotarcia do samych źródeł Ruchu Nowej Ery.

A może New Age w ogóle nie ma? Może jest fikcją? Nie tyle zmową nieobecnych, co raczej zmową tego, co nie istnieje: na przykład cywilizacji pozaziemskiej, albo duchowego guru -- którego spotyka się w narkotycznych wizjach?

Można by się zaśmiać pełną piersią, albo minąć takie dziwowisko z obrzydzeniem, jak mija się długo nie oczyszczane śmietniki miejskie, gdyby nie smutna prawda: zbyt wielu ludzi dobrze się dziś czuje w towarzystwie wróżek i podejrzanych guru; zbyt wielu ludzi zagląda do numerologicznych artykułów w poczytnych czasopismach; zbyt wielu twierdzi, że Chrystus czy Budda -- to wszystko jedno... w tej liczbie kryją się także wierni Kościoła katolickiego, których tym samym trudno zaliczyć w poczet "chrześcijan rozumnych".

Z ruchem New Age w encyklice Fides et ratio bezpośrednio nie konfrontujemy się ani razu. Krótki fragment poświęcony jest natomiast różnorakim formom ezoteryzmu, obecnym we współczesnej kulturze. W dużej mierze Nowa Era sankcjonuje magiczne myślenie, będące dla chrześcijan wprost grzechem idolatrii. Chrześcijańskie ujęcie spotkania Boga i człowieka stoi w wyraźnej opozycji do poglądu, jaki w tym względzie wyznaje New Age. Na nieszczęście, obecny złowróżbny zamęt duchowy i intelektualny umożliwia wielu ochrzczonym przymknąć oko na ten fakt. Albo przejść obok niego obojętnie.

II

W łonie samego Ruchu New Age egzystują dwa przeciwstawne sobie przekonania. Pierwsze z nich głosi, iż wyłącznie natura, sama przez siebie, tłumaczy fenomen jakiegokolwiek istnienia. Owszem, przyroda jest bezrozumna, lecz poddana logice zachodzących w niej procesów. Natomiast jakakolwiek świadomość zrodziła się dopiero wraz z człowiekiem. Ten zaś postrzegany jest wyłącznie jako produkt mechanizmów ewolucji. W gruncie rzeczy jest tylko czymś, co spłodziła rozwijająca się przyroda. W dziedzinie myśli przyrodniczej i filozoficznej szli po tej linii Karol Darwin, Karol Marks i Fryderyk Engels, przedstawiciele materializmu historycznego. Dla Fryderyka Nietzschego myśl o człowieku, jedynym samoświadomym bycie, stała się podstawą dla ubóstwienia go. To, co atawistyczne i biologiczne, mroczne i podświadome -- doznało wywyższenia, stało się bodźcem do wykreowania areligijnego systemu etycznego.

Tymczasem, jak twierdzi socjolog Tadeusz Paleczny, "motywy ateizmu i lokowania mocy boskiej, woli życia i atawistycznej, genetycznej, biologicznej potęgi zastępującej moce nadprzyrodzone pojawiają się często w ideologiach i wierzeniach współczesnych sekt religijnych" (Sekty: w poszukiwaniu utraconego raju, Kraków 1998).

Znacznie bardziej rozpowszechniony pogląd uznaje potrzebę eksploatacji wszelkich sił duchowych, do których ludzkość dotarła w swych intuicyjnych poszukiwaniach Absolutu. Mamy w tym przypadku do czynienia z odnową tych form kultowych czy pogańskich wierzeń, które swą oryginalnością, czy niezwykłością mogą zainspirować współczesnego człowieka do wysiłku duchowego. Z tym, że ów wysiłek bardziej niż rzetelne poszukiwanie prawdy oznacza raczej niepewną wędrówkę przez labirynt ezoteryzmu i zaadoptowanych dla potrzeb Zachodu doktryn orientalnych. Dramat polega na tym, iż zwolennicy tego typu eskapad są święcie przekonani o słuszności swych poczynań, zakładając przy tym, iż są zwiastunami nadejścia nowego, wspaniałego świata... W każdym razie, Ruch New Age w swym całościowym programie wyraźne dąży do konfrontacji z rzekomą technologiczną, bezduszną cywilizacją i ugruntowanymi na jej łonie systemami religijnymi i światopoglądowymi. Ostrze krytyki New Age kieruje się zatem przeciw newtonowsko-kartezjańskiemu światopoglądowi, biblijnemu patriarchalizmowi oraz represjonowaniu natury, "kobiecości" i seksualizmu. Ścieżki Nowej Ery w znacznej mierze wyznacza antyracjonalizm, feminizm, ekologizm i spirytualizm.

Trzeba jednocześnie pamiętać, iż zwrot "Nowa Era", najczęściej służący opisywaniu pewnego nader złożonego ruchu czy kierunku współczesnej myśli ludzkiej i jest terminem zapowiadającym nastanie konkretnej epoki. Ma ją według Jerzego Prokopiuka charakteryzować:

"W sferze ezoteryki (która zastąpiłaby religię jako wiarę i światopogląd jako spekulację filozoficzną czy jednostronność naukowego empiryzmu -- bezpośrednim doświadczeniem SACRUM przez gnozę, mistykę i magię) -- wyborem Boga przez człowieka w wolności, rosnącą obecnością Bóstwa w człowieku, urzeczywistnieniem bogo-człowieczeństwa przez wszystkich ludzi; w sferze społecznej -- równowaga czynnika indywidualnego i społecznego (brak władzy, tj. jej przechodniość i władza wspólna); w sferze stosunku człowieka do natury -- respirytualizacja natury, tj. ponowne odkrycie jej boskiego aspektu, z zachowaniem autonomii człowieka (neo-magia)" (Oblicza nowej duchowości, pod red. M. Gołaszewskiej, Kraków 1995).

Paradygmatem Ruchu Nowej Ery jest bardzo szeroko rozumiana transformacja społeczna, transformacja tak ludzkiego zachowania jak i samej ludzkiej natury. Obowiązkiem człowieka jest poszerzanie swej świadomości i harmonijne rozwijanie wszelkich tkwiącym w nim możliwości.

Trzeba pochylić się z uwagą nad pogmatwaną zagadką New Age. Jest ona przecież wytworem ludzi spragnionych odpowiedzi na zbywane tak często milczeniem pytania: skąd przychodzimy? dokąd idziemy? kim jesteśmy? W świecie kultury masowej, kultury banałów i komunałów brzmią one niestety banalnie, ale w sercach ludzi odzyskują swą autentyczną wartość i świeżość.

Ruch Nowej Ery zawdzięcza swą atrakcyjność przede wszystkim nawoływaniom do duchowych poszukiwań, wyraźnemu uznaniu ludzkiej możności dotarcia do (różnie zdefiniowanego) bóstwa. Zakłada odpowiedzialność ludzkości za los globu ziemskiego (w wymiarze czysto naturalnym, lub społeczno-politycznym), pragnąc równocześnie umożliwić całościowy rozwój osoby ludzkiej, szanując jej zdolność do autokreacji. New Age w końcu postuluje zerwanie z mitem czystego racjonalizmu i empiryzmu w pojmowaniu świata i samego człowieka. Tu można się pytać, czy faktycznie ciągle konieczna jest walka z tym oświeceniowym mitem?

III

New Age czerpie z doświadczeń psychologii transpersonalnej, czy Ruchu Ludzkiego Potencjału. Funkcjonujący w nich termin: altered states of consciousness wszedł już na stałe do słownika pojęć Nowej Ery. Znakomitym narzędziem służącym pozyskaniu owych odmiennych stanów świadomości są środki halucynogenne, które pod niebiosa wychwalał w Drzwiach percepcji Aldous Huxley. Ku czemu dotrzemy dzięki owym specyficznym stanom? Ku Jaźni! Albo, jeśli ktoś woli, ku nie-jaźni. Aldous Huxley, przejęty swymi doświadczeniami narkotycznymi pisał:

"Oto jak powinno się widzieć, powtarzałem, spoglądając na przypominające klejnoty książki na półkach, na nogi mojego nieskończenie van Goghowskiego krzesła. Oto jak powinno się widzieć, oto jakimi są naprawdę rzeczy. A jednak pojawiły się zastrzeżenia. Gdyby bowiem człowiek zawsze postrzegał w taki sposób, nie chciałby nigdy nic innego robić. Chciałby tylko patrzeć, być wyłącznie boską nie-jaźnią kwiatu, książki (...). Ale w takim razie, co z innymi ludźmi? Co za stosunkami międzyludzkimi? (...). Owo uczestnictwo w jawnej chwale rzeczy nie zostawiało miejsca, jeśli tak można rzec, na zwyczajne, niezbędne troski ludzkiej egzystencji, przede wszystkim zaś na troski dotyczące ludzi" (Drzwi percepcji. Niebo i piekło, Warszawa 1991 -- podkreślenie moje, K.W.).

Niech będzie i tak. Skoro o własnych siłach można dotrzeć do kontemplacji bóstwa -- innym można najwyżej pomóc przekroczyć te granice w nich samych, które uniemożliwiają im spotkanie z ową, jak pisze Huxley, "boską nie-jaźnią".

IV

Powyższy fragment ujawnia niepokojącą właściwość kultury New Age. Tym bardziej niepokojącą, iż dotyczącą serca każdej kultury: relacji międzyludzkich. W koncepcjach religijnych i filozoficznych Nowej Ery mocno podkreśla się nieosobowy charakter Absolutu. I nie tylko Absolutu -- także istota ludzka, gdzieś u swych źródeł (psychicznych, duchowych) stanowi jedno ze wszystkim! Pisze Bartłomiej Dobroczyński:

"Jednym z ważniejszych fundamentów nowej duchowości jest pogląd głoszący, iż człowiek nie jest osobną jaźnią, ani też trwałą indywidualnością o osobowym charakterze" (New Age, Znak 1997).

Powstaje ciekawa sytuacja: z jednej strony Ruch Nowej Ery wydaje się mocno akcentować obowiązek samorealizacji, samo-uszczęśliwienia się człowieka. W swym "podwórkowym" wydaniu New Age to przecież przestrzeń zapełniona iluzjami nie dwuznacznie komunikującymi, iż oferują jednostce zaspokojenie wszelkich jej pragnień: duchowych czy psycho-fizycznych. I widać wyraźnie, że mnóstwo ludzi zupełnie bezkrytycznie pozwala uwieść się tym obietnicom. Z drugiej zaś strony, za sprawą swych silnych powiązań z myślą religijną Wschodu i herezją gnozy zachodniego chrześcijaństwa zdolny jest Ruch Nowej Ery zaprzeczać faktowi o osobowym istnienia. Zresztą, konsekwentnie idąc dalej zaprzecza on realności świata i kosmosu. Warto zatem spytać: jaki system wartości odpowiada układowi, który u swych źródeł neguje relację między Ja-Ty? I po cóż czynić dobro, skoro "Ja" nie znaczę "Ja" (co najwyżej "coś") i nie mam żadnego odniesienia do obiektywnie istniejącego "Ty"!? Czy dobro i zło, miłość, nienawiść, prawda i kłamstwo znajdują odbiorcę? Czy słowem, które mieści w sobie taki wszechświat nie jest smutno brzmiące słowo "samotność"?

V

New Age jest znakiem kryzysu cywilizacji Zachodu końca tego stulecia. W łonie samego Ruchu Nowej Ery wyznawany jest pogląd, iż ma on za zadanie przeprowadzić ludzkość ku nowej cywilizacji: harmonijnie koegzystującej z matką-ziemią, całym kosmosem i tym, co boskie w każdym człowieku. Niestety, wyraŹnie niesprecyzowane pozostaje pojęcie zarówno boskości jak człowieczeństwa. Duża dowolność w pojmowaniu bóstwa i człowieka otwiera drzwi duchowej i mentalnej manipulacji. Równocześnie: praktyki okultystyczne i parapsychologiczne są raczej wygodnym narzędziem do zdobywania tej wiedzy, która prowadzi do pychy.

New Age "łączy" w sobie elementy sprzeczne, wzajem się wykluczające. Posuwa się za daleko w interpretowaniu doktryn zarówno chrześcijańskich mistyków i myślicieli (na przykład Mistrz Eckhart, Pierre Theilard de Chardin, św. Hildegarda z Bingen), jak i dostosowywaniu do mentalności euro-amerykańskiej filozoficznych i religijnych systemów Wschodu.

Chrześcijanin rozumny, jeśli tylko podejmie się tylko wysiłku analitycznego wglądu w fenomen kultury Nowej Ery odkryje szybko jej wtórność wobec dorobku cywilizacyjnego Zachodu i Wschodu. Ciekawym zjawiskiem we wnętrzu samego Ruchu New Age jest jego rozbicie na New Age wysoki i niski, okultystyczny. Przedstawiciele tego pierwszego zadają się w ogóle odchodzić od używania terminu New Age, gdyż niesie on ze sobą, w ich mniemaniu, zbyt spory ładunek okultystycznej szarlatanerii, skierowany na zdobycie klienta. Retoryka niskiego New Age operuje swoistą nowomową, językiem niby-mistycznym, który odbiorcy -- konsumentowi ma dać wrażenie rzetelności. Nie należy do wyjątków sytuacja, gdy odbiorcy nie zależy na etycznej prawdziwości udzielanych mu na tym polu porad. Zupełnie niedawno jeden z mych zakonnych współbraci przeprowadził sondę uliczną wśród osób korzystających z usług ulicznej wróżki (kraje zachodnie znają ów proceder znacznie lepiej, u nas ten biznes jest jeszcze w powijakach). Wielu spośród sondowanych stwierdzało, że czuło się oszukiwana, ale nie miało to większego znaczenia, ponieważ opłata za usługę była niska (cztery, pięć złotych).

Co do wysokiego New Age: jego celem jest

"doprowadzenie do całościowej transformacji kulturowej (...). Otóż, zgodnie z tym zamysłem, w wyniku owej przemiany powinien powstać nowy światopogląd oddziaływujący na większość sfer życia codziennego, mody i obyczaju, nauki i sztuki, technologii, polityki oraz edukacji" (B. Dobroczyński, New Age, Kraków 1997).

VI

Chrześcijanin rozumny nie może zaakceptować większości wierzeń Nowej Ery, a jej kultura jest mu obca. Nie spodziewa się on przecież raju na ziemi, nadejścia owej godziny Wodnika, która uzdrowi ludzkość. Uczeń Chrystusa oczekuje trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa, żyje w czasie "wiosny Kościoła", zrodzonej z Ducha Świętego. Owszem, nie przemienia On tego świata w sposób tak błyskotliwie widowiskowy jak obiecuje to uczynić New Age Movement. Jednak obietnice Ruchu są zaledwie parodią tej przemiany, jaka dokonuje się nieustannie za sprawą Pocieszyciela.

Niestety, Sukces Nowej Ery jako specyficznej i roszczącej pretensję do miana uniwersalnej duchowości (czy recepty na życie), to równocześnie, w jakiejś mierze, porażka cywilizacji zachodniej. Europa, Ameryka: to kontynenty społeczeństw, które systematycznie zatracają rozumienie samych siebie, świata i Absolutu. Dlatego też prowadzone przez nie obecnie poszukiwania są tak chaotyczne i wskazują na poprzestawanie na jak najłatwiejszych odpowiedziach, udzielanych za jak najmniejszą cenę. Jakże symbolicznym potwierdzeniem takiego stanu rzeczy jest znane powiedzenie, iż pokolenie lat sześćdziesiątych zawdzięcza swoje religijne doświadczenie zażywaniu LSD. Tymczasem trzeba sprecyzować, że owo "przeżycie religijne" wyrastało po prostu z narkotycznego zatrucia...

Krytyk New Age, Brooks Alexander tak przedstawia człowieka uformowanego w kulturze Nowej Ery:

"New Age zmierza do kształtowania ludzi wysoce wrażliwych, a więc łatwo poddających się manipulacji. idealny New Ager to prawdziwie ludzka rozrywka, uległy i pokorny, rozkosz dyrektorów, biurokratów i inżynierów społecznych. W dużej mierze -- marzenie dyktatora, funkcjonalny tryb w socjo-komercyjno-politycznej maszynie. Jest to najbardziej niepokojąca implikacja Ruchu Nowej Ery -- i jego najbardziej prawdopodobny konkretny wpływ na przyszłość" (cytuję za B. Dobroczyńskim, New Age).

Nawet jeżeli pogląd ten jest w jakiejś mierze przesadzony, to przecież nie bierze się znikąd. Czy człowiek Nowej Ery może być osobą zintegrowaną, będąc odbiorcą mnóstwa sprzecznych ze sobą i niejednorodnych impulsów duchowych?

Z pewnością konspiracja Wodnika nie jest groźną siatką organizacji, która zamierza objąć swą władzą cywilizowany świat. Paradygmat Nowej Ery ma w sobie raczej coś ze słów Chrystusa, głoszącego: "królestwo moje nie jest z tego świata". Ów wodnikowy spisek, spisek podjęty dla dobra całej ludzkości, więcej: całego kosmosu -- stoi z bardzo wielu względów w sprzeczności z objawioną wiarą Kościoła. Już w tym momencie chrześcijanin rozumny winien być zdolnym do podjęcia rzeczowej polemiki ze zwolennikami New Age. Nie chodzi tu wcale o walkę ze światopoglądowym pluralizmem; tak nie jest. Natomiast wyraźnego rozgraniczenia tego, co chrześcijańskie od tego, co obce chrześcijaństwu wymaga dobro wielu społeczności wiernych, którzy, jak pisze Papież, pozbawieni są właściwego zmysłu krytycznego.

VII

Trudno w krótkim tekście oddać wszystkie aspekty rzeczywistości Wodnika. U jej źródeł bije nigdy nie przedawnione poszukiwanie tego, co absolutne. Niestety, nawet nie podejrzewając zwolenników New Age o złą wolę trzeba wyraźnie powiedzieć, iż poszukiwania ich oparte są raczej "na ludzkiej tradycji, żywiołach świata, nie zaś na Chrystusie". Jezus Mesjasz, Bóg Wcielony, obecny w Kościele niczym w sakramencie -- jest głupstwem w świetle przekonań wyrosłych z Nowej Ery. Jakimkolwiek dobroczyńcom ludzkości, wielkim mędrcem i Oświeconym nie nazywano by Nazarejczyka -- chrześcijanin musi przecząco pokiwać głową. I w tym geście zaprzeczenia ujawni się cała istota konfliktu, na płaszczyźnie nie tylko wiary, ale całej kultury. Bóg osobowy czy nieosobowa istota? Spotkanie Ja i Ty czy jedność wszystkiego? Realność świata materialnego czy jego iluzoryczność? Chrystus -- Król Wszechświata czy wszechświat jako Wolny Umysł?

Codzienność mnóstwa wierzących wskazuje, iż borykają się z trudnością dania jasnej odpowiedzi na te pytania, diabeł relatywizmu i niepewności kusi zaciekle. Wielki życiowy niepokój, spleciony u swych korzeni z trwogą śmierci prowokuje do szukania uproszczonych i łatwych odpowiedzi. Słodka niezwykłość New Age, jego pozorna umiejętność łatwego uczynienia człowieka kimś lepszym przyciąga przecież nie degeneratów czy moralne potwory, ale ludzi dobrej woli, którzy nie znajdują w swym sercu dość ciszy, by usłyszeć głos Prawdy.

Obdarzony wielką duchową intuicją trapista Thomas Merton tak scharakteryzwał naszą epokę:

"Nigdy dotychczas ludzie nie mówili tak wiele o pokoju i nigdy nie było tak mało pokoju na świecie. Zalecamy jedni drugim leki, które mają nam przynieść spokój ducha, a ciagle jesteśmy pożerani niepokojem. Bogaci mają wszystko, czego zechcą, oprócz szczęścia, ubogich zaś składa się na ofiarę nieszczęściu bogatych. Jakże możemy znaleźć pokój, prawdziwy pokój, skoro zapominamy, że nie jesteśmy maszynami do robienia i wydawania pieniędzy, ale istotami duchowymi, dziećmi Boga Najwyższego?" (Szukanie Boga, Kraków 1988).

Czy zatem New Age nie jest próbą odpowiedzi na nasz świat, pełen egzystencjalnego niepokoju? I czy, na nieszczęście wielu, swoją odpowiedzią owego stanu niepokoju nie pogłębia jeszcze bardziej?

Krzysztof Wołodźko SJ

 

Krzysztof Wołodźko (ur. 1977) -- jezuita, studiuje filozofię na WFTJ, interesuje się nowymi ruchami religijnymi i kulturą Nowej Ery, organizuje warsztaty dla młodych filozofów. Artykuł pochodzi z książki Rozum i wiara mówią do mnie, która wkrótce ukaże się nakładem jezuickiego Wydawnictwa WAM w Krakowie.

 

 


początek strony
(c) 1996-1999 Mateusz