Czytelnia
Wiara i rozum
F O R U M   C Z Y T E L N I K Ó W

Jeśli chesz podzielić się z nami swoimi refleksjami po lekturze "Fides et ratio", napisz: mateusz@mateusz.pl. Strona ta ma charakter otwarty -- wypowiedzi tu przedstawione prezentują stanowisko ich autorów i nie zawsze są zgodne z poglądami redakcji.

 

 

* * *

Relacja "Fides" i "Ratio" ma swoją długą historię, choć same terminy i samo ich odniesienie do siebie są zwykle źle rozumiane. Mówiąc skrótowo, "fides" (hbr. źródłosłów: amn) wywodzi się z tradycji hebrajskiej i oznacza działanie Boże z góry, a priori, wywodzące się z transcendentnego Słowa Bożego, które musi być z posłuszeństwem przyjęte i wprowadzone w życie.

"Ratio" (grec. nous, łac. ratio) wywodzi się z tradycji greckiej i hellenistycznej i oznacza działanie samego człowieka, a posteriori, z siebie, w całkowitej autonomii i wolności, co praktycznie przekłada się na dociekanie człowieka o własnym rozumie, badanie, budowanie wiedzy, eksperymentowanie. I oto w obrębie chrześcijaństwa mogą wystąpić następujące korelacje:

  1. albo tylko "wiara", słowo Boże, objawienie -- mamy fideizm i sekty fideistyczne, aż do zanegowania nauki i rozumu;
  2. albo tylko "rozum", intelekt, doświadczenie empiryczne -- i wtedy mamy "racjonalizm" i "sekularyzm" (np. sekta "scjentologów"), aż do zanegowania objawienia i wszelkiej religii, a w każdym razie odrzucenie wszelkiej więzi między człowiekiem a Bogiem;
  3. albo -- i to jest stanowisko katolickie -- odpowiednie twórcze skorelowanie wiary i rozumu, nauk i tajemnicy Bożej, człowieka i Boga. W tym ujęciu religia i rozum wzajemnie się warunkują, uzupełniają i współpracują, jak świat ludzki ze światem Boskim. W rezultacie człowiek otrzymuje owe dwa skrzydła: jedno ludzkie drugie Boże, jedno naturalne drugie nadprzyrodzone, jedno objawione drugie naukowe. W katoliku spotykają się dwa krańce rzeczywistości, dwie nieskończoności: Mega-Nieskończoność Świata Bożego i Mikro-Nieskończoność małości ludzkiej, która często zbyt się chełpi swym rozumem i stawia się na miejscu Nieskończonej Wielkości. Dziś doceniamy i wysoko wartościujemy rozum ludzki, jego moc, jego wolność, twórczość techniczną, lecz nie możemy mu przyznać mocy nieskończonej i rodzaju boskości. I tak całe chrześcijaństwo nie polega ani na "osobności" świata Bożego, ani na "osobności" świata ludzkiego, lecz na zespoleniu jednego i drugiego w błogosławioną jedność i całość.

Profesor Cz. S. Bartnik, proponuje tu od dawna mówić tu o dwu drogach i dwóch objawieniach tych światów:

  1. o drodze od Boga ku człowiekowi, a więc o "objawieniu zstępującym" -- wprost od Boga, od słowa Bożego, Biblii, Kościoła,
  2. oraz o drodze od człowieka ku Bogu, a więc o "objawieniu wstępującym" -- od rozumu, doświadczenia, zjawisk tego świata, nauk, wiedzy, od wszelkich śladów Boga na tym świecie ku poznaniu samego Stwórcy. I gdzieś w osobie ludzkiej oba te nurty rzeczywistości spotykają się, wspierają, ubogacają, usensowniają i w efekcie czynią człowieka bytem obejmującym wszelką pełnię: od Boga po wszechświat.

Kontemplacja prawdy przez wiarę i rozum jest zaszczepiona przez Boga w naszym sercu. Prawdą tą jest ostatecznie sam Bóg. I w obliczu tej Prawdy, czyli w obliczu Boga, człowiek może poznać samego siebie w całej pełni, czyli odkryć swoją prawdę.

Spotkanie człowieka z Prawdą miało swój początek już w samym akcie stwórczym Boga, gdzie pojawił się człowiek jako partner Stwórcy, gdyż został stworzony na "obraz i podobieństwo Boga" Spotkanie to trwa odtąd, aż po dzień dzisiejszy, i przyjmuje ciągle nowe formy, ale główny patronat wiedzie tu zarówno teologia, jak też filozofia i wiedza. Obie te mądrości mają za swój pierwszorzędny przedmiot poznanie prawdy, ostatecznej Prawdy.

Dla teologii ostateczna Prawdą jest sam Bóg. Objawiła się ona w sposób pełny w historii zbawienia Jezusa Chrystusa, Wcielonego Boga. odtąd rozpoczęła się jednocześnie "diakonia" Prawdy w historii ludzkiej przez posługę Kościoła i wiedzie ku pełnej prawdzie, która zostanie ukazana w paruzji Chrystusa Odkupiciela i Zbawczy. Kościół spełnia zatem -- podobnie jak filozofia i inne nauki -- ale w inny sposób, czyli na innej drodze -- powołanie człowieka do osiągnięcia tej prawdy.

Podstawą tego jest odsłanianie się samego Boga na różne sposoby (nr 7), jest to wołanie Boga do człowieka, który jako Źródło miłości chce być poznany. Ta Prawda objawiona jest więc przedmiotem wiary. Istnieje zatem poznanie w wierze (nr 8), które pozwala dotrzeć do samej i pełnej prawdy, do Stwórcy. Dzieje się to za przyczyną wiary, ponieważ Boga nie możemy "sprawdzić", lecz musimy przyjąć wiarą. Wiara religijna dotyczy zatem tylko ostatecznych tajemnic zbawczych, do których nigdy rozum nie dotrze, np. wewnętrzne życie Trójcy Świętej. Cała inna sfera bada, poza zbawieniem, podlega badaniom samego rozumu.

Porządek poznania przez objawienie i przez wiarę jest więc inny niż poznania przez rozum, tj. na drodze refleksji filozoficznej. Różni go zarówno źródło, którego w objawieniu jest wiara, a w filozofii rozum, jak i przedmiot, opierający się na tym źródle. Rozum prowadzi do prawdy, ale wiara zgłębia prawdę jeszcze mocniej, gdyż pozwala odkryć tajemnice zakryte w tej Prawdzie, tj. w Bogu (nr 9), do których nie może dotrzeć rozum. Tajemnice te skupiają się wokół realności zbawienia człowieka, która ukazała się w osobie Jezusa Chrystusa w historii Boga z człowiekiem. W Nim, w Jezusie Chrystusie nastała "pełnia czasów" i ukazała się cała pełnia Prawdy (nr 11): Bóg objawił siebie człowiekowi i jednocześnie odkupił go do życia z Nim samym. Jest to więc historia objawienia się Boga człowiekowi i historia dążenia człowieka do zbawienia, czyli droga jego do Boga. Całą ta historia jest działaniem Boga dla "dobra" człowieka (nr 12). Dobro to objawia się w Jezusie Chrystusie, który przez swoją śmierć i zmartwychwstanie darował człowiekowi życie Boże. Tak tajemnica człowieka wyjaśnia się dopiero w tajemnicy Boga-Człowieka (TMA 8).

Jeszcze raz przypominam, że cała reszta przestrzeni świata podlega rozumowi ludzkiemu i świeckim naukom, z których korzysta w pewnym sensie i wiara, np. medycyna i teologia moralna. Stąd współpraca wiary i rozumu.

I chyba na tym miejscu otwiera się w pełni droga ku poznaniu Boga jako Tajemnicy przez rozum. Wolność jest bowiem nieodłącznym uwarunkowaniem poznania rozumowego. Ale zarówno dla wiary, jak i dla rozumu, Objawienie Boże zdaje się podawać nieodłączne "zasady" postępowania. Są nimi uznanie:

  1. faktu, że poznanie ludzkie jest "nieustanną wędrówką" (nr 18);
  2. potrzeby pokory u poszukującego prawdy, a nie pychy własnego rozumu;
  3. transcendencji Boga i zarazem Jego opatrzności względem świata.

Zasady te nie ograniczają rozumu, lecz chcą wyrazić, iż rozum oświecony przez wiarę odkryje głębszy sens rzeczy, niż gdy stara się sam dotrzeć do poznania prawdy (nr 20).

Objawienie otwiera więc człowieka na tajemnicę Boga i jest dla niego ostatecznym źródłem poznania, które pozwala z kolei rozumowi wejść w nowe dla niego możliwości rozumienia (nr 21). Wiara zdaje się tu wydobywać rozum z jego ograniczenia naturalnego (grzech pierworodny), zarówno w poznaniu Boga, jak i w poznaniu świata, i pozwala mu przekroczyć granice doświadczenia zmysłowego, aby tym samym dotrzeć do Stwórcy, jako najgłębszego źródła wszystkiego (nr 22) i poznać pewne tajemnice bytu ludzkiego.

Wtedy okazuje się, że najwyższym kryterium prawdy ostatecznej nie jest rozum, lecz Mądrość Boża (nr 23). Prawdę tę objawia Bóg w Jezusie Chrystusie i człowiek dochodzi do niej drogą wiary. Ale prawda ta jest też możliwa do osiągnięcia na drodze rozumowej, czyli refleksji filozoficznej. Są więc dwa porządki poznania: wiary i rozumu, które prowadzą do pełni prawdy (nr 34). Zarówno wiara jak i rozum potwierdzają jedność prawdy. Dla wiary tkwi ona w objawieniu Boga Stwórcy jako Boga historii zbawienia. Dla rozumu zawiera się ona w jego podstawowym postulacie, który wyraża zasada niesprzeczności. Bóg jest tu fundamentem i rękojmią poznawalności naturalnej, a także jest On podstawą objawienia w Jezusie Chrystusie.

Prawdy objawione nie są prawdami, które by chciały wszystkim zawłaszczyć. Odnoszą się one jedynie do sfery zbawienia, tzn. mówią nam, że Bóg nas nieskończenie miłuje, że nas stworzył, że chce z nami tworzyć wspólnotę -- jedną rodzinę, że chce mieć nas jako swoje najdroższe dzieci, że będziemy żyć wiecznie ... ale musimy być czyści moralnie. Wszystkie te prawdy (te i nie wymienione) rzucają pewne światło na wszystkie inne prawdy, także świeckie. Przede wszystkim pomagają odkryć godność osoby ludzkiej, wspaniałość życia i świata, tajemnice życia społecznego, narodowego, państwowego i w ogóle rozjaśniają człowieka. Ale poza tym, wszystko pozostawiają naturalnemu rozumowi, który jest również darem Bożym, tak jak łaska, i jest dany po to, aby świat poznać, urządzić go, przystosować do potrzeb ludzkich i w ogóle czyni nas współtwórcami Stwórcy. Bóg nie dokończył dzieła stworzenia -- i świata i ludzkości -- a poprzez dar rozumy pozostawił nam dokończenie wszystkiego, doskonalenie, upiększanie. I to jest wspaniałość rozumu, wielki dar rozumu i wielka otucha dla nas. I dlatego nie może być żadnej animozji między rozumem a objawieniem, bo objawienie dotyczy czego innego -- więzi osobowej człowieka z Bogiem.

Ks. Krzysztof Góźdź
Kierownik Katedry Historii Dogmatów i Kierownik Sekcji Teologii Dogmatycznej KUL

 

 

* * *

"Cywilizacja, która nie zadaje pytań, która wyrzuca poza swój obręb cały -- wyrażający się właśnie pytaniami -- świat niepokoju, krytycyzmu i poszukiwań, jest cywilizacją stojącą w miejscu, sparaliżowaną, nieruchomą. I o to też ludziom z Kremla chodziło, ponieważ najłatwiej jest panować nad światem nieruchomym i niemym"
(Ryszard Kapuściński, Imperium, s.150)

 

Od pytań papież zaczyna encyklikę: "Wystarczy (...) przyjrzeć się choćby pobieżnie dziejom starożytnym, aby dostrzec wyraźnie, jak w różnych częściach świata, gdzie rozwijały się różne kultury, ludzie równocześnie zaczynali stawiać sobie podstawowe pytania towarzyszące całej ludzkiej egzystencji: Kim jestem? Skąd przychodzę i dokąd zmierzam? Dlaczego istnieje zło? Co czeka mnie po tym życiu? Pytania te są obecne w świętych pismach Izraela, znajdujemy je w Wedach, jak również w Awestach; spotykamy je w pismach Konfucjusza czy Lao-Tse, w przepowiadaniu Tirthankhary i Buddy; są obecne w poematach Homera czy w tragediach Eurypidesa i Sofoklesa, podobnie jak w pismach filozoficznych Platona i Arystotelesa. Wspólnym źródłem tych pytań jest potrzeba sensu, którą człowiek od początku bardzo odczuwa w swoim sercu: od odpowiedzi na te pytania zależy bowiem, jaki kierunek winien nadać własnemu życiu" (Jan Paweł II, Fides et ratio, nr1. Odtąd encyklikę oznaczam skrótem: FR).

Czy w takim postawieniu sprawy tkwi przypadek? Z pewnością nie! Ojciec Święty, jako filozof, wie dobrze, że właśnie pytania są najważniejsze w życiu człowieka; że one stanowią prawdziwe źródło, początek światopoglądu i filozofii; one otwierają człowieka na wielkie obszary kultury, nauki, religii. Ostatecznie bowiem wszystkie dominujące dziś w europejskiej kulturze teorie nauki (korzystam tu z wypowiedzi o. M. A. Krąpca zawartych w: Metafizyka. Zarys podstawowych zagadnień. Poznań 1966, s.15-20) różnią się od siebie odmiennością pytań kierowanych w stronę rzeczywistości. I może się zdarzyć tak, że udzielona, w swoim czasie, odpowiedź przestanie już satysfakcjonować, a pytanie pozostanie nadal intrygujące. Niektórzy twierdzą, że jest to właśnie przypadek filozoficznego systemu Emmanuela Kanta ("Ciekawym przypadkiem jest Kant. Z jego filozoficznymi rozwiązaniami nie można się już dziś zgodzić (niektóre z nich zostały sfalsyfikowane przez rozwój nauki), ale jego filozoficzne pytania są niezwykle trafne i aktualne do dziś" -- ks. M. Heller, Nauka i wyobraźnia, Kraków 1995, s.53).

Pytanie, to z jednej strony, dowód ograniczonych możliwości poznawczych człowieka; z drugiej jednak wyraża ono trwałe nastawienie na poznanie prawdy! Wynika z podziwu, zachwytu, niepokoju otaczającą człowieka rzeczywistością, która do końca nigdy nie jest dlań zrozumiała, czytelna. Jan Paweł II, w pierwszych tygodniach pontyfikatu, mówił (w przemówieniu podczas audiencji generalnej 27 grudnia 1978r.), że człowiek jest "Bytem szukającym prawdy". Można zatem powiedzieć, że stawianie pytań wyznacza, do pewnego przynajmniej stopnia, samą istotę człowieczeństwa!

Chciałbym tu, wyprzedzająco, dotknąć już problemu św. Tomasza z Akwinu. Jeżeli bowiem papież mimo całej obserwowanej w świecie niechęci do tomizmu (por. np. Swieżawski S., Święty Tomasz na nowo odczytany, Poznań 1995, s.10); papież, któremu równie bliska jest fenomenologia jak i święty Tomasz, - otóż jeżeli w tym wszystkim nie zawahał się wskazać św. Tomasza (za Pawłem VI) jako jednego z wielkich Mistrzów filozofii, to bierze się to właśnie z tego, że Tomasz niezinterpretowany historycznie, stanowi prawdziwy wzór Nauczyciela stawiającego pytania! Przypomnijmy sobie, że od nich zaczynają się artykuły Summy Teologii! Tomasz jest zatem stawiany jako przykład Mistrza stawiającego pytania, poszukującego; nie tyle zaś udzielającego odpowiedzi.

Jest to niewątpliwie racjonalny powód do fascynacji "Fides et ratio". Encyklika ukazuje filozofię jako wysiłek ludzkiego intelektu zmierzającego do odkrycia odpowiedzi na pytania, które nigdy nie przestaną niepokoić człowieka. Zwróćmy uwagę: aktualność pytań jest nieprzemijająca, a do uzdolnień rozumu poszukującego prawdy, Jan Paweł II ma pełne zaufanie.

Jean Guitton wspomina (Guitton J., Listy otwarte, Warszawa 1995, s.53) swoją rozmowę z Martinem Heideggerem, który udzielił mu takiej rady: "Jeśli chce się pan rozwijać, tak w filozofii, jak i w religii, niech pan pozwoli, aby dziecko stawiało panu pytania. Nie zawsze będzie pan mógł na nie odpowiedzieć, ale dzięki niemu odkryje pan prawdę -- jako że prawda jest zawsze zakryta. Dziecko zdejmuje zasłonę".

Ks. W. Mering
Pelplin

 

 

* * *

Muszę stwierdzić, że jest to dość niezwykła encyklika. Być może dlatego, że jej pierwsza część zdaje się niewiele wnosić do tego, co można by się skądinąd dowiedzieć o wzajemnych relacjach wiary i rozumu z innych źródeł. Dopiero od rozdziału VI dotyczącego wzajemnych oddziaływań teologii i filozofii staje się równie pasjonująca jak encyklika "Veritatis Splendor". A ostatni 108 punkt kryje w sobie niespodziankę wyjaśniającą dogłębnie fundament na którym zbudowany został cały papieski przekaz.

Mam wrażenie, że moi francuscy chrześcijańscy przyjaciele, nieprzywykli do "słowiańsko-środkowoeuropejskiej" logiki Karola Wojtyły, będą znów mocno skołowani jej konstrukcją, jak to już nieraz bywało w przeszłości.

Wracając do meritum sprawy: główna teza encykliki sprowadza się do stwierdzenia faktu, że człowiek nie może być w pełni człowiekiem, jeśli nie zintegruje w sobie autonomicznego światła własnego rozumu ze światłem, które otrzymuje z zewnątrz od Stwórcy w sposób niezależny od poznania rozumowego. Jedno źródło poznania nie może w pełni zastąpić drugiego i są one skazane na ścisłą współpracę. Zasady tej współpracy Ojciec Święty opisuje w encyklice z niezwykłą precyzją biorąc w tym pod uwagę szereg nowych czynników (zarówno szans i zagrożeń), które pojawiły się w tej materii stosunkowo niedawno temu.

Niemniej tekst przekazu nie jest wcale oczywisty do zrozumienia. Być może jest tak dlatego, iż Autor, zgodnie ze swą zachodnią tradycją teologiczno-filozoficzną, posługuje się terminami wiary i rozumu, teologii i filozofii, poznania nadprzyrodzonego i naturalnego itp. natomiast nie mówi -- podobnie jak w Biblii i u mądrości wschodnich Ojców Kościoła -- o organach poznania im odpowiadającym. Otóż zgodnie z nauczaniem "Filokalii" (uznanej w Kościele Prawosławnym za autentyczną Tradycję) za poznanie w porządku wiary odpowiedzialny jest ludzki duch, mający siedzibę w sercu. Serce nie jest przy tym rozumiane jako siedlisko uczuć (bo to wyraża się raczej w biblijnym określeniu "wnętrzności"), lecz jako duchowa wewnętrzna świątynia, gdzie duch ludzki spotyka się z Duchem Bożym i otrzymuje od niego pouczenia. Następnie pouczenia te przekazywane są do umysłu za pomocą subtelnych odczuć ("poruszeń serca"), a tam rozum i wolna wola (jeśli tylko są prawe) starają się wcielić je w życie.

Niestety grzech pierworodny znarowił umysł i niechętnie spełnia on idące z serca życiodajne wskazówki. Uważa się on odtąd za centrum człowieka i niekiedy tylko ulega z coraz większym trudem dobijającemu się doń głosowi sumienia. Toteż zbuntowany przeciw Bogu człowiek chętnie uznaje swe intelektualne zdolności za źródło własnej godności i walczy z koncepcją godności opartą na podobieństwie do Stwórcy czy też usynowieniu w Chrystusie.

Ojcowie Wschodu twierdzą, że nawrócenie polega na przejściu drogi od umysłu do serca: od osoby fałszywej do osoby prawdziwej. Tylko Chrystus potrafi każdego z nas tą drogą przeprowadzić. Stąd konieczna jest nieustająca modlitwa: "Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem" by doprowadzić nas do pierwotnej harmonii.

Zbawienie nie polega bowiem na jakimś tam wpuszczeniu do nieba w zamian za dobre prowadzenie się na ziemi i uznaniu Jezusa z Nazaretu za osobistego Pana i Zbawiciela, lecz na upodobnieniu się do Niego: oto gatunek homo sapiens musi w nas umrzeć i ujawnić się jakiś nowy homo christianus o przemienionym umyśle, ciele i uczuciach. Dlatego też żywa wiara musi się wcielić w nową filozofię, naukę, kulturę, stosunki społeczne, a nawet w materię.. Inaczej jest wiarą martwa, łudzącą samą siebie i zapytującą z trwogą czy aby już wystarcza do zbawienia.

Czy przesadzam z podobną interpretacją encykliki? Przeczytajmy zatem ostatnie jej zdania z punktu 108: Podobnie jak Maryja Panna została wezwana do ofiarowania całego swojego człowieczeństwa i kobiecości, aby Słowo Boże mogło przyjąć ciało i stać się jednym z nas, tak też filozofia ma się przyczyniać swą refleksją racjonalną i krytyczną do tego, by teologia jako rozumienie wiary była owocna i skuteczna. I podobnie jak Maryja, wyrażając przyzwolenie na zamysł zwiastowany Jej przez Gabriela, nie straciła bynajmniej swego prawdziwego człowieczeństwa i wolności, tak też myśl filozoficzna, przyjmując wyzwanie, jakie rzuca jej prawda Ewangelii, nic nie traci ze swej autonomii, gdyż dzięki temu wszelkie jej poszukiwania zostają skierowane ku najwznioślejszym celom.

Maryja przyjmując w swym sercu Słowo zaryzykowała całą swą reputację, a nawet i życie. A bez jej zgody nawet sam Bóg nie mógłby zrealizować swego planu zbawienia wobec nas. Podobnie my musimy wcielić naszą wiarę w życie -- od filozoficznej mądrości poczynając, by Chrystus ukazał się światu w całej swej wspaniałości jako Pan i Zbawiciel każdego wymiaru ludzkiej egzystencji.

Jacek Świecki

 

 

 

Poprzednie wypowiedzi

 

 


początek strony
(c) 1996-1998 Mateusz