Czytelnia

Abp Józef Życiński
Zamieszkać w cieniu Mądrości

O ENCYKLICE «FIDES ET RATIO»

 

Pięć lat po opublikowaniu encykliki Veritatis splendor otrzymujemy nową encyklikę, w której prawda pojawia się znowu jako wartość centralna. Tym razem encyklika adresowana jest do pasterzy Kościoła, których obowiązkiem pozostaje diakonia prawdy (n. 2). W końcowych partiach Fides et ratio pojawia się jednak papieski apel skierowany do różnych środowisk, które winna złączyć solidarna troska o prawdę. Apel ten stanowi wezwanie do duchowej solidarności, która umożliwi skuteczną ochronę zagrożonych obecnie wartości racjonalnych i moralnych, cenionych także poza nurtem myśli chrześcijańskiej. Papież kieruje go najpierw do teologów, powierzając im troskę o metafizyczny wymiar prawdy oraz o formację przyszłych kapłanów, otwartą zarówno na wielką tradycję przeszłości, jak i na współczesny dialog Kościoła i świata (n. 105). W dalszej części apelu, skierowanej do filozofów, Jan Paweł II zachęca, aby kształtowali oni niezmiennie świadomość prawdy jako wartości oraz wrażliwość na dobro zawarte w prawdzie. W słowach adresowanych do przyrodników, wyrażając uznanie dla ich odkryć, Papież apeluje, aby niezależnie od dziedziny swej specjalizacji pozostali otwarci na mądrościowy aspekt badań. Obejmuje on wielkie pytania, które wykraczają poza możliwości poznawcze nauk przyrodniczych, lecz mają wielką doniosłość dla kształtowania zarówno osobowości człowieka, jak i jego otwarcia na Tajemnicę (n. 106). W ostatniej prośbie, adresowanej do wszystkich, Ojciec Święty wzywa do przeciwdziałania wielkim iluzjom współczesności. Przyjmujemy taką postawę przez współdziałanie w nieustannym poszukiwaniu prawdy i sensu, przyjmując model życia, w którym człowiek nie jest istotą wykorzenioną z wartości czy porywaną przez wartki nurt przeżyć. Wielkość człowieka może urzeczywistniać się w jego intelektualnej integracji. Jej przejawem jest to, iż szukający sensu animal rationale «postanowi zakorzenić się w prawdzie, budując swój dom w cieniu Mądrości i w nim zamieszkując.» (n. 107).

 
Szukającym sensu

Prawda ukazywana przez chrześcijaństwo nie jest abstrakcyjną prawdą, o której można prowadzić czysto akademickie dyskusje w Piłatowym stylu. Ma ona konkretny, osobowy charakter, dzięki temu, że na szlaku pielgrzymowania Kościoła Jezus Chrystus, w konkrecie swej egzystencji, ukazuje się nam jako «droga, prawda i życie», które prowadzą do domu Ojca, w stronę najwyższych wartości (n. 2). Kościół przypomina o tym prowadząc dzieło ewangelizacji, aby bronić prawdy o godności człowieka stworzonego i odkupionego przez Boga. Motyw godności ludzkiej, tak istotny dla pierwszej encykliki Jana Pawła II, przewija się wielokrotnie w nowej encyklice jako centralna prawda chrześcijańskiego orędzia zbawienia (por. n. 102). W wizji, którą ukazuje Fides et ratio, człowiek jawi się jako istota poszukująca prawdy i podejmująca wielkie pytania o sens życia o naturę dobra i zła moralnego, o hierarchię wartości, które powinny inspirować ludzkie poszukiwanie szczęścia.

U podstaw doświadczenia intelektualnej więzi człowieka ze światem znajdowało się przeżycie głębokiego zadziwienia rzeczywistością. Poszukiwanie racjonalnych odpowiedzi na pytania wynikające z tego zadziwienia dało początek filozofii w starożytnej Grecji. Poważnym zagrożeniem dla tej postawy intelektualnej, przejętej przez chrześcijaństwo z dziedzictwa Hellady, okazuje się współczesny chaos myślowy, w którym podaje się w wątpliwość możliwość dojścia do obiektywnej prawdy. W niektórych prądach myślowych współczesności usiłuje się wręcz przedstawiać prawdę jako wartość negatywną. Jezusowym słowom «Prawda was wyzwoli» (J 8, 32) przeciwstawia się dziś popularny slogan «prawda was zniewoli». Ma on ostrzegać przed tzw. imperializmem prawdy, podkreślając iż w imię prawdy można praktykować zwyczajny fanatyzm, usprawiedliwiać nienawiść lub przemocą narzucać innym swoje przekonania. Nie sposób negować, iż każdą prawdę można wykorzystać niewłaściwie, obracając ją przeciw bliźnim. Już wynalazek ognia mógł być wykorzystany do rywalizacji o wpływy w okresie wspólnoty pierwotnej. Energię atomową można wykorzystać zarówno do ogrzewania miejskich metropolii, jak i do obracania ich w gruzy. Nie upoważnia to jednak do kwestionowania prawdy jako wartości ani do traktowania jej jako narzędzia zniewolenia. Uczy natomiast naszej wspólnej odpowiedzialności za prawdę w świecie, w którym centralną wartość winna stanowić osoba ludzka odkupiona przez Chrystusa. Na współczesnych areopagach tak często można spotkać zagubionych ludzi, którzy nie potrafią już szukać prawdy, gdyż w przyśpieszonym nurcie życia czują się «jako owce pozbawione pasterza» (Mk 6, 34). W ich stronę kieruje swą pasterską troskę Jan Paweł II, dostrzegając współczesny dramat «fałszywej skromności człowieka, [który] zadowala się prawdami cząstkowymi i tymczasowymi oraz nie próbuje już stawiać zasadniczych pytań o sens i najgłębszy fundament ludzkiego życia» (n. 5). W ewangelicznym opisie rozmnożenia chleba Jezusowi słuchacze zapominali o fizycznym głodzie, aby ukoić przede wszystkim głód sensu odnajdywanego w Jezusowym słowie. Ten głód sensu pozostaje także i dziś potrzebą nie mniej istotną niż głód chleba. Otwierając się na nowe problemy powstające w sercu współczesnej kultury, Papież stara się ukazać drogę do sensu i prawdy tym wszystkim, którzy czują się dziś w szczególny sposób zagrożeni przez absurd, zniechęcenie i rozpacz. Wielkie dziedzictwo refleksji, która inspirowała zarówno klasyczne wzorce piękna, jak i wielkie pytania średniowiecza, pozostało niezmiennie bliskie fundamentalnych zainteresowań człowieka współczesnego. Tym, którzy chcieliby traktować współczesność przede wszystkim jako epokę wielkich kryzysów, także kryzysu wiary w rozum, Jan Paweł II ukazuje propozycję wielkiej harmonii poznawczej zespalającej wysiłek filozofów i teologów. W perspektywie tej nasze poszukiwanie sensu nie jest bynajmniej nową formą wysiłku Syzyfa. Prowadzi ono do wielkiej przygody intelektualnej dzięki temu, że filozofia przyczynia się «swą refleksją racjonalną i krytyczną do tego, by teologia jako rozumienie wiary była owocna i skuteczna,» (n. 108).

 
Prawda w supermarkecie

Czołowym umysłom epoki Oświecenia świat wydawał się uporządkowany racjonalny, spójny wewnętrznie. Oznak jego porządku upatrywano także w nauce, która miała dostarczać prawd kojących racjonalne ambicje człowieka. «Jedna jest etyka i jedna geometria» — powtarzano w kręgach francuskich encyklopedystów, poszukując jednej zupełnej interpretacji, która dostarczałaby odpowiedzi na wielkie pytania nurtujące człowieka. Na przekór podobnym deklaracjom wiek XIX przyniósł odkrycie geometrii nieeuklidesowych. Okazało się wtedy, że geometria, pasjonująca ludzkie umysły od czasów Euklidesa, bynajmniej nie musi być jedyna. Przeciwnie, umysł może kreować nieskończoną liczbę systemów geometrii odmiennych od tego, który przedstawił Euklides. Żeby stwierdzić współistnienie wielu systemów etyki, potrzeba jeszcze mniejszego wysiłku. Nie trzeba wtedy nawet teoretycznych spekulacji nad piątym postulatem Euklidesa, gdyż wystarczy dostrzec głębokie różnice wartościowań moralnych, widoczne dziś nie tylko między przedstawicielami odległych kultur, lecz również między przedstawicielami różnych środowisk w wielkich metropoliach miejskich. Ta różnorodność wartościowań prowadzi u wielu osób do łatwych fascynacji połączonych z poczuciem całkowitego zagubienia intelektualnego.

W gąszczu głęboko zróżnicowanych teorii czują się one jak dziecko zagubione w supermarkecie. Większość produktów jawi się im jako atrakcyjna, interesująca, wartościowa. Nie widzą powodu, by twierdzić, że tylko jeden z nich spełnia oczekiwane wymagania i tylko jeden może zaspokoić nasze potrzeby. Supermarket funkcjonuje zgodnie z zasadami pragmatyki i ekonomii. Gdyby ktoś chciał poszukiwać w nim obiektywnej prawdy, wyglądałby na przybysza z innej epoki. Aby nie razić stylem, który bezpowrotnie przeminął, wielu współczesnych stara się zastąpić znamienne dla gatunku ludzkiego poszukiwanie prawdy zespołem pragmatycznych zachowań. I tak w imię pragmatyki nadzwyczaj łatwo rezygnuje się z wielkich ambicji poznawczych, które przez wieki wyznaczały środowisko naturalne dla rodzaju homo sapiens. W wyniku rozwinięcia idei, które w ubiegłym stuleciu usiłował propagować Nietzsche, ogłoszono najpierw śmierć Boga i stworzono wiele nurtów teologii śmierci Boga. Okazało się jednak, że w świecie, z którego zniknął Bóg, nadzwyczaj szybką śmiercią umiera także człowiek. We wpływowych nurtach ideologicznego strukturalizmu oficjalnie zadeklarowano śmierć człowieka i ogłoszono, że antropologia przechodzi w antropologię. Ta ostatnia może mierzyć entropię i określać stopień nieładu w badanym systemie, nie daje jednak żadnych podstaw do wypowiedzi o godności człowieka czy jego nienaruszalnych prawach. W złożonej rzeczywistości struktur, opisywanych w kręgu wpływów Michela Foucault, na miejscu dumnej deklaracji Kartezjusza «myślę, więc jestem» pojawia się «cogito, ubi sum» — «myślę tam, gdzie jestem», bowiem otaczające nas struktury rzutują w istotny sposób na treści naszych procesów umysłowych. Tak jak klient w supermarkecie zmienia swe wcześniejsze oceny przechodząc do nowych działów, patrząc na nowe opakowania i reklamy, podobnie współczesny człowiek ma zmieniać swą istotą pod wpływem środowiska kulturowego, sukcesów techniki, bodźców oddziałujących na podświadomość. Wzajemne nakładanie się tych oddziaływań sprawia, iż coraz trudniej jest zachować wiarę w obiektywny sens, który istniałby — niczym idee u Platona — niezależnie od aktywności naszej psychiki. Stąd też naturalnym następstwem wypowiedzi o śmierci człowieka, pojętego jako podmiot racjonalnej refleksji, okazały się deklaracje ogłaszające śmierć obiektywnego sensu. Jeśli obiektywny sens naszych teorii i formuł zostanie uznany za nieosiągalną utopię, nie widać możliwości podtrzymania wcześniejszych wyobrażeń o obiektywnej prawdzie. W popularnej obecnie krytyce idei Oświecenia coraz częściej można spotkać całkowite odrzucenie zarówno oświeceniowej wiary w rozum, jak i zaufania do nauk przyrodniczych. Jeszcze 70 lat temu krytykujący metafizykę członkowie Koła Wiedeńskiego jako ideał poznania naukowego przedstawiali fizykę. Współcześnie jako wzór intelektualnej aktywności człowieka bywa przedstawiana literatura. Zarówno w niej, jak i w fizyce główną rolę ma odgrywać wyobraźnia, fantazja i fikcja. Niektóre z fizykalnych interpretacji z dziedziny mechaniki kwantowej, np. hipoteza dotycząca tzw. zimnej fuzji, zdobyły sobie już miano ballad. Jest to skądinąd wygodna terminologia. Nikt rozsądny nie będzie żywił do nas pretensji, że nie znamy ballady wykonywanej przez jakiś zespół zajmujący aktualnie wysokie miejsce na liście przebojów. W perspektywie teorii głoszącej śmierć sensu, nie powinno się również mieć do nikogo pretensji, że nie słyszał o genetyce czy teorii Einsteina. Ten typ ballad nie musi przecież interesować osób, które w supermarkecie współczesnej kultury poszukują zgoła innych wartości. W ten sposób można usprawiedliwić dowolną postać antyintelektualizmu, zacierając elementarne różnice między prawdą naukową a fikcją literacką, między wiernością a zdradą.

Jeśli prawda pozostaje nieosiągalna dla nauk przyrodniczych, których osiągnięcia i zastosowania są w naszej epoce szczególnie spektakularne, to tym bardziej nie należy się łudzić, by dało się odkryć ostateczne i niezmienne prawdy w dziedzinie filozofii. Śmierć nauki idzie w parze ze śmiercią filozofii. Ponieważ kolejne informacje o śmierci, podawane w niektórych kręgach nadzwyczaj często, stały się już mało oryginalne, niektórzy zamiast o «śmierci filozofii» wolą mówić eufemistycznie o «końcu metafizyki». Encyklika nawiązuje otwarcie do tego przejawu niewiary w rozum i nieufności wobec wyników jego poznania. Z zatroskaniem pisze o tych propozycjach sympatyków «końca metafizyki», którzy chcieliby zrezygnować z mądrościowej tradycji filozofii i ograniczyć zainteresowania tej ostatniej do skromniejszych zadań, koncentrując uwagę na samej interpretacji faktów lub metanaukowej refleksji unikającej wielkich pytań klasycznej filozofii (n. 55).

Aby przezwyciężyć pesymizm niosący pokusę łatwej rezygnacji z prawdy, Jan Paweł II wzywa do zespolenia wysiłków filozofii i teologii. W zespoleniu tym wiara staje się obrońcą rozumu (n. 56). Nasze racjonalne predyspozycje oraz współdziałanie Boga, objawiającego prawdy fundamentalne dla ludzkiej egzystencji, mogą przynieść przezwyciężenie łatwej rezygnacji przez ustanowienie «harmonijnej i owocnej więzi między teologią a filozofią» (n. 63). Manifest optymizmu poznawczego i wiary w ludzki rozum odnajdujemy w papieskim apelu: «W świetle wiary, która dostrzega ostateczny sens w Jezusie Chrystusie, pragnę gorąco zachęcić filozofów, zarówno chrześcijańskich, jak i innych, aby zachowali ufność w zdolności ludzkiego rozumu i nie stawiali nazbyt skromnych celów swej refleksji filozoficznej. Historia tysiąclecia, które zbliża się ku końcowi, poucza nas, że należy iść tą właśnie drogą: nie wyzbywać się tęsknoty za prawdą ostateczną, z pasją jej poszukiwać i śmiało odkrywać nowe szlaki. To wiara przynagla rozum, aby przekraczał wszelkie bariery izolacji i nie wahał się ponosić ryzyka w poszukiwaniu wszystkiego, co piękne, dobre i prawdziwe» (n. 56). W tych słowach encykliki widzę istotę jej przesłania. Współczesna kultura nie musi prowadzić do zabicia naszej odwiecznej tęsknoty za prawdą. W supermarkecie nie należy jednak pytać o dział z transcendentaliami. By odnaleźć te ostatnie i podjąć wielkie pytania o prawdę, dobro i piękno, trzeba jednak dostrzec tą rzeczywistość, która rozciąga się poza przestrzenią supermarketu.

 
Kultura przemian a niezmienne prawdy

Jakie przemiany kulturowe sprawiły, że Kościół musi dziś bronić zarówno racjonalnej refleksji, jak i wielu innych wartości zaliczanych tradycyjnie do dziedzictwa Oświecenia? Co sprawia, że ludzka tęsknota za prawdą zdaje się dziś wystawiona na szczególną próbę? Można wymienić kilka niezależnych czynników, które zaowocowały zakwestionowaniem wielu wartości istotnych dla kulturowej ewolucji człowieka. Upadek dwóch systemów totalitarnych zbudowanych w wieku XX pozwolił spojrzeć krytycznie na złudzenia ideologów, których syreni śpiew urzekał wcześniej wiele czołowych umysłów naszej epoki. Z perspektywy ludobójstwa, dokonanego w imię wzniosłych haseł o wybranej rasie czy przewodniej klasie, można było odkryć iluzje tych XIX-wiecznych prognoz, które przedstawiały nasze stulecie jako okres wyjątkowych sukcesów nauki i techniki. Przykładów tego dostarczyły zarówno krematoria Oświęcimia, budowane zgodnie z zasadami termodynamiki, jak i praktyka komunistyczna, w której najnowsze osiągnięcia techniki wykorzystywano do budowy państwa policyjnego, bliskiego wzorcom opisanym przez Orwella w „1984”.

Rozczarowanie płynące z rozdarcia między wzniosłymi prognozami a totalitarną praktyką prowadziło do wzrostu sceptycyzmu. Narastał on nie tylko wobec deklaracji polityków i tych przedstawicieli nauk społecznych, którzy zacierali różnicę między prawdą a iluzją; tworzył się klimat rozczarowań i podejrzeń, w którym nieufnie traktowano wszelkie optymistyczne deklaracje z przeszłości. Zmieniała się również postawa wobec zastosowań techniki. Ci, którzy jeszcze niedawno łączyli wielkie nadzieje z sukcesami techniki, zaczęli uderzać w kasandryczny ton, traktując technikę przede wszystkim jako narzędzie zniewolenia. Tymczasem sukcesy techniki są niekwestionowane i nadal prowadzą do głębokich przemian w naszej kulturze. Rewolucja informacyjna towarzysząca zastosowaniom internetu bywa zwykle porównywana do rewolucji Gutenberga związanej z wynalazkiem druku. Problem w tym, iż rewolucja Gutenberga była rozłożona w długim okresie. Korzystanie z jej owoców wymagało wysiłku intelektualnego związanego choćby z nauką czytania. Internet nie stawia takich wymagań, niosąc lawinę obrazkowych informacji, w której coraz trudniejsze staje się określenie granicy między fikcją a prawdą. Szybki przepływ informacji sprawia, że świat stał się już globalną wioską, w której ten sam dziennik telewizyjny przynosi na gorąco informacje z najdalszych zakątków. W globalnej wiosce trudno jest jednak doszukać się globalnego sensu. Hasła głoszone przez Tutsi zdają się wykluczać tłumaczenia podawane przez Hutu, obrońcy nacjonalizmów protestują przeciw propozycjom poszukiwania ponadnarodowej jedności, ekologowie przedstawiają racje, których nie chcą uznać budowniczowie nowych autostrad czy osiedli. W tej sytuacji łatwo można oswoić się z myślą, że istnieje osobna prawda dla Hutu i dla Tutsi, zaś racje ekologów i urbanistów skazane są na ustawiczny konflikt. Rozumowanie takie niesie szczególne zagrożenie w dziedzinie wartościowań moralnych. Obserwując zasady etyczne przyjmowane w różnych społecznościach kulturowych, można łatwo dojść do naiwnego relatywizmu, w którym przyjmie się zasadę «wszystko ujdzie», aby usprawiedliwiać dowolną formę prymitywizmu czy absurdu. W miejsce utopii proponowanych w przeszłości przez nazizm czy komunizm można wprowadzić nową nihilistyczną utopię absurdu, w której jedyną wartością absolutną stanie się relatywizm.

Piewcy relatywizmu mają ułatwioną misję w tych ośrodkach akademickich, gdzie w praktyce wykładowej zrezygnowano już z pojętej klasycznie filozofii. Zwolennicy nowych eksperymentów kulturowych, przeprowadzanych na człowieku, jako naczelną zasadę metodologiczną często przyjmują proste pytanie: why not? — dlaczego by nie spróbować jeszcze tego? Ich krytycy wyrażają obawy, iż podobna metodologia niesie ryzyko regresu kulturowego człowieka w stronę wspólnoty pierwotnej, stanowiąc szczególnie wielkie zagrożenie dla fundamentów moralnych naszego gatunku. W tym kontekście zrozumiałe jest, że Jan Paweł II szczególną uwagą kieruje ku wartościom moralnym. Nihilizm moralny idący w parze z filozofią łatwej rozpaczy i szybkiej rezygnacji stanowi szczególnie wielkie zagrożenie dla naszej kultury. Dlatego też, aby chronić te wartości, które tworzą środowisko naturalne dla integralnego rozwoju osoby ludzkiej, Papież podkreśla, że w całej encyklice wyakcentował «podstawową rolę prawdy w dziedzinie moralności» (n. 99).

Biskupi, których Sobór Watykański II nazywa «świadkami prawdy», podejmując troskę o harmonijne zespolenie prawd wiary z racjonalna refleksją, mają za zadanie «przywrócić człowiekowi naszych czasów szczerą ufność we własne zdolności poznawcze» i równocześnie ukazać wyraźną rolę refleksji filozoficznej w kształtowaniu chrześcijańskiej wizji świata (n. 6). W pejzażu intelektualnym, w którym tak często celebruje się rozczarowania i niepewność, przesłanie encykliki wnosi mocny akcent optymizmu. Bóg obdarzył nas zdolnością intelektualnego odkrywania podstawowych prawd. Wiele tajemnic niedostępnych dla naszego umysłu objawił nam w misji Jezusa Chrystusa. Nie ma więc powodów, byśmy czuli się zagubieni w gąszczu domysłów i hipotez. Trzeba tylko, «aby u progu trzeciego tysiąclecia ery chrześcijańskiej ludzkość wyraźniej uświadomiła sobie, jak wielkimi zdolnościami została obdarzona» (n. 6). Trzeba ufać, iż mimo zmęczenia i rozczarowań, człowiek wiary «znajdując oparcie w Bogu pozostaje zawsze i wszędzie ukierunkowany na to, co piękne, dobre i prawdziwe» (n. 21).

 
Fundamenty bez fundamentalizmu

Papieskie zatroskanie kieruje się w sposób szczególny w stronę przedstawicieli młodego pokolenia. Wchodzą oni w świat pozbawiony fundamentów, które były jeszcze oczywiste dla ich rodziców. W kręgu nowych mistrzów często nie znajdują już nauczycieli prawd podstawowych dla ludzkiej egzystencji. Łatwo odnajdują natomiast wzory postaw, w których przedkłada się «doraźny sukces nad trud cierpliwego poszukiwania tego, co naprawdę warto uczynić treścią życia» (n. 6). Aby odkryć tą treść, trzeba wyzwolić się z pokusy ciasnego pragmatyzmu. Ta drogą szedł Sokrates, kiedy stawiał słynne pytania o doskonałość moralną oraz harmonię refleksji i życia. W tej perspektywie Euklides definiował bezwymiarowe punkty, chociaż lektura jego Elementów nie przynosiła ówczesnym czytelnikom żadnych «pragmatycznych» korzyści. W tej właśnie perspektywie Fides et ratio ukazuje harmonijne współoddziaływanie wiary i rozumu. Ukazuje przy tym również bezpodstawność tych schematów myślowych, w których stwarzano sztuczne konflikty między prawdą wiary i prawdą rozumu, zapominając że «rzeczywistości te wzajemnie się przenikają, każda zaś ma własną przestrzeń, w której się realizuje» (n. 17). Na przekór prądom, które chciałyby sprowadzać wiarę chrześcijańską do irracjonalnej decyzji, encyklika przywołuje Księgę Mądrości, by podkreślić, iż dzięki naszej refleksji «z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę» (Mdr 13, 5). Wiara szukająca zrozumienia znajduje wtedy swe dopełnienie w rozumieniu otwartym na tajemnicę, przyjętą w duchu zawierzenia Bogu. W papieskim dowartościowaniu racjonalnych wysiłków człowieka odnajdujemy afirmację wielkich ludzkich niepokojów, których ekspresji dostarcza «literatura i muzyka, malarstwo, rzeźba, architektura». Naznaczony piętnem przygodności człowiek wyrażał w tych dziedzinach pełną pasji tęsknotę za nieskończonością. Tę samą tęsknotę odnajdujemy w filozofii, zrodzonej z pragnienia, by «wznieść się ponad to, co przygodne i poszybować w stronę nieskończoności» (n. 24).

W perspektywie tej nie można, bez wyciszenia naszej pasji poznawczej, unikać wielkich pytań o sens życia, jego ukierunkowanie, nieuchronność śmierci, nadzieję nieśmiertelności (n. 26). Encyklika ukazuje zachodzący w czasie rozwój wzajemnych odniesień między prawdą rozumu i prawdą wiary. Jeśli wierzącemu braknie zaufania do racjonalnej refleksji, jego wiara może zatracić swój uniwersalizm, przechodząc na poziom subiektywnych uczuć i doznań. Jeśli rozum programowo zamknie się na Objawienie, może usunąć z horyzontu ludzkich zainteresowań te prawdy, które mają fundamentalny charakter dla naszego życia (n. 48). Jan Paweł II przytacza konkretne przykłady doktryn, w których popełniano błędy obydwu rodzajów, czego wyrazem są stanowiska oscylujące między radykalnym tradycjonalizmem a skrajnym racjonalizmem (n. 52). Tę złożoność wzajemnych odniesień rozumu i wiary ignoruje się w wielu współczesnych nurtach myślowych, które usiłują bronić wiary deprecjonując rozum. Najbardziej znaną z takich propozycji niesie fundamentalizm biblijny. Opowiadając się za dosłowną interpretacją Pisma Świętego, usiłuje on kwestionować wartość zarówno poznania przyrodniczego, jak i filozoficznego. Encyklika mówi o niebezpieczeństwach podobnej praktyki, w której próbuje się absolutyzować tekst biblijny i «odczytywać prawdę Pisma świętego przy pomocy jednej tylko metodologii, zapominając o potrzebie bardziej wyczerpującej egzegezy, która pozwoliłaby odkryć wraz z całym Kościołem pełny sens tekstów» (n. 55).

Nierzadko w kręgach osób wierzących można usłyszeć apele o pokorę intelektualną. Przejawem specyficznie pojętej pokory ma być uznanie najprostszych możliwych interpretacji, nawet gdyby wydawały się one zupełnie nieprawdopodobne. Encyklika uczy nas innego typu pokory. Umieć w duchu ufnej pokory przyjąć Bożą prawdę, to znaczy otworzyć się na całą różnorodność środków, przy pomocy których Bóg przekazuje tę prawdę. Pokora intelektualna przejawia się wtedy w tym, że od naszych prostych schematów myślowych bardziej kochamy złożoność i bogactwo prawdy przekazywanej nam przez Boga. Pierwsze zdania encykliki podkreślają, że wiara i rozum to dwa skrzydła, które mają nas unosić ku poznawaniu prawdy. Ci, którzy chcieliby programowo zrezygnować z używania skrzydła rozumu, nawet jeśli mają dobre intencje, oddają chrześcijaństwu bardzo wątpliwą przysługę. Ikar jednoskrzydły może stanowić element prywatnej mitologii. Nie należy z nim jednak wiązać nadziei, aby prawdę o nieskończonym Bogu mógł nieść na kulturowe areopagi współczesności. Natomiast niedoceniana w wielu ośrodkach «refleksja filozoficzna może się bardzo przyczynić do wyjaśnienia związku między (...) transcendentną prawdą a językiem zrozumiałym dla człowieka» (n. 99).

 
Chleb i transcendentalia

Fides et ratio wprowadza w rozległą perspektywę, w której uznaje się istnienie nienaruszalnego fundamentu prawdy, odrzucając fundamentalizm, zamknięty na dialog między teologią, filozofią i naukami przyrodniczymi. Przesłanie encykliki uświadamia nam potrzebę wspólnego działania, które przeciwstawi się popularnym obecnie próbom ucieczek w irracjonalizm. Jeśli odrzuci się autorytet rozumu, można łatwo poszukiwać namiastek metafizyki i religii w ezoteryzmach niosących proste odpowiedzi na skomplikowane pytania człowieka. Współczesna wiara w UFO i horoskopy, ucieczki w parapsychologię czy okultyzm dostarczają wymownych przykładów poszukiwania supermarketowych namiastek dla tej refleksji, której symbolami są do dziś Platon, Sokrates czy Tomasz z Akwinu.

Rezygnacja z prawdy, usprawiedliwiana rozczarowaniem ideologiami totalitaryzmów, jest również rozwiązaniem pozornym. Ideologom bowiem znacznie łatwiej jest propagować nowe wersje ideologii w środowisku, które wyżej od krytycznej refleksji ceni styl sezonowych guru, wymagających od swoich uczniów ślepego zaufania. Całe przesłanie encykliki inspirowane jest troską o zachowanie tej solidarności umysłów i zasad moralnych, która w historii ludzkości wykraczała poza ramy jednego systemu filozofii czy jednego wyznania. Solidarność ta była już niejednokrotnie wystawiana na poważne próby w przeszłości, gdy sceptycyzm czy irracjonalizm usiłowano przedstawiać jako uwieńczenie ludzkich wysiłków intelektualnych. Aby ocalić ją w nurcie współczesnych przemian kulturowych, musimy dowartościować rolę racjonalnej refleksji teoretycznej w przestrzeniach duchowych potrzeb człowieka. Gatunek ludzki karmi się chlebem i transcendentaliami. Na przekór deklaracjom pragmatyków, nie ma rzeczy bardziej praktycznej niż dobra teoria.

Abp Józef Życiński
Metropolita lubelski

 

Tekst podajemy za polską edycją L'OSSERVATORE ROMANO 11/1988, ss. 41-44, dziękując jednocześnie Redakcji za jego życzliwe udostępnienie.

 

 


początek strony
(c) 1996-1998 Mateusz