Czytelnia

Bogdan Lisiak
Nauka i religia: konflikt czy dialog?

 

Fundamentalne pytanie to kwestia, czy Wszechświat ma jakiś całkowity i absolutny sens -- nie tylko cudowny, racjonalny sens, jaki posiada świat materialny, co zostało odkryte przez naukę, ale pewien ostateczny sens, obejmujący pełny zakres ludzkiego pojmowania i aspiracji? (...) Mój instynkt naukowca każe mi poszukiwać wielostronnego zrozumienia i jestem przekonany, że to właśnie religia pozwala mi je znaleźć.
John Polkinghorne, Poza nauką

Jednym z czynników kształtujących oblicze współczesnej kultury i cywilizacji są bez wątpienia nauki przyrodnicze. Wespół ze stale rozwijającą się techniką dokonały one nie tylko gruntownego przeobrażenia naszego stylu życia, lecz także zmieniły nasze myślenie o otaczającym nas świecie i o nas samych. Brytyjski matematyk i filozof Alfred N. Whitehead porównał siłę oddziaływania nauki w historii naszego kontynentu do religii, uznając obie za "dwie najpotężniejsze siły wywierające wpływ na ludzi" (Nauka i świat nowożytny, Kraków 1987, 245).

Wprawdzie czas bezkrytycznego zachwytu nad nauką należy już do przeszłości i obecnie dostrzega się także negatywne skutki eksploatacji przyrody oraz środowiska naturalnego człowieka, jednak jest faktem bezspornym, że styl myślenia człowieka współczesnego i jego obraz świata został ukształtowany w dużej mierze przez współczesne nauki przyrodnicze. Można nawet sformułować tezę, że osiągnięcia nauk przyrodniczych stanowią poważną konkurencję dla tych interpretacji świata, jakie proponują systemy religijne. Możemy również stwierdzić, że nauka odziaływuje także na samą religię, co daje się zauważyć w zinteresowaniu wyznawców chrześcijaństwa, w tym także teologów, uprawianiem systematycznej i pogłębionej refleksji nad historią i osiągnięciami współczesnego przyrodoznawstwa.

Mówienie o wzajemnym oddziaływaniu na siebie nauki i chrześcijaństwa nie jest sprawą łatwą, bowiem historia ich obu naznaczona jest wieloma bolesnymi zdarzeniami, do tego stopnia, iż wzajemna relacja nauki i religii, czy też nauki i Kościoła, jest dość często kojarzona z sytuacją konfliktową. Warto jednak zaznaczyć, iż wpółistnienie nauki i chrześcijaństwa nie zawsze było konfliktowe. W historii Kościoła katolickiego możemy odnaleźć wiele pozytywnych gestów i przedsięwzięć mających na celu wyjaśnienie negatywnych posunieć względem nauki w przeszłości, w tym także refleksji nad budowaniem nowych, pozytywnych form współistnienia, a nawet współpracy nauki i Kościoła wraz z jego myślą teologiczna.

Proces budowania bezkonfliktowej relacji pomiędzy religią a nauką uzyskał w ostatnim czasie nowy impuls w postaci encykliki Jana Pawła II Fides et Ratio. Podtytuł dokumentu wyjaśnia zagadnienia podjęte przez Papieża dotyczą relacji między wiarą i rozumem. Chociaż tak sformułowany tytuł nie wskazuje na bezpośrednie podjęcie przez Jana Pawła II problemu relacji pomiędzy naukami przyrodniczymi i religią, to jednak jego refleksje nad ludzkim rozumem i sposobami poznawania prawdy wykazują wiele wspólnego z interesującym nas tematem. Czytając encyklikę papieską warto zatem zastanowić się, co nowego wnosi ona do dialogu między współczesną nauką a nauczaniem Kościoła. Poszukując odpowiedzi na pytanie: jak według Fides et ratio należy rozumieć wzajemne współistnienie nauki i wyznawanej przez Kościół katolicki doktryny wiary, pragnę przypomnieć w ogólnym zarysie problem początków i rozwoju współczesnego przyrodoznawstwa oraz przyczyny konfliktu, w jaki popadało ono z instytucjami kościelnym.

Powstanie nauk przyrodniczych

Współczesne nauki przyrodnicze narodziły się w Europie w XVII wieku. Ich powstanie jest w dużym stopniu związane z postacią włoskiego uczonego Galileo Galilei (1564-1642) oraz Izaaka Newtona, autora fundamentalnego dzieła Matematyczne zasady filozofii przyrody. Następne trzy stulecia stanowią w historii nauk przyrodniczych pasmo niekwestionowanych sukcesów. Wprawdzie czasami dochodziło w nauce do sytuacji kryzysowych, lecz zwykle kończyły się ona nowymi rewolucjami naukowymi, zmieniającymi dotychczasowe rozumienie fundamentalnych praw przyrody. Doskonałym przykładem jest tu powstanie teorii względności Alberta Einsteina i mechaniki kwantowej na początku XX wieku.

W powstaniu nauk przyrodniczych w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, wydarzenie przełomowe stanowią postacie Galileusza i Newtona oraz sformułowana przez nich metoda naukowa. Jednak przedmiotem badań historyków nauki są również osiągnięcia z wcześniejszego okresu, zwłaszcza metodyczna refleksja nad przyrodą podejmowana przez filozofię. Powstanie nowożytnego przyrodoznawstwa poprzedził bardzo długi okres przygotowawczy, który swoimi korzenami sięga okresu starożytnej Grecji i średniowiecza. Wysiłek filozoficzny tamtych czasów stworzył niejako środowsko terminologiczne dla nowej metody eksploracji zjawisk przyrody.

W badaniach nad genezą nauk przyrodniczych pojawia się także problem roli, jaką w tym procesie odegrało chrześcijaństwo, bowiem wśród historyków badających to zagadnienie słyszy się czasem pytanie: dlaczego nowożytne przyrodoznawstwo narodziło się w cywilizacji ukształtowanej przez chrześcijaństwo, a nie w innym kręgu kulturowym? Czy zatem w religii chrześcijańskiej można dopatrzeć się czynników umożliwiających powstanie nauk empirycznych w XVII wieku? Na obecnym etapie badań tego zagadnienia można istotnie wyodrębnić kilka czynników obecnych w chrześcijańskiej wizji świata, które sprzyjały temu procesowi.

W teologii chrześcijańskiej obecna jest mianowicie doktryna o stworzeniu świata przez Boga. Głosi ona, iż stwórczy akt Boga był przede wszystkim wyrazem jest wolnej woli i że świat został przez Niego stworzony z nicości (creatio ex nihilo). Bóg stwarzając świat był wolny w swoim działaniu. Jego stwórcza działalność nie wynikała zatem z jakiś ogólnych przesłanek, lecz była aktem jego woli. Stanowisko to miało poważne konsekwencje dla koncepcji poznania świata: człowiek chcąc poznać świat musi go doświadczyć za pomocą własnych zmysłów. Poznanie świata -- według tej wizji -- nie może być wynikiem jedynie teoretycznych rozważań prowadzonych w zaciszu własnego gabinetu. Aby poznać i zrozumieć stworzoną przez Boga rzeczywistość trzeba ją obserwować, dotknąć własnymi rękami. Trzeba, innymi słowy, poznając przyrodę, bezpośrednio jej doświadczyć. Zarysowana tu chrześcijańska koncepcja poznania świata, stała się czynnikiem sprzyjającym w powstaniu metody empirycznej nauk przyrodniczych, w której tak bardzo akcentuje się potrzebę eksperymentalnego kontaktu z badaną rzeczywistością, zbierania i porządkowania zaobserwowanych faktów.

W metodzie empirycznej można wyodrębnić inny ważny aspekt, który występuje także w średniowiecznej refleksji filozoficznej. Zdecydowana większość myślicieli chrześcijańskich tego okresu, podkreślała pogląd o racjonalności świata: stworzony przez Boga wszechświat nie jest chaosem, ale logiczną strukturą, podlegającą pewnym prawom i zasadom, które może zgłębić umysł ludzki. Idea racjonalności świata nie była oryginalnym pomysłem chrześcijańskich filozofów średniowiecza, pojawiła się bowiem już w filozofii greckiej. Chrześcijańska teologia i filozofia przejeła tę koncepcję modyfikując ją w duchu nauki o stworzeniu. Trzeba podkreślić, iż greccy filozofowie w kwestii badania przyrody, reprezentowali stanowisko aprioryczne: byli przekonani, że można poznać istotne cechy budowy świata i zasady jego funkcjonownia bez odwoływania się do doświadczenia. Wystarczy znać kilka przesłanek i ogólnych zasad, aby na podstawie przeprowadzonej dedukcji poznać racjonalność świata. W średniowieczu myśliciele chrześcijańscy przejeli tę intuicję starożytnych, byli jednakże przekonani, że nie wystarczy ona do pełnego poznania racjonalnej struktury przyrody. W tym celu potrzebna jest obserwacją i metodyczny eksperyment (por. M. Heller, Nowa fizyka i nowa teologia, Tarnów 1992).

Konflikt nauki i wiary

Pomimo wytworzenia przez chrześcijaństwo sprzyjających warunków dla powstania nowożytnej nauki, późniejsza koegzystencja tej ostatniej z instytucjami kościelnymi kojarzy się z sytuacją konfliktową, naznaczoną dramatycznymi wydarzeniami, czego przykładem jest choćby słynny proces Galileusza czy zamieszczenie na indeksie lektur zakazanych dzieła M. Kopernika De Revolutionibus, itp. Wydarzenia te przyczyniły się do powstania wzajemnych uprzedzeń pomiędzy światem nauki i Kościołem katolickim oraz zapoczątkowały wzajemną nieufność pomiędzy teologią i nowożytnym przyrodoznawstwem.

W poszukiwaniu przyczyn konfliktu pomiędzy nauką i wiarą napisano do chwili obecnej bardzo dużo, wylewając -- obrazowo mówiąc -- morze atramentu. Zdaniem M. Hellera przyczyną tego konfliktu było "nadmierne zinstytucjonalizowanie myśli kościelnej. Tradycyjne struktury zbyt wyspecjalizowały się w ewolucyjnym procesie, by móc przystosować się do nowych warunków" (dz. cyt., 25). Należy do tego także dodać obecne w teologii tamtych czasów "nawyki myślowe wypracowane długoletnią tradycją, układy sił pomiędzy różnymi szkołami, paradygmaty utrwalone w metodach i narzędziach przekazywania wiedzy, niepisane kodeksy zachowań i sposobów gromadzenia informacji" (tamże).

Dla pełnego zilustrowania ostatniego zdania warto wspomnieć o funkcjonującym w myśli średnowiecznej obrazie świata, w którym Ziemia stanowi wyróżniony i centralny punkt kosmosu, otoczony sferami pozostałych planet ze sferą Słońca włącznie. Najbardziej odległą od Ziemi sferę stanowią gwiazdy stałe, dalej mieści się już tylko tzw. empireum: miejsce pobytu Boga, aniołów i świętych. Średniowieczny kosmos dzielono ponadto za Arystotelesem na świat podksiężycowy i nadksiężycowy. Każdy z nich miał być zbudowany z różnych rodzajów materii. Świat nadksiężycowy jest zbudowany z materii doskonalszej od ziemskiej, istnieje w nim tylko ruch kołowy, obecne tam ciała niebieskie są idealnymi kulami. Wszystko to wskazywało na piękno i doskonałość nieba, również w znaczeniu religijnym i nadprzyrodzonym. Ziemia -- ojczyzna rodzaju ludzkiego jest w tej koncepcji obszarem niedoskonałości, lecz, z drugiej strony, człowiek czuje się w tak zbudowanym świecie kimś ważnym. Otaczająca go sfera niebios empirejskich (tzn. ognistych) ukazuje działanie Bożej opatrzności. Wizja średniowiecznego kosmosu napełnia jednak człowieka otuchą, czuje się on w nim dzieckiem wszechświata i dzieckiem Boga.

Odkrycia Kopernika i obserwacje astronomiczne Galileusza zakwestionowały ten powszechnie akceptowany obraz świata, okazało się bowiem, że Ziemia wcale nie stanowi centralnego punktu kosmosu, a ciała niebieskie w sferze nadksiężycowej nie są idealnymi kulami. Tak oto podtrzymywany podział na dwie sfery okazał się nieadekwatny. Ziemia zaczęła powoli tracić uprzywilejowane miejsce. Człowiek poczuł się wydany na pastwę nieskończonych przestrzeni, stał się małą drobiną materii, rzuconej w bezkresne przestrzenie wszechświata. Jeżeli zrozumiemy jakie znaczenie miał dla człowieka średniowiecza obraz świata ukształtowany przez wielowiekową tradycję filozoficzną i religijną, to stanie się dla nas w pewnym stopniu zrozumiała postawa oporu wobec odkryć nowo powstałej nauki, która zaczeła podważać to, co dotąd pewne i oczywiste. Na domiar złego, powolna destrukcja powszechnie akceptowanego obrazu kosmosu nie została zastąpiona przez nową wizję universum.

Warto wymienić jeszcze jeden czynnik, który wywował negatywną reakcję władz ówczesnego Kościoła przeciwko nowemu przyrodoznawstwu, czego przykładem jest choćby przypadek Galileusza. Otóż gwałtowny rozwój nauk przyrodniczych zbiegł się w czasie z niezbyt pomyślnym okresem w historii Kościoła. Zachodnie chrześcijaństwo wyłaniało się powoli z burzliwego splotu przemian wywołanych Reformacją. Instytucje Kościoła były szczególnie wrażliwe nie tylko na tzw. "nowinki religijne", lecz także widziały zagrożenia w nawatorskich i nie do końca potwierdzonych w tamtych czasach odkryciach rodzących się właśnie nauk przyrodniczych. Na fali powszechnego kwestionowania dotychczasowych religijnych i naukowych autorytetów, obawiano się także zagrożenia ze strony takiej interpretacji badań przyrody, jaką reprezentował Galileusz.

Na zakończenia naszych rozważań nad przyczynami konfliktu pomiędzy wiarą i nauką warto wspomnieć o odmiennych metodach dochodzenia do prawdy w refleksji religijnej i naukowej. Zdaniem Whiteheada, różnice te są tak duże, iż można powiedzieć, że "są one sobie przeciwstwawne, pierwsza to potęga naszych religijnych intuicji, druga zaś to siła skłaniającą nas ku dokładnej obserwacji i logicznej dedukcji" (Nauka i świat nowożytny, Kraków 1987, 246).

Nauka w Fides et Ratio

Czytając encyklikę Fides et Ratio warto zdać sobie sprawę, iż jej zasadniczym tematem nie jest refleksja nad osiągnięciami nauki współczesnej, lecz przede wszystkim analiza zagadnienia wiary i rozumu jako sposobów prowadzących do poznania prawdy. Takie podejście Jana Pawła II ujawnia się już we wstępie: "Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy". W tym kontekście staje się zrozumiałe, dlaczego nawet problematyka filozoficzna jest oceniania przez Papieża pod kątem przydatności w poznaniu prawdy.

Warto zauważyć, że w tekście encykliki dominuje bardzo pozytywna ocena dokonań nauki. W samym zakończeniu dokumentu Papież kieruje do ludzi nauki słowa szczerego uznania, podkreślając niekwestionowane znaczenie ich badań w kulturze ogólnoludziej, według niego bowiem odkrycia te "są dla nas źródłem coraz większej wiedzy o wszechświecie jako całości o niewiarygodnym bogactwie jego różnorodnych składników" (106).

Chociaż nauki przyrodnicze nie są głównym przedmiotem zainteresowań Fides et ratio, to jednak encyklika stanowi punkt wyjścia do rozważań nad aktualnym stanem relacji pomiędzy współczesnym przyrodoznawstwem a religią. Czytając encyklikę można by stwierdzić, iż relację pomiędzy nauką a wiarą w istocie swojej oddaje relacja pomiędzy rozumem i wiarą, albowiem nauka mieści się w tym, co nazywamy racjonalną i usystematyzowaną refleksją nad światem. W ujęciu Papieża rozum i wiara nie stanowią dla nas celów samych w sobie, lecz mają one doprawadzić człowieka do poznania pełnej prawdy, w tym również tej o wymiarach religijnych. Autor Fides et Ratio przyjmuje przy tym pogląd o istnieniu wielu dróg do poznania prawdy o świecie i nas samych: "Wiele jest dróg, którymi człowiek może zmierzać do poznania prawdy, a przez to uczynić swoje życie coraz bardziej ludzkim" (3). W tym rozumieniu nowożytne nauki typu science stanowią jeden z możliwych sposobów. Pluralizm dróg w dochodzeniu do prawdy nie wyklucza obecności tych nauk w religijnej wizji świata, bowiem "ten sam Bóg jest fundamentem oraz rękojmią poznawalności i racjonalności naturalnego porządku rzeczy, na którym z ufnością opierają się ludzie nauki, oraz objawia się jako Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa" (34). Innymi słowy, poznając prawdę o rzeczywistości naturalnej, o przyrodzie, osoba wierząca nie musi się obawiać, iż prawda przyrodnicza stanowi zagrożenie dla dogmatów religijnych, albowiem Bóg jest autorem świata przyrody -- badanego przez nauki typu science -- i powołał go do istnienia w akcie stworzenia.

Tak oto dochodzimy do zagadnienia relacji pomiędzy prawdą odkrywaną przez nauki przyrodnicze (rozum według encykliki) a prawdą poznaną dzięki objawieniu nadprzyrodzonemu. Czy pomiędzy nimi istnieje antagonizm, jak to wydaje się sugerować historia kontaktów nauki i religii? Ojciec święty rozważa to zagadnienie w oparciu o zasadę niesprzeczności, która stanowi fundamentalny warunek zarówno logiczny i metodologiczny istnienia nauki, jak również jest warunkiem jedności prawdy odkrywanej przez człowieka. Prawda odkrywana poprzez naturalne możliwościo umysłu ludzkiego nie jest w sprzeczności z prawdą o człowieku i świecie, jaką udostępnia nam objawienie nadprzyrodzone.

Dla lepszego ukazania jedności prawdy odkrywanej przez rozum ludzki, Papież odwołuje się do poglądów Galileusza na ten temat. Prawda odkrywanej przez nauki przyrodnicze nie stoi w sprzeczności -- według włoskiego uczonego -- z prawdami religii objawionej, bowiem oba rodzaje prawdy pochodzą od tego samego Boga Stwórcy. W podobnym duchu wypowiedzeli się ojcowie ostatniego soboru w konstytucji Gaudium et Spes:

"badania metodyczne we wszelkich badaniach naukowych, jeżeli tylko prowadzi się je (...) z poszanowaniem norm moralnych, naprawdę nigdy nie będą sprzeciwać się wierze, sprawy bowiem świeckie i sprawy wiary mają swój początek od tego samego Boga" (36).

Logika zaprezentowanego tu rozumowania opiera się m.in. na przekonaniu, że przyroda badana przez naukę empiryczną, nie stanowi jedynej rzeczywistości podlegającej ludzkiemu poznaniu i systematycznej refleksji. Człowiek bowiem interesował się na przestrzeni dziejów nie tylko zjawiskami przyrody, ale również starał się zgłębić naturę ludzkiego życia, pytając o jego sens i zasady etycznego postępowania człowieka. Wysiłek wielu myślicieli skierowany w tym właśnie kierunku zowocował bardzo bogatą i różnorodną literaturą filozoficzną i religijną, w tym także o charakterze mądrościowym, czego konkretne przykłady znajdujemy w Biblii. Dlatego autor omawianej tu encykliki, zachęca ludzi nauki, "aby kontunuowali swoje wysiłki nie tracąc nigdy z oczu horyzontu mądrościowego, w którym do zdobyczy naukowych i technicznych dołączają się także wartości filozoficzne i etyczne, będące charakterystycznym i nieodzownym wyrazem tożsamości osoby ludzkiej".

Zagrożeniem dla proponowanej przez Papieża postawy otwartości na pełną prawdę o człowieku i jego świecie jest przyjmowanie prawdy częściowej za jedyną i ostateczną prawdę obowiązującą człowieka. Historia filozofii i nauki ukazuje wiele przykładów tego rodzaju zjawiska, prowadzącego do wyjaśniania wszystkich zagadnień nurtujących człowieka z jednego punktu widzenia, co zarazem prowadziło do zubożenia wizji świata i człowieka, jak również do sytuacji nacechowanych konfliktami nie tylko w granicach określonych przez problematykę filozoficzną i naukową.

Autor Fides et Ratio widzi w przedstawicielach nauki przede wszystkim ludzi poszukujących prawdy, która jest wprawdzie ograniczona do świata przyrody, jednak nieustannie "odsyła ku czemuś, co jest ponad bezpośrednim przedmiotem badań, ku pytaniom otwierającym dostęp do Tajemnicy". Innymi słowy, Papież uprzytamnia nam odwieczną prawdę o człowieku, której potwierdzenie można znaleźć w życiorysach wielu ludzi nauki, a mianowicie, że człowiek badający przyrodę ma szansę poznać także -- oczywiście na innej drodze badań i refleksji -- jej Stwórcę.

Modele dialogu nauki i religii

Lektura encykliki Fides et Ratio w kontekście interesującego nas problemu relacji nauki i religii czy też nauki i Kościoła -- zwłaszcza, kiedy jest ona utożsamiana z konfliktem lub w najlepszym wypadku ze wzajemną skłonnością do izolacji -- może napawać optymizmem i pozytywne postrzegać przyszłość. Należy sobie uświadomić, że za papieską encykliką powinny pójść konkretne działania. Innymi słowy, ten ważny dokument napisany przez Jana Pawła II powinien zainspirować wiernych Kościoła, w tym również przedstawicieli nauki do ponownego przemyślenia zagadnienia relacji nauka-wiara.

Pierwszym krokiem, jaki został już uczyniony przez Kościół w celu przełamania tej izolacji, jest przestudiowanie wydarzeń historycznych, które w szczególny sposób zaciążyły na postrzeganiu drugiej strony. Mam tu na myśli zaznajomienie się przez szersze kręgi ludzi nauki i teologów z uwarunkowaniami historycznymi, kulurowymi i religijnymi wielu bolesnych wydarzeń w historii Kościoła, które w konsekwencji doprowadziły do powstania pewnych schematów w postrzeganiu Kościoła, jak również pewnego sposobu potrzegania przez stronę kościelną nauki empirycznej i jej osiągnięć. Za przykład może nam tu posłużyć wysiłek włożony przez stronę kościelną w zbadanie kontrowersji związanych z procesem Galileusza. Ukoronowniem prac powołanej w tym celu komisji była dokonana przez najwyszą władzę Kościoła katolickiego, papieża Jana Pawła II, rehabilitacja autora Dialogu o dwóch naważniejszych systemach świata -- ptolemeuszowym i kopernikańskim, skazanego ongiś przez Święte Oficjum na milczenie i wyrzeczenie się swoich poglądów.

Za ważny czynnik kształtujący oblicze dialogu Kościoła ze światem nauki należy uznać nie tylko poznanie przez ludzi wierzących -- tak duchownych jak i świeckich -- nowoczesnego przyrodoznawstwa, lecz również ich zaangażowanie się w profesjonalne uprawianie nauk przyrodniczych. Wprawdzie obecnie spotykamy osoby będące specjalistami, wykazujące gruntowną znajomość zarówno teologii, jak i współczesnej fizyki lub astronomii. Jednak warto pomyśleć nad programami kształcenia przyszłych księży i teologów świeckich, aby dana im była możliwość zgłębienia problematyki nauk przyrodniczych, chociażby w formie dobrze opracowanej filozofii nauki. Warto także zastanowić się nad projektem -- pomimo kłopotów z brakiem księży -- o skierowaniu duchownych zainteresowanych naukiami empirycznymi do pracy typowo naukowej.

Korzyści z tego wynikające można dostrzec dzięki działalności Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego, założonego przez papieża Leona XIII pod koniec XIX wieku. Po dzień dzisiejszy jest ono cenionym we współczesnej astronomii ośrodkiem badań. Obserwatorium Watykańskie przyczyniło się nie tylko do obalenia wielu mitów o negatywnym stosunku Kościoła katolickiego do świata nauki, lecz również udowodniło, że uprawianie nauki (w tym przypadku astronomii) nie stanowi zagrożenia dla wiary osoby wierzącej. Obecnie można usłyszeć opinie o potrzebie powołnia pod mecenatem Kościoła ośrodka zajmującego się badaniami biologicznymi, szczególnie z kręgu biologii molekularnej i genetyki współczesnej, bowiem "stawiają one przed ludzkością wiele problemów etycznych, których samo zrozumienie, a tym bardziej właściwa ocena, wymaga głębokich studiów" (Heller, Nowa fizyka..., 32).

Okolicznością sprzyjającą uprawianiu dialogu religia-nauka, jest stosunkowo duże zaintersowanie wśród naukowców problematyką filozoficzną, a nawet religijną. Obecnie bardzo często słyszy się o zjawisku tzw. filozofujących fizyków, którzy w swoich badania naukowych dostrzegają szersze zagadnienia o charakterze filozoficznym, czy nawet religijnym. W pracach popularyzatorskich, jakie wyszły spod pióra amerykańskiego fizyka Stevena Weinberga -- np. przetłumaczona na język polski książka Sen o teorii ostatecznej -- omawiane są nie tylko zagadnienia naukowe, lecz także filozoficzne, a nawet religijne. Z innych znanych postaci tego nurtu można wymienić Stephena Hawkinga, autora światowego bestselleru Krótka historia czasu, Rogera Penrose'a (Nowy umysł cesarza), Johna Polkinghorne'a, znaczącego specjalistę od fizyki jądrowej, a obecnie anglikańskiego księdza, autora książki Istnienie świata. Wzrost zainteresowania problematyką filozoficzną wśród wymienionych ludzi nauki wskazuje, że współczesne przyrodoznawstwo nie jest w stanie dostarczyć pełnego opisu rzeczywistości i ludzkiej egzystencji.

Fenomen ten ma swoją przyczynę w penwych ograniczeniach nauk przyrodniczych, które wynikają z ich metody polegającej m. in. na ilościowych pomiarach badanych zjawisk. Jest zatem rzeczą oczywistą, że nie są one w stanie rozwiązać wszystkich problemów współczesnego człowieka. Odnosi się to w szczególności do kształtowania naszego poglądu na świat. Okazuje się bowiem, że nauka nie odgrywa w nim decydującej roli, lecz stanowi jeden z jego elementów. Owe ograniczenia mogą zostać uzupełnione przez opis świata pochodzący z dziedziny religii i filozofii, które razem z naukami przyrodniczymi mogą tworzyć wzajemnie uzupełniający się (komplementarny), spójny obraz świata. W wizji świata jest zatem miejsce na refleksję religijną. Wprawdzie sposób mówienia o problematyce religijnej (np. o działaniu Boga w przyrodzie i świecie), pojawiający się w publikacjach wymienionych wyżej przedstawicieli nauki, może budzić wiele zastrzeżeń merytorycznych ze strony profesjonalnych teologów i filozofów, to jednak stanowi on dobry punkt wyjścia do pełniejszego spotkania się nauki z religią.

Bogdan Lisiak

 

Literatura
O miejscu nauki we współczesnej kulturze pisze J. Polkinghorne, Poza nauką, Warszawa 1998; ten sam autor przedstawia poglądy naukowca-chrześcijanina na świat w Istnienie świata, Warszawa 1998. Na temat wpływu chrześcijańskiej nauki o stworzeniu na powstanie metody empirycznej pisze M. Heller, Teologia a nauki przyrodnicze, w: M. Heller, J. Życiński, Drogi myślących, Kraków 1983, 13-15. Warto też zajrzeć do innych prac: J. Życiński, Ułaskawieanie natury, Kraków 1992; R. Hooykaas, Religia i powstanie nowożytnej nauki, Warszawa 1975; N. M. Wildiers, Obraz świata a teologia, Warszawa 1985. Na temat kontrowersji wokół sprawy Galileusza i jego rehabilitacji pisze P.Erbrich, Makrokosmos-Mikrokosmos: Ursprung, Enwicklung und Probleme der Physik, Stuttgart, Berlin, Köln 1996. Na temat działalności watykańskiego obserwatorium astronomicznego por. George V. Coyne, Religia i nauka: tradycja i współczesność, "Przegląd Powszechny" 10 (1992) 83-85.

Bogdan Lisiak (ur. 1958) -- jezuita, ksiądz, doktor filozofii, ukończył fizykę na Uniwersytecie Wrocławskim, zajmuje się filozofią nauk przyrodniczych, na WFTJ wykłada historię filozofii współczesnej. Opublikował m. in.: Pojęcie piękna w "Adventures of Ideas" i "Process and Reality" Alfreda Northa Whiteheada (Kraków 1997). Artykuł pochodzi z książki Rozum i wiara mówią do mnie, która wkrótce ukaże się nakładem jezuickiego Wydawnictwa WAM w Krakowie.

 

 


początek strony
(c) 1996-1999 Mateusz